Kres lat 90 to okres gdy kształtowała się moja fascynacja superboahterami, gdy przychodziło popołudnie, a na dworze padało zasiadło się przed telewizorem. Wyobraźnie przyszłych nerdów kształtowały wtedy Spider Man TAS, Batman i X-Men, jednym słowem klaski. Jakież było moje zaskoczenie, gdy któregoś popołudnia Polsat zamiast klasycznych przygód rycerza z Gotham wyemitowała ,,Batmana Przyszłości". Czym był ten twór? Skąd się wziął, czemu dziś nikt o nim nie pamięta?
Wszystko zaczęło się, jak to zwykle w takich wypadkach bywa od komiksu. Jako że Batman zawsze był chodliwym towarem to w ramach światów równoległych powstało wiele jego wariacji. Poza Batamnem Noir, Batmanem Wampirem, Batgirl (w roli jaką w normalnym uniwersum sprawuje Bruce), był też Batman futurystyczny. O ile inne wariacje szybko popadały w zapomnienie o tyle wizja Ghotam w nieokreślonej przyszłości przyjęła się dość dobrze, do tego stopnia, że stworzono film animowany z nowym mrocznym rycerzem.
Nie mamy tu do czynienia z dużym przeskokiem czasowym jak w Marvel 2099, akcja posuwa się kilkanaście lat do przodu w stosunku do przygód Batmana. Ghotam się rozwinęło, wygląda nowocześnie ale dalej nosi znamiona starej metropolii. W serialu poznajemy Brucea, zgorzkniałego i schorowanego starca, który odwiesza pelerynę na kołek i Terrego Macginisa zbuntowanego nastolatka. Ten ostatni przypadkowo dowiaduje się, że Batman to alter ego Wyne'a, starzec przegania go jednak ze swojej posiadłości i tu pewnie ich znajomość by się zakończyła. Jednak młody Mcginis traci ojca, oficjalna wersja mówi, że zginął on z ręki jednego z gangów, Terry podejrzewa jednak, że za jego morderstwem stoi korporacja Wayne/Powers. Chłopak kradnie więc strój Batmana, który Bruce znacząco podrasował, przed przejściem na emeryturę. Terry wymierza sprawiedliwość zabójcy ojca, oraz okalecza Powersa, szefa spółki, która wykupiła Wayne Enterprice i teraz handluje bronią biologiczną. Terry wraca do willi Waynea by zwrócić mu strój, ten jednak proponuje mu, żeby został nowym Batmanem. W ten sposób legenda odżywa i nad Ghotam City znów pojawia się cień nietoperza.
Serial jest skierowany do różnych grup wiekowych, toteż scenariusz nie jest może najwyższych lotów, acz ogląda się to bardzo przyjemnie. Pełno tu nawiązań do klasycznych przygód Batmana już w pierwszej serii pojawiają się Bane, czy Freeze, po mieście lata gang wzorujący się na Jokerze, a nowym prokuratorem Gotham zostaje Barbara Gordon. Prócz starych i lubianych pojawiają się oczywiście nowi przeciwnicy, wspomniany już Powers, który w wyniku działań Terrego staje się mutantem, czy Inqe. Serial miejscami zaskakuje potrafi być ciekawy, choć najlepsze momenty to zetknięcia światów starego i nowego Batmana. Ciekawie wypada tu zwłaszcza Liga Sprawiedliwych, czy wspomniana córka komisarza Gordona. Bardzo podobała mi się też konfrontacja Brucea i Terrego odnośnie samego Batmana, młody gacek chciał mieć swoje życie, nie chciał na starość skończyć, jako żywa legenda w pustym domostwie, z kolei Wayne uważał, że Batman to misja, dla której trzeba poświęcić całe życie. Takie konfrontacje są bardzo ciekawe i prezentują Terrego jako bohatera z krwi i kości, a nie tylko młodszą podróbkę Brucea Waynea. Raziły mnie trochę wstawki z licealnego życia nowego Batmana, ale cóż, serial animowany adresowany był do młodszych, kiedyś mi to nie przeszkadzało, dziś perypetie szkolne Terrego nieco mnie nudzą. Co innego z życiem rodzinnym Mcginisa, stracił ojca, jego matka samotnie wychowuje dwóch synów, a ze starszym nie może odnaleźć wspólnego języka i na dobrą sprawę nie wie co się z nim dzieje. Podobnie rzecz ma się z dziewczyna Mcginisa, która nie rozumie co się dzieje z Terrym i ostatecznie zrywa z nim. Nowy Batman średnio radzi sobie więc z połączeniem dwóch wcieleń, tym bardziej, że nie jest on miliarderem, alez wykłym uczniem, który w nocy walczy, a w dzień chodzi do szkoły co sprawia pewne trudności.
Od serialu odpychała mnie nieco kreska, toporna i prostacka wręcz. Wiem, że batman TAS nie grzeszył milionem szczegółów, ale tam jakoś lepiej komponowało się to z całością... Niemniej niektórzy pewnie docenią futurystyczne Gotham i jego mieszkańców. Klimat jest tu niemal cyberpunkowy, na ulicach bezkarnie hasają gangi, korporacje przejmują władzę, a ludzie nie mogą liczyć na przekupną policję. Wracając do designu to bardzo podobał mi się nowy strój Batmana, jest prosty, ale ciekawy i nadaje Terremu odrębnego charakteru, to nie posępny mroczny mściciel, to bardziej zawadiaka i awanturnik, któremu bliżej do Spider Mana niż Punishera. Wygląd pozostałych postaci też czasem pozytywnie zaskakuje, aczkolwiek, jeśli chodzi o stronę wizualną serial delikatnie mówiąc mnie nie urzekł.
Nie jest to zły serial, może się wam nawet spodobać, jeśli lubicie DC, Batmana, lub po prostu filmy animowane zachęcam was do obejrzenia przygód Terrego. Nie spodziewajcie się cudów, podejdźcie do tego serialu z lekkim przymrożeniem oka zapewni wam naprawdę dobrą zabawę i ciekawe spojrzenie na świat DC. Ja sam przymierzam się do kupna komiksowej wersji przygód Batmana przyszłości i odświeżam sobie pamięć oglądając Batman of the Future, nie robią mnie wprawdzie takiego wrażenia jak niegdyś, aczkolwiek mam do niego sentyment...
7 komentarzy
Rekomendowane komentarze