Jump to content
  • entries
    27
  • comments
    306
  • views
    34,605

Ruchome Obrazki #3 Pacific Rim


DarthMetalus

2,983 views

fl4elcO.jpg

Któż z nas nigdy nie wyobrażał sobie inwazji obcej cywilizacji na naszą planetę? Zawsze sądziliśmy, iż adwersarze nadejdą z niekończącej się, mrocznej przestrzeni, zwanej kosmosem. Wyobraźcie sobie jednak, że zagrożenie przychodzi z całkiem innej strony, z dna Oceanu Spokojnego. Wyobraźcie sobie, że wrogo nastawionymi do nas istotami nie są zielone, wielkogłowe humanoidy, przemieszczające się w okrągłych, podłużnie spłaszczonych statkach, a gigantyczne, godzillopodobne potwory. Wyobraźcie sobie, że nie walczymy z nimi przy pomocy zaawansowanej broni palnej bądź nuklearnej, ale naszą ostatnią deską ratunku są równie ogromne, co maszkary mechy bojowe pilotowane przez ludzi. Wyobraźcie sobie, że ktoś postanowił nakręcić film właśnie o takiej inwazji. Teraz przygotujcie się na najlepiej spędzone dwie godziny w waszym życiu.

7D0NuwG.jpg

Pod koniec 2012 roku z Pacyfiku wyłania się gigantyczny potwór morski. Kilkudniowa walka z nim prowadzi do zniszczeń na ogromną skalę i równie dużych strat. Niedługo potem dochodzi do kolejnego ataku. Wkrótce na dnie Oceanu Spokojnego zostaje odkryta wyrwa, będąca portalem do innego wymiaru, którą to Kaiju, jak zostają ochrzczone bestie, przedostają się do naszego świata. Ludzkość zaczyna rozumieć, iż nadchodzi koniec. Zostaje opracowany projekt Jaegerów - gigantycznych mechów bojowych, pilotowanych przez dwójkę ludzi połączonych za pomocą dryfu, które mają pokonać bestie. Po wielu testach maszyny zostają złożone i zaczynają odnosić sukcesy w walkach z potworami. Broń okazuje się skuteczna, Kaiju początkowo nie mają szans, a piloci Jeagerów stają się wielkimi gwiazdami. Akcja filmu rozpoczyna się w momencie, gdy główny bohater, grany przez Charliego Hunnama Raleigh Becket, wraz ze swoim bratem zostaje wezwani do kolejnej walki. Wróg okazuje się jednak zbyt silny i zabija partnera protagonisty. On sam resztkami sił zabija przeciwnika i cudem żywy dochodzi do brzegu. Mija pięć lat, sytuacja bardzo się zmieniła. Raleigh zostaje w końcu odnaleziony przez swojego dowódcę. Prosi on Becketa, aby ten powrócił w szeregi pilotów i pomógł mu ostatecznie rozprawić się z Kaiju. I w tym miejscu rozpoczyna się właściwa akcja filmu.

1sEqUuB.jpg

Historia jak widać jest i wbrew pozorom ma jakość znacznie lepszą niż można by się spodziewać po tego typu produkcji. Nie służy jedynie do uzasadnienia epickiej akcji, a jest integralną częścią całości. Znalazło się tu nawet miejsce na kilka naprawdę zaskakujących zwrotów akcji. Wątek dryfu ("łączymy" umysły obu pilotów, aby walczyli jako jedno, co powoduje poznanie wszystkich wspomnień towarzysza) został wykorzystany w sposób ciekawy, choć wciąż można było wycisnąć zeń znacznie więcej. Mimo wszystko jet to fabuła blockbustera, więc nie obyło się bez licznych idiotyzmów fabularnych czy pourywanych wątków. Ponadto wiele faktów istotnych dla fabuły zostaje widzowi podanych zbyt wcześnie, przez co nie wywołują żadnego wrażenia. Dialogi stoją na wystarczającym poziomie, ale na pewno nie są atutem filmu. Del Toro nie zapomniał również o akcencie humorystycznym, więc widz nieraz się zaśmieje. Co ciekawe film nie uderza w nas nachalnym patriotyzmem. Choć protagonista jest białym Amerykaninem, piloci są różnych narodowości, a atakowane są nie tylko amerykańskie miasta. Brak również słowa o NYC czy flagi USA, co w blockbusterach jest niemalże klasykiem.

Jeśli już mowa o scenariuszu, muszę wspomnieć, że większość filmu zajmują bitwy z potworami. Właśnie przez to jest tak niewiele dialogów, a aktorów widzimy na ekranie niezwykle rzadko. Film nie buduje głębi psychologicznej bohaterów, bo nie ma na to czasu. Praktycznie wszystkie postacie to niezwykle płytkie persony, ale w Pacific Rim zwyczajnie nie było miejsca na ich urealnienie. Trudno przyczepić się również do gry aktorskiej, zauważywszy, że większość z aktorów nie ma czasu na rozwinięcie skrzydeł. Brakuje scen, w których mogli by się popisać. Mimo to, niektórzy zdecydowanie schrzanili swoją robotę, nawet jeśli nie mieli jej wiele. Piszę tu głównie o Charlim Hunnamie, który jest umięśnionym drewnem. Na plus zaliczyłbym Idrisa Elbę, Rona Perlmana, Rinko Kikuchi, Charliego Day'a oraz Burna Gormana.

ubggcAN.jpg

Czas napisać o największym plusie i najważniejszej warstwie filmu. Mowa tu oczywiście o fenomenalnych efektach specjalnych. Zarówno potwory jak i Jaegery wyglądają wyjątkowo spektakularnie. Już same one robią gigantyczne wrażenie, więc nie jestem w stanie opisać ich nieziemskich walk. Bitwy są świetnie nakręcone, dzięki czemu ogląda się je z wypiekami na twarzy. Na szczęście akcja nie jest zbyt szybka, przez co nie występuje tu znany choćby z serii Transformers problem walk tak szybkich, że trudno je śledzić. Zarówno mechy, jak i Kaiju są przez swój rozmiar nieco powolne, dzięki czemu ich potyczki mają specyficzne tempo. Sprawia to, że możemy bezproblemowo oglądać ich przebieg, nie tracąc nic. Rekompensatą braku szybkości i zwinności naszych wojowników są ich niesamowicie "mięsiste" ciosy, których siła wgniata widza w fotel. Kolejnym plusem warstwy wizualnej jest to, że zarówno Jaegery i Kaiju różnią się od siebie wyglądem. Takie urozmaicenie sprawia, że każdy nowy potwór zaskakuje nas swym nietypowym designem. Skala zniszczeń w mieście również jest epicka i przewyższa nawet wspaniale wykonaną rozpierduchę Nowego Jorku, którą mogliśmy ujrzeć we mścicielach.

QbaKFHM.jpg

Efekty specjalne są bardzo realistyczne (jak na efekty przedstawiające wielkie mechy i potwory z innego wymiaru), jednakże mam do nich pewien zarzut. O ile w ogóle prezentują się fenomenalnie i przewyższają wszystko, co miałem okazję kiedykolwiek widzieć, o tyle gdyby wziąć je "pod lupę" i przyjrzeć się szczegółom, wypadłyby gorzej pod względem technicznym od tego, co mogliśmy ujrzeć w Avengers i Iron Manie 3. Trudno jednak wymagać podobnego poziomu, znając różnice w budżecie tych produkcji. Do tego dochodzi jeszcze finałowa sekwencja filmu, czyli walka w oceanie. Bitwa rozgrywa się głęboko pod wodą, przez co wszystko jest tak ciemne, iż trudno cokolwiek zobaczyć. Choć ten moment powinien najbardziej zapadać w pamięć, wypada na najgorszy pojedynek w całym filmie.

W kwestii muzyki - jest i tyle można o niej powiedzieć. Nie dorasta do pięt warstwie wizualnej, przez co widz prawie całkowicie ją ignoruje. Niestety.

Gdyby poproszono mnie o wypowiedzenie się na temat Pacific Rim w jednym zdaniu, powiedziałbym, że jest to najprostsza definicja [beeep]istości. Choć oczekiwania miałem ogromne, film przebił je wszystkie, a z seansu wyszedłem wniebowzięty. Dzieło del Toro zarabia na siebie głównie efektami specjalnymi, tak jak wiele innych produkcji różnej jakości, ale to o czym film traktuje wyróżnia go na tle innych produkcji i czyni wyjątkowym. Wyłączcie wasze narządy odpowiedzialne za myślenie i pozwólcie oczom chłonąć tę niezwykle widowiskową akcję, a gwarantuję, że nie zawiedziecie się. Jako kino rozrywkowe Pacific Rim sprawia się idealnie. Blockbuster z najwyższej półki!

ycHtqCT.jpg

29 Comments


Recommended Comments



Hmm, miałem obejrzeć z ogromnego sentymentu do wielkich robotów wszelkiego sortu, czyli gundamów, evangelionów i paru innych, ale jakoś film przeszedł mi koło nosa.

Also we wpisie nie ma słówka o genezie ''wielkich napieprzających się robotów" i mogło to być coś trochę ciekawszego.

Link to comment

Z sentymentu to ja mogę pooglądać Robo Jox, po nowych filmach s-f oczekuję, oprócz efektów specjalnych, również ciekawych i zabawnych dialogów, cholera, ogólnie w momencie, kiedy Metalus wspomniał, że zdecydowana większość filmu to walki od razu zapaliło mi się czerwone światełko. Co prawda mój wujek był na tym i też się zachwycał efektami specjalnymi, ale miał tak samo z Avatarem, więc jego zdanie ignoruje.

Niemniej, skoro polecasz, pewnie film obejrzę... kiedy będzie w Video World w kategorii do kilku złotych. Na razie czekam na Hobbita 2, wie ktoś kiedy będą jakieś pokazy przedpremierowe w Heliosie w okolicach Katowic ?

Link to comment

rumbur - Dialogi były na odpowiednim poziomie. Del Toro nie zapomniał również o akcencie humorystycznym, więc widz nieraz się zaśmieje.

Może i film jedzie głównie na efektach, jak wiele innych produkcji, ale to, co owe efekty przedstawiają (mechy i gigantyczne potwory) czyni Pacific Rim wyjątkowym obrazem. ^^

Link to comment

Jako że moim limitem rocznym jeśli chodzi o tego typu filmy [action blockbusters, w tym i filmy superhero] jest całe jeden, postanowiłem wykorzystać mój darmowy bilecik na Pacific Rim. Przewidywalny jak chorobcia [z malutkimi wyjątkami], dialogi - średnie. Ale te efekty, walki i ogólne bum, pow i wyciekająca epicness... :3

DM, masz błędy już na samym początku tekstu. POPRAW

Link to comment

Kiicek - Dokładnie. Nie jestem w stanie wskazać lepszego filmu czysto rozrywkowego. Pacific Rim przegrywa w moim prywatnym rankingu z Avengersami, ale cóż... ja to ja, a Avengers mają superbohaterów Marvela. :3

Czyżbym schrzanił coś z interpunkcją? D:

zoldator -

Link to comment

Zabawne, przed sekundką skończyłem oglądać tą "najprostszą definicję zajebistości" i... Sorry, prawie usnąłem. Film nudny i przewidywalny, muzyki nie ma (nie potrafię sobie przypomnieć żadnego efektu dźwiękowego), dialogów nie ma, żartów nie ma (no przepraszam, synek z tatą znalazł małego robocika, zaczął narzekać, że nie znajdują nic ciekawego i... tak, znaleźli mecha www.youtube.com/watch?v=C8iD2IaIoh8). Nie ma romansu, nie ma efektu wow. Jest tylko dziwnie uśmiechający się murzyn na widok płaczącej siedmiolatki.

Nie mam pojęcia, co Ci się w tym czymś podoba... A już na pewno nie wiem, jak można w ten sposób definiować zajebistość. Nie po dużo lepszych premierach, jak chociażby Iron Man 3. Zmarnowane 2 godziny.

Ale tekst elegancki - pisz dalej, masz potencjał.

PS - na kapsułach ratunkowych było 'USA' co bardzo źle wygląda w kontekście międzynarodowego projektu obronnego.

PPS - i te zrypane nazwy kodowe wszystkiego... Potrafisz wymienić chociaż jedną z pamięci? Słaba próba przeniesienia czadowości mechów z twórczości japońskiej. Dla mnie całkowita klapa.

  • Upvote 2
Link to comment
muzyki nie m

http://www.youtube.com/watch?v=LpuhWD4mjUY

żartów nie ma

Hannibal Chau i scena po napisach.

jak można w ten sposób definiować [beeep]istość.

Wielki robot idący na potwora z tankowcem w rękach i zamiarem użycia go jako miecza, tak można.

Nie po dużo lepszych premierach, jak chociażby Iron Man 3.

Loki-Facepalm-Gif-In-The-Avengers.gif

Iron Man 3. Masz na myśli tego Iron Mana, który zniszczył postać Mandaryna do najmniejszego calu? Tego, w którym nagle wszystkie pancerze można zniszczyć byle czym, żeby tylko pokazać więcej modeli? Tego, w którym War Machine i Iron Patriot to ta sama osoba? Tego, w którym bez mała nie ma Iron Mana w ogóle, jest tylko Tony Stark latający po jakichś zadupiach i zaprzyjaźniający się z lokalnymi przedszkolakami? To dosłownie najgorszy film o superbohaterze jaki widziałem od czasu X-Men: Origins - Wolverine. A chciałbym bardzo zapomnieć o X-Men: Origins - Wolverine.

i te zrypane nazwy kodowe wszystkiego... Potrafisz wymienić chociaż jedną z pamięci?

Gypsy Danger, Cherno Alpha (wypowiedziane oczywiście z rosyjskim akcentem), Stryker Eureka, Crimson Typhoon, Leatherback, Knifehead, Raiju.

  • Upvote 2
Link to comment

Będę pisał w Twoim komencie, bo nie mam ochoty na cytowanie x100. - DM

Cytuj

muzyki nie m

http://www.youtube.c...h?v=LpuhWD4mjUY

Jak napisał DM, muzyka po prostu 'jest'. Nie ma w niej nic fajnego, nic porywającego, nie dodaje akcji żadnej pikanterii czy dynamiki. Równie dobrze mogłoby jej nie być.

Exactly.

Cytuj

żartów nie ma

Hannibal Chau i scena po napisach.

Mówimy o śmiesznych żartach.

Ja się zaśmiałem. :E

Cytuj

jak można w ten sposób definiować [beeep]istość.

Wielki robot idący na potwora z tankowcem w rękach i zamiarem użycia go jako miecza, tak można.

Punkt dla Ciebie, motyw z tankowcem mi się podobał.

I tak ta scena to nic przy mieczu łańcuchowym. cool_prosty.gif Słownikowa definicja [beeep]istości. cool_prosty.gif

Cytuj

Nie po dużo lepszych premierach, jak chociażby Iron Man 3.

Loki-Facepalm-Gif-In-The-Avengers.gif

Iron Man 3. Masz na myśli tego Iron Mana, który zniszczył postać Mandaryna do najmniejszego calu? Tego, w którym nagle wszystkie pancerze można zniszczyć byle czym, żeby tylko pokazać więcej modeli? Tego, w którym War Machine i Iron Patriot to ta sama osoba? Tego, w którym bez mała nie ma Iron Mana w ogóle, jest tylko Tony Stark latający po jakichś zadupiach i zaprzyjaźniający się z lokalnymi przedszkolakami? To dosłownie najgorszy film o superbohaterze jaki widziałem od czasu X-Men: Origins - Wolverine. A chciałbym bardzo zapomnieć o X-Men: Origins - Wolverine.

Tak, dokładnie tego Iron Mana mam na myśli. Fakt, że na Mandarynie potwornie się zawiodłem - jedna z fajniejszych złych postaci mojego dzieciństwa. Fakt, że użycie tych wszystkich zbroi było głupie, ale jednak był jakiś efekt wow. Najgorszy z trzech Iron Manów, film niezbyt wybitny, ale wciąż lepszy od gównianego Pacific Rim. No i wolę Tony'ego starka z przedszkolakami od ważącego setki (tysiące?) ton mecha niesionego przez 4 helikoptery...

Wolę to od geniusza zachowującego się idiota, który wyzywa śmiertelnie niebezpiecznych terrorystów w TV, i który "w dowód miłości" niszczy wszystkie zbroje, choć bez nich jest bezbronny.

Cytuj

i te zrypane nazwy kodowe wszystkiego... Potrafisz wymienić chociaż jedną z pamięci?

Gypsy Danger, Cherno Alpha (wypowiedziane oczywiście z rosyjskim akcentem), Stryker Eureka, Crimson Typhoon, Leatherback, Knifehead, Raiju.

Gratuluję dobrej pamięci.

Link to comment

żartów nie ma (no przepraszam, synek z tatą znalazł małego robocika, zaczął narzekać, że nie znajdują nic ciekawego i... tak, znaleźli mecha www.youtube.com/watch?v=C8iD2IaIoh8).

Akurat humor jest, ale na zdecydowanie dalszym planie. Nie mów, że nie uśmiechnąłeś się w scenie, w której mech niszczy cały budynek i... porusza ten przedmiocik, którego nazwy oczywiście zapomniałem. -.-

Nie ma romansu, nie ma efektu wow.

Wątek romantyczny jest, ale nie wyeksponowano go zbyt mocno, co uznaję za plus. Nie lubię tanich dram w blockbusterach. Jedyny porządny romans, jaki widziałem w tego typu filmie, wystąpił w The Amazing Spider - Manie.

Jeśli nie było efektu WOW to wiedz, że coś się z Tobą dzieje. :F

Jest tylko dziwnie uśmiechający się murzyn na widok płaczącej siedmiolatki.

+1 biggrin_prosty.gif

Nie mam pojęcia, co Ci się w tym czymś podoba... A już na pewno nie wiem, jak można w ten sposób definiować [beeep]istość.

Wszystko zależy od oczekiwań. Chciałem epickiej rozwałki i dostałem coś, co wykracza poza zasięg słowa "epickie". To chyba również kwestia tego, że wychowywałem się m.in. na Transformersach i Power Rangersach(choć te drugie uważam aktualnie za pospolity kał), przez co praktycznie na całym filmie siedziałem z otwartymi ustami, a w scenie użycia miecza łańcuchowego w powietrzu niemal pisnąłem z radości. biggrin_prosty.gif

Nie po dużo lepszych premierach, jak chociażby Iron Man 3. Zmarnowane 2 godziny.

Przepraszam, ale czy mówisz o tym Iron Kale 3, który niszczy postać Mandaryna oraz komiks "Extremis", jest infantylny, straszliwie nakręcony, czyni z naszego genialnego miliardera pospolitego idiotę, w okropny sposób zamyka trylogię, i w którym PEPPER ZABIJA NAJWIĘKSZEGO BAD GUY'A?!?! "Dzieła" Blacka nie uznaję za totalne badziewie jedynie dlatego, że dobrze sprawdza się jako kino familijne, ale U MNIE WYWOŁAŁ BÓL I OKROPNY URAZ. T_T Przy mnie proszę nie wspominać o dwóch rzeczach, NGE i IM3. Bardzo grzecznie proszę.

Ale tekst elegancki - pisz dalej, masz potencjał.

Dziękować. ^^

na kapsułach ratunkowych było 'USA' co bardzo źle wygląda w kontekście międzynarodowego projektu obronnego.

Muszę przyznać, że film oglądałem zbyt dawno, by pamiętać takie rzeczy, ale można to na siłę uzasadnić możliwością wyprodukowania owych kapsuł w USA. :F

i te zrypane nazwy kodowe wszystkiego... Potrafisz wymienić chociaż jedną z pamięci? Słaba próba przeniesienia czadowości mechów z twórczości japońskiej. Dla mnie całkowita klapa.

Potrafię, ale przyznam, że rzeczywiście były żałosne. Poza Crimson Typhoonem. Crimson Typhoon był super. :3

Link to comment

Loki-Facepalm-Gif-In-The-Avengers.gif

Iron Man 3. Masz na myśli tego Iron Mana, który zniszczył postać Mandaryna do najmniejszego calu? Tego, w którym nagle wszystkie pancerze można zniszczyć byle czym, żeby tylko pokazać więcej modeli? Tego, w którym War Machine i Iron Patriot to ta sama osoba? Tego, w którym bez mała nie ma Iron Mana w ogóle, jest tylko Tony Stark latający po jakichś zadupiach i zaprzyjaźniający się z lokalnymi przedszkolakami? To dosłownie najgorszy film o superbohaterze jaki widziałem od czasu X-Men: Origins - Wolverine. A chciałbym bardzo zapomnieć o X-Men: Origins - Wolverine.

Dat.

OSTa przesłuchałem chyba w całości i oprócz Theme'a nie zauważyłem tam nic ciekawego. Muzyka jest, ale w czasie napisów. Może to moja wadliwa pamięć, ale choć wiele starć można było doprawić tą muzyką, w czasie seansu chyba w ogóle jej nie słyszałem.

Link to comment
Potrafię, ale przyznam, że rzeczywiście były żałosne. Poza Crimson Typhoonem. Crimson Typhoon był super. :3

Cherno Alpha. Nikt nie zapomina chodzącego komina, jakim był Cherno Alpha. Chciałbym móc napisać tę nazwę z rosyjskim akcentem, bo to jedyny dopuszczalny sposób jej wymowy.

qP1V8CNl.jpg

Mówimy o śmiesznych żartach.

No właśnie.

Jak napisał DM, muzyka po prostu 'jest'. Nie ma w niej nic fajnego, nic porywającego, nie dodaje akcji żadnej pikanterii czy dynamiki. Równie dobrze mogłoby jej nie być.

Ale wtedy widzisz jak jaeger i kaiju szrażują na siebie i zaczyna grać theme song.

ale jednak był jakiś efekt wow

Taki efekt wow, jaki wywołują kaiju i jaeger roznoszący cały Hongkong?

Gratuluję dobrej pamięci.

Oglądając ten film trzy razy pamiętasz kilka rzeczy.

  • Upvote 1
Link to comment

Szczerze? Jedyne, co mnie nie zawiodło, to efekty i sceny walk. Całą resztę można wziąć i wywalić do kosza.

Nudny, przewidywalny i płytki jak kałuża scenariusz - *zieeeeeeew*. Bohaterowie o charakterze sprowadzonym do kolejnych schematów - "a ja mam traumę i wracam na służbę po X latach". Muzyka sprowadzona do plumkania w tle - nie zapamiętałam nawet motywu przewodniego. Dziury fabularne i holiłudzka "nauka" - razem z Szalikiem nie wiedzieliśmy, czy śmiać się, czy może płakać w przerwach między fejspalmami.

"Pacific Rim" był słabawy nawet jak na holywoodzki blockbuster, a co dopiero film Del Toro.

  • Upvote 3
Link to comment

Może ja po prostu dobrze podszedłem do tego filmu. To coś jak Szybcy i Wściekli 6, Jestem w stanie wybaczyć filmowi najdłuższy pas startowy świata i powrót z martwych, bo dobrze się bawiłem oglądając. Tak samo Man of Steel jestem w stanie wybaczyć bycie filmem o Supermanie (nienawidzę Supermana tak bardzo...) za epickie walki i efekty specjalne. Chciałbym żeby Pacific Rim miał taki budżet na efekty specjalne. Od Pacific Rim nie chciałem nic więcej jak tylko kaiju i jaegerów wypruwających sobie flaki. I to dostałem. Zdecydowanie najlepszy film jaki widziałem w tym roku do tej pory. Muszę tylko nadrobić Wovlerine ale po Origins mam więcej wątpliwości co do tego filmu niż jestem w stanie zliczyć. A tak na serio, czy ja jako jedyny zapamiętałem chociaż theme song? No bo dajcie, spokój. To, że zaczyna grać kiedy na ekranie zaczyna się bitwa jest epickie.

Link to comment

Dolicz do Man of Steel fakt, że śmierć "ojca" Supermana to najgłupsza scena śmierci od czasu Jasona z Heavy Rain. I przy okazji najlepszy przykład dlaczego nienawidzę Supermana. No bo po co go ratować? Zabronił mi! Da mi szlaban jeśli nie pozwolę temu tornado go rozszarpać. Lepiej nie użyję swoich boskich mocy żeby ocalić ojca!

  • Upvote 1
Link to comment

Tia, a wkrótce i tak łamie jego nakazy. Poza tym, gratuluję staruszkowi umiejętności logicznego myślenia. Nawet gdyby cała planeta zwróciła się przeciwko Clarkowi, co jest naprawdę mało prawdopodobne, nie mieliby z nim szans. -.-

Link to comment

Okrutne rozczarowanie. Nawet jeśli zignorujemy drewniane aktorstwo, przewidywalną fabułę, dziury w fabule i ścieżkę dźwiękową składającą się z sześciu nut to jest po prostu słabo.

Mamy wielkie potwory, wielkie roboty... i w sumie tyle. Efekty specjalne były tylko dobre a walki nie były tak epickie, żebym siedział z otwartymi ustami. I tak, ja też wychowałem się na Power Rangers, Transformersach i Godzilli.

  • Upvote 1
Link to comment

Efekty specjalne były tylko dobre a walki nie były tak epickie, żebym siedział z otwartymi ustami.

Co

Wszechświat nie jest najwidoczniej w stanie spełnić Twoich wymagań wobec epickości.

Ran - +111111111111

Link to comment

Film to przede wszystkim pewnego rodzaju hołd klasycznym filmom Kaiju (może nie ma gumowych kostiumów, ale chociażby nazewnictwo wzięto z japońskich produkcji). Dla ludzi takich jak ja, którzy całą młodość oglądali Godzillę i Gamerę na VHS'ach (dalej mam gdzieś na strychu kilka oryginalnych kaset z Godzillą), którzy w biegu mogą wymienić najważniejsze potwory z tego typu filmów (kiedyś umiałem, teraz pewnie dużo bym pominął) to pozycja obowiązkowa. Owszem, fabuła jest płytka a bohaterowie słabo zarysowani, ale proszę was, czy naprawdę świadomie oglądacie filmy o wielkich robotach walczących z wielkimi potworami (samo to jest zaprzeczeniem wszystkich praw fizyki smile_prosty.gif) w celu podziwiania podwójnego dna fabularnego, skomplikowanych rozterek postaci i ogromnych siatek zależności między nimi itd? To są filmy w których mogłoby nawet nie być fabuły i nie być bohaterów, chodzi o to, żeby przez dwie godziny bez kilku minut oglądać widowiskowe naparzanie się robotów z potworami. Tak jak za czasów Godzilli. Pod tym względem Pacific Rim jest genialny, i dla mnie to najlepszy film akcji tego roku. Byłem w kinie, kupiłem DVD (które już obejrzałem może 2 razy) i czekam na sequel. Ale ja się nie liczę, bo jestem fanbojem dużych potworów od lat dziecięcych.

Prawidłowe podejście do Pacific Rim. ^^ - DM

Swoją drogą, w 2014 roku na ekrany wchodzi nowa Godzilla. Co prawda robiona przez amerykańców (ostatnio źle się to skończyło...), ale pod czujnym okiem Japońskich właścicieli, którzy podobno ostro pilnują aby wszystko było zgodne z kanonem (wywalono już 3 projekty samej Godzilli, z tego co czytałem, przy trzeciej mieli już zabrać prawa od Legendary). Czekacie?

Muszę tylko nadrobić Wovlerine ale po Origins mam więcej wątpliwości co do tego filmu niż jestem w stanie zliczyć.

Jeśli nie jesteś gotowy na emo-Wolverina, który przez pół filmu użala się nad swoją egzystencją, a kolejne pół walczy kataną, to nawet nie zaczynaj.

Link to comment

Eeee, panowie, wrzucacie wszystko do jednego wora. Wolverine i Thor są słabe, ale jednak o klasę lepsze od Ghost Ridera czy IM3 (od FF podejrzewam też, ale chwilowo nie potrafię rozszyfrować).

Link to comment

Guest
Add a comment...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...