Skocz do zawartości

Moja racja jest najmojsza!

  • wpisy
    44
  • komentarzy
    499
  • wyświetleń
    64223

Gajdzińskie Pamiętniki cz.2


Amdarel

1277 wyświetleń

O charakterze Japończyków krąży wiele opowieści. Jednak wszystkie są zgodne co do jednego - mentalność przeciętnego mieszkańca kraju kwitnącej wiśni jest zupełnie inna od naszej. Niektóre zwyczaje czy zachowania są dla nas dziwaczne, inne są miłym zaskoczeniem. Niestety zdarzają się też takie, które potrafią przeciętnemu gajdzinowi skutecznie zepsuć dzień. Jakie są więc pozytywne i negatywne cechy Japończyków?

Do You speak english?

Pierwszym co rzuca się w oczy po przyjeździe to uprzejmość oraz... niezwykła wręcz nieznajomość jakiegokolwiek języka obcego. I nie mam tu na myśli jedynie przypadkowych przychodniów - trudno wymagać perfekcyjnego angielskiego od starszej osoby, której nigdy nie był on potrzebny. Gorzej, że słaba lub zerowa znajomość języka brytów jest powszechna wśród młodzieży - także tej studenckiej, a nawet... części wykładowców.

Z drugiej strony jednak nawet jeśli nie umiesz dogadać się z Japończykiem inaczej niż na migi i za pomocą wskazywania palcem na mapie (tak było w moim przypadku), to są oni chętni spędzić nawet pół godziny tłumacząc Ci jak dojść w dane miejsce, albo nawet Cię w nie... podprowadzić. Raz nawet gdy pierwszego dnia zabłądziłem w okolicy mojego mieszkania, zaczepiwszy w godzinach wieczornych mężczyznę palącego przed domem z zamiarem zapytania o drogę (a raczej pokazania zakreślonego kółeczka z nazwą uliczki na mapie), gdy ten nie był w stanie wytłumaczyć mi jak tam dotrzeć, zabrał żonę z dziećmi i... podwiózł mnie pod same drzwi mojego dopiero co otrzymanego Apato.

kimono+girl+18.jpg

Czasami jednak jest to niestety jedynie wyuczona uprzejmość. Japończycy prawie nigdy nie powiedzą Ci co naprawdę myślą na Twój temat, gdyż byłoby to sprzeczne z ich wychowaniem. Za to za Twoimi plecami lub gdy myślą, że ich nie rozumiesz obgadują Cię bez skrupułów. Co więcej nie mają też ich podejmując decyzje bez Twojego udziału, nawet gdy chcą dla Ciebie jak najlepiej. Po prostu uważają, że nie musisz o Tym wiedzieć (albo dowiesz się w swoim czasie)

Yes my senpai... i meant master!

Jednym z największych zaskoczeń jakie spotkały mnie w Japonii jest przywiązanie do hierarchii, a zwłaszcza ciągle funkcjonujący system Senpai-Kohai. Pierwszy, to w dosłownym tłumaczeniu "starszy stażem", drugi zaś "młodszy stażem/młodszy kolega". Oczywiście w dzisiejszej Japonii 2 czy 3 lata różnicy między studentami nie odgrywa wielkiej roli (aczkolwiek są tu żacy pełniący rolę tutorów/opiekunów), jednak w przypadku większej różnicy wieku lub pozycji zależności stają się aż nadto widoczne. Daleko wykraczają poza szacunek do starszego wiekiem lub pozycją jaki okazujemy w Polsce.

Wyobraźcie sobie następującą sytuację. Wychodzicie z kolokwium, gdy nagle dorywa Was Pani z dziekanatu albo wykładowca. Słyszycie, że macie dziś być jednym z reprezentantów uczelni w ambasadzie, więc za 10 min macie taksówkę, która podwiezie Was do domu żebyście przebrali się w garnitur, a następnie na dworzec (moja uczelnia znajduje się jakieś półtorej godziny pociągiem od Tokio) gdzie będzie na Was oraz na kilku innych studentów czekać pracownik uczelni z biletami, który pojedzie razem z Wami jako główny reprezentant. Odmówicie? Powiecie, że macie inne plany? Nope. Senpai prosi, kohai musi. A przynajmniej "powinien".

Takashi_and_honey_senpai_by_THEAltimate.jpg

Żeby jednak nie było, kohai ma także pewne profity z bycia młodszym. Uczelnia i profesorowie faktycznie przejmują się studentem. Starają się Ci pomóc w kłopotach (czasami nawet aż za bardzo przekraczając nieco granicę prywatności - próbując np. kontaktować się na własną rękę z rodzicami studenta), doradzić, zapraszają na obiady za które płaci oczywiście senpai. Zdarzyło się Wam kiedyś by w przypadku choroby odwiedzał Was Profesor z uczelni? Albo, żeby rektor wysyłał studentowi kwiaty po operacji? Tu nie jest to niczym dziwnym.

Zasady są po to...

Jeśli pierwszym co nasunęło Wam się jako dokończenie cytatu jest - "...by je łamać" to gratuluję. Nie macie bowiem nic wspólnego z przeciętnym Japończykiem. Do momentu przyjazdu do kraju kwitnącej wiśni myślałem, że to Nasi zachodni sąsiedzi są służbistami. Czasami jednak mam wrażenie, że nawet niemiecki żołnierz w ojczyźnie samurajów uchodziłby za anarchistę. Zasady są po to by się ich trzymać. W przypadku wątpliwości - patrz punkt pierwszy. Nawet drobne nagięcie planu lub regulaminu jest tu niezwykle rzadkie. Często są to wręcz z punktu widzenia gaijina rzeczy nieważne, nieistotne.

japan4.jpg

Żeby zobrazować do jakich absurdów potrafi dochodzić, znów posłużę się przykładem. Organizując festiwal, studenci z wymian zajmowali się dekoracją i opieką nad salami poświęconymi ich ojczyźnie. Pomagająca nam wykładowczyni rozwiesiła 50 rysowanych plakatów A4 na uczelni, reklamujących nasza inicjatywę oraz informujących gdzie nas szukać. Całość została zerwana przez pracownika uczelni i wręczona jej przy nas, gdyż użyła... złego rodzaju taśmy do ich przyklejenia. W Polsce prawdopodobnie doszłoby do awantury, o ile w ogóle komukolwiek chciałoby się zrywać plakat z powodu użycia żółtej taśmy zamiast przezroczystej (albo na odwrót).

Tutaj, wykładowczyni grzecznie przeprosiła, wydrukowała kolejne 50 kopii i poszła rozklejać je ponownie, używszy tym razem prawidłowej taśmy.

Ścisłe podejście do regulaminu nabiera jednak nieco innego światła gdy spojrzymy na to ile Japończycy zawdzięczają zdyscyplinowaniu. Japoński styl podejmowania decyzji jest zupełnie inny od zachodniego. Każda z nich wymaga tutaj wielu konsultacji, zgody przynajmniej kilku szczebli dowodzenia, oraz dni a czasem nawet i tygodni namysłu. Nie ma tu miejsca na spontanicznie podejmowanie decyzji ważnych samodzielnie, lub po krótkiej naradzie z małym gronem pracowników. Jaki więc sens miałoby ustanawianie tak skomplikowanego systemu decyzyjnego, gdyby akceptowano stałe odstępstwa od reguł? Nie zapominajmy także, że mało jest narodów tak często narażonych na katastrofy naturalne - trzęsienia ziemi, tajfuny, tsunami. Wystarczy obejrzeć zdjęcia z ewakuacji po awarii w Fukushimie, by do irytacji tą cechą, dodać jednak podziw.

15 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Cóż mogę powiedzieć? Więcej, więcej, więcej :)

darzyło się Wam kiedyś by w przypadku choroby odwiedzał Was Profesor z uczelni?

Jedyne wychowawczyni w technikum dzwoniła czemu uczeń nie pojawia się od miesiąca w szkole :)

Nie, nie wagarowałem :)

Link do komentarza

I już wiadomo jakie wpisy przyciągają <strong class='bbc'>Berlina</strong> ;p

Może jednak nie powinienem tak szybko żegnać się z blogami i kontynuować postowanie anime, cycków, animcowych cycków i AMVałek? Kogoś by pewnie trafił szlag, ale miałbym poparcie wyższych szczebli władzy. :P

  • Upvote 4
Link do komentarza

Ale nadal czekam na tą wizję lepszej blogsfery. Jak będą jakieś konkrety na temat tej całej promocji blogów i będzie miało to szanse jakoś funkcjonować chętnie wrócę ze swoim haremem. :P

Link do komentarza

Bardzo mi miło, że cykl się podoba. Postaram się go częściej aktualizować - zobaczymy czy mi starczy doświadczeń i pomysłów. Jeśli chcecie dowiedzieć się o czymś szczególnym - piszcie w komentarzach. Zobaczę co da się zrobić ;)

Link do komentarza

Kurde, ale się naczekałem na cz. drugą... Prawie trzy miesiące! Specjalnych wymogów co do treści nie mam, wolę pozostawić wszystko w rękach autora, ale... Weź pisz częściej!

  • Upvote 4
Link do komentarza

Stillborn - Postaram się. Po kilku miesiącach mam już nieco doświadczeń, więc uaktualnienia bloga powinny być częstsze.

Soaps - Ja tam będę jeszcze do sierpnia - stąd moje pytanie o tematy na życzenie ;)

Link do komentarza

Będziesz do sierpnia? No to hanami oczywiście, i wszystkie święta/festiwale/cokolwiek innego o co zdążysz zahaczyć. Obowiązkowo ze zdjęciami :)

Próbowałeś japońskich słodyczy? Czytałem, że potrafią być strasznie słodkie.

No i tak jak Stillborn napisał. Częściej. Zdecydowanie pisz częściej.

  • Upvote 1
Link do komentarza

Jeśli dobrze zrozumiałem, masz kontakt z japońskimi studentami? Może w końcu znajdę odpowiedź na dręczące mnie pytanie. Jak to jest z używaniem zaimków w trakcie takiej nieformalnej rozmowy, w dzisiejszych czasach? Czytałem już wiele artykułów na ten temat i każdy przedstawiał inną wersję. Na przykład "boku" - według jednych używane tylko przez mężczyzn (z wyjątkiem tekstów piosenek i mang), gdy inni twierdzą, że jest uniwersalne dla obu płci).

Link do komentarza

@Sefnir Na kilku nawet byłem, więc może zamieszczę niebawem jakąś relację ;)

Co do słodyczy, to cześć jest normalna, niektóre jednak potrafią zadziwić. Największym dla mnie zaskoczeniem było kupno pierwszego rogala - okazał się on nadziewany słodką fasolką! ;)

@Kondzio W rozmowach ze mną (albo przy mnie) słyszałem zwykle "san". Często moi rówieśnicy rozmawiając ze mną zwracali się do mnie po prostu moim imieniem, nie dodając żadnego zaimka. Nie jestem jednak biegły w japońskim (obecnie robię Genki II ;) ) więc zapytam przy okazji znajomego.

@Grimmash Dzięki! :)

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...