Wyobraźcie sobie taką oto sytuację. Na Śląsku żyje pewne małżeństwo, niespecjalnie wytworne, raczej podpadające pod lekki stopień zmenelenia. Pan Alojzy często po robocie chadza z kolegami do baru i zazwyczaj nie znajduje drogi do domu. Zresztą trudno mu się dziwić, ponieważ jego małżonka Maria ma brzydki zwyczaj robienia mu głośnych awantur i obijania go wszystkim co znajdzie się pod jej ręką. Któregoś dnia, nieświadom niczego Alojzy wrócił do domu po grubej imprezie i... oberwał za mocno. Trudno powiedzieć, czy jego luba to planowała - raczej nie, bo improwizując schowała zwłoki do szafy. I tak biedny chłopina przeleżał w mieszkaniu kilka tygodni. Jak można się łatwo domyśleć, sąsiedzi zainteresowali się coraz większym odorem zepsutego mięsa, dochodzącym zza drzwi jednego z mieszkań.
Alojzy i Maria nie byli dobraną parą.
Pani Marii nie udało się uciec przed ciężką ręką sprawiedliwości. Ostatecznie zapłaciła za swoją agresję, zostając pozbawiona wolności na okres 15 lat. Odsiedziała pełen wyrok. Po odzyskaniu wolności niemal od razu skierowała swoje kroki do siedziby Zakładu Ubezpieczeń Społecznych - w końcu jako niepracującej wdowie, przysługiwało jej odpowiednie świadczenie po zmarłym mężu. ZUS, mimo wyraźnego przepisu widniejącego w ustawie, renty kobiecie odmówił. Sprawa rzecz jasna trafiła do sądu.
Od razu rozwieję wątpliwości: przypadek miał naprawdę miejsce, a kontrowersje przezeń wywołane stały się modelowym przykładem tzw. trudnej sytuacji interpretacyjnej. Nie jest zaskoczeniem, że sąd I instancji, odmówił przyznania renty po Alojzym jego zabójczyni. Podobnie postąpiłoby wielu z nas, w końcu aksjologicznie inne rozstrzygnięcie wydaje się nie do przyjęcia. Czy ustawodawca chciał aby w takiej sytuacji odebrać nienależne, z moralnego punktu widzenia, świadczenie? Desperaci doszukiwali się analogii w Kodeksie Cywilnym, którego art. 928 stanowi:
§ 1. Spadkobierca może być uznany przez sąd za niegodnego, jeżeli:1) dopuścił się umyślnie ciężkiego przestępstwa przeciwko spadkodawcy;
Jak widać, gdy prawodawca chce, to potrafi wyłączyć osobę niegodną określonych korzyści. Niestety w naszym przypadku to ślepy zaułek, bo podstaw do rozumowania per analogiam nie widać. Jednak spadek będący z definicji wcześniejszą własnością spadkodawcy, jest czymś innym niż renta wypłacana z budżetu państwa. Pojawia się też inny argument: co właściwie chcemy osiągnąć przez odebranie zabójczyni środków do życia? Jeżeli miałby to być element kary, to przegrywamy na starcie. Maria w świetle prawa, już swoje odpokutowała. Ne bis in idem.
Osobiście, skłaniam się ku orzeczeniu sądu II instancji, który nakazał wypłatę wskazanego w ustawie świadczenia. Przełamanie znaczenia literalnego powinno mieć charakter mocno, naprawdę mocno szczególny; zarezerwowany dla przypadków, w których intencja prawodawcy i możliwe absurdy, wyraźnie sprzeciwiłyby się tekstowi ustawy.
A jak wy byście ocenili roszczenie pani Marii?
13 Comments
Recommended Comments