Skocz do zawartości

Kraina Fantazji

  • wpisy
    13
  • komentarzy
    66
  • wyświetleń
    19139

Dlaczego Bitwa Warszawska to najgorszy polski film jaki widziałem


Foshek

1977 wyświetleń

448958064_1280.jpg

Kupując ten film na DVD nie spodziewałem się arcydzieła czy wielkiego patriotycznego kina jak to było reklamowane. Chciałem zobaczyć po prostu poprawnie wykonanego średniaka opisywanego tak w wielu recenzjach. Moje rozczarowanie było ogromne i niestety nie mogę tego nazwać nawet kiepskim filmem, jest to tragedia dla polskiej kinematografii porównywalne z Kac Wawa. UWAGA Dalsza część wpisu może zawierać spoilery, więc jeżeli zamierzacie obejrzeć film nie czytajcie lub przeczytajcie i nigdy nawet nie patrzcie w jego stronę.

Film jest tak zły, że nie wiem od czego zacząć. Najzabawniejszą rzeczą jest chyba wszędzie umieszczany mesjanizm i próba wciśnięcia jakiś symboli czy martyrologii narodu polskiego. Oczywiście z wiadomym skutkiem. Pełno tu ujęć na ołtarze, światła spadającego z nieba i oświetlającego bohaterów jakby to sam Chrystus na nich patrzył. Do tego te zbliżenia na latające(dosłownie) krzyże. Pełno tu pieśni patriotycznych, jak np. Wojenko, wojenko, itp. Jednak bardziej od stylu II RP przypominają pamiętne wykonanie hymnu USA przez Stevena Tylera(LINK gdyby ktoś nie widział).

0000Y3U3PG9TFQCH-C0.jpg

Nie to jest jednak najgorsze. Najwięcej poświęcę miejsca bohaterom bo jest co pisać. Są tak źle napisani, a aktorzy tak fatalnie dobrani, że powinni zamknąć scenarzystę. Mamy tu więc Daniela Olbrychskiego w roli Józefa Piłsudskiego, który po prostu odczytuje dane mu linijki tekstu. Ta rola jest strasznie bezpłciowa, nie są pokazane żadne emocje czy choć fragment charyzmy Marszałka. Idąc dalej mamy Michała Żebrowskiego w roli Grabskiego. Pomijając fakt, że jednej z najważniejszej postaci II RP napisano łącznie 5 minut, to ukazuje się go tutaj jako głupiego człowieka, który boi się powiedzieć słowa przy Piłsudskim. Wepchnięty na siłę Jarosław Boberek, który wyraźnie się tu nie odnajduje, zwłaszcza w krótkiej epizodycznej roli. Jednak największą porażką pod względem aktorstwa jest główny bohater. Ciekaw jestem kto wpadł na genialny pomysł umieszczenia w głównej roli doświadczonego przez wojnę żołnierza, ułana - Borysa Szyca. Aktor, który nie występuje w niczym innym niż głupkowate komedie romantyczne ma zagrać poważną, dramatyczną postać. Wyraźnie nie miał pomysłu jak zagrać tą postać, a oglądanie go na ekranie to męczarnia. Pomijam już fakt, że przez większość filmu widać Borysa Szyca z głupkowatych komedii a nie targanego brutalnością wojny żołnierza. Potrafi wykręcać komiczne miny, które wywoływały mój śmiech. Aktor spisuje się pod tym aspektem ale chyba niezbyt pasuje to w momencie gdy obok niego ciało jest rozrywane na drobne kawałeczki, a wszędzie umierają ludzie? Niektóre postacie poznajemy tylko po to, by minutę później zginęły.

Scenarzysta daje też ciała w innych elementach. Poszczególne sceny nie mają ani odrobinki sensu czy logiki. Dwoje głównych bohaterów jest w sobie szaleńczo zakochanych, możemy się tego dowiedzieć ze ślubu, który jest zawarty już w początkowych scenach filmu. I to tyle, nie dowiemy się o nich nic bo przez większość filmu są w zupełnie innych miejscach. Zero jakiegokolwiek budowania wiarygodności postaci. O całej ofensywie nie potrafi nas logicznie poinformować, więc jedzie po najcieńszej linii oporu - wbiega żołnierz i oświadcza, że bolszewicy są pod Warszawą. W sumie dobre i to gdy sceny są tak chaotycznie zmontowane, że z trudem orientujemy się czy akcja poszła do przodu czy może jednak wciąż obserwujemy tą samą scenę. Do tego wybitnie przez mnie zapamiętana scena amputacji ręki. Nie jestem specjalistą od medycyny ale żołnierz, który wykrwawia się z rany postrzałowej w rękę, po jej amputacji wykrwawi się tym bardzie... Hoffman tylko dolewa oliwy do ognia. Sama scena bitwy warszawskiej jest tragicznie wyreżyserowana. Rosjan jest tam mniej niż w dowolnej scenie w trakcie trwania filmu. Wielka kontrofensywa pojawia się znikąd i równie niespodziewanie się kończy. Ewidentnie zabrakło tu już funduszy. Brak funduszy widać także w statystach. Niektórzy są tak charakterystyczni, że rozpoznałem ich kilkakrotnie. Tak więc jeden aktor jest tu polskim cywilem, żołnierzem, bolszewikiem i lekarzem. Najgorszym elementem tej bitwy jest jednak wyjście żołnierzy z okopów. Scenę wcześniej resztką sił walczą w okopach, większość umiera lub jest ciężko ranna. Jednak nagle wybiega tam cała armia, z kilkoma jednostkami, które biegną z CKMem w ręku niczym Rambo ze swoim M60. Kilka scen wcześniej Natasza Urbańska(wstąpiła oczywiście do wojska bo scenarzyście skończyły się pomysły jak poprowadzić jej wątek) zasiada za stanowiskiem KMu i czyści kilkudziesięciu bolszewików, czego oczywiście nie mogli uczynić zawodowi żołnierze przed nią. Takich scen silących się na Hollywoodzkie blockbustery jest tu cała masa. Pełno tu też przesadnego patosu, istne pax poloniae.

0000Y3U7NS2U6B03-C0.jpg

Bitwa warszawska miała być pierwszym polskim filmem 3D. Sam oglądałem zwykła wersję, widać jednak kilka zabiegów twórców. Stworzyli bardzo ciekawy efekt przedstawienia świata w kolorach żółtego i czerwonego. Te filtry są dodawane na normalne kolory i w efekcie wygląda to jak pierwsze kolorowe fotografie. Szkoda tylko, że takich efektów uświadczymy łącznie przez 10-15 minut filmu i to nie zawsze w odpowiednich momentach(po co walić takie efekty podczas sceny w lazarecie?). Bezsensownych wybuchów jest tu tyle, ze Michael Bay byłby dumny, wszystko wybucha, eksplodują samochody a nawet powozy(!), żołnierze biegają, potykają się. Brakuje tu tylko matek z dziećmi. W jednej scenie kilka dwupłatowców prowadzi tak zmasowane i szybkie bombardowanie, że mam wątpliwości czy współczesne samoloty by to przebiły. Pełno tu też bezsensownej i nielogicznej przemocy, wypływających flaków, itp. Może i nie byłoby z tym problemu gdyby nie keczupowa krew. No i używane wręcz za często slow motion. Może w 3D prezentuje się to lepiej, nie wiem.

Nie potrafię też przeboleć olania dwóch głównych Rosyjskich dowódców: Tuchaczewskiego i Budionnego. O ile ten pierwszy pojawi się na 2 minuty i wygłosi parę linijek tekstu, to tego drugiego nie uświadczymy wcale. Serio? Myślałem, że to film o Cudzie nad Wisłą, gdzie to były postaci równie ważne co Piłsudski. Zamiast tego dostajemy masę scen z nic nieznaczącymi bolszewikami oraz do bólu wręcz przerysowanym i nierealistycznym Leninem.

O braku zgodności historycznej też można by się rozpisać, ja zwrócę tylko uwagę na największe zgrzyty. Bolszewicy walczą niczym komandosi, a Polacy to niepotrafiące utrzymać karabinu w ręku ofermy. Rozumiem to przy scenach z elitarnymi oddziałami Budionnego ale nie na froncie zachodnim Tuchaczewskiego, gdzie większość to byli chłopi. Do tego największym przegięciem jest przypisanie całego planu bitwy Piłsudskiemu. Historycy spierają się czy to Piłsudski czy Rozwadowski stworzył plan, jednak ograniczenie roli Rozwadowskiego do roli przydupasa Piłsudskiego to już poważne przegięcie. Zwłaszcza, że jego jedyna kwestia to "bardzo dobry plan panie Marszałku".

0000Y3U0H3YJWVR8-C0.jpg

Jedyną pozytywną według mnie sceną jest obrona cmentarza, która jest naprawdę dobrze zrealizowaną sceną akcji. Wszystko jest na swoim miejscu. Nawet Szyc daje radę(zgadliście, bo się nie odzywa).

Nie można też nie wspomnieć o "genialnym" pomyśle dodania języka rosyjskiego do filmu. Około 30-40% dialogów jest w języku rosyjskim lub ukraińskim. Jednak ktoś zapomniał o dodaniu napisów. Nie wiem czy to niedopatrzenie czy twórcy wyszli z założenia, że wszyscy Polacy znają rosyjski. Wiem natomiast to, że nie rozumiałem połowy tych dialogów. Paradoksalny jest jeszcze fakt rozmów postaci. Polacy mówią po polsku, Rosjanie po rosyjsku i każdy siebie rozumie. Skoro więc obaj rozmówcy znają języki to może niech się zdecydują na jeden, a nie każdy po swojemu.

Mam poważny dylemat czy nie nazwać tego gorszym filmem od Kac Wawy, to jednak byłaby lekka przesada. Nie widać tu tych 27 mln złotych w żadnym elemencie. Większość budżetu i tak wydano na początku nie zastanawiając się co będzie dalej. Ostatnie sceny rażą sztucznością i kiczem kina klasy C. Jedyne plusy to jednie to zdjęcia Sławomira Idziaka, które zostały później skopane na etapie montażu oraz muzyka Krzesimira Dębskiego. Sądziłem, że 12 złotych to niedużo za przeciętny film wojenny/ historyczny. Teraz jednak żałuję każdego grosza wydanego na to DVD. Otrzymałem tani dramat wymieszany z romansem okraszony kilkoma scenami humorystycznymi(oczywiście w momencie gdy komuś wypływają flaki z żołądka czy temu podobnych scenach). Teraz pozostaje mi tylko napisać równie pozytywny wpis na temat Kac Wawy i mogę zejść na zawał.

184668564_640.jpg

Na na na na na na!

24 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Oglądałem to w kinie w ramach szkolnej "wycieczki". Tak dennego widowiska próżno szukać gdzie indziej i zgadzam się z większością twojego hejtu.

Jeszcze kazali nam się wykosztować parę dodatkowych złociszy na wersję 3D, którą wykonano tak beznadziejnie, że szkoda gadać! Tylko ludzie siedzący na samym środku byli w stanie coś zobaczyć, reszcie obraz dosłownie dwoił się w oczach.

  • Upvote 4
Link do komentarza

Film tragiczny pod każdym możliwym względem, ale to i tak dużo lepsze widowisko niż Sierpniowe niebo. 63 dni chwały. Albo, o zgrozo, Bitwa pod Wiedniem i jej wątki paranienormalne.

Dobrze że nie wydałem na niego własnej kasy, bo tak jak Xerb, też byłem na nim w ramach wycieczki.

Link do komentarza

Nie wiem jak zła jest Bitwa Warszawska, ale nie wierzę, że może być gorsza od Bitwy pod Wiedniem. Ten film to istna katastrofa, jedna z najgorszych produkcji jakie kiedykolwiek widziałem i to na każdej płaszczyźnie: historycznej, muzycznej, reżyserskiej, scenariusza i aktorskiej (Adamczyk jako cesarz-debil). Stąd też omijam wszelkie premiery opatrzone łatką "największe filmowe wydarzenie roku".

  • Upvote 2
Link do komentarza

Oglądałem to w kinie w ramach szkolnej "wycieczki".

Jeszcze kazali nam się wykosztować parę dodatkowych złociszy na wersję 3D, którą wykonano tak beznadziejnie, że szkoda gadać! Tylko ludzie siedzący na samym środku byli w stanie coś zobaczyć, reszcie obraz dosłownie dwoił się w oczach.

U mnie to samo- też nam się kazali wykosztować na ten badziew, bo wycieczka naukowa, bo nie będzie lekcji, bo pójdziemy do kina- bądźcie wdzięczni! I też w 3D- akurat u mnie kino w tym samym czasie się zaopatrzyło w odpowiedni sprzęt, więc szkoła dodatkowo wszystkich nakręcała, że przecież będzie hit, bo w 3D!

A koniec końców po jakichś 15 minutach część sali wyszła i już nie wróciła, mnie osobiście głowa rozbolała od tego całego 3D, które było tak bardzo bajeranckie, że siedząc właściwie na samym środku i tak czułem się, jak po osuszeniu Finlandii 0,7l. Więc do samego końca nie robiłem nic innego, tylko siedziałem z zamkniętymi oczami modląc się, żeby nie obrzygać tego biednego gościa w rzędzie przede mną. Wychodząc przysięgałem sobie, że nigdy więcej tego "3D", które mi w kinie zaserwowali. Jak już to tylko w domu.

Następnego dnia w szkole była oczywiście nakręcona gównoburza, że gówniarze są rozpieszczeni, biedna szkoła tak bardzo się stara (za nasze pieniądze, ale odbierając nam wybór) nas uszczęśliwić. Że to skandal, że to karygodne, i żebyśmy zapomnieli o jakimkolwiek wypadzie do kina do końca szkoły. Jejku... prawie udało nam się nie skakać z radości.

A sam film? Cóż- najłagodniej ujmując to w słowa, które nie są stekiem wulgaryzmów to jest to badziew jakich naprawdę mało, potwierdzam. Tytuł z du*y, przez większość czasu nie wiadomo co się dzieje, autor widać wziął sobie za cel utopić widza w tej zasranej martyrologii, aktorzy- tak ich dobór jak i napisana gra- to cytując "Włatców much"- żenada boCHater, wątki są mega nielogiczne, a do tego chyba gwóźdź gwoździarka do trumny- zakończenie... lub coś, co nim miało być. Tu jakiś chaotyczny atak, tu już koneic, przegrana, a tu nagle URRAAA! przybywają posiłki, wiwat, wspaniałe zakończenie... pokerglass.png że co proszę? Coś przegapiłem? Nie wiem- nie uważałem na lekcjach historii czy co?

Porównanie do Kac Wawy... po części trafne. To taka sama żenuła. Ale jak odpowiednio się urżnąć to Kac Wawa staje się naprawdę dobrą parodią i na swój sposób śmieszy swoją durnotą. Tu zostaje tylko załamać ręce i płakać, że autor scenariusza, reżyser i producent przeżyli wypuszczenie tego gniota, a ich flaki nie są rozwleczone ku pamięci, żeby takich błędów nie popełniać. Nigdy więcej. Przenigdy. Pod groźbą rozstrzelania.

  • Upvote 4
Link do komentarza

byłem na tym w kinie... i po projekcji zacząłem się zastanawiać, czy nie jest to film na podstawie powieści Sienkiewicza....

Zgadzam się z Tobą...

Naród polski widocznie to lubi i popiera... szczególnie jedna partia, broniąca krzyż....więc jakos poszło (ciemnota kupi)

Link do komentarza

Akurat kino komunistyczne to przy naszych "hitach" z Niepodległej jest prawdziwe Hollywood.

W ogóle nie rozumiem tego hejtu. Przecież to genialna komedia. Można ją porównać do Facetów w rajtuzach Mela Brooksa. Może trochę przesadzili, ja bym inaczej to wszystko rozegrał.

Choćby kluczowa scena. Daniel Obrychski, jako Marszałek Piłsudski, z cekaemem w ręku i fajką w gębie, w bohaterskim zrywie niepodległościowym rozprawia się z Grupą Mozyrską, umożliwiając Polakom przełamanie frontu i dokopanie Sowietom.

Kolejna scena. Szyc wraz ze swoim pułkiem ułanów szarżują z szablami, tnąc przy okazji tekturowe czołgi Budionnego. Obok tow. Stalin (w tej roli Zbigniew Zamachowski i jego charakterystyczny wąs) wykrzykuje "Ci Polacy zrujnowali mój genialny plan!"

PS Na jednym ze screenów czemu Piłsudski siedzi na bolszewickim wozie i strzela z pistoletu do Polaków?

  • Upvote 5
Link do komentarza
PS Na jednym ze screenów czemu Piłsudski siedzi na bolszewickim wozie i strzela z pistoletu do Polaków?

Wut?

@up

Ale to są polskie komedie, które z samego założenia mają być żenujące, a że wyszły jak wyszły to tylko dokłada parę cegiełek. Do tego porównywać kino budżetowe z produkcjami AAA... równie dobrze mogę porównać Birdemic z Dniem niepodległości co nie ma żadnego sensu... Sam Yrek jest tak niszowy, że nawet o nim nie słyszałem, podczas gdy Bitwa to produkt importowy na Zachód.

Link do komentarza

Kac Wawa gorsza, niestety. Dlaczego? Bo w założeniu jest komedią, a wytrwałem przy niej 20 minut i nie byłem w stanie nawet unieść wargi, a co dopiero o uśmiechu mówić. Zażenowanie za to czułem od pierwszej sceny. W liceum robiliśmy lepsze gatunkowo przedstawienia.

Bitwa jest zatem lepsza pod tym względem, że dawno tak czystej radochy z oglądania spartaczonego na każdym (każdym!) polu filmu nie miałem. To, co miało być tragiczne jest kreskówkowe, to co miało być humorystyczne jest żenujące, a przez to śmieszne. Słowem wyłem ze śmiechu przez cały "seans". I jednocześnie towarzyszyło mi pewne niedowierzanie, bo Hoffman potrafił kiedyś kręcić dobre filmy, ba - nawet Ogniem i Mieczem do dziś lubię.

PS Za "najcieńszą linię oporu" i parę innych tego typu byków sto batów na goły zad!

Link do komentarza

A ja właśnie Kac Wawę traktuję nieco łagodniej z racji, że to z złożenia polska komedia, które przyzwyczaiły nas oczekiwać skrajnej głupoty. To, że Kac Wawa przegina z tym, to już inna sprawa.

PS Za "najcieńszą linię oporu" i parę innych tego typu byków sto batów na goły zad!

Oj tam, sesja jest. Mój umysł funkcjonuje jedynie ustawami i kompetencjami...

Link do komentarza

@Quetz- tylko że w moim odczuciu takie Ogniem i mieczem było znacznie lepiej zrealizowane, krótko mówiąc miało "to coś", co trzymało przed ekranem i mówiło, że to jest przemyślane, świetnie zrealizowane kino. Podobnie, jak np Pan Wołodyjowski czy Potop.

A przedmiot naszych rozmów? Cóż... z założenia miało wyjść chyba coś na wzór Szeregowca Ryana (wiecie- heroiczna walka, bezsilność wobec wroga, nadludzki wysiłek i spektakularne zwycięstwo... coś takiego). Tyle, że coś nie wyszło i wyszedł... khe khe... "film", w którym nie ma właściwie żadnej głównej i nadrzędnej fabuły, żadnego spoiwa łączącego poszczególne sceny (o!- właśnie odkryłem, jak ta produkcja powinna być sklasyfikowana: jako niczym niepowiązane ze sobą losowe sceny), a pretekstem do pokazywania kolejnych... no właśnie- scen- batalistycznych jest historia. Tylko pretekstem. Takim wręcz zbędnym dodatkiem.

Co tu dużo mówić- film Hoffmana wygląda, jakby po prostu nie miał scenariusza, co najwyżej jakby spotkało się w barze paru znajomych i po kilku głębszych w pijanym widzie stwierdziło "Ej chłopaki- zróbmy film! Ja już mam pomysł!". Jest on pozbawiony jakiejkolwiek dramaturgii czy psychologicznie wiarygodnych konstrukcji postaci. Każda z nich jest zwyczajną wydmuszką- gdyby z tego wszystkiego zrobić film niemy nic byśmy nie stracili, ba- może nawet zyskali. Zbudowany jest praktycznie w całości bazując na przypadku, losowości i odwołaniu do nieśmiertelnego "Bóg Honor Ojczyzna". Opcjonalnie można dołożyć miłość. Tyle. Oczywiście wszystko przeładowane jest patosem i martyrologią do tego stopnia, że odwołań do męczeństwa, religii jest od cholery, a krzyże tylko patrzeć, jak wylatują z ekranu.

W ostatecznym rozrachunku wygląda to tak, że ktoś po pijaku zatwierdził scenariusz bez czytania, zaczęto kręcić, nakręcono masę materiału (tak na dobrą sprawę to wszystko jest zbędne- 95% tego dzieła nie ma żadnego sensu, jakieś durne pogaduszki, sucharo-betoniaste żarciki, sceny śpiewane, niby coś się dzieje, jakaś zdrada, 2 no-name gości, którzy mieli dostać Virtuti Militari o ile pamiętam), a w połowie panowie się chyba dowiedzieli, że skończył im się już jakiś czas temu budżet. I zamiast głównej osi fabularnej zrealizowali tylko zapychacze.

Olaboga! A jeszcze tyle do zrobienia- przygotowania, bitwa, końcówka... tniemy! Wycinamy przygotowania, wycinamy bolszewickich dowódców, spłycamy wszystkich bohaterów wycinamy wszystko, zostawiamy tylko końcówkę walki i "szczęśliwe zakończenie". URA! ... ura, ura, tylko gdzie ten sławetny "Cud nad Wisłą"? Gdzie ten nadludzki wysiłek, to cudowne zatrzymanie? Gdzie ta Boża interwencja? Bo jedyne, co tam widziałem, to (pewnie mi się za to oberwie, ale co mi tam) banda idiotów wylatująca zza krzaków i robiąca za te całe sławetne posiłki, odsiecz i pogromców złych bolszewików. Hura- mamy pozytywne zakończenie. Wiecie kiedy się zorientowałem, że to, co oglądam to ten sławny cud? Właśnie wtedy. Do tego momentu nie miałem pojęcia co to w ogóle jest. pokerface.png

A mogło to być naprawdę dobrze zrealizowane kino. Wszystko, co wystarczyło zrobić to od samego początku skupić się na tytułowej bitwie i przygotowaniach obu stron do niej. Tych opartych na faktach, nie na śpiewającej Urbańskiej robiącej na końcu za Rambo w kiecce. Potem pokazać walkę, dodać jakieś zakończenie, wtedy możnaby przeboleć to wszechobecne napuszenie tą całą "Polskością".

Chyba nawet na więziennych spacerniakach obowiązuje zasada, że leżącego się nie kopie albo przynajmniej nie powinno. Kierując się tą zasadą o Bitwie warszawskiej 1920 Jerzego Hoffmana należałoby zamilczeć, jak najszybciej o niej zapomnieć, wszystkie kopie filmu zniszczyć, zakopać, a ludzi, którzy pozwolili twórcy Prawa i pięści nakręcić coś takiego, przykładnie, surowo, publicznie ukarać. Bitwa warszawska jest jednak naprawdę złym filmem i nie można po prostu przemilczeć tej wpadki polskiego kina, udawać, że nic się nie stało. Stało się, panowie filmowcy naprawdę tym razem przegięli pałę i przekroczyli pewną granicę wszelkie granice.

Wszystkim nam, którzy po Kac Wawa, Popiełuszko. Wolność jest w nas, Quo Vadis, a nawet Weekendzie Cezarego Pazury byli przekonani, że gorzej już być nie może, twórcy filmu pokazują, że owszem ? można. W dziedzinie filmowej żenady ani Och Karol 2, ani Karol ? papież, który pozostał człowiekiem to naprawdę nie ostatnie słowo, jakie nasi rodzimi twórcy w kwestii dziadostwa powiedzieli. Wręcz przeciwnie- ciągle mają. rage.png

Aż strach się bać, co będzie następne. rozpacz.gif

  • Upvote 3
Link do komentarza

@up

+1, bo mi plusiki wyszły na głupich tematach :P

Co do Hoffmana to jego filmy nigdy nie były wierne historycznie. O ile można na to przymknąć oko w ekranizacji Trylogii, to tutaj można śmiało mówić o przekłamaniach. Mieli chyba jakiś konsultantów, wiec co oni robili?! A może to reżyser/ scenograf olali...

  • Upvote 2
Link do komentarza

"Bitwy Warszawskiej" nie oglądałam, ale w końcu się za nią zabiorę. Kupiłam kiedyś na DVD, lecz ciągle odkładam na później. Zawsze wolę co innego obejrzeć, aczkolwiek nie robię tak tylko ze strachu przed tym, iż film jest taki tragiczny.

Kac Wawa gorsza, niestety. Dlaczego? Bo w założeniu jest komedią, a wytrwałem przy niej 20 minut i nie byłem w stanie nawet unieść wargi, a co dopiero o uśmiechu mówić. Zażenowanie za to czułem od pierwszej sceny.

Kac Wawę widziałam, choć mówienie o obejrzeniu tego tworu to nadużycie. Również nie dałam rady wysiedzieć na całym filmie, ale wytrzymałam ciut dłużej, bo ok. 30 minut. biggrin_prosty.gif

Link do komentarza

@Foshek

Hej, chciałeś przykładów więc je podałem.

Ale to są polskie komedie, które z samego założenia mają być żenujące

lolnope. Cały problem z nowymi polskimi komediami polega na tym, że strasznie próbują być śmieszne, ale w ogóle im to nie wychodzi.

równie dobrze mogę porównać Birdemic z Dniem niepodległości co nie ma żadnego sensu...

Ależ ma: Oba filmy to kaszany:) Tylko jedna ma znacznie znacznie znacznie większy budżet. I Willa Smitha.

Sam Yrek jest tak niszowy, że nawet o nim nie słyszałem, podczas gdy Bitwa to produkt importowy na Zachód.

Z tą niszowością to też nie do końca prawda. Obydwa crapiszcza wyszły w czasie gdy na topie był pewien reality show i zawierały w sobie uczestników tegoż. Więc na tamte czasy były to odpowiedniki Kac Wawy i innych Ciach, ale zrobione mniejszym kosztem i jadące na popularności ww. show.

Natomiast z rodzimymi 'epickimi' produkcjami jest taki problem, że próbujemy osiągnąć poziom holywoodzkich blockbusterów mając do dyspozycji rodzimy budżet: Jeśli pójdzie dobrze - otrzymamy coś co wygląda prawie jak superprodukcja z zachodu. Jeśli pójdzie źle - patrz: Bitwa Warszawska.

PS Na jednym ze screenów czemu Piłsudski siedzi na bolszewickim wozie i strzela z pistoletu do Polaków?

"Naród wspaniały, tylko ludzie k***y." Widocznie wokół same #@%$!.

  • Upvote 3
Link do komentarza

"Wybitne dzieło". Ode mnie 1+/10. Plusik za czekistę. Byłem w kinie i mało nie zeszłem jak Hoffman przed filmem musiał z cztery razy podziękować kinu Helios, a także zaznaczyć, że jest przekonany iż film się będzie widzom podobać. Taaa... na pewno tym kilku, dla których coś jest fajne bo "patryjotyzm" w serduchu itp. Tak poza tym film debilny i zrobiony bez polotu dla hajsu. Oczywiście wszystkie filmy są robione dla pieniędzy - dlatego też najbardziej ceni się tych, którzy próbują z dobrym skutkiem wmówić nam, że był jeszcze inny powód. Bitwa Warszawska to rozbrajająco szczera robota czysto zarobkowa.

  • Upvote 1
Link do komentarza

Brzmi jak film godny polskiego patriotyzmu. Powierzchowny i w gruncie rzeczy bezmyślny. Nie obejrzałem i nie obejrzę. Po co marnować czas na narodowe miernoty filmowe, skoro wokół tyle dobrych rzeczy? Niekoniecznie polskich... Recenzja świetnie napisana.

Link do komentarza

Znając życie niedługo będzie w każdej szkole... Będą na lekcjach historii go puszczać, aby młodzież zrozumiała, w jak wielkim narodzie żyją. Scenarzystą pewnie był jakiś skazaniec, co to miał go napisać w ramach resocjalizacji, aby go wcześniej wypuścili. Niestety w połowie znaleźli u niego w celi materiały pornograficzne w formie długopisa z gołą babą i przedłużyli mu wyrok o kolejne 5 lat. Przez co mamy, co mamy. Trzeba było zatrudnić chińczyków, za te 27 milionów to było od groma statystów... Co prawda nie rozróżniłbyś jednego od drugiego, ale co tam. Za to Piłsudski rozgromiłby ruskich pięścią tygrysa, zaś polscy żołnierze trenowani byliby w Shaolin...

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...