Skocz do zawartości

No fun allowed

  • wpisy
    10
  • komentarzy
    136
  • wyświetleń
    13686

Kilka godzin z... Need for Speed: Rivals.


lubro

1105 wyświetleń

Mam słabość do serii Need for Speed. Pisałem o tym już wiele razy. Ta marka ma jakąś magię, bo pomimo tak słabej formy wracam do niej co roku. Za każdym razem mam chyba nadzieję, że dostanę grę dobrą i przypominającą to co seria prezentowała dekadę temu. Po każdym rozczarowaniu powtarzam sobie, że następny Need for Speed będzie dobry. W końcu dostałem swoją kopię NFS:Rivals i mogłem się na dobre wgryźć w nową odsłonę serii.

NFS to dziwna seria. Wydawanym co roku grom sygnowanym marką nie można bowiem zarzucić jechania na utartych schematach. Od czasu ostatniego dobrego Need for Speed w 2005 roku, każda gra chciała dostarczyć coś innego. W tym w zasadzie upatruję przyczyny kryzysu serii. Brak woli do samookreślenia się i przyjęcia jednego stylu szkodzi marce, bo wszystkie eksperymenty kończyły się do tej pory kompletnym fiaskiem. Rivals stara się wreszcie z tych eksperymentów wyciągnąć jakąś naukę. Sięga jednak tylko po produkty ery post-Criterionowej, czyli Hot Pursuit 2010, The Run i Most Wanted 2012.

GFp8XtA.jpg

Hot Pursuit opierał się na mocno skondensowanej zabawie w policjantów i złodziei. Przez brak pobocznych aktywności, mocno liniową progresję oraz ograniczony i nudny teren zabaw gra cierpiała. Do tego doszedł "perfect drift button" i słabiutki online, które dopełniły tragedii. W The Run zdecydowano się stworzyć coś w stylu interaktywnego filmu. Idea, struktura gry i fabularny pomysł zostały jednak zarżnięte przez katastrofalne wykonanie. Most Wanted 2012 to prosta piaskownica. Masa aktywności i pełny przepakowany świat. To wszystko bez wskazania kierunku i celu jakim dysponował oryginalny Most Wanted.

Rivals po kolei radzi sobie z problemami poprzednich gier. Z Most Wanted bierze duży, otwarty świat. Naprawia jednak jego największy problem, czyli nadmierne przepełnienie śmieciową zawartością. Na swoim poprzednim blogu pisałem o tym dlaczego nie lubię gier samochodowych z otwartym światem. Rivals, w odróżnieniu od Most Wanted 2012, nie oferuje "znajdziek". Tutaj naszym celem jest jazda do przodu, a nie manewrowanie pomiędzy przeszkodami, żeby dojechać do billboardu czy znaleźć ukryty na piętrowym parkingu samochód. Radary czy skoki są zaznaczone na mapie i rozmieszczone na naszej normalnej trasie. Nie przeszkadzają, a dodają jakiejś tam dodatkowej rywalizacji przez tablice wyników. Dodatkowo agresywny charakter ostatnich paru Need for Speedów nie sprawdzał się w ogóle w miejskim terenie. Takedowny, którymi gardzę, nie są tutaj irytujące, bo miejsca do manewrów i uników jest mnóstwo. Świat nie ogranicza się do samych ciasnych dróg. W Rivals mamy więcej swobody i to jest super.

W tym otwartym świecie bawimy się w policjantów i uciekinierów, tak jak w Hot Pursuit. Rivals ma jednak jedną wielką przewagę nad HP - dobrą zawartość poboczną. W Rivals mamy wreszcie cel wyjechania na drogę. Nie musimy po kolei podejmować wydarzeń w grze. Dzięki większemu ruchowi na drodze możemy wyjechać jako policjant na patrol w celu zgarnięcia paru cwaniaków. Z kolei jako uciekinier możemy poszaleć na drogach, wyzwać paru pozerów na pojedynki lub potrollować policjantów, a przy okazji zarobić punkty na nowy wózek. Gra ma wreszcie jakiś sens poza główną linią progresji.

haAZjUo.jpg

W końcu doszła fabuła, czyli to co nie wyszło w The Run. Nie jest ona zbyt ambitna, ale wymaganie tego po NFS jest trochę naiwne. Powiedziałbym jednak, że historia zaprezentowana w Rivals jest... naprawdę dobra. Dwie wersje opowieści o rywalizujących ze sobą grupach doprawione odrobiną konspiracji, lekkimi twistami i satysfakcjonującymi zakończeniami. Jasne, że Zephyr to nie Razor, ale nie można mieć wszystkiego. Do tego historia nie jest rzucana graczowi na siłę. To kilka cutscenek i monologów, które bez problemu można pominąć. Pogodzono więc doskonale dwie grupy graczy.

Rivals robi dobrze to, na czym poległy trzy ostatnie odsłony. Dorzucono standardowo dobrą oprawę graficzną z masą efektów, odrobiną destrukcji pomniejszych struktur i robiącymi wrażenie modelami samochodów. Dochodzi jeszcze niezwykły design dźwięku. Seria robi to już od jakiegoś czasu i uważam, że nie jest za to wystarczająco mocno chwalono. Przyznam się, że NFS zaczyna się też wyrabiać jeśli chodzi o rozgrywkę. To dalej nie jest coś, czego się spodziewam po bardziej zręcznościowej samochodówce, ale Rivals mnie przynajmniej nie obraża. Samochody nie driftują magicznie po wciśnięciu przycisku, bo wymaga to delikatnej koordynacji hamulca i kierownicy. Nie znienawidziłem Rivals po pierwszym zakręcie, a to już z mojej strony spora pochwała.

Wydawać by się mogło, że Rivals to w końcu dobra gra. Taka, na którą czekałem przez lata. W końcu po tylu latach rozczarowań otrzymałem wreszcie produkt godny, który wynagradza mnie za moją miłość do serii.

Sorry, ale nie.

Rivals jest zepsuty już u podstaw. Gra chce być bowiem samochodowym MMO, zupełnie nie wiedząc jak nim być. Rivals jest oparte na listach prędkości, które są w zasadzie questami. Taka "speedlista" zawiera kilka celów, które gracz musi wykonać w celu osiągnięcia wyższej rangi, która oprócz postępu w fabule otwiera dostęp do garażu. To bardzo fajny patent, który mógłby się sprawdzić, gdyby nie to, że gra zmusza do jak najszybszego wypełniania celów. Rywalizacja ze znajomymi o to, kto najszybciej wypełni cele z danej listy przeczy idei gry.

TTkCzfb.jpg

Ghost Games stworzyło fantastyczny obszar pełen aktywności i innych graczy, których jednak nie ma na speedlistach. Wszystkie usprawnienia jakie Rivals przyniosło, są spychane na drugi plan przez charakter rozgrywki. Listy prędkości zniechęcają gracza do szukania innych osób. Wczoraj spędziłem dwie godziny grająć w Rivals pytając innych graczy czy chcą razem pojeździć. Każdy ma na PS4 headset, więc mogłem wymienić kilka opinii o grze z różnymi osobami. Większość spotkanych osób mówiła, że robi kolejne speedlisty i nie ma czasu lub nie chce jeździć razem. To smutne, bo Rivals oferuje idealny plac zabaw, który jednak nie ma żadnego sensu.

Najbardziej w tym wszystkim dziwi mnie to, że gracze tak bardzo chcą grać samodzielnie. Rivals jest przecież kompletnie bez sensu jako gra dla jednego gracza przez wielkie problemy. Pierwszym jest tragiczne AI, które działa na zasadzie najbardziej irytującej - czyli "gumki od majtek". Nienaturalne przyspieszanie przeciwnika zostawionego w tyle oraz materializujący się policjanci czyniły grę uciekinierem nieludzką torturą. Taka metoda robienia AI to rak drążący gry samochodowe. Drugi problem wynika bezpośrednio z pierwszego. Przez oszukującą policję zbieranie punktów uciekinierem to udręka. Oczywiście można sobie pomóc w walce poprzez zakup lepszego auta, skuteczniejszej technologii lub mechanicznych ulepszeń, ale do tego trzeba punktów. Dodatkowo chciałem sobie pomalować samochód i też musiałem zabulić, żeby dotrzeć do niektórych wzorów. Lubię wymagające samochodówki, ale Rivals po prostu oszukuje. Doszedłem do wniosku, że nie mam czasu na frustracje i zaopatrzyłem się w "Time Saver" za 10 euro. Jestem rakiem wspierającym mikropłatności, ale teraz przynajmniej mogę uciec przed policyjnym botem, który zmaterializował mi się na tyłku.

NFS: Rivals to festiwal sprzeczności. Twórcy dostarczyli doskonałą arenę do wieloosobowej zabawy, która jednak zniechęca gracza do interakcji z innymi i zachęca do samodzielnej gry, która bardziej frustruje niż bawi. Fakt, że Rivals to najlepszy NFS od lat nie jest wielkim osiągnięciem biorąc pod uwagę poziom serii w ostatnim czasie. Będę walczył z Rivals dalej, bo jest to produkcja w pełni grywalna i zapewniająca uczciwą rozrywkę. Nie da się jednak ukryć, że NFS to dalej seria kiepskich gier, a droga do czegoś dobrego jest ciągle daleka.

Następny Need for Speed będzie dobry.

7 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Chciałem kupić "Rivals" ze względu na klimat z Hot Pursuit, ale wstrzymałem się i widzę że słusznie. Bardzo nie lubię uspołeczniania gier na siłę, a jeśli w nowym NFS jest to zrobione tak nieudolnie to lepiej zaczekam aż cena trochę spadnie, dobrze chociaż że inne kwestie stoją na dobrym poziomie.

Link do komentarza

Bardzo nie lubię uspołeczniania gier na siłę, a jeśli w nowym NFS jest to zrobione tak nieudolnie

Mam chyba problem z uzewnętrznieniem swojej opinii, bo miałem na myśli coś zupełnie innego. Elementy społecznościowe i gra sieciowa są w Rivals fenomenalne. Po prostu gra robi wszystko, żeby gracz nie zwracał na te rzeczy uwagi.

Podejrzewam, że sam też się do tego problemu dokładam, bo żadem z moich najbliższych znajomych nie ma Rivals na PS4. Przy wspólnej grze i przy wspólnym brnięciu przez speedlisty Rivals może być zupełnie inną grą.

Link do komentarza
Następny Need for Speed będzie dobry.

Smutno mi- jako wielkiemu fanowi starszych N4Sów- to mówić, ale po prostu w to nie wierzę. JUŻ nie wierzę, przestałem się łudzić, że to się w ogóle ma szanse zmienić. Nie po tym, jakie wałki wypuszczali sukcesywnie i wręcz z premedytacją niszcząc dobrą i rozpoznawaną markę.

Ostatnia część, w którą dobrze mi się grało i która dobrze mi się kojarzy to chyba Carbon. Potem... było już gorzej (pomijam te wydane na konsole, bo nie grałem, więc się nie wypowiadam; nie wiem- może są dobre):

  • ProStreet (one time nitro, tory i jakaś taka drętwota...).
  • Undercover (gdzie można było na ślepego ukończyć wyścig trzymając rękę tylko na gazie- testowałem, działa! Plus idealne cofki pod 90, 180 i 270 stopni :pokerglass: wait, wat?).
  • Shift (znów tory...).
  • World (taa, tu już zupełnie poszaleli- zerżnęli grafikę, klimat i mechanikę Carbona i zrobili z tego MMO).
  • Hot Pursuit (serio... już nie mogli się wysilić i wymyślić nic nowego, lepiej żerować na legendzie, potem w razie niepowodzenia zawsze można zwalić na graczy, że "kiedyś im się podobało, czyli sami nie wiedzą, czego chcą").
  • Shift 2 (no dobra, przyznaję- tu się postarali w przeciwieństwie do ProShita ProStreeta i gra- choć znacznie odstawała zasadami od marki jednak była fajna).
  • The Run (coś mi się zdaje, że autorzy wcześniej mocno grali w Asura's Wrath i tak się zapatrzyli na ideę "gry-efekciarskiego filmu fabularnego", że stwierdzili, że Robimy! W założeniu mogłoby to wyjść nawet fajnie, ale skończyło "byle szybciej do przodu, bo nagroda czeka!").
  • Most Wanted (oooj za tą profanację mocno znienawidziłem tak EA, jak i Criterion. Kolejna legenda została bezlitośnie i bezmyślnie wykorzystana na rzecz... gniota, bo inaczej tego się określić chyba nie da. Panowie z Criterionu- Burnout wyszedł wam genialnie, ale N4Sy to zwyczajnie spiep**yliście po całości).
  • no i Rivals, czyli coś, co trudno mi w ogóle zaklasyfikować. Z jednej strony fajnie- powrót do mechanizmów połączonych z Hot Pursuita i Most Wanteda, nahajpowany trailer i gameplaye... a z drugiej widząc, jak kumpel się wkur...zał przechodząc coś na wzór tutorialu przez ponad godzinę (ach te długie przerywniki co kilka sekund) jakoś nie nastraja mnie ten tytuł optymistycznie.

A do tego dochodzą jeszcze listy pomniejszych grzeszków, które po prostu psują grywalność, jak chore opóźnienia na klawiaturze, które przynajmniej mi uniemożliwiają rozgrywkę. Kierownicy nie mam, na pada mam po prostu uczulenie. I te śmieszne tłumaczenia, że "tak musi być", że "inaczej się nie da", że "to dla balansu". Jakoś wcześniej tak nie musiało być, dało się bez problemu i nie przejmowano się pseudobalansem- model był arcadowy i nikt nie silił się na wciskanie ludziom "realistycznego" modelu jazdy (który jest tak realistyczny, jak fioletowe krowy w zielone kropki i niebieskie paski na Marsie).

Podobnie do szału mnie doprowadza to wszechobecne wciskanie tych społecznościowych gówienek na siłę. Jak chcę się normalnie pościgać, a nie wertować kogo wyprzedziłem o 0,00000000000000000000001s i masturbować się do tego, jakbym wygrał 100 milionów i złote gacie. Dlatego te wszystkie autologi tak bardzo chwalone na lewo i prawo "za innowacyjność" dla mnie są, jak kość w gardle- ani jej wypluć, ani [beeep], przeszkadza niemiłosiernie.

Ja już straciłem nadzieję na poprawę. Dla mnie ta seria skończyła się na Carbonie i żadne nowe produkcje spod jej znaku, odgrzewanie kotletów, czy sztuczne zachwalanie przez media nie zmieni mojego podejścia.

Grałem wręcz można powiedzieć pasjami począwszy od Hot Pursuita 1, aż do Carbona. Kiedy wyszedł PS miałem nadzieję, że to tylko chwilowa slabość i następna część będzie znów tak świetna, jak choćby Underground 2, którego wręcz ubóstwiam. Ale się rozczarowałem, było coraz gorzej, ostatnim razem, gdzie się nabrałem i kupiłem był odświeżony Hot Pursuit (ja durny myślałem, że gra bazująca na tak świetnym produkcie po prostu jest skazana na sukces. Taa...). Potem raz się "prawie nabrałem", teraz już nawet nie próbuję udawać, że się tym interesuję. Szkoda.

  • Upvote 1
Link do komentarza

Nie po tym, jakie wałki wypuszczali sukcesywnie i wręcz z premedytacją niszcząc dobrą i rozpoznawaną markę.

Rivals to jednak jednoznaczny i niezaprzeczalny krok do przodu.

a z drugiej widząc, jak kumpel się wkur...zał przechodząc coś na wzór tutorialu przez ponad godzinę (ach te długie przerywniki co kilka sekund) jakoś nie nastraja mnie ten tytuł optymistycznie.

Hiperbola. Tutoriale to max 10 minut.

jak chore opóźnienia na klawiaturze

Nikt nie powinien grać w samochodówki na klawiaturze. Głupota.

I te śmieszne tłumaczenia, że "tak musi być", że "inaczej się nie da", że "to dla balansu".

Nie da się inaczej. Cyfrowe sterowanie w samochodówkach to coś co nie działa.

Podobnie do szału mnie doprowadza to wszechobecne wciskanie tych społecznościowych gówienek na siłę. Jak chcę się normalnie pościgać, a nie wertować kogo wyprzedziłem o 0,00000000000000000000001s i masturbować się do tego, jakbym wygrał 100 milionów i złote gacie. Dlatego te wszystkie autologi tak bardzo chwalone na lewo i prawo "za innowacyjność" dla mnie są, jak kość w gardle- ani jej wypluć, ani [beeep], przeszkadza niemiłosiernie.

Możesz to łatwo pominąć przez (szok) niezwracanie na to uwagi. Rivals pozwala na szybkie rozpoczynanie wyścigów ze znajomymi, łatwe gromadzenie się i porównywanie swoich czasów. To coś naprawdę dobrego i nie wiem jak można się na to wściekać.

Hurr facebook.

Dla mnie ta seria skończyła się na Carbonie

Gorszy nawet od The Run.

Za dużo emocjonalnego płaczu, mało racjonalnego myślenia. Rivals jest niezłym prognostykiem na przyszłość. Gra dalej kiepska, ale przynajmniej nie tragiczna jak parę ostatnich wybryków. Jeśli EA nie zmusi Ghost do kolejnych eksperymentów jak np. odświeżanie Underground tylko pozwoli na poprawione Rivals 2 to jest szansa na coś dobrego.

Link do komentarza
Nikt nie powinien grać w samochodówki na klawiaturze. Głupota.

Zwłaszcza jak gra nie wspiera kierownicy :)

Mnie w tej grze najbardziej wpienił brak pauzy. Nawet jak gram samemu to nie mogę sobie zastopować gry, żeby zrobić przerwę. Muszę cofnąć się do garażu i w przypadku wykonywania misji w stylu "zdobądź x punktów w jednym przejeździe" tracę cały postęp.

Link do komentarza
Nikt nie powinien grać w samochodówki na klawiaturze. Głupota.
Zwłaszcza jak gra nie wspiera kierownicy

Czyli zostaje (jakież zdziwienie! *ironia mode OFF*) pad.

Niby czemu? Jakoś grając choćby w tego prawdziwego Most Wanteda, czy Undergrounda 2 grałem na klawiaturze i grało mi się świetnie i uwielbiam grać na klawiaturze. Natomiast wpienia mnie to, co już opisał wyżej Otton (dzięki stary!).

Co do tego "realistycznego" sterowania: powiem ci tak- to jest twór sztuczny stworzony przez dodanie chamskiego opóźnienia, który został stworzony tylko po to, żeby grający na padach nie płakali, że mają inaczej. Bo jednak jak się naciskało przycisk na klawiaturze to reakcja była natychmiastowa i jednoznaczna. A tu zrobili na klawiaturę coś, co na "emulować" wychylenie gałki pada, przez co sensowne sterowanie staje się nierealne. No ale w końcu wszyscy będą mogli się ścigać na równych zasadach!

I to takie sztuczne zrównywanie jest chore i nie działa, a nie to, że ktoś woli grać na tym, czy tamtym. Jak będę chciał ultrarealistyczną grę, to z pewnością nie wybiorę Need for Speeda, tylko jakieś F1, Forzę, czy inny realistyczny symulator jazdy . I nie będę grał na 21" monitorze, tylko załatwię sobie to stanowisko z kierownicą, 3 monitorami i siłownikami symulującymi przeciążenie. Albo w ogóle usiądę za kółkiem, zrobię odpowiednią licencję i będę próbował swoich sił w realu. Ale jak na razie ja chcę się tylko dobrze bawić. Nic więcej.

Możesz to łatwo pominąć przez (szok) niezwracanie na to uwagi.

Taa, czyli koniec końców nie widzisz nic złego w tym, że znów robi się numer pod tytułem robienie multiplayer nie nazywając go jednoznacznie multiplayer. I chyba subtelnie próbujesz mi wmówić coś na zasadzie grania w MMO na zasadzie singla, czyli nie zwracając uwagi na innych graczy itp, czyli wysilać się, żeby z czegoś nie korzystać. Bo ktoś chce mi coś wmówić i uszczęśliwić na siłę. Super.

Gorszy nawet od The Run.

To, czy dana część jest gorsza czy lepsza- nie będę się sprzeczał, właśnie dlatego napisałem jakże ważne 2 słowa: dla mnie. Dla ciebie może nie, to jest moje subiektywne odczucie, co podkreśliłem.

Kończąc- dla mnie (znów podkreślam: to tylko moja i wyłącznie moja subiektywna ocena, którą się dzielę z wami, nikogo nie obrażam, nikomu nie staram się wciskać jej jako jedynej słusznej) nie ma tu miejsca na emocjonalny płacz, jak to nazwałeś, bo dla mnie wszystko jest proste i logiczne: seria była dobra -> seria jest do bani. Wniosek- seria się spiep**yła! Tyle w temacie. :)

Link do komentarza

Mnie w tej grze najbardziej wpienił brak pauzy.

Fakt, to irytujące, ale przez charakter rozgrywki jestem w stanie to wybaczyć. Wolałbym jednak coś takiego jak strefy bezpieczne koło kryjówek.

Co do tego "realistycznego" sterowania: powiem ci tak- to jest twór sztuczny stworzony przez dodanie chamskiego opóźnienia, który został stworzony tylko po to, żeby grający na padach nie płakali, że mają inaczej. Bo jednak jak się naciskało przycisk na klawiaturze to reakcja była natychmiastowa i jednoznaczna. A tu zrobili na klawiaturę coś, co na "emulować" wychylenie gałki pada, przez co sensowne sterowanie staje się nierealne. No ale w końcu wszyscy będą mogli się ścigać na równych zasadach!

Kwestia częstotliwości odświeżania fizyki oraz fakt, że obecnie gry bardziej opierają się na precyzji. Można chwalić MW 2005 za prawie wszystko, ale jakby ktoś dzisiaj wyjechał z grą z takim modelem jazdy to zostałby wyśmiany. No i znowu. Cyfrowe vs analogowe.

Jak będę chciał ultrarealistyczną grę, to z pewnością nie wybiorę Need for Speeda, tylko jakieś F1, Forzę

/dead

Taa, czyli koniec końców nie widzisz nic złego w tym, że znów robi się numer pod tytułem robienie multiplayer nie nazywając go jednoznacznie multiplayer. I chyba subtelnie próbujesz mi wmówić coś na zasadzie grania w MMO na zasadzie singla, czyli nie zwracając uwagi na innych graczy itp, czyli wysilać się, żeby z czegoś nie korzystać. Bo ktoś chce mi coś wmówić i uszczęśliwić na siłę. Super.

Skąd ta agresja? Przecież dalej masz wybór. Możesz grać w Rivals w zepsuty tryb dla singli albo w świetnie zrealizowany multiplayer.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...