Skocz do zawartości

RetroSzmelc

  • wpisy
    157
  • komentarzy
    461
  • wyświetleń
    88548

Spelunker (1983/1985, MicroGraphicImage/Irem)


LaserGhost

868 wyświetleń

Nie, nie będe tutaj pisał o znakomitym miksie platformówki z roguelikiem, jaki niedawno doczekał się komercyjnego re-releasu na Steam. Napiszę natomiast o jego dalekim pierwowzorze, który jest otoczony kultem w pewnych (niedużych) kręgach.

Zaczęło się w 1983 r., kiedy na ośmiobitowe komputery Atari 400/800 powstaje pierwsza wersja tej gry, zaprojektowana przez Tima Martina* i dwóch innych programistów z małego studia MicroGraphicImage. Jest to platformówka bardzo podobna do Pitfall! z konsoli Atari 2600, która to (gra, nie konsola) ukazała się rok wcześniej. Biegając małym ludzikiem po jaskinii trzeba zbierać skarby i klucze, podkładać bomby by niszczyć skały blokujące przejście i unikać rozmaitych potworków, które przeszkadzają w pomnażaniu majątku. Ot, taka prosta (zasadami) i krótka gra, jakich wiele było w złotej epoce ośmiobitowców. Spelunker dostał głównie pochwały za całkiem duży świat, po którym można było pobiegać i dużą trudność. Za część poziomu trudności odpowiada fakt, że ludek którym steruje gracz nie może upaść ze zbyt dużej wysokości, bo w przeciwnym razie straci życie - wziąwszy pod uwagę, że spectrumowski Manic Miner miał podobne ograniczenie, można założyć że gracze wtedy po prostu lubili przechodzić od nowa te same początkowe ekrany w grach.

Wróćmy jednak do Spelunkera. Rok po premierze ukazuje się jego konwersja na Commodore 64, wydana w USA przez Br?derbund, a w Europie przez Ariolasoft. W tym samym roku MicroGraphicImage zostaje rozwiązane, a prawa do Spelunkera zostają po zostają po stronie wydawców. W 99% przypadków historia by w tym miejscu się zakończyła, ale Spelunker to właśnie jeden z tych freak accidents, kiedy sprawy zaczęły przybierać tempa.

Z jakiejś przyczyny, w 1985 r. Broderbund licencuje Spelunkera japońskiej firmie Irem, znanej głównie ze swego automatowego przeboju z 1982 r. Moon Patrol**. W tym samym roku powstaje zatem automatowa wersja gry, gdzie dzielny zdobywacz jaskiń (z charakterystycznym okrągłym i czerwonym nosem - teraz już wiadomo, czyim synem jest bohater Spelunky!) porusza się po o wiele ładniejszym świecie. Sama gra jednak nie uległa drastycznym zmianom. Irem tworzy też wersję Spelunkera na konsole Famicom oraz NES. W Ameryce jednak gra odniosła umiarkowany sukces - choćby dlatego że ukazał się dopiero w 1987 r., kiedy już był dość przestarzały. W Japonii natomiast... stał się legendą.

Youtube Video -> Oryginalne wideo

Nazwijmy to wprost - wersja Spelunkera na poczciwe Family Computer jest skopana. Sterowanie jest bardzo czułe, a do tego każdy skok może skończyć się śmiercią bohatera, przez co każdy skok może być ostatni. Do tego trudno nie odnieść wrażenia, że gra chce, by grający irytował się na każdym kroku... Jednak jeżeli kiedykolwiek ktoś się zetknął z grami, które są super trudne z założenia, zacznie rozumieć dlaczego Spelunker trafił na swoją niszę. W pewnym momencie historii gier video, japońscy gracze zdawali się wielbić gry, które bardzo dużo wymagały od graczy - czy to zręczności i cierpliwości, czy czasem wręcz szóstego zmysłu by odnaleźć sekretne przejścia i pomocne power-upy. I do tego ta muzyczka - w wersjach komputerowych była to wersja "Obrazków z wystawy" Modesta Musogrskiego, natomiast na konsolach był to krótka, półminutowa melodyjka, mająca typowe cechy "robaka w uchu" - prosta, irytująca i jednocześnie natychmiast wpadająca w ucho. A jeżeli weźmie się pod uwagę, że przez cały czas ta melodia sobie radośnie piska gdy sfrustrowany gracz manewruje najsłabszym bohaterem w historii gier video - to uzyskujemy całość rodem z teatru absurdu.

Spelunker stał się symbolem dla całego pokolenia graczy, którzy wychowali się na Famicomie - nie dlatego, że był grą dobrą. Wręcz przeciwnie, od Spelunkera gry w podobny sposób słabo wykonane, irytujące lub po prostu dziwne zaczęto nazywać "kusoge", czyli dosłownie "g*wniane gry" - i pojęcie to szybko stało się popularne w kulturze graczy. Mało? W języku komentatorów sportowych ukuto pojęcie "supe taishitsu" (od "Spelunker Taishitsu" - zasada Spelunkera), które znaczy tyle co "często i łatwo ma kontuzje" - tym terminem zostali opisani m.in. Michael Owen i Hitoshi Tamura.

Youtube Video -> Oryginalne wideo

Downtown Nekketsu Story x Spelunker

Sam bohater Spelunkera doczekał się w ostatnich latach popularności jakiej pozazdrościłby mu każdy inny hero. Począwszy od fanartów w różnych formatach, po nieskończoną ilość remiksów wkurzającego tematu głównego, po całe

we flashu, indie
(z udziałem postaci z anime Clannad, z jakiegoś powodu),
do
i wiele, wiele podobnych przejawów fanowskiej twórczości. A jakby tego było mało, w 2011 roku Irem zlecił stworzenie filmu anime o Spelunkerze, na podstawie serii krótkich, 4-panelowych komiksów tworzonych przez różnych mangaków od 1999 r. i postowanych na stronie studia, gdzie ułomny bohater z trudem radzi sobie z codziennymi wyzwaniami. O anime możecie poczytać więcej tutaj, poniżej czołówka.

Legendarne "kusoge" jest żywe nadal. Irem nie powtórzyło już sukcesu - automatowy Spelunker II minął bez echa, podobnie jak gra na Famicom o tym samym tytule, ale będąca zupełnie nową produkcją - bardziej przypominającą Metroid niż poprzedniczkę. W końcu w 2009 r., w Japonii, na PS3 ukazał się oficjalny remake oryginału, Spelunker HD, z możliwością wspólnej irytacji nawet czterech graczy jednocześnie. Rok później ten remake zawitał na PSN dla pozostałej części globu.

I jaki morał można z tego wyciągnąć? Nie trzeba stworzyć gry dobrej, by stała się kultowa? Każdy szmelc znajdzie swoich amatorów, więc nie ma po co się starać? A może - łaska graczy na pstrym koniu jeździ, i nigdy nie wiadomo co się im spodoba? Pewnie po trochu z każdego z tych twierdzeń. Trudno jednak zaprzeczyć, że trudno o podobnie niszowy fenomen wśród gier.

Youtube Video -> Oryginalne wideo

Hatsune Miku x Spelunker

*Tim Martin ma swój kanał na YT, póki co bez żadnych filmów, ale za to z prośbami od różnych retro-maniaków o danie znaku życia. Hm.

**Broderbund zlicencjował też Iremowi inną kultową grę z ośmiobitowych komputerów - Lode Runner, jeden z wczesnych przebojów na Famicom, który pomógł (później legendarnemu) studio Hudson stanąć na nogi. Spelunker i Lode Runner to dwa z niewielu przykładów, gdy gra stworzona na Zachodzie odnosi niesamowity sukces w Japonii.

6 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Jakoś mnie ten hit ominął... I nawet nie żałuję. Z drugiej strony nie dziwi mnie popularność tego w Japonii, gdzie, jak gdzie, ale jest to jedyne miejsce na ziemi, gdzie coś takiego może być wystawione na piedestał. Z drugiej strony, czy to oznacza, że japońscy gracze są od nas lepsi, bo potrafią docenić taką grę, czy wręcz odwrotnie ?

Świetny wpis, proszę o więcej :)

Link do komentarza

Mnie tak samo ominęło, ale gdzieś w mrokach pamięci mam wrażenie, że kiedyś widziałem to w akcji. W sumie bez zagrania wygląda jak n-ty platformer z Amisi, tfu... Atari/C64, ale to anime mnie załamało. Japan, WHY.

Recenzja wpisu: UBER.

Link do komentarza

O, Spelunker.

wTpONvi.png

O samej grze nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Grałem przez chwilę w wersję na NESa. Rzeczywiście, trudna. Do tego ciężko się przyzwyczaić do kruchości bohatera. Ale żeby była kiepska? Nie pamiętam...

  • Upvote 1
Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...