Najlepsze albumy A.D. 2013 - Polska
Witam ponownie, po kilku dniach przerwy pragnę zaprezentować polskie albumy wydane w ubiegłym roku, które są godne uwagi. Tak samo jak przy poprzednim wpisie, nie będzie "topów", po prostu lista i, zaznaczę już na wstępie, subiektywna. Brak więc chociażby Edyty Bartosiewicz, której płyta po prostu mi się nie spodobała. Nie zabraniam jednak komentować i wpisywać własne propozycje, bo coś mogłem przeoczyć i nie umieścić we wpisie jedynie przez przypadek (tak jak poprzednio album Nicka Cave'a Push the Sky Away).
Od razu wysunę pewną propozycję. Chciałbym przeprowadzić ankietę na najlepszą zagraniczną płytę roku i na najlepszą polską płytę roku. Domyślam się, że niezbyt dużo osób zagłosuje i wyniki nie będą reprezentatywne, ale mimo wszystko proszę o propozycje (żeby nie zawierać jedynie tego, co słucham ja). Oczywiście w komentarzach, czy to do tego, czy do poprzedniego wpisu.
A teraz zapraszam do lektury.
1. BOKKA - Bokka
Zacznę do najlepszego polskiego albumu tego roku (oczywiście dla mnie).
BOKKA to tajemniczy projekt, który bardzo szybko zawładną moim sercem. Dowiedziałem się o nich przeglądając propozycje na last.fm. Posłuchałem od niechcenia Town Of Strangers i już nie mogłem się oderwać. Zespół pełnymi garściami czerpie od takich twórców jak M83 czy The Knife. Czynią to rewelacyjnie. Każda piosenka ma swoją duszę. Polecam gorąco całą płytę, z fenomenalnym, wspomnianym już Town of Strangers na czele (wraz z teledyskiem od Psychokino).
Nie będę już nic więcej pisał, bo ich trzeba poczuć samemu.
2. Lilly Hates Roses - Something to Happen
Zaistnieli na Make More Music od Empiku. Jak mówią źródła, poznał ich cały świat (amerykańskie radio KEXP i brytyjski magazyn NME). Jednak nie to czyni ich jednym z największych odkryć polskiej sceny muzycznej. Jest to minimalizm. Ich piosenki nie są przesycone zbędnymi dźwiękami, słyszymy jedynie to, co konieczne. Dlatego urzekają. Już od pierwszej poznanej przeze mnie piosenki - Youth - pokazują wyraźnie swoje inspiracje amerykańskim folkiem, który w polskim wydanie brzmi jeszcze lepiej niż możemy to sobie wyobrazić. Nie ograniczają się do angielskiego (Dead Deer, All I Ever, Let the Lions (In My House)), ale śpiewają też w ojczystym języku i to w cale nie gorzej (Głosy Zza Kwiatów, Kto, jeśli nie my?). Kolejny udany polski debiut.
3. Sorry Boys - Vulcano
Już nie debiut. Warszawski zespół Sorry Boys udowodnił swoją pierwszą płytą, że Polacy mogą dużo znaczyć również na muzycznej scenie światowej. Drugim albumem tylko pozostawił w tym przekonaniu. Wydane przed premierą single The Sun i Phoenix (znowu teledysk od Psychokino) zaostrzyły mój apetyt na krążek, który nie rozczarował. Nie da się ukryć, że liczyłem na trochę więcej, ale taki poziom również wystarcza i nie zniechęca. W końcu doczekaliśmy się też piosenki śpiewanej po polsku, tj. Zimna Wojna, która idealnie demonstruje możliwości wokalne Beli.
4. Uniqplan - Wilderness
Chociaż Uniqplan powstał w 2010 roku w Warszawie, dopiero w roku ubiegłym wydał swój debiutancki krążek. To co grają, jest mieszanką rocka, elektroniki i synthpopu. Osobiście widzę w nich kolejną nadzieję, na rozsławienie Polaków, na muzycznej scenie międzynarodowej, bo swoich umiejętności nie mogą się wstydzić. Jest tak, jak być powinno. Rozrywkowo, tanecznie i rockowo. Potwierdzają to piosenki Wilderness, This Make Sense i Freeland.
5. Dawid Podsiadło - Comfort and Happiness
Rozsławił się dzięki zwycięstwu w programie X-Factor. Trudno określić gatunek muzyki, którą tworzy. Dla jednych będzie to pop, dla innych (w tym mnie) coś bliższego folkowi. Nie zmienia to faktu, że został obdarzony pięknym głosem, który świetnie potrafi oddać emocje. Warto zapoznać się również z reedycją jego albumu, z której pochodzi najlepsza moim zdaniem piosenka (Powiedz Mi, że Nie Chcesz wraz z teledyskiem od, a jakże, Psychokino - to naprawdę nadzieja polskiej krótkometrażowej kinematografii ). W wersji podstawowej godne uwagi są Trójkąty i Kwadraty, Nieznajomy (plus ich angielskie wersje) oraz dwie części No. Warto też zwrócić uwagę na utwór 4:30, napisany do filmu Kamienie na Szaniec. Na dniach ukaże się też do niego psychokinowy teledysk.
6. Hello Mark - Close Yor Eyes
Bardzo mało znany zespół. Niezasłużenie, bo grają naprawdę świetnego indie rocka. Na największą uwagę zasługuje fenomenalny utwór Never Ending Story (nie ma nic wspólnego z przebojem Limahla). Właśnie dzięki niemu poznałem zespół. Warto też posłuchać There's a Lot oraz Close Your Eyes.
7. Tides From Nebula - Eternal Movement
Teraz zupełnie coś z innej beczki. Instrumentalny post - rock w polskim wydaniu. Kolejny zespół eksportowy. Ich piosenki wyzwalają ogromną energię. Trzeci studyjny album nie odbiega od poprzednich. Trzyma wysoki poziom, a świadczą o tym Only With Presence, Laughter Of Gods i Hollow Lights. Zadziwia mnie, że nawet w takim gatunku muzycznym Polacy radzą sobie świetnie.
8. Riverside - Shrine of New Generation Slaves
Rock progresywny od Polaków od lat ma się bardzo dobrze nie tylko w ojczyźnie, ale też na całym świecie. Warszawska grupa nie jest wyjątkiem. Riverside istnieje już od ponad dekady i nie zawodziło. Tą płytą postawili kropkę nad "i". Idealna w każdym calu, ukoronowana utworami The Depth of Self - Delusion i New Generation Slave.
9. Fismoll - At Glade
Znowu folk. Ale co poradzić, jak Polakom tak dobrze od wychodzi? Tym razem w najspokojniejszym wydaniu, jeszcze prostszym niż Lilly Hates Roses. Muzyka na wyciszenie i odpoczynek. Trochę przygnębiająca, ale i tak idealna. Przykładem tego jest najlepszy utwór Let's Play Birds oraz tylko trochę słabszy Trifle.
10. Mikromusic - Piękny Koniec
I proszę. Mamy nawet połączenie jazzu i trip-hopu. Chociaż to już czwarty album wrocławskiego duetu, dopiero on mnie zachwycił i przekonał do Mikromusic. Najlepsza piosenka to oczywiście Takiego Chłopaka, nad którą zachwycają się recenzenci. Ja od siebie dodam też Jestem Super. Do tej pierwszej warto też obejrzeć udany teledysk. Dodam też, że żałuję, iż nie byłem na ich niedawnym koncercie w Białymstoku, bo podobno na żywo są jeszcze lepsi. Wam jednak może się to udać, bo trasa koncertowa trwa.
11. Plastic - Living In The iWorld
Tym razem miła odmiana. Futurepop (lub nawet eurodance). Zespół Plastic inspiruje się hitami lat 90', wykonawców takich jak Corona czy Haddaway. Czegoś takiego brakowało na polskiej scenie muzycznej, miło więc, że od kilku lat tę pustkę wypełniają. Z najnowszego albumu warto zainteresować się hitami Long Way Home i I Want U (plus remixy).
12. Eric Shoves Them In His Pockets - Walk It Off
Ostatnia płyta. Nie ma sensu się tutaj dużo rozpisywać. Niszowy, aczkolwiek świetny zespół rockowy. Godne polecenia są utwory Storms oraz Walk It Off.
Płyty, na które zabrakło czasu, a również są godne polecenia:
Rebeka - Hellada
Monika Borzym - My Place
Tomek Makowiecki - Moizm
Strachy na Lachy - !TO!
Atlas Like - Atlas Like EP (EPka co prawda, ale bardzo miła do słuchania)
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Na razie to tyle, być może o czymś zapomniałem, ale cóż, zdarza się.
Proszę Was o komentowanie (jak już ktoś blog odwiedza, to niech zostawi coś od siebie), poprawę ewentualnych błędów i spełnienie mojej prośby ze wstępu.
7 komentarzy
Rekomendowane komentarze