Skocz do zawartości

Moje Fado

  • wpisy
    348
  • komentarzy
    1406
  • wyświetleń
    470589

Szaleństwo, głupota i spryt - Deadpool: Complete Collection by Daniel Way


bielik42

2177 wyświetleń

Szaleństwo, głupota i spryt ? Deadpool: Complete Collection by Daniel Way

marvel-deadpool-by-daniel-way-complete-collection-tpb-2.jpg

Deadpool: Complete Collection by Daniel Way

Scenarzysta: Daniel Way

Rysunki: Shawn Crystal (#13-14), Paco Medina (#15-18), Carlo Barberi (#19-21, #23-29), Tan Eng Huat (#22), Bong Dazo (#30-31)

Wade Wilson. Karmazynowy Komediant, Regenerujący się Degenerat, Najemnik z Niewyparzoną Gębą? - te wszystkie określenia dotyczą jednego z najbardziej charakterystycznych (super/anty)bohaterów uniwersum Marvela. Panowie, panie i papugi ? Deadpool!

deadpool-daniel-way_1750w.jpg

Muszę przyznać, że jako polski czytelnik komiksów stosunkowo niewiele wiedziałem o przygodach skrytego pod czarno-czerwoną maską najemnika. Większość informacji wyciągnąłem z wycinanych z komiksów pasków, wykorzystywanych w celu zamieszczania na stronach ze śmiesznymi obrazkami. Wiedziałem za to, że Deadpool grał w epizodzie, gdzie wymordował wszelkich superbohaterów, jest praktycznie niezniszczalny (szybka regeneracja), ma schizofrenię, zdeformowaną skórę i często gada z czytelnikami, bowiem specjalizuje się w niszczeniu czwartej ściany. Brzmi to dosyć oryginalnie, patrząc na nieco schematycznego Marvela. Pierwszy jego komiks, który wpadł mi w ręce był dosyć śmieszną parodią książeczek dla dzieci, ale nie zaspokoiło to mojego głodu wiedzy ? w okresie świątecznym nabyłem więc całkiem gruby tom, będący zbiorem kilkunastu komiksów z Deadpoolem w roli głównej.

dp30.jpg

Wrażenia? Jak najbardziej mieszane. Za scenariusz do przygód najemnika odpowiada jeden twórca ? Daniel Way i jakby to powiedzieć? jego humor nie zawsze jest zabójczy. No ale przecież gdybyśmy szukali inteligentnego humoru, to przecież nie w amerykańskich komiksach, czyż nie? Dodatkowo musze wspomnieć, że jest to drugi tom kolekcji, ale pierwszy nie spodobał mi się ze względu na dosyć paskudną szatę graficzną, z fabułą jednak nie ma większych problemów. Co więc robi ten nasz najemnik? To już zależy od serii komiksów. Pierwsza seria, ilustrowana w ciepłych tonach przez Shawna Crystala traktuje o najnowszym pomyśle Deadpoola ? pragnie on zostać piratem, a że w pewien sposób niezwykle się wzbogacił, może sobie pozwolić na jacht z całą masą broni palnej. Cóż to byłby za pirat bez papugi? ? myśli sobie znudzony najemnik i wzywa na pomoc swojego jedynego ?przyjaciela? o imieniu Bob. Ten wskakuje w strój papugi i zbiera tęgie cięgi od swego kumpla, za to, że nie skrzeczy. Ich plan polega na zaatakowaniu jednej z gęsto zaludnionych przez bogaczy wysp, ale na miejscu nikt nie reaguje, natomiast Wade spotyka tam pierwszą kobietę, która nie wymiotuje na widok jego twarzy, bowiem jest ślepa ? najemnik zatrudnia ją jako nawigatora i w trójkę muszą stawić opór zagrażającym wyspie prawdziwym piratom. Ta seria jest dosyć zabawna, aczkolwiek walka zrealizowana została na dosyć kiepskim poziomie (absolutny brak dynamiki), a niektóre twarze cierpią na brak szczegółów. Gra cieni także pozostaje niezbyt zachwycająca.

24951new_storyimage3808160_full.jpg

Dużo ciekawsza jest druga seria, ilustrowana przez Paco Medinę ? nasz bohater poruszony spełnionym dobrym uczynkiem postanawia dryfować swym jachtem przez ocean (przy okazji robiąc całkiem niezłą parodię dzieła Hemingwaya) w poszukiwaniu celu swego istnienia. Wyłowiony przez przepływający jacht, potem z niego wyrzucony trafia na wybrzeża USA. Tam zaś stara się wtopić w tłum, ubierając różowe krótkie spodenki, czapkę i udając skatera. Niestety jego pierwsza wizyta w barze kończy się rzezią, a nasz bohater wpada na wspaniały pomysł ? dołączy do X-menów, gdyż w tym okresie nie cieszą się oni zbyt dobrą opinią ? ojciec jednej z mutantek robi narodową aferę, twierdząc iż mutanci porwali jego córkę i nie pozwalają jej z nim rozmawiać. Na scenę wchodzi Wade, spotykając na swej drodze niechęć od mutantów i dzielącą razem z nim wspólną przeszłość seksowną Domino. Ten epizod jest w sumie najlepszy w całym tomie ? rysunki Mediny są oszczędne w tłach, lecz bogate w dopracowane postacie, humor niezmiennie bawi no i scenarzyście udaje się czytelnika zaskoczyć zręcznie stworzonym plotem. Jest tu też sporo absurdu i głupkowatego humoru Wade?a.

02.480x480-75.jpg

Kolejna seria zdaje się utrzymywać poziom poprzednika ? tym razem za rysunki odpowiada Carlo Beri, a jego wizja zawiera dużo bardziej umięśnionego Wade?a i częstszy mrok. Deadpool wciąż pragnie zostać ?tym dobrym?, więc poszukuje mentora ? wybór pada na Spider-Mana, więc Wade odwiedza Nowy Jork. W międzyczasie ktoś zamordował ulubionego sklepikarza Petera Parkera i podejrzenia spadają na nieszczęsnego najemnika. Po efektownej i bardzo dynamicznej walce (walka u Beriego to największa zaleta jego stylu) przeciwnicy stają się drużyną, gdyż okazuje się, że Deadpool nie miał nic wspólnego z morderstwem. Nasi bohaterowie będą musieli stawić czoło zabójczej Hit-Monkey, a Deadpool uczyni to w stroju? bawarskiej panny? Jak już wspominałem ? bardzo w tej części mamy bardzo wiele walki i równą ilość głupkowatego humoru, dzięki czemu czyta się go przyjemnie i bez większych przestojów. Okazuje się jednak, że Beriemu najlepiej wychodzą tylko superbohaterowie, bowiem twarze ludzi są tu co najwyżej poprawne. Duży plus za widoczne nawiązanie do Punishera.

73496comic_storystory_full-3400616..jpg

Lecimy dalej ? komiks nr 22. Wade?a rysował Tan Eng Huan i artysta ten nie lubi zbytnio jasnych obrazków ? cała akcja dzieje się w mroku, gdzieś na południu Stanów Zjednoczonych. Deadpool spokojnie jedzie autobusem, marząc o biciu się z Thorem, gdy wtem autobus zostaje zaatakowany przez zamaskowanych bandytów. Nasz najemnik już miał uczynić kolejny dobry uczynek, gdy wtem zjawia się potężny pomocnik szajki ? Biała Błyskawica, czyli gigantyczny grubas, obwieszony akumulatorami. Jego specjalną mocą jest ciskanie błyskawicami i właśnie jedna z nich ogłusza rozbawionego posturą wroga Wade?a. Gdy ten się budzi, po bandytach nie pozostaje ślad ? wyrusza on więc do pobliskiego miasteczka, gdzie wraz z pomocą dosyć ordynarnej pani szeryf zajmie się on sprawą bandy. Znów jest dosyć zabawnie i oryginalnie, a ciemniejsza kolorystyka dobrze wpływa na oczy, po kilkudziesięciu stronach ostrych kolorów. Rysownik wyraźnie zna się na swoim fachu, choć jak dla mnie zbyt często korzysta z fotoszopa. Średnio.

Deadpool24.jpg

Kolejna seria i znów robota Beriego, ale tym razem mamy do czynienia ze sporym spadkiem formy, zarówno rysownika, jak i scenarzysty ? w Las Vegas odbywa się impreza dla superbohaterów, na którą oczywiście Deadpool nie jest zaproszony ? wybiera się tam na własną rękę, by dać nauczkę bandzie bufonów. Nieoczekiwanie na jego drodze staje dawny współpracownik, odziany w potężny pancerz bojowy. Ów pseudo-bohater pełni rolę ochroniarza Las Vegas ? po jakimś czasie rozpoczyna współpracę z Deadpoolem, a ich głównym przeciwnikiem jest diaboliczny człowiek-niedźwiedź. Fabuła planowo miała czytelników zaskakiwać, natomiast mnie tylko znudziła i obrzydziła postać Deadpoola, który w tym komiksie jest prawdziwym dupkiem bez krzty humoru. Cele bohaterów są niejasne, tak jak i sens ich działań. Walka sprowadza się do przybliżeń na trzaskające się metalowe pancerze, poruszające się niczym muchy w smole. Rysunek zaś stracił swą miłą szczegółowość (głównie przez brak biustu Domino), zastępując ją tonami stali i pękających ścian. Na dodatek znikąd pojawia się Ghost Rider, co nie ma absolutnie żadnego sensu, ale daje nam okazje do ujrzenia kilku scen z przeszłości Deadpoola, gdy był pozbawiony humoru i cynizmu. Nuda.

dp27_001a.jpg

Na szczęście dalej jest nieco ciekawiej ? komiks nr 27, wciąż ilustrowany przez Beriego. Lepiej jest przede wszystkim na płaszczyźnie fabularnej, bo rysunek utrzymuje się na poziomie ?poprawnym?. W tej trzyczęściowej serii Deadpool spotyka samych avengersów ? Kapitana Amerykę, Czarną Wdowę i MoonLighta. W pierwszym odcinku walczą z bandą regenerujących się bandytów i arabem, który okazuje się być terrorystą. Od drugiego odcinka zaczyna się robić mętlik, bo pojawiają się klony i do zabawy dołącza idiotyczny złoczyńca Dr Bong, z wielkim dzwonkiem na czerepie. Humoru mamy tu aż nadto, co jest dobrą zmianą w stosunku do wcześniejszych wypocin ? obiekcje miałem przede wszystkim do biustu Czarnej Wdowy, który momentami wydaje się być podłużny? W tej serii styl rysunku możemy określić jako ?czysta amerykańska manga? ? proste twarze, nieskomplikowane sylwetki, niemal niewidoczna walka i sztuczne biusty, jest ciekawiej, ale wciąż słabo w porównaniu do początkowych zeszytów.

deadpool30cov.jpg

Załamany spadkową frekwencją kolejnych zeszytów z nieufnością podchodziłem do tych ostatnich, ale jak się okazuje ? niesłusznie. Numer 30-ty to bardzo zręczna parodia wampirów (mamy tu m. in. scenę ze ?Zmierzchu?), ilustrowana przez artystę o imieniu Bong Dazo. Fabuła nie ma w sobie zbyt wielu fajerwerków (Deadpool zostaje wynajęty przez jeden z klanów wampirów, by ochronił ich przed atakiem niewrażliwych na słońce innych wampirów), ale już rysunek podpada pod kategorię ?kapitalny? ? Wade został narysowany z masą szczegółów, otoczenie jest bogate, a walka krwawa i efektowna. Seria 30-31 jest drugą najlepszą w całym komiksie, ma w sobie wszystko, co jest typowe dla przygód Deadpoola ?humor, odzywki i satysfakcjonujące potyczki. Na zakończenie dostajemy jeszcze malutki epizod, którego scenarzystą jest Duane Swierczynski, a rysownikiem Philip Bond ? narysowana w prostym stylu opowiastka o walce Wade?a z uzbrojoną grupą włamywaczy w drapaczu chmur. Cały epizod opiera się na tym, iż w czasie pierwszej potyczki bandyci wypalają Deadpoolowi oczy, przez co zmuszony jest do korzystania ze swej ?Wizji?, czyli własnej wersji wydarzeń ? i gdy w swoim świecie Wade sprytnie walczy z przeciwnikami, tak w realnym dostaje tęgie wciry. Przez cały czas akcji bohater gada i kłóci się sam ze sobą, co daje nam oczywiście całą masą gagów i niewybrednych żartów. Bardzo przyjemny smaczek na zakończenie.

Deadpool%252520v3%25252016.jpg

A co ja mam do powiedzenia na zakończenie? Raczej niewiele, bo wszakże mamy tu do czynienia z kolekcją twórczości jednego scenarzysty, dotyczącą jednego bohatera, a jak wiadomo nikt nie może cały czas tworzyć arcydzieł, więc i jakość jest zróżnicowana. Raz bawimy się dobrze, raz się nudzimy, raz się śmiejemy, raz jęczymy pod naporem kiepskich dialogów i nietrafionych decyzji. Na pewno jest to ciekawa podróż dla każdego, kto zna Marvela tylko z ich najlepszej strony, czyli tej poważnej, bowiem tu trafiamy do świata absurdów i idiotyzmów, takich jak wróg z wielkim dzwonem na łbie. Absolutnie najlepszym elementem komiksu są zamieszczone w środku okładki poszczególnych komiksów. Czy warto sięgnąć po tą pozycję? Jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że w Polsce jest to komiks niedostępny, a jedyną możliwością jest drogie ściąganie go zza granicy, to absolutnie nie warto. Jeżeli zaś szalejecie za tą postacią, a niedawna gra narobiła wam smaku, to możecie spróbować, aczkolwiek nie liczcie na nic doskonałego.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...