Skocz do zawartości

Moje Fado

  • wpisy
    348
  • komentarzy
    1406
  • wyświetleń
    470619

MEGArecenzja - Miłość do Anarchii ("V for Vendetta" komiks + film)


bielik42

2631 wyświetleń

MEGArecenzja ? Miłość do Anarchii (V for Vendetta komiks + film)

anon.jpg

Remember, remember, the fifth of November

Gunpowder, treason and plot.

I see no reason, why gunpowder, treason

Should ever be forgot?

Przerabiałem już porównanie dzieła Alana Moore?a z adaptacją tegoż (patrz ? ?Who watches Watchmen??), przyszedł wiec czas na inny, równie głośny, co ?Strażnicy? komiks znanego rysownika. Od ?V jak Vendetty? Moore rozpoczął swą karierę, a porcelanowa maska, uśmiechająca się do nas z okładki stała się ważnym symbolem współczesnego świata. Chcecie wiedzieć, o czym ona nam mówi? Zapraszam do czytania.

V for Vendetta

vendetta.jpg

Scenariusz: Alan Moore

Rysunki: David Lloyd

The Villain

Jeżeli człowiek obyty w dzisiejszej kulturze zerknie na specyficzną maskę Guya Fawkesa, to zapewne skojarzy ją z: filmem od twórców Matrixa z łysą Nicole Kidman, albo z tajemniczą grupą hackerów, którzy wypłynęli w czasie prób przeforsowania ustaw ACTA. Natomiast człowiek oczytany będzie miał skojarzenia z: samym Guyem Fawkesem ? człowiekiem odpowiedzialnym za nieudany spisek prochowy, mający na celu zabicie króla Anglii i Szkocji w 1605 r. lub właśnie z dziełem Alana Moore?a. ?V for Vendetta? swego czasu wzbudziła prawdziwą falę, i to nie tylko krytyki, bo scenariusz w pewien specyficzny sposób nawiązuje do Wielkiej Brytanii, ale o tym za chwilę?

V_For_Vendetta_4_1280x1024.jpg

Violence

? bo pora napisać, o czym właściwie ten komiks opowiada. Oto mamy nieciekawą przyszłość lat 90?tych XX wieku. Świat pogrążył się po wojnie nuklearnej, wiele kontynentów po prostu wyparowało razem z mieszkańcami. Wielka Brytania przetrwała. Jakim cudem, zapytacie? Cóż, po upadku rządu wiele równych organizacji próbowało przejąć władzę, lecz z miernym skutkiem. Na ulicach panował chaos, ale oto pojawiła się prężna organizacja faszystowska, potrafiąca siłą zaprowadzić w ogarniętej wojennym płomieniem Anglii. Akcja się udała, organizacja zyskała władzę, na czele stanął charyzmatyczny lider, budujący po kolei swe filary władzy, obejmujące media, prasę i policję. Powołano specjalne biura śledcze, rozpoczęła się masowa inwigilacja społeczeństwa. Przeciwników nowej władzy brutalnie mordowano, bez pardonu i sądów. Tak samo postępowano z homoseksualistami, wyznawcami innej wiary niż anglikanizm i ?kolorowymi?. Ludzie dostali pracę, dostali jedzenie, dostali telewizję, religię i cel. Dostali też zakazy. Masa zamilkła, godząc się na potworność i brak prywatności w zamian za spokój. Ale jeden z nich się nie zgodził.

_58417401_v2.jpg

The Vision

A swą twarz ukrywał za maską, ciało za peleryną, a imię za pięknym, krótkim V. Jego przeszłość była tragiczna, a przyszłość ? wymagająca. Pewnej nocy, błądząc wśród dachów smętnego Londynu natknął się na okazję ? oto młoda, 16-letnia dziewczyna próbuje sprzedać swe ciało po raz pierwszy. Pech chciał, że trafiła na klienta, będącego ?palcem? ? agentem tajnej komórki rządowej. A oni łapią takie osóbki jak ona. I mają prawo je zabijać. Szczęśliwie w pobliżu był V, więc wyratował biedną, mordując brutalnie kilku z oprawców. Postanawia się też nieszczęśliwą duszyczką zaopiekować, zaprowadził ją do swojej ?cienistej galerii?, ukrytej przed światem i edukował, wpajając jej tezy groźne dla rzeczywistości, w międzyczasie osłabiając pozycję władzy poprzez likwidowanie kluczowych osób i podkładanie ładunków pod niektóre budynki. Z czasem wychodzi na jaw, że V chce poderwać masy do zrywu, aby zniszczyć oplatające ludzi macki władzy, siejące strach i spustoszenie. I do tego się przygotowuje przez dwa tomy, by później rozpętać piekło w UK.

1018084-312551_90237_v.jpg

Vestiges

Ale nie tylko jego historię poznajemy. Poza samym V i Evey (bo tak dziewczyna ma na imię) śledzimy poczynania Lidera rządzącej partii i jego ?generałów? odpowiedzialnych za poszczególne komórki wywiadowcze. Dużą rolę odgrywa tu detektyw Finch, Conrad od monitoringu wraz z żoną, szkocki morderca, dowódca służb policyjnych Mr. Creedy , niejaka Valerine i kilka innych, pomniejszych lecz wciąż ważnych ról. Jak na debiut autorski Moore zaskakuje różnorodnością charakterów. Oczywiście na samym przodzie jest tu charyzmatyczny V, zaraz po nim nasza bohaterka dynamiczna ? Evey, kolejno większość stojących u władzy ma swoje własne cechy, przy czym sam wielki Lider rozmawia z miastem, jakby było kobietą. Ważna jest też Rosemary ? żona jednego z popleczników władzy, którego zabił V w pierwszym tomie. Przez kolejne tomy Rosemary ewoluuje, ukazując nam poboczny wynik działań V, zupełnie niezamierzony, a może tylko się tak wydaje? W każdym razie kobieta popada w rozpacz, panikę, histerię, tęsknotę, by na końcu odegrać kluczową rolę przewrotu, ale to musicie zobaczyć sami.

Codename-V-vertigo-comics-9357462-317-320.jpg

Vengance

Jak już wspomniałem ? ?V for Vendetta? składa się z trzech tomów, ozdobionych pięknymi rysunkami układania czarnego domino. Rysownik David Lloyd, choć do legend nie należy, to i tak ma niesamowicie oryginalny styl. Świetnie wyszły tu wspaniałe wizje, które V serwuje kilku osobom, prolog trzeciego tomu z Uwerturą 1847 Czajkowskiego, strony z nutami do piosenki ?Vicious Cabaret?, czy ostateczny zryw ludzki. Nie mogłem wyjść z podziwu widząc doskonale ukazany moment, gdy masa ludzka przestaje stać obojętnie, a zaczyna krzyczeć i niszczyć. Fascynujące twarze i zjawiskowe cienie to najlepsze z osiągnięć rysownika. Kolorystyka i wszechobecny brud nadają komiksowi mroczny styl, barwy zdają się być wyprane, lecz nie sprawiają wrażenia szaroty. Niektóre z obecnych w tym tomie rysunków to prawdziwe perełki sztuki. Dodatkowo w moim wydaniu na końcu dodano kilka szkiców początkowych.

V-for-Vendetta-Panel-Alan-Moore-and-David-Lloyd-Vertigo-DC-Comics-Trinity-Comics-Review.jpg

The Valediction

Czegokolwiek bym się nie starał napisać o ?V for Vendetta?, to i tak na pierwszy plan wypłynie tylko i wyłącznie postać w masce. Nie sposób rozerwać tego tworu, szukać w nim części składowych, rozkładać na czynniki i oddzielać idei. Historia V jest spięta i przejrzysta. Jest niczym płynny mrok, niemożliwa do przejrzenia i wyczucia. Ale wpływa na umysł niesamowicie. Charyzma V, jego wyrachowanie, zdolności walki i plan ? to wszystko czyni z niego niemal istotę nadludzką, zrodzoną z największych zbrodni, by zniszczyć raka totalitaryzmu. Wspomniany ?moment krzyku? jest powalający, niszczący nasze wyobrażenie o wolności. Alan Moore pokazuje nam pręty naszej klatki, stara się też pokazać wyjście, lecz delikatnie, bez przymusu. Wszakże cała sytuacja może zakrawać o absurd, idiotyzm czy groteskę ? bo czy zwykłe życie jest więzieniem? Tego dowiecie się z tego komiksu, a także i tego, że idei nie można zranić, bo jest potężniejsza od człowieka. Można tu przywołać kanoniczne stwierdzenie ? ?wstyd nie znać?, albo ?polecam z całego serca?, ale to nie pasuje ? ?V for Vendetta? powinna być lekturą światową, tak jak i ?Watchmen?. Każdy powinien znać i zrozumieć na swój sposób. Być może i pewnego dnia sami będziemy musieli założyć maskę?

v-for-vendetta-540x540.jpg

V for Vendetta

V-For-Vendetta.jpg

Reżyseria: James McTeigue (scenariusz ? bracia Wachowscy)

Występują: Hugo Weaving, Natalie Portman, Stephen Rea, John Hurt, Stephen Fry

Jak plotka głosi ? twórcy ?Matrixa?, bracia Wachowscy, są wielkimi fanami komiksowego ?V for Vendetta?. Nic więc dziwnego, że postanowili złożyć hołd Moore?owi poprzez adaptację jego debiutu. Zrobili to jednak w dosyć dziwny sposób, bowiem nie tylko sami nie usiedli na fotelu reżyserskim, ale co gorsza podjęli się próby ?usprawnienia? tej historii! A może ?unowocześnienia?? Sam nie wiem co gorsze. W każdym razie ? mamy 2005 rok, czy świat był gotów ponownie spojrzeć w porcelanowe lico V?

vendetta2.jpg

There is no court in this country for men like Prothero

Aby nie serwować nam alternatywnej rzeczywistości minionej (wszakże lata 90?te już za nami), scenarzyści przenieśli akcję filmu do 2020 roku, pozostając na szczęście w mrokach Londynu, które wydają się jak na mój gust zbyt sterylne. Film zaczyna się niemal identycznie jak komiks ? w tym samym momencie Evey i V zakładają swój ?makijaż?. Lecz różnica jest potężna ? Evey ma 19 lat, nie jest już niewinnym dzieckiem. Niby nie jest to wielka sprawa, lecz uwierzcie mi ? wpływa na cały film, skutecznie niszcząc część podpór fabularnych oryginału. Wracając do fabuły ? Evey wpada w tarapaty, V się pojawia i ją ratuje, potem zabierając ją do swej Cienistej Galerii. I tak się będzie toczyć ? aż do kumulacji. Wprowadzono kilka postaci, kilka usunięto. Nie znajdziemy tu karania Lewisa (choć sam się pojawia we wspomnieniach), ani szkockiego wspólnika Creedy?ego. Zmieniono zupełnie postać Gordona Deitricha, wbijając go w ramy komedianta telewizyjnego. Brakuje wątku Rosemary. Bardzo wiele brakuje, a co nam za to dano?

Movie-review-V-for-Vendetta.jpg

Ideas are bulletproof

W sumie twór dziwny, oparty na rdzeniu, lub sercu ?V for Vendetty?, bowiem chce nam powiedzieć to samo ? warto krzyczeć, stojąc w szeregu milczących. Ale do tego dodano zupełnie nowy styl, który zdeformował postać V. Nie twierdzę, że Hugo Weaving źle V zagrał ? chodzi o coś innego. Otóż przez to, że Envey ma teraz 19 lat i nie jest niewinna, możliwe było wprowadzenie romansu(!) pomiędzy V i nią. Przez to poczciwy V staje się symbolem, niemalże bohaterem romantycznym, który na końcu swej wędrówki musi podjąć decyzję: czy wybrać miłość czy ludzkość? Jest to koszmarna wada, gdyż obdziera V z mistyki, zbliża go do nas, odbierając jakąkolwiek aurę ?nadczłowieka?, którą roztaczał w komiksie. Niewiele ma też do powiedzenia zły Lider, potraktowany tu po macoszemu. Zabrakło też bardzo wielu legendarnych już scen, w stylu zalotów V do Sprawiedliwości, czy karze dla Lewisa.

219169.1.jpg

Who was he?

Nie zrozumcie mnie źle ? film tragiczny nie jest, ale opowiada nam zupełnie inną historię. To nie jest arcydzieło adaptacyjne w stylu ?Watchmena?, a raczej lekka adaptacja. V rzadko kiedy zdobywa się to na prawdziwą subtelność, by pod koniec wymordować tuzin uzbrojonych ludzi przy pomocy noży. Kilka ujęć jest typowo ?Matrixowych? ? to nie jest wada, bowiem podkreśla artyzm brutalności świata. Ale jest ich mało. Natalie Portman gra bardzo dobrze, z tym, że nie jest niewinna, a seksowna, nawet po zgoleniu włosów. Przyciąga, nie daje nam tej nieszczęsnej ?zwykłości?. Widzicie ? sensem komiksowej ?V for Vendetty? było ukazanie, że każdy z nas może nałożyć maskę Gua Fawkesa, a kultura to klucz do wolności i mądrości. Film też nam pokazuje, że każdy może założyć maskę. I działać. Ale to nie było to samo. W komiksie V skierował wściekłość ludu na ciemiężycieli. W filmie V zachęcił wszystkich do założenia maski i peleryny, po czym udania się na popisowe fajerwerki. Jest chęć, zabrakło czynu.

v-for-vendetta-20060221085724795.jpg

He was all of us.

Bardzo mnie ?V for Vendetta? filmowa zawiodła, lecz nie mogę odmówić jej odrębnego stylu i wciąż pewnych zalet komiksu. Niektóre błędy i niedopatrzenia względem oryginału są karygodne, lecz i kilka dobrych pomysłów (Stephen Fry jako Gordon) się znalazło. Ale dla człowieka prostego, to będzie to jedynie przesadnie wygadany film, z fajnymi momentami akcji i z wariatem w roli głównej, bo nie wiadomo po co on zamknął tą uroczą dziewczynę i ją torturował. Szkoda, czekam na lepszą adaptację. Ale zobaczyć można, jeżeli macie wstręt do komiksów, lub nie macie dostępu do komiksu. Symbol V zyskuje na sile i kto wie, czy to nie jego twarz będzie przewodzić następnej rewolucji?

Youtube Video -> Oryginalne wideo

5 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Nicole Kidman nie grała w "V jak Vendetta" tylko Natalie Portman :)

Ogólnie tekst bardzo dobry, już od jakiegoś czasu chciałem zapoznać się z komiksem, a teraz nawet jeszcze bardziej skoro wiele rzeczy

z originału nie pokazano w filmie.

Link do komentarza

@Kruk7

Dzięki za korektę - te dwie zawsze mi się mylą, nie mam pojęcia dlaczego.

Niestety film bardzo różni się od komiksu, co dla mnie jest największą jego wadą. Ale jakby patrzeć na niego bez wsparcia dzieła Moore'a, to wcale nie jest taki zły.

Link do komentarza

Prawda jest taka, że film trafi do większej liczby odbiorców niż komiks, dzięki temu jednak część tych odbiorców może się zainteresuje komiksem. Z ciekawości, nie przypominam sobie, aby przed filmem pojawiła się informacja, że jest on na jakiejkolwiek podstawie, mylę się, czy jak ?

Link do komentarza

Nie czytuję w zasadzie komiksów więc to jaki jest komiksowy V kompletnie mnie nie interesuje. Ale film bardzo lubię, jeden zmoich ulubionych o superbohaterach. Niesamowity klimat, fajna fabuła kojarząca mi się z z ksiazkami Orwella.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...