Skocz do zawartości

Moje Fado

  • wpisy
    348
  • komentarzy
    1406
  • wyświetleń
    470592

Podążając za... Quentinem Tarantino - Tak zły, że aż dobry (Grindhouse: Death Proof)


bielik42

1277 wyświetleń

Podążając za... Quentinem Tarantino - Tak zły, że aż dobry (Grindhouse: Death Proof)

quentin-tarantino-presents-death-proof-20070323053724645-000.jpg

(Planet Terror) Grindhouse: Death Proof

Występują: Kurt Russel, Rosario Dawson, Vanessa Ferlito, Jordan Ladd, Rose McGowan, Tracie Thoms

?Najgorszy film Tarantino?, ?Porażka!?, ?Quentin się stoczył??, ?Chłam?, ?dziadostwo? ? mniej więcej na takie hasła natraficie, szukając w internecie opinii o jednym z bardziej kontrowersyjnych filmów Quentina Tarantino, recenzowanym w tym odcinku. Również sam reżyser przyznał, że faktycznie ?Death Proof? jest według niego jego najsłabszym filmem. Dlaczego więc mam dziwne przeczucie, że ktoś robi ze mnie głupka?

100538.1.jpg

Ach, już wiem ? to ten film. Przez bardzo długi czas unikałem obejrzenia tego ?dzieła?, słysząc głosy wszelakie, głoszące wszem i wobec tępotę i bezsens owej produkcji. Trzeba jednak wiedzieć, że ?Grindhouse: Death Proof? to twór bardzo specjalny ? został stworzony na spółkę przez Tarantino i Rodrigueza (poza tym trochę was oszukuje, bo w tym odcinku powinien być opis ?Sin City?, ale muszę go przetrzymać) pod tytułem: ?Planet Terror?. Ta dwuczęściowa produkcja została stworzona przez wspomniany duet w hołdzie dla kina ?grindhouse?. Czym jest to kino?

ed78a1e6ff72d4674807478bdeac755e.jpg

To tanie, głupkowate, pełne krwi i amatorstwa produkcje, puszczane ku uciesze zapitej i spalonej gawiedzi męskiej w obskurnych, mrocznych kinach. Większość z nich traktuje o seksie, krwi i ogólnie pojętej przemocy. Nic więc dziwnego, że hołd za bardzo się od tych filmów nie różni. Co tu owijać w bawełnę ? chłopaki po prostu się zabawili, skrzyknęli ekipę i razem zrobili sobie imprezę wspominkową. A wynikiem tego jest właśnie ?Planet Terror? ? pierwszy film o Zombie i kobiecie z karabinem zamiast nogi (tak głupi i obrzydliwy, że nawet ja nie dałem rady go obejrzeć. Jeszcze.) i Tarantinowska opowiastka o mordercy-kaskaderze.

DP-DF-08266R1s%20-%20Rose%20McGowan%20and%20Kurt%20Russell%20in%20Death%20Proof.jpg

Właśnie ? fabuła. Otóż. Jest. Głupia. Historia jest głupia, postacie są głupie, zwroty akcji też są głupie, walka jest głupia i pomysł jest głupi. Wszystko jest głupie. Ale to nie przez przypadek ? i to właśnie jest największą zaletą tego filmu ? jest głupi z wyboru. Głupota wprost wylewa się z ekranu. A więc jedziemy ? Teksas, lata raczej nieokreślone. Banda rozpuszczonych i rozwiązłych panienek postanawia wybrać się do baru, by ostro poimprezować w takt rock&rolla, popijając dziesiątki drinków. Panienki klekoczą sobie o swoich sprawach, czysto łóżkowych przeważnie, jedna z nich jest znaną radiową didżejką, a pozostałe dwie to po prostu jej znajome. Lecz okazuje się, że za ich samochodem podąża potężna, czarna maszyna. Ten sam samochód pojawia się na kolejnym przystanku barowym, aż wreszcie, w ostatnim barze (w którym barmani sobie sam Tarantino, z niezwykle staroświecką fryzurą) poznajemy kierowcę potwora ? masywnego Kaskadera Mike?a. Mike jest wielki, odziany w skóry, z furą włosów na głowie i wielką blizną ?po zacięciu? na policzku. Jest też tajemniczym mordercą, który osiąga spełnienie seksualne jedynie zabijając na drodze młode dziewczyny. No więc zabija na drodze młode dziewczyny. I tyle.

dp-crash.jpg

A właściwie aż tyle. Film jest zrobiony tak amatorsko, że budził we mnie niepochamowane napady wesołości. Pierwsza kraksa to prawdziwe arcydzieło groteski, a wszelkie użycie całkowicie rozpoznawalnych manekinów przyprawia o zawrót głowy. Krew jest gęsta i wygląda jak malinowy dżem, montaż to żart (poucinane dialogi, przesunięcia kamery, brak niektórych ujęć), a kamerą bawił się sam Tarantino. Oczywiście jak to już bywa w tego typu filmach ? zło musi zostać zwyciężone, a więc druga część filmu pokazuje nam przygody kolejnej grupki dziewcząt, tym razem dużo bardziej naturalnych i zabawnych. Prowadzą one typowo Tarantinowskie rozmowy o kinie, strzelając nawiązaniami do filmów z prędkością karabinu maszynowego. Dialogi są głupie, lecz także dowcipne i każdy kinomaniak będzie miał masę uciechy z setek filmowych smaczków.

936full-death-proof-screenshot.png

Ciężko jest mi oceniać ten film ? w Ameryce przeszedł bez echa, a w Europie wywołał dosyć skrajne opinie. To jest (nie)stety film nostalgiczny, tj. oparty na nostalgii do dawnych czasów kina. Problemem jest to, że nie każdy tą nostalgię wyłapuje i wtedy zamiast oglądania dla śmiechu ogląda się raczej z obrzydzeniem i bólem głowy. Ja ubawiłem się całkiem nieźle (na pewno lepiej niż w ?Kill Bill vol 2?) i jeżeli szukacie czegoś absurdalnego i niezwykle głupiego, to trafiliście pod dobry adres. A jeżeli macie ten film za koszmarny ? cóż, podejrzewam iż wewnętrzny serial ?The Interceptors? w ?Top Gear? (

) również wzięliście na poważnie? No i ten początek ? kilka minut ujęć na same stopy! Gdyby Tarantino zamiast nich przez cały czas trwania filmu trzymał czerwony znaczek z napisem ?Made by Tarantino? na ekranie, to i tak nie byłoby to tak oczywistą gwarancją jak te nieszczęsne ujęcia na stopy!

PS: Ścieżka dźwiękowa wciąż jest na poziomie!

Zwiastun

Kącik Muzyczny

http://www.youtube.com/watch?v=9rRCw3pxX1M

3 komentarze


Rekomendowane komentarze

Ten film jest głupi jak zauważyłeś. Dla mnie jest ponadto denny, nudny i nie widzę w nim "geniuszu". Jakby wyszedł w Polsce to każdy lałby z niego na równi z produkcjami typu "Kac Wawa" czy "Wyjazd integracyjny". Jednak zrobił go pan Tarantino, więc choćby to było największe [beeep] to doszukuje się tam przebłysków nowatorskości i super zamysłu.

Rozumiem, że on miał nie mieć ukrytej głębi, filozoficznych przekazów, ale no kurde bez jaj, wszystko tu leży. Poziom skomplikowania nie odbiega od "Maczety" Rodrigueza. Na film akcji też słabo. Absurd absurdem, groteska groteską, ale film przy którym ziewam?

Wydawało mi się, że filmy mają nieść rozrywkę, czasem uczą, bawią, skłaniają do przemyśleń, itd. Tu IMO nic takiego nie było.

Zaraz wpadną fani boskiego Quentina i mnie zjadą, ale przykro mi, ten film był dla mnie miałki. Zaczynam się przekonywać do zdania, że produkcje tego pana albo się uwielbia, albo się ich nie trawi. Ta dla mnie wypada jako to drugie.

  • Upvote 2
Link do komentarza

Film oglądało mi się nieźle, ale rzeczywiście Tarantino stanowczo przesadził. Mnóstwo dialogów o niczym, dużo ujęć na kobiece stopy, naciągana fabuła. Cały Quentin. Aczkolwiek dla ostatnich scen, w których wreszcie rozpoczyna się druga sensowna akcja (pierwsza jest gdzieś w połowie), raczej warto spróbować dotrwać. :P Chociaż "Planet Terror" IMO był lepszy.

Link do komentarza

O, jak się Stefan burzy. xD

Mnie tam Death Proof bardzo się podobał, pierwszy raz zobaczyłam go będąc w liceum (na zajęciach! :D) i byłam wielce zasmucona, że nie udało nam się go obejrzeć do końca. Na szczęście w domu wszystko nadrobiłam i od tej pory jest to jeden z filmów, do których chętnie powracam, kiedy mam ochotę się odmóżdżyć i rozweselić.

Mam chyba dziwny gust filmowy, hie. ^^

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...