Podążając za... Quentinem Tarantino - Tak zły, że aż dobry (Grindhouse: Death Proof)
(Planet Terror) Grindhouse: Death Proof
Występują: Kurt Russel, Rosario Dawson, Vanessa Ferlito, Jordan Ladd, Rose McGowan, Tracie Thoms
?Najgorszy film Tarantino?, ?Porażka!?, ?Quentin się stoczył??, ?Chłam?, ?dziadostwo? ? mniej więcej na takie hasła natraficie, szukając w internecie opinii o jednym z bardziej kontrowersyjnych filmów Quentina Tarantino, recenzowanym w tym odcinku. Również sam reżyser przyznał, że faktycznie ?Death Proof? jest według niego jego najsłabszym filmem. Dlaczego więc mam dziwne przeczucie, że ktoś robi ze mnie głupka?
Ach, już wiem ? to ten film. Przez bardzo długi czas unikałem obejrzenia tego ?dzieła?, słysząc głosy wszelakie, głoszące wszem i wobec tępotę i bezsens owej produkcji. Trzeba jednak wiedzieć, że ?Grindhouse: Death Proof? to twór bardzo specjalny ? został stworzony na spółkę przez Tarantino i Rodrigueza (poza tym trochę was oszukuje, bo w tym odcinku powinien być opis ?Sin City?, ale muszę go przetrzymać) pod tytułem: ?Planet Terror?. Ta dwuczęściowa produkcja została stworzona przez wspomniany duet w hołdzie dla kina ?grindhouse?. Czym jest to kino?
To tanie, głupkowate, pełne krwi i amatorstwa produkcje, puszczane ku uciesze zapitej i spalonej gawiedzi męskiej w obskurnych, mrocznych kinach. Większość z nich traktuje o seksie, krwi i ogólnie pojętej przemocy. Nic więc dziwnego, że hołd za bardzo się od tych filmów nie różni. Co tu owijać w bawełnę ? chłopaki po prostu się zabawili, skrzyknęli ekipę i razem zrobili sobie imprezę wspominkową. A wynikiem tego jest właśnie ?Planet Terror? ? pierwszy film o Zombie i kobiecie z karabinem zamiast nogi (tak głupi i obrzydliwy, że nawet ja nie dałem rady go obejrzeć. Jeszcze.) i Tarantinowska opowiastka o mordercy-kaskaderze.
Właśnie ? fabuła. Otóż. Jest. Głupia. Historia jest głupia, postacie są głupie, zwroty akcji też są głupie, walka jest głupia i pomysł jest głupi. Wszystko jest głupie. Ale to nie przez przypadek ? i to właśnie jest największą zaletą tego filmu ? jest głupi z wyboru. Głupota wprost wylewa się z ekranu. A więc jedziemy ? Teksas, lata raczej nieokreślone. Banda rozpuszczonych i rozwiązłych panienek postanawia wybrać się do baru, by ostro poimprezować w takt rock&rolla, popijając dziesiątki drinków. Panienki klekoczą sobie o swoich sprawach, czysto łóżkowych przeważnie, jedna z nich jest znaną radiową didżejką, a pozostałe dwie to po prostu jej znajome. Lecz okazuje się, że za ich samochodem podąża potężna, czarna maszyna. Ten sam samochód pojawia się na kolejnym przystanku barowym, aż wreszcie, w ostatnim barze (w którym barmani sobie sam Tarantino, z niezwykle staroświecką fryzurą) poznajemy kierowcę potwora ? masywnego Kaskadera Mike?a. Mike jest wielki, odziany w skóry, z furą włosów na głowie i wielką blizną ?po zacięciu? na policzku. Jest też tajemniczym mordercą, który osiąga spełnienie seksualne jedynie zabijając na drodze młode dziewczyny. No więc zabija na drodze młode dziewczyny. I tyle.
A właściwie aż tyle. Film jest zrobiony tak amatorsko, że budził we mnie niepochamowane napady wesołości. Pierwsza kraksa to prawdziwe arcydzieło groteski, a wszelkie użycie całkowicie rozpoznawalnych manekinów przyprawia o zawrót głowy. Krew jest gęsta i wygląda jak malinowy dżem, montaż to żart (poucinane dialogi, przesunięcia kamery, brak niektórych ujęć), a kamerą bawił się sam Tarantino. Oczywiście jak to już bywa w tego typu filmach ? zło musi zostać zwyciężone, a więc druga część filmu pokazuje nam przygody kolejnej grupki dziewcząt, tym razem dużo bardziej naturalnych i zabawnych. Prowadzą one typowo Tarantinowskie rozmowy o kinie, strzelając nawiązaniami do filmów z prędkością karabinu maszynowego. Dialogi są głupie, lecz także dowcipne i każdy kinomaniak będzie miał masę uciechy z setek filmowych smaczków.
Ciężko jest mi oceniać ten film ? w Ameryce przeszedł bez echa, a w Europie wywołał dosyć skrajne opinie. To jest (nie)stety film nostalgiczny, tj. oparty na nostalgii do dawnych czasów kina. Problemem jest to, że nie każdy tą nostalgię wyłapuje i wtedy zamiast oglądania dla śmiechu ogląda się raczej z obrzydzeniem i bólem głowy. Ja ubawiłem się całkiem nieźle (na pewno lepiej niż w ?Kill Bill vol 2?) i jeżeli szukacie czegoś absurdalnego i niezwykle głupiego, to trafiliście pod dobry adres. A jeżeli macie ten film za koszmarny ? cóż, podejrzewam iż wewnętrzny serial ?The Interceptors? w ?Top Gear? (
PS: Ścieżka dźwiękowa wciąż jest na poziomie!
Zwiastun
Kącik Muzyczny
http://www.youtube.com/watch?v=9rRCw3pxX1M
3 komentarze
Rekomendowane komentarze