Skocz do zawartości

Marty_Key - Blog

  • wpisy
    4
  • komentarzy
    7
  • wyświetleń
    25051

Strachy z mojej szafy.


Marty_Key

215 wyświetleń

bukat.jpg

bukaa.jpg


"Umysł ludzki jest genialny, a pokłady naszej wyobraźni zdają się być niewyczerpane." - do takich wniosków doszedłem ostatnio, gdy na okoliczność sprawienia sobie specjalnego "pokoju do grania" zacząłem zastanawiać się nad zjawiskiem strachu. Trzeba Wam wiedzieć, że mieszkam w domu jednorodzinnym, w którym tylko parter jest "wykończony", a piętro jak i poddasze pozostają w "stanie surowym". Wyjątkiem jest mój nowy pokój, który znajduje się właśnie na mrocznym, nieoświetlonym piętrze, wypełnionym wszelakiej maści, dziwnymi przedmiotami, starymi meblami i innymi rzeczami, które w ciemnościach przybierają dziwne kształty. Pomieszczenie ogólnie jest w porządku: wreszcie zmieściły się wszystkie moje książki i gry, a ściany pozwoliły na wykorzystanie głośników 5.1. I wszystko byłoby okay, gdyby nie moja chora głowa wspomagana dziwnymi prawami fizyki.

Zanim jednak przejdę do meritum, swoim zwyczajem polecę we wspominki. Otóż jak sięgam pamięcią, zawsze bałem się Buki z Muminków. Młodszym, wychowanym na "Pokemonach" kolegom, może się to wydać dziwne, ale Buka naprawdę była postacią mrożącą krew w moich żyłach. Wielka, tajemnicza i przerażająco smutna. Jako dzieciak drżałem przed nią i jednocześnie współczułem jej, że nie ma żadnych przyjaciół. Strach był jednak o wiele silniejszy i to do tego stopnia, że jakoś dwa lata temu gdy przyśniło mi się, że zbudziłem się rano i wyjrzawszy przez okno zauważyłem Bukę - obudziłem się zlany mokrym potem (dobrze, ze tylko potem...). Buka jest więc symbolem całego mojego irracjonalnego strachu - wiem, że nie istnieje, ale boję się jej.

Gry, jak wszyscy doskonale wiemy, wywołują niekiedy olbrzymie emocje. Zdarzało mi się uronić przy nich łzę wzruszenia, (ale ja ogólnie wzruszam się na filmach, a nawet przy lekturze książek, więc nie ma w tym nic nadzwyczajnego, prócz tego, że muszę udawać, że coś mnie w oku zaswędziało) rozdziawić paszczę ze zdziwienia (KotOR - i TEN ZWROT AKCJI...), wkurzyć się na wymyślonego bohatera, a w końcu także dostać palpitacji serca ze strachu. Ostatnim takim "wyzwalaczem" strachu był dla mnie Bioshock. Nie będę opisywał momentów grozy, żeby nikomu nie psuć zabawy, ale jeszcze żadna gra nie sprawiła, że wyskoczyłem z fotela i wybiegłem na środek pokoju. (W Bioshocku zresztą jest wszystko to za co kocham sztukę: jest świetna historia, opowiedziana w bardzo sprawny sposób, jest sugestywny klimat i w końcu są prawdziwe emocje.). Zabawne, że ja naprawdę wiedziałem, że to tylko gra, powtarzałem sobie to cały czas w duchu, ale w obliczu wyimaginowanego zagrożenia mózg nakazał memu ciału odwrót.

Od czasów Bioshocka zacząłem bać się swojego pokoju. Zapewne dodatkowo było to spowodowane tym, że drzwi do niego mają dziwny zwyczaj otwierać się gwałtownie w najmniej spodziewanym momencie (z powodu przeciągów oczywiście :)). Siedzę w nim nadal, bo to w końcu mój pokój, a Damnation, które mam zamiar aktualnie męczyć, nie wydaje się straszne, ale zastanawiam się co przyjdzie mi zrobić, gdy wrzucę na pulpit takiego F.E.A.R.'a, który niedługo ma do mnie trafić? Czy też będę wybiegał na środek pokoju? Czy też będę zasypiał z głową pod kołdrą? Chyba każdy ma swoją Buke, ale moja siedzi głęboko w głowie i dybie na moje poczucie bezpieczeństwa wyjątkowo agresywnie...

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...