Skocz do zawartości

Blog (prawie)kulturalny

  • wpisy
    69
  • komentarzy
    565
  • wyświetleń
    89889

Sezon Burz(recenzyja): Wiedźmin wrócił


Demonir

1740 wyświetleń

36995.jpg

Gdy wydawca puszcza książkę w świat, głosząc jednocześnie, że opowieść nigdy się nie kończy, co dziwne, dotyczy to jakiegoś bardzo znanego i chętnie kupowanego cyklu, czytelnik może zareagować różnie. Albo rzucić się do księgarni i bez względu na jakość dzieła układać mało ciekawe pieśni i spamować w serwisach różnorakich, komentarze fanatycznie pozytywne lub czuć się zagrożony, że ktoś niespodziewanie i mało finezyjne, spróbuje go wydymać bez mydła.

Niewątpliwie sporym wydarzeniem jest premiera jakiejkolwiek książki Sapkowskiego, ale tylko powstanie kolejnej książki o wiedźminie, jest w stanie, że sobie pozwolę pobawić się słowami, wywołać burzę. Ogromu hejtu wylewanego przez internautów nie ma co wspominać ani się nad nim specjalnie pastwić, bo przecież bardzo racjonalnym było podejrzewanie odcinania kuponów, przyrządzenie odgrzewanego kotleta, przez AS-a polskiej fantastyki. I wiecie co? Tak się właśnie stało.

Uprzedzając komentarze, trzeba Ci wiedzieć, drogi czytelniku, kilka rzeczy. Jeśli już musisz się trzymać sztywnych ram czasowych i do normalnego funkcjonowania i czytania, potrzebne ci jest konkretne usadowienie opowiadanej historii w chronologii rozpisanej w jakimś kompendium, to wiedz, że Sezon Burz możesz nazwać prequelem. I tak, głównym bohaterem jest wiedźmin Geralt. Dokładnie, pojawiają się bohaterowie znani z opowiadań i powieści. Tak, spotkasz tu Jaskra, będzie i Yennefer. Nie, nie będzie Ciri. Owszem, wszystko dzieje się w znanym ci świecie, choć jak to u Sapkowskiego, świat dostosowuje się do opowieści, a nie odwrotnie. I tak, autor tej recenzyji jest fanem tego uniwersum i tych postaci.

Sapkowski w swojej nowej książce, zrobił to, co zwykle, brylował elokwencją, wkładając w usta wykreowanych przez siebie bohaterów bardzo dobre, często pełne humoru dialogi. Nie omieszkał też popisywać się słowami niezrozumiałymi dla większości jego czytelników, w tym często używanej i nie tłumaczonej przez żadnego dobrego duszka łaciny. I cokolwiek myśli się o całym pomyśle tworzenia tej powieści, to jedno trzeba autorowi przyznać: pod względem warsztatu i lekkości pisania nie ma sobie równych.

224c9fb804746008f8e8688741f4d951.jpg

A fabuła? Hmmm... Jak już mi się wymknęło, Sezon Burz jest powieścią, czego nieco żałuję, bo miałem nadzieję, że napisany zostanie kolejny tom opowiadań, krótkich form, w których AS czuje się najlepiej. Mimo to, mam dziwne wrażenie, jakby to co dał nam do ręki autor miało w sobie sporo z opowiadań właśnie. Dwóch, które przeplatają się nawzajem i bardzo długo nie mają ze sobą związku.

Sapkowski bardzo się stara komplikować wszystko, stawia Geralta przed decyzjami, ale czytelnik dobrze wie, co wiedźmin w danym momencie zrobi, bo bohater nie zmienił się ani trochę, bo to ten sam szlachetny i cyniczny Geralt z Rivii. Oczywiście, książka wciąga, takie podstawy jak wartka akcja, występują, a jakże, choć tempo i styl opowiadania historii bardziej od poprzednich dokonań z sagi przypomina to, co Andrzej Sapkowski zaprezentował nam w Trylogii Husyckiej (z wyjątkiem porzucenia fabuły na kilka lat, tu dzieje się wszystko zdecydowanie krócej). Mamy do czynienia z dobrze zrealizowanym zwrotami akcji i budowaniem napięcia. W Sezonie jest wszystko, co wręcz musi występować w powieści takiego autora, jako kompletne minimum.

Bo, jak już napisałem, ta książka jest odgrzewanym kotletem. Nie ma się co oszukiwać, nieważne co by pisał autor, wydawca, spece od reklamy, mamy tu do czynienia z kompletnym i bezczelnym zdzieraniem kasy z czytelników, którzy za coś, co jest sygnowane nazwiskiem Sapkowskiego i nadrukiem "Wiedźmin", są gotowi rzucić kasę. Wszyscy to wiedzą, wie to twórca, wie odbiorca, więc najważniejsze pytanie brzmi: czy jest to kotlet podgrzewy w sposób smaczny? Zapewne, obiektywny recenzent, dokonałby teraz miażdżącej krytyki, wspominając, że gdzieś już coś takiego czytaliśmy i nie wątpię, że gdy zacznie się wysyp recenzji, na AS-ie zaczną być wieszane psy, że wytykane mu będą błędy, te, które ja zignorowałem lub ich nie zważyłem i te, z których zdaję sobie sprawę, jak fragmenty, w których charakterystyczny styl pisarza zanika i wygląda jakby, autor wziął wnuka na kolana i powiedział "masz, napisz coś sobie".

Ale ja piszę recenzyje i nie jestem ani nie udaję obiektywnego. Przedstawiam wam to, jak ja odebrałem książkę, a jeżeli przeczytałem ją od razu, jeśli po ostatnich stronach nie żałowałem wydanych pieniędzy, to wiem, że Sapkowski się spisał. Nie przeskoczył samego siebie i ma się wrażenie, że nawet nie próbował, ale czuje się też, że Sezon Burz jest czymś więcej niż wynikiem zimnych, biznesowych kalkulacji.

W kilku miejscach w internecie pisałem, jak bardzo się cieszę, że cykl o wiedźminie jest zamknięty, choć sprawiało mi to smutek, byłem przekonany, że tak trzeba, że powinno się coś skończyć i jeżeli ma się przekonanie, że nie stworzy się nic lepszego, nie powinno się brnąć w to dalej. Miałem rację. Sapkowski też zdaje sobie z tego sprawę i w Epilogu próbuje wyjaśnić, losami bohaterów, że opowieść nigdy się nie kończy, a ja to kupuję. Myślę, że i ja autor wiemy, że to kłamstwo, że zwyczajnie zignorowaliśmy nasze poglądy, chociaż były słuszne. Może mam rację myśląc, że i ja i Sapkowski i wielu czytelników, mimo to będzie szczęśliwych. Szczerze? Nie przeszkadza mi to.

13 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Kupię te książkę, nie dla tego, że wierzę Sapkowskiemu, on już próbował nas wydymać wydając, czy też pozwalając wydać ,,Coś się Kończy, Coś się zaczyna" w niezmienionej formie, ale z innym tytułem... Chce przeczytać Sezon Burz dla Geralta, Jaskra i całego genialnie wykreowanego świata, no i tych dialogów...

Link do komentarza

Uwielbiam Wiedźmina, choć ostatnie tomy pięcioksiegu z portalami nie należą do moich ulubionych to wygląda na to, że tej pozycji bliżej opowiadaniom, dzięki za opinię. Na gwiazdkę kupię na pewno.

Link do komentarza

Przeczytałem kilka książek Sapkowskiego ( cały cykl Wiedźmiński. trylogię Husycką, Złotą Żmiję ) i muszę powiedzieć, że ten auto świetnie zaczyna, świetnie prowadzi akcję, ale jak dochodzi do zakończenia, to zaczyna się robić nudno, dialogi są gorsze, klimat się rozpada... Cytując czerwonego klasyka "mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna", to pan Sapkowski mężczyzną nie jest. Albo tylko mnie ni podobały się ostatnie tomy jego książek ? No dobra, "Złota Żmija" była jednotomowa. przez co mniej więcej w połowie książki odrzuciłem ją z niesmakiem.

Link do komentarza

To ciekawe, czemu wszyscy się arają PLiO. trollface.gif

2/10, troll harder.

Książkę pewnie kiedyś sprawdzę, ale też czuję żal, że to nie jest zbiór opowiadań. Co jak co, ale Sapkowski najlepiej czuje się w krótkich formach, gdzie nie ma czasu ani miejsca niczego popsuć nagłymi Deus Ex Machinami i innymi tego typu zabiegami.

Link do komentarza

Zastanawiam się, jakim cudem książka opowiadająca o mordowaniu, spiskowaniu, intrygach i spiskach może być lepsza od humoru, świetnych postaci i genialnie prowadzonej historii o Wieśku.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...