Skocz do zawartości

Rockstrefa

  • wpisy
    2
  • komentarzy
    0
  • wyświetleń
    2159

Armia - Legenda (1991)


Culth

709 wyświetleń

blogentry-1000211-0-98986600-1389881573_

"Legenda" to najpopularniejsza i powszechnie uważana za najlepszą płyta Armii. Dzięki niej zespół zaistniał przez chwilę w powszechnej świadomości, wybijając się z kolorowego acz hermetycznego punkowego światka. Jednocześnie album ugruntował styl którego zespół konsekwentnie trzyma się od lat. Czym płyta zasłużyła sobie na taką atencję?

Zanim do tego przejdziemy warto wspomnieć o warunkach w jakich powstawała płyta, bo są one dość nietypowe. W tym czasie muzycy związani z Armią i Izraelem żyli we wspólnej, oderwanej od świata komunie. W takiej odmiennej, oderwanej od codziennych problemów rzeczywistości powstał album magiczny, wręcz nadrealny.

Teksty Tomasza Budzyńskiego można bez problemu określić mianem poezji, zbliżonej stylistycznie do utworów Samuela Becketta, którego to wokalista wielokrotnie przytacza w swej twórczości. Piosenki są niejednoznaczne i dosyć trudne w odbiorze. Całość zdaje się formować w opowieść o poszukiwaniu wiary i Boga. Nie będę jednak wdawał się tu jednak w głębsze rozważania, bo o tej płycie napisano już naprawdę wiele, a cechą tego rodzaju sztuki jest dowolność interpretacji. Dodam więc tylko jeszcze, że całość dobrze pasuje do kompozycji i nadaje albumowi charakterystyczny klimat.

Muzyka Armii to specyficzne połączenie tradycyjnego ostrego punku z orientalnymi dźwiękami. Wyrazista perkusja Piotra "Stopy" Żylezewicza i proste, ostre riffy Roberta Brylewskiego wspierane przez bas Maleo stanowią solidne podstawy, lecz prawdziwą gwiazdą płyty jest Banan. Jego gra na waltornii i klawiszach nadaje barw poszczególnym utworom. Bez niego takie piosenki jak "Przebłysk 5" czy "Gdzie ja tam będziesz ty" mogłyby równie dobrze nie istnieć. Bez dwóch zdań: to teksty Budzego i gra Banana stanowią o sile tej płyty. Jest jeszcze niesamowity obraz jaki wyłania się z tej płyty: zimowa noc, ciemny las, gdzieś tam ścierają się złe i dobre moce. To trzeba poczuć. Tu jednak wypada wspomnieć o dwóch bonusowych piosenkach: "Podróż na wschód" i "Niezwyciężony", które same w sobie są bardzo dobre, ale nijak nie pasują do reszty płyty.

Ciężko jest wyróżnić jakiekolwiek utwory na tak równej płycie. "To czego nigdy nie widziałem", a szczególnie bardzo melodyjny refren utyka w głowie już po pierwszym przesłuchaniu. Podobnie jest z instrumentalnymi "Trzema bajkami" (absolutna podstawa na koncertach!). "Gdzie ja tam będziesz ty" zapada w pamięć świetną perkusją i partiami na waltornii oraz poruszającym (i zrozumiałym) tekstem. Jednak najlepszym utworem na płycie jest dla mnie "Opowieść zimowa". Ciężko jest opisać słowami co dzieje się przez te 6 minut. Jedno słowo: cudo.

"Legenda" nie jest płytą dla każdego. Nie wszystkim przypadną do gustu zagmatwane teksty, proste i agresywne dźwięki gitary oraz udziwnione partie Banana. Nie każdy zgodzi się z przesłaniem płynącym z albumu. Warto jednak dać "Legendzie" szansę. Kawał historii polskiej muzyki i dowód na to, że prosta muzyka może nieść głębokie treści.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...