Skocz do zawartości

Atton Rant

  • wpisy
    12
  • komentarzy
    135
  • wyświetleń
    12224

[GOG.com] Outcast


AttonRandom

889 wyświetleń

outcast.jpg

Ostatnio fanami pewnego kultowego tytułu z końca lat 90. wstrząsnęła bardzo ważna dla nich wiadomość. Otóż jego twórcy po wielu latach otrzymali prawo do marki i szykują jej reaktywację. Mowa jest o Outcast.

Tytuł ów to dzieło życia belgijskiego studia Appeal założonego przez trzech panów ? Yvesa Groleta, Francka Sauera i Yanna Roberta w 1995. Powstało ono w celu stworzenia gry action-adventure, ale nie takiej zwyczajnej, jakich na pęczki. Outcast miał bazować na nowoczesnej technologii i dzięki niej przenieść graczy do żyjącego świata, w którym mogliby całkowicie się zatracić i zespolić z protagonistą. Ambitne zamierzenia zostały zrealizowane po czterech latach, niestety nie opłaciły się ? magnum opus Appeal niestety rozczarowało wydawców ilością sprzedanych egzemplarzy, co doprowadziło do problemów przy tworzeniu sequela, a studio do ogłoszenia bankructwa w 2002. Aż żal, że na tym arcydziele poznało się raczej niewielkie grono graczy!

O tym, jak Ukulele ratował aż dwa światy naraz

Uruchamiając Outcasta przenosimy się z powrotem do roku 2007, który wg wizji twórców był zdaje się bardziej zaawansowany niż w rzeczywistości. Rząd USA postanowił pobawić się w eksplorację światów równoległych i wysłał sondę, która owszem, trafia na inną planetę, ale na jej widok przerażony autochton nie jest w stanie zrobić nic więcej jak tylko wykrzyknąć ?ŁOJEZUSICKU!!!? i oddać w kierunku dziwnego ustrojstwa kilka strzałów, które okazują się dla Ziemi zgubne w skutkach. Powstała w wyniku tego zdarzenia czarna dziura zaczyna pochłaniać nasz glob i w tym momencie na scenę wkracza nasz bohater, ex-Foka (z Navy SEALs, żeby nie było), Cutter Slade. Jego (a zarazem i naszym) zadaniem jest ochrona grupki naukowców, którzy mają znaleźć i naprawić sondę, ratując tym samym ludzkość przed zagładą. Na miejscu, czyli w świecie zwanym Adelpha jeden z miejscowych wyjaśnia Slade?owi, że jest oczekiwanym przez nich wybawicielem znanym w miejscowym języku jako Ulukai, który ma wyzwolić Adelphę z jarzma złego dyktatora Fae Rhana. Tak Slade?owi przypada zaszczyt ocalenia nie jednego, lecz dwóch światów za jednym zamachem. Od przybytku ponoć głowa nie boli!

To, co jest urzekające w Outcaście to niezwykły świat przedstawiony z własną kulturą, językiem, fauną i florą. Jest odpowiednio duży, jest otwarty, wreszcie ? składają się na niego zróżnicowane krainy zamieszkane przez wiele ciekawych, nietuzinkowych postaci oferujących całą masę zadań do wypełnienia. Postacie te nie czekają na to, aż do nich podejdziemy i zagadamy, żyją one własnym życiem, odpoczywają, pracują, rozmawiają z innymi... W dodatku wszystko, co tu robimy ma sens ? umacniamy swoją reputację zbawcy wśród miejscowej populacji, odkrywamy sekrety Adelphy, gromadzimy niezbędne zapasy (w tym szczególnie potrzebną amunicję ? nawet jeżeli wydaje się, że macie jej dużo, to nie łudźcie się, bo szybko się z niej wystrzelacie) i osłabiamy dyktaturę Dwóch Głównych Złych, nie robimy tego tylko dla picu (dla dobrej zabawy jednak już jak najbardziej) czy popularnych dzisiaj osiągnięć, przekłada się to na konkretne korzyści w świecie gry. Mamy także swobodę w przechodzeniu wątku głównego i rozwiązywaniu problemów, w tym walce ? możemy bawić się w otwartą i satysfakcjonującą do tego wymianę ognia, bo wrogowie działają z sensem i strzelają wcale celnie, nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by przekraść się koło nieprzyjaciół, gdy rozlew krwi nie jest konieczny lub zastosować sztuczkę ze zdalnie detonowanym dynamitem. Bolesne.

Ważne jest to, że Outcast nie traktuje bawiącego się nim gracza jak idioty. Co to oznacza? Mamy mapę z kompasem, mamy dziennik, ale zawarte tam informacje musimy przetwarzać sami. Nie oczekujcie świetlistych szlaków wskazujących drogę, nawet NPC-e nie są podpisani, a o drogę do nich musimy wypytywać napotkanych przechodniów (!!!). Zagadki nie są zbyt trudne, ale wymagają analizowania rozmów i posiadanych wskazówek. Ta gra potrafi rozruszać szare komórki.

Twórcy zadbali nie tylko o angażującą i dającą niesamowitą przyjemność rozgrywkę, ale także o godną jej prezentację. Charakterystyczny, wręcz oniryczny styl graficzny jest zapewniony przez silnik, który wyprzedził swoją epokę. Jednym z najpiękniejszych elementów gry jest przepiękna muzyka autorstwa Lenniego Moore?a, zagrana przez wspaniałą Moskiewską Orkiestrę Symfoniczną i Chór. Arcydzieło, jedno z największych wśród ścieżek dźwiękowych z gier. Dźwiękowi także nie można nic zarzucić, a głosy podłożone są pierwszorzędnie.

Cutter go home

Przed twórcami Outcasta i ich dziełem chylę czoło. Stworzyli niesamowitą produkcję, która mnie prawdziwie urzekła pomysłem, pierwszorzędnym wykonaniem i traktowaniem mnie, gracza, poważnie. Outcast wciąga, bawi, potrafi szczerze rozweselić, ale też i przygnębić. Żeby było lepiej, wcale nie przemawia przeze mnie sentyment, bo pierwszy raz ukończyłem magnum opus Appeala może z rok temu (grę jednakowoż znam od lat kilkunastu, a przynajmniej kojarzyłem tytuł z widzenia), co udowadnia, że to Gra Wiecznie Żywa, która nawet i dzisiaj przyciąga i zachwyca.

Miłośnikom ambitnych produkcji można ją polecić bez żadnych zastrzeżeń. Outcast trafił na GOG-a, powstaje też fanowski sequel zatytułowany Legacy of the Yods (wcześniej OpenOutcast), dzięki CryEngine 3 wygląda zresztą fenomenalnie i ma szansę stać się tytułem godnym wielkiego poprzednika. Oczywiście czekam też z niecierpliwością na pierwsze wieści odnośnie oficjalnej reaktywacji marki!

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...