PEGI i walka o praworządnych obywateli
Dziś media obiegła informacja, jakoby Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Irena Lipowicz wystosowała pismo do Ministra Gospodarki w sprawie ograniczeń wiekowych gier wideo sprzedawanych w naszym kraju. Znane nam PEGI, podobnie jak w Wielkiej Brytanii, miałoby w Polsce nabrać mocy prawnej, a produkcje 18+ byłyby sprzedawane tak jak alkohol i papierosy ? na dowód. W tego typu liście ważne jest odpowiednie uargumentowanie problemu. Nie trudno się domyślić, że jako przykład gry niosącej przemoc i agresję profesor Lipowicz wybrała Grand Theft Auto V i odniosła się do słynnej już misji tortur. Ale czy pomysł jest słuszny?
Wydaje mi się, że nad plusami takiego rozwiązania przeważają jednak minusy. Oczywiście sam dziwię się widząc w sklepie uśmiechniętego dwunastolatka niosącego pudełko z jakąś siekanką i jego rodziców, którzy otumanieni chęcią sprawienia radości swojemu dziecku, posłusznie płacą za tytuł w kasie. Dobrze wiemy bowiem, że na okładkach wyraźnie widoczna jest rekomendacja wiekowa oraz symbole zagrożeń jakie napotkać można w grze. Ba! Żeby to chociaż rodzic miał okazję mieć grę w ręce przed zakupem. Często dają oni tylko pieniądze i wolną rękę kochanemu synkowi, który kupi to, co mu się spodoba. Zaostrzenia prawne w tej kwestii mogły by zmusić rodziców do refleksji i przemyślenia co warto pociesze zaoferować, a co ograniczyć. W teorii brzmi to interesująco, ale jako długoletni posiadacz komputera (już w okresie dzieciństwa) jestem w stanie przewidzieć inne możliwe efekty takich działań.
Młodych ludzi często przyciągają rzeczy, które w teorii są dla nich niedostępne. To taki ?zakazany owoc?, jak alkohol, papierosy czy inne, mocniejsze używki. Nie trudno mi sobie wyobrazić, że buntowniczy nieletni na przekór nakazom stara się na wszelkie sposoby zdobyć ? jak trofeum ? produkcję, której legalnie sam by nie mógł kupić. Przesadziłbym sugerując, że wywołało by to zwiększenie przypadków kradzieży egzemplarzy gier ze sklepowych półek przez dzieci, ale przecież jest inna, powszechna w internecie alternatywa. Piractwo komputerowe i tak jest już niebywale rozwinięte, a ograniczenia wiekowe w sklepach tylko by ten proceder zasiliły o nowych pseudo-nabywców torrentowych. Zastanawiające też jest to, jak do nowych przepisów zastosowały by się sklepy internetowe czy inne platformy oferujące gry w wersji cyfrowej. Co z portalami aukcyjnymi? Co ze sprzedawcami zagranicznymi? Nie ma bowiem obecnie problemu z zakupem gry choćby z Amazonu czy innego eBaya. Zamiast zwalczenia przemocy u najmłodszych widzę tylko chaos i kompletny brak kontroli rynku.
No dobra, ale czy przedstawiany przez Panią Rzecznik i wiele mediów problem rzeczywiście jest tak poważny? Jaki odsetek młodych, którzy mieli styczność z grami dla dorosłych dokonało jakiegoś przestępstwa? Czy aby na pewno nie było innych czynników, które doprowadziły do tragedii? Jakiś czas temu czytałem o historii chłopaka z USA, który zamordował swoją babcię. Policja zauważyła w domu konsolę i kilka gier akcji, więc bez dalszego badania sprawy stwierdziła, że to one miały bezpośredni wpływ na działanie mordercy. Równie dobrze mógłbym porazić kogoś prądem zachęcony postępowaniem Pikachu, po obejrzeniu odcinka Pokemonów. Gry to idealna droga na skróty, kiedy trzeba ustalić co było motywem.
Własny komputer posiadam już od ponad dwunastu lat (oczywiście nie ten sam), grałem jako małolat w wiele gier zasadniczo dla mnie nie przeznaczonych, ale nigdy nawet nie pomyślałem o zrobieniu czegokolwiek złego otoczeniu. Wręcz przeciwnie. Wielokrotnie jakaś strzelanka czy inna bijatyka pozwoliła mi się wyżyć i bezkrwawo wyładować swoje nerwy po ciężkim dniu w szkole czy kłótni z kolegą.
Obecne pokolenie dorosłych trochę źle rozumie gry wideo i ich przesłanie. Z pewnością Ci, którzy z elektroniczną rozrywką mają do czynienia od lat szczenięcych, jako dorośli będą świadomi, że przyczyny nieodpowiednich zachowań leżą głębiej w psychice człowieka i nie można o wszystko obwiniać świata wirtualnego. A co z klasyfikacjami gier? PEGI czy ESRB są jak najbardziej koniecznymi i przydatnymi instytucjami, ale wolałbym, aby zamiast zmuszania do nich, w jakiś umiejętny sposób promować ich użyteczność. Przypominać jak najczęściej rodzicom, że powinni kontrolować to, w co gra ich pociecha tak samo, jak kontrolują z kim bawi się na podwórku lub do kogo idzie na imprezę.
Ten i więcej wpisów znajdziesz na moim oficjalnym blogu. Zapraszam.
22 komentarzy
Rekomendowane komentarze