Skocz do zawartości

Darkstar181Blog

  • wpisy
    20
  • komentarzy
    162
  • wyświetleń
    20791

Przybyłem, zobaczyłem, zwątpiłem. Recenzja Total War Rome II


Darkstar181

1532 wyświetleń

totalwarrome2.jpg

Doskonale pamiętam ten dzień, niemalże tak jak twoje narodziny. Znajdowałem się w pierwszym szeregu mojej kohorty, więc mogłem dobrze mu się przyjrzeć jak i wysłuchać jego przemowy. Wbrew temu, co opisali później kronikarze, nie objawił się nam w lśniącej zbroi niczym Jupiter siedzący na tronie w panteonie. Wciąż miał na sobie plamy krwi i sporo błota po popołudniowej bitwie. Wyglądał tak samo jak my, niczym zwykły żołnierz. A jednak górował nad nami swą pewnością siebie i zmysłem taktycznym, które zapewniły mu wysoki autorytet. Twierdził, że rozpoczął się nowy rozdział w historii Rzymu. Czas pokazać, iż nie należy on do tych podstarzałych senatorów, którym żądza władzy już dawno zasłoniła wizję pracy dla wspólnego dobra. Należy wziąć sprawy w swoje ręce i zażegnać niebezpieczeństwa które grożą Rzymowi.

Juliusz Cezar zamierzał przejąć władzę, a my mieliśmy mu pomóc, co też uczyniliśmy. Kości zostały rzucone. Tylko czy warto było rozpoczynać tę grę ?

Rome II to kolejna gra z serii Total War stworzona przez studio Creative Assembly, i z pewnością każdy gracz, który nie zaczął swojej przygody z wirtualną rozrywką tydzień temu przynajmniej raz słyszał o którejś odsłonie, zwłaszcza jeżeli gra głównie na PC, a już z pewnością gdy strategie należą do kręgu jego zainteresowań. Marka szybko zyskała uznanie, dzięki niemalże doskonałemu połączeniu systemu tur występującego na mapie kampanii, oraz bitwami rozgrywanymi w czasie rzeczywistym, a wszystko to było podane w ponadprzeciętnej oprawie audiowizualnej. Wspominam o tym, aby podkreślić, iż oczekiwania wśród graczy wobec nowej odsłony były naprawdę spore. Tym większe było rozczarowanie po zagraniu w nią...

Rozgrywkę zaczynamy standardowo od wyboru nacji, którą poprowadzimy ku świetlanej przyszłości bądź sromotnej porażce i zniewoleniu. Zostały one podzielone na 8 kultur (np. grecka, rzymska, itp.) z pośród których wybieramy interesującą nas frakcję ( w przypadku niektórych kultur są to jedynie rody bądź dynastie, które różnią się tylko różnorodnymi bonusami oraz karami co do konkretnych aspektów kampanii). Warto wspomnieć, że oczywiście wybór zadecyduje o stylu gry, gdyż frakcje istotnie się różnią typami jednostek, ich statystykami oraz położeniem geopolitycznym (grając Rzymem możecie się zastanowić czy nie warto wpierw zawładnąć Morzem Śródziemnym zamiast od razu pakować się do germańskich lasów) Potem pozostaje nam tylko poczekać chwilkę na załadowanie mapy strategicznej i podziwiać rozmiary przyszłego imperium.

2013090900017%281%29.jpg

A będzie sporo do ogarnięcia naszym wzrokiem, bowiem świat ten jest największym, jaki do tej pory ukazał się w serii, od razu widać, że przyjdzie nam spędzić przed monitorem wiele godzin, jeśli chcemy pójść w ślady Juliusza Cezara. Pierwszy raz mapa jest w pełni trójwymiarowa, można nią swobodnie obracać w zależności od części, która nas interesuje i naszych obecnych celów. Największą jednak zmianą w tym trybie jest nowy sposób zarządzania podbitymi krainami. Zostały one bowiem podzielone na prowincje, które obejmują swym zasięgiem od 2 do 4 osad, włącznie z ich stolicą. Zawładnięcie całym jej obszarem ma spore znaczenie, bowiem sytuacja i rozwój danego miasta (bądź wioski) ma bezpośrednie przełożenie na pozostałe będące pod naszą administracją. Tyczy to się zarówno efektów z budynków stawianych w każdej z nich, jak i porządku publicznego. Przykładowo, jeśli w jednej z osad wybudujemy koszary, będziemy mogli zwerbować nowe jednostki w całym obrębie prowincji, natomiast, jeśli w którejś ludność stanie się niezadowolona (dopiero co ją podbiliśmy, wysokie podatki, modyfikatory poszczególnych budynków jak np. powodowany przez nie brud) grozi nam bunt, i to również w pozostałych miejscowościach. Jednak podbicie całej prowincji daje nam możliwość wydania edyktów, które gwarantują spore bonusy, polegające na zwiększaniu zadowolenia i produkcji żywności (urządzenie igrzysk) albo przykładowo zwiększenia przychodów z podatków. Skutecznie zachęca to do rozszerzania naszych wpływów w danej krainie geograficznej. Co do budynków, tym razem oprócz przychodów generowanych przez nie oraz zapewnianie porządku publicznego, musimy również zwracać uwagę znacznie częściej na żywność, która jest potrzebna do utrzymania armii. Jest to niezwykle istotne, gdyż znacznie ograniczono ilość miejsc w osadach przeznaczonych pod zabudowę. Musimy się, więc dwa razy zastanowić czy postawić świątynie, która zapewni bonus do ładu społecznego, bibliotekę przyśpieszającą opracowywanie technologii umożliwiających dostęp do nowych jednostek i budowli (tutaj nic nie zmieniło się względem poprzednich odsłon), czy też może wybudować port, który zapewni nam żywność plus nieco przychodów z handlu. To całkiem dobrze przemyślany system, który zmusza gracza do podejmowania istotnych decyzji w kwestii rozwoju imperium, ale jednocześnie na tyle prosty w obsłudze, iż nie zniechęca do siebie. Moim zdaniem ta nowa ekonomia znacznie zwiększy zainteresowanie tym trybem gry, który teraz potrafi wciągnąć niemalże tak samo jak dowodzenie wojskami podczas bitw. Szkoda tylko że SI, nie tylko zresztą z nią, ma całkiem spore problemy...

2013101600003%281%29.jpg

Nie tak dawno mój dobry druch, Marcus zastanawiał się, w jaki sposób udało nam się podbić tak wiele wspaniałych krain, zamieszkałych niekiedy przez naprawdę wojownicze i zawzięte plemiona, bądź też w podobnym przecież stopniu do nas rozwiniętych Kartagińczyków. Nasz centurion zawsze mawiał, że to zmysł taktyczny Cezara, oczywiście z drobną pomocą Jowisza i Marsa, w połączeniu z naszą dyscypliną i wyszkoleniem pozwalały na odnoszenie zwycięstwa w bitwie. Ja jednak mam wrażenie, że w większości wypadków walczymy po prostu z idiotami... w końcu tylko głupiec ośmieliłby stawiać opór naszej potędze.

Prawdopodobnie największą wadą gry okazała się mierna SI. Nasi rywale nie tylko nie radzą sobie z nową ekonomią, ale wykazują tragiczną dla nich w skutkach biernością na mapie kampanii! Wygląda na to, że jedynie mi przyszło zostać wielkim ciemiężycielem narodów, gdyż wszyscy dokoła są zwykłymi pacyfistami! Rzadko zdarza się by na mapie poza graczem ktoś dokonywał aktów agresji, większość nacji pozostanie ze swoimi startowymi prowincjami do czasu, w którym ich nie podbijemy albo, gdy zostaną obalone przez niezadowoloną ludność z powodu nieumiejętnego zarządzania osadami. Wszystko to sprawia, że gra nawet na najwyższym poziomie trudności nie stanowi w zasadzie żadnego wyzwania. Jedynie na początku musiałem się rozprawić z rosnącą w siłę Kartaginą, której jakimś cudem udało się przejąć nieco prowincji w dzisiejszej Hiszpanii oraz w Afryce. Później było już z górki. Nie musiałem nawet zostawiać armii do obrony początkowych osad w Italii, barbarzyńcom z północy było chyba za dobrze u siebie.

2013091500002%281%29.jpg

Najgorzej niestety wypadają same bitwy. Wróg stosuje prostą taktykę rzucenia większości sił całą parą naprzód, pozwalając łatwo się oflankować a w rezultacie stracić morale przez wojsko, które zacznie się ratować ucieczką. I tak w zasadzie wygląda większość walk. Warto jednak wspomnieć że tym razem umożliwiono nam (w końcu !) przeprowadzenie desantu, i jego połączenia z pozostałymi, atakującymi siłami lądowymi. Nie musimy już tworzyć flot morskich specjalnie dla transportu naszych wojsk, bowiem posiadają one własne transportowce. Jeśli dojdzie do bitwy z udziałem floty znajdującej się blisko lądu, będzie można wydać rozkaz statkom wyładowania żołnierzy na brzegu, bądź we wrogim porcie miasta. Sceny rodem z Szeregowca Ryana zapewnione. Nadal oczywiście występują bitwy morskie, ale zasady są podobne jak w lądowych. Żadnych specjalnych manewrów nie trzeba wykonywać by odnieść zwycięstwo. Można się bawić w abordaże, albo taranowanie, ale najlepiej jest posiadać flotę składającą się z 6 statków z balistami. Dadzą sobie radę, gdyż przeciwnik ma w zwyczaju posyłać na śmierć zazwyczaj same słabe transportowce z wojskami lądowymi. Po co się więc męczyć?

Nieco lepiej jest z dyplomacją, przy czym ?lepiej? nie znaczy ?dobrze?. Frakcje dość chętnie zawierają z nami umowy handlowe, ale mają zabawny zwyczaj żądania danin np. za pakty nieagresji bądź objęcie protektoratem. Chwali się że SI potrafi zauważyć że jest na straconej pozycji i nie ma sensu prowadzić ze mną walk (w pewnym momencie gry miałem bardzo wiele próśb o rozejm, bądź wzięcie pod protektorat) ale żądania uczynienia na jej rzecz sporej zapłaty wywoływał u mnie chytry uśmieszek. Wygląda na to, że nadal nie wyeliminowano tych głupawych żądań występujących w serii od dawna. Cóż, będzie to dobra wymówka do podbicia świata. ?Wasi przywódcy byli skończonymi idiotami, ja do nich nie należę, ze mną będzie wam lepiej?

2013101700004%281%29.jpg

Wojna jest straszna, i dopiero podczas niej dostrzegasz jak wiele możesz stracić. Podczas mojej służby każdego dnia podziwiałem wspaniałe krainy i liczne cuda tego świata. W głowie mi się nie mieściło, że świat może być tak piękny, a architektura i kultura naszych wrogów dorównywać naszej. Spoglądałem na doliny, czułem bryzę na wybrzeżach krótko po naszych desantach, i każdego dnia modliłem się do bogów o szczęśliwy powrót do domu by w spokoju po zakończeniu służby samemu pozwiedzać jeszcze raz, tym razem z rodziną niektóre spośród licznych miejsc, które odwiedziłem.

Niewątpliwie na uznanie zasługuje oprawa graficzna. Creative Assembly odtworzyło wiarygodny obraz ówczesnego świata. Poszczególni żołnierze wyglądają niczym żywcem wyjęci z opisów znajdujących się w historycznych książkach bądź filmów dotyczących starożytnego Rzymu. Modele jednostek to prawdziwa uczta dla oczu, ośmieliłbym się stwierdzić, że niewiele im brakuje do tych z gier akcji. Żołnierze są najeżeni licznymi detalami, przypatrując się moim legionistom można było bez problemu wyliczyć poszczególne elementy ich ekwipunku od sandałów, po oszczepach (pilum) skończywszy na kolczugach (później zbrojach segmentowych) i hełmach z ozdobnymi piórami lub końskimi grzywami w przypadku Centurionów. Jeżeli dodać do tego ślady kurzu i brudu(obejrzyjcie sobie twarze żołdaków na jednym ze screenshotów) można stwierdzić że odwalono tutaj kawał dobrej roboty. Rozmach i szczegółowość miast podczas oblężeń także zapierają dech w piersiach Aha, wspominałem, że w grze macie możliwość ujrzenia więcej niż blisko 700 różnych jednostek? Jest co co oglądać.

2013101600007%281%29.jpg

Animacje również robią wrażenie. Uderzające fale o brzegi, zachęty oficerów prowadzących oddziały w bój, którzy wskazują mieczem cel, balisty ostrzeliwujące wrogie pozycje, żołnierze wspinający się po drabinach na mury miast, którzy osłaniają się w tym czasie tarczami przed strzałami z wież, desant na plażę, podczas którego żołnierze chwieją się od uderzenia statku o wybrzeże... Jest dobrze.

Niestety, w tym miodzie jest łyżka dziegciu. Kwestia optymalizacji pozostawia wiele do życzenia, i obecnie potrzeba naprawdę mocnego sprzętu by wyświetlać satysfakcjonujący poziom grafiki bez spadku klatek. Ścieżka dźwiękowa też nieco ucierpiała, najprawdopodobniej w wyniku zmiany kompozytora serii, na miejsce Jeffa van Dycka wskoczył bowiem Richard Beddow. Muzyka wyraźnie straciła na dynamice, o ile w poprzednich częściach podczas bitwy, miało się za jej sprawą wrażenie iż znajdujemy się w centrum walk, tak tutaj wygląda na to że siedzimy sobie w jakimś namiocie na wzgórzu obserwując zmagania wojenne z bezpiecznej odległości. Muzyka znacznie stonowała, jest za spokojna. Niby coś tam przygrywa w tle, ale kompletnie nie zwraca się na to uwagi. Optymalizację powoli naprawiają kolejne patche pojawiające się średnio co dwa tygodnie, ale nowej ścieżki dźwiękowej z pewnością nam one nie przyniosą.

2013091900003%281%29.jpg

Jak dobrze wiesz, miałem zaszczyt służyć w sławnym drugim legionie, i byciu wiernym tradycjom, które były latami kształtowane przez moich poprzedników. Nieoficjalnie nazywano nas ?Obrońcami Rzymu?, gdyż legion został zawiązany w sercu naszej Ojczyzny, specjalnie w celu zapewnienia jej bezpieczeństwa przed barbarzyńcami oraz Kartagińczykami. Z tego powodu bardzo szybko został wysłany do walki przeciwko nim, a że składał się on głównie z ciężkiej piechoty, szkolono go pod kątem doprowadzenia do mistrzostwa w posługiwaniu się gladiusami, miał też wysoki priorytet w dostawaniu zaopatrzenia i uzupełnień. Mnie trochę irytował ten stary wyga, którego nam przydzieli na czas treningów, nieźle dał nam w kość. Ale po tym jak doszły nas plotki o jego dokonaniach w wielu kampaniach, w których uczestniczył szybko zyskał nasz szacunek...

Dużym pozytywem natomiast okazał się nowy sposób werbowania i zarządzania naszymi wojskami. Obecnie w celu sformowania nowej armii klikamy odpowiedni przycisk w oknie osady, wybieramy opcję zawiązania wojsk lądowych bądź floty morskiej, oraz dowódcę, bez którego nie ma możliwości werbowania oddzielnych jednostek. Sama liczba armii i flot jest uzależniona dodatkowo przez rozmiar naszego imperium (na początku można zwerbować cztery). Jednostki natomiast mogą być utworzone w granicach imperium, wojsko nie musi się znajdować w osadzie, wystarczy dowolne miejsce w obrębach prowincji, wojacy pojawią się automatycznie przy następnej turze od razu w danej armii. Zmiany te wyeliminowały irytujące w poprzednich odsłonach małe wrogie zgromadzenia piechurów składających się z góra trzech jednostek, które SI tworzyło dziesiątkami i wysyłało bez ładu po całej mapie. Nie musimy też koniecznie zostawiać rezerw w miastach w celu ich obrony, bowiem jeśli tylko mają one dostatecznie rozwinięty garnizon, będą dysponować własnym wojskiem wystawianym do walki w czasie oblężenia. Dzięki tym usprawnieniom znacznie częściej skupiamy się na istotniejszych problemach i wcale nie czuć przez to jakiejś obroży na szyi, bo zwiększenie limitu armii następuje dosyć szybko, a na początku gry i tak rzadko można sobie pozwolić na utrzymanie sporego wojska.

2013091900004%281%29.jpg

Kolejną nowością, i to całkiem miłą, jest możliwość wyspecjalizowania naszych armii. Możemy sami nadać nazwę naszemu ulubionemu legionowi (albo i wszystkim, jeśli taka nasza wola), wybrać mu emblematy, ale przede wszystkim przydzielić tradycje militarne, które działają tak samo jak umiejętności zdobywane przez naszych generałów. W miarę zdobywania doświadczenia, będzie można spośród nich wybrać różnorakie premie, np. do walki wręcz dla oddziałów piechoty, bądź zwiększające zasięg poruszania się po mapie kampanii. Umożliwia to wyspecjalizowanie armii w celu łatwiejszego przeprowadzania oblężeń, bądź skutecznego zwalczania wrogich piechurów. Jeśli nasze zgrupowanie zostanie unicestwione w bitwie, nic nie stoi na przeszkodzie by przywrócić tradycję nowej armii, która je przejmie. Są to niby drobnostki, ale mi osobiście sprawiły bardzo dużo frajdy. Nie ma to jak prowadzić lubiany przez siebie legion przez całą mapę i dopieszczać go przy każdej możliwej okazji niczym zwierzęcego pupila.

2013101600004%281%29.jpg

Niewiele zmian pojawiło się w sprawie agentów, czyli specjalnych wysłanników rekrutowanych w ten sam sposób, co wojska, ale działających wyłącznie na mapie kampanii wykonujących specjalne zadania. Mamy ich trzy typy: szpiedzy, weterani wojenni, oraz dygnitarze. Ci pierwsi jak nietrudno się domyślić, służą głównie do inwigilacji osad przeciwnika w celu dokonywania sabotaży poszczególnych budynków, oraz spowalniania jego wojsk. Weterani mogą nieco osłabić poszczególne oddziały we wrogiej armii (przydatni w celu zmniejszania obstawy jej dowódcy), ale przede wszystkim są w stanie szkolić naszych żołnierzy w celu zyskania przez nich doświadczenia, oraz wzniecania niepokojów w poszczególnych osadach doprowadzając do buntów. Chyba nie muszę wspominać, jaką korzyść niesie zdobycie zbuntowanego miasta, niźli będącego pod kontrolą innej frakcji, z którą musielibyśmy toczyć zaraz po tym wojnę? Z powyższych powodów ten typ agenta będzie raczej najczęściej wynajmowany, bowiem jest najbardziej przydatny w tego typu grze. Co do dygnitarza, jest on w stanie udaremnić akcje innych wysłanników, bądź też ich przekonać (przekupić) do przejścia na naszą stronę.

2013092300001%281%29.jpg

Rome II od początku w zwiastunach nawiązywał do brutalnych czasów starożytnego Rzymu, w których pełno było politycznych intryg. O ile w pierwszej odsłonie były one odzwierciedlane przez okno Senatu i popularność wśród ludu, która miała nam umożliwić przejęcie władzy, tak tutaj jest w zasadzie ich brak. Czemu? Otóż okno Senatu zastało zastąpione taką samą we wszystkich innych frakcjach nową tabelą frakcji, która wskazuje naszą obecną siłę, oraz ilość postaci służących poszczególnym rodzinom/ugrupowaniom. Każda postać ma wskaźnik poważania wśród ludu (gravitas) a ród poparcie wśród senatorów. Od czasu do czasu będą pojawiać się tutaj specjalne wydarzenia wymagające naszej uwagi (oferta jakiegoś kupca, co zrobić z naszą lubującą się w różnych uciechach córką itp.) które mogą nam zagwarantować w przyszłości odpowiednie premie, bądź kary za podjęcie złej decyzji. Jest ich jednak tak mało, że po pierwszych 30 turach żadna nowa się nie pojawi (nie wiem czy to błąd, czy też tak szybko się one wyczerpały, ale i tak nie było ich więcej niż 5) więc chyba nie do końca zostały one przemyślane, podobnie jak całe wielkie halo z wpływem na senatorów(lub innych dżentelmenów w przypadku pozostałych frakcji). Generalnie chodzi o to by nie doprowadzić zbyt szybko do wybuchu wojny domowej, która jest nieunikniona w dalszej części rozgrywki. Kuriozum polega na tym, iż nasi polityczni przeciwnicy wszczynają wojenkę, gdy... mamy pełno wsparcia pośród grupy trzymającej władzę. Z tego wynika, że najlepiej jest mieć jak najniższe poparcie (można je zmniejszyć poprzez poszczególne akcje na postaciach z innych rodów, jak i naszego, które kosztują nas trochę złota i część poparcia). I lepiej tak trzymać, bo nagle okazuje się, że spośród 500 senatorów tych ostatnich, 80 którzy nam się opierają jest w stanie przekonać obywateli jednej z osad do buntu i uformowania zazwyczaj tyle samo armii ile sami obecnie posiadamy (ich początkujące rozmiary są uzależnione od naszych). Istny cyrk na kółkach.

Na koniec wypadałoby wspomnieć c nieco o trybie wieloosobowym. Nigdy nie był on główną osią zabawy, ale i jemu oberwało się po łapach w tej odsłonie. Nie ma już trybu awatara znanego z Shoguna II w którym wybieraliśmy, i ulepszaliśmy naszego dowódcę niczym klasę żołnierza w Call of Duty, wysyłając go później na czele wojsk do podbojów. Zniknęła też mapa prowincji, które się podbijało w celu uzyskania dostępu do silniejszych jednostek. Jest tradycyjna możliwość rozegrania bitw do 8 graczy naraz bądź rozegrania kampanii, zarówno przez Internet jak i w sieci lokalnej. Biorąc pod uwagę wspomniany przeze mnie poziom SI dla niektórych graczy może być to jakaś alternatywa, choć przyznam szczerze, że w niektórych przypadkach żywy przeciwnik potrafił być jeszcze mniej ogarnięty. I to w zasadzie tyle, co można na temat tego trybu napisać.

2013091900018%281%29.jpg

Ściemnia się, powoli nastaje pora by udać się do łóżek na odpoczynek. Mam nadzieję synu, że moja opowieść nieco przybliżyła ciebie do powzięcia decyzji w sprawie zaciągnięcia się do legionu. Jeśli uważnie mnie słuchałeś, to teraz dobrze wiesz, że ta służba miała swoje dobre, jak i złe strony. Często narzekałem na liczne trudy związane z wojaczką, ale ostatecznie przeżyłem, a całkiem przyzwoity żołd oraz łupy pozwoliły mi na w miarę dostatnie życie. Można powiedzieć, że miejscami nawet lubiłem swoje zajęcie, i przyniosło mi pewne beneficjum. Jednak jak to jak postąpisz zależy wyłącznie od twojej decyzji.

Jak w ostatecznym rozrachunku wypada Rome II ? Dość nierówno. Nie jest to gra zła, posiada spory, aczkolwiek niewykorzystany potencjał. Graficznie przedstawia się bez zarzutu, w warstwie strategicznej na mapie kampanii wprowadzono parę ciekawych i skutecznych sposobów zarządzania naszym imperium, ale jednocześnie doprowadzono do sytuacji, w której sztuczna inteligencja nie radzi sobie z nimi, i bywa za mało agresywna jak na grę, której tematyką jest tytułowa wojna totalna. Nie do końca też wiadomo jak dokładnie działa nowy tryb intryg politycznych z ekranem rodu. Mimo wszystko grało mi się całkiem przyjemnie, mając syndrom ? następnej, ostatniej już tury?. Problem polega na tym, że gra jest po prostu gorsza od swoich poprzedniczek, z których czerpałem niewspółmiernie więcej zabawy, a niższej jakości muzyka oraz mniej rozbudowane opisy jednostek, budowli, oraz okolicznych wydarzeń przeszkadza w zagłębieniu się w ten starożytny świat. Grze wyraźnie brakuje emocjonalnego ładunku, który kopał by nas w rzyć i zachęcał do spędzania przy niej kolejnych godzin. Ponadto przez wyraźny brak optymalizacji wydaje się być po prostu niedokończona. Biorąc pod uwagę, że pierwotnie miała zostać wydana pod koniec tego roku, w grudniu, trudno oprzeć się wrażeniu, że jej premiera nastąpiła za wcześnie. A szkoda, bo to mogła być najlepsza odsłona serii. Pozostaje mieć nadzieję, że Creative Assembly ocknie się z tego potknięcia (ich forum jest zalane narzekaniem rozczarowanych fanów) i przy następnej odsłonie, prawdopodobnie większego dodatku bądź nowym Medievalu przyłoży się lepiej do pracy.

Plusy :

nowy system zarządzania prowincjami

konieczność dokonywania przemyślanej rozbudowy osad

piękna grafika oraz animacje

mnogość i różnorodność jednostek

możliwość customizacji armii

połączenie ataku lądowego i morskiego

Minusy :

Słaba i bierna SI, zarówno na mapie kampanii jak i w bitwach

Niezrozumiałe okno rodu

Kiepska optymalizacja

Przeciętna ścieżka dźwiękowa

Uboższy tryb wieloosobowy

Parę pomniejszych niedoróbek

Ocena : 7/10

P.S. Jak już wspomniałem w recenzji, gra jest nieustannie szlifowana, 2 dni przed publikacją tekstu wyszedł do niej już 4 patch na Steamie, poprawiający SI, optymalizację, i wnoszący sporo pomniejszych usprawnień, 5 poprawka jest w fazie testów. Gdyby SEGA wydała grę jakieś 2 miesiące później ocena byłaby zapewne sporo wyższa...

6 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Pozostaje mieć nadzieję, że Creative Assembly ocknie się z tego potknięcia (ich forum jest zalane narzekaniem rozczarowanych fanów) i przy następnej odsłonie, prawdopodobnie większego dodatku bądź nowym Medievalu przyłoży się lepiej do pracy.

Kto to kupi?

Biorąc pod uwagę wydźwięk recenzji ocena może dziwić.To całkiem dobrze przemyślany system, który zmusza gracza do podejmowania istotnych decyzji w kwestii rozwoju imperium, ale jednocześnie na tyle prosty w obsłudze, iż nie zniechęca do siebie.

Przemyślany? Często nie opłaca się maksymalnie ulepszać niektórych budowli, ponieważ pożerają zbyt wiele żarcia, dając bardzo mało w zamian. Ewidentnie brakuje równowagi, ale przecież nie było komu beta-testować i teraz muszą to robić ci, którzy dali się naciąć na płatny pre-order.

Aha, wspominałem, że w grze macie możliwość ujrzenia więcej niż blisko 700 różnych jednostek?

Skąd te dane? Przyjrzałeś się tym jednostkom dokładniej? Często niektóre jednostki są współdzielone przez różne nacje i różnią się od siebie drobnymi detalami, więc w ogłoszeniu robi się z tego "nową jednostkę"...

Gdyby SEGA wydała grę jakieś 2 miesiące później ocena byłaby zapewne sporo wyższa...

Ocena nie bardzo oddaje wydźwięk artykułu. Jeżeli zawód to dla ciebie gra na poziomie 7, to jestem zaskoczony, bo to zaledwie jedno czy dwa oczka w dół w stosunku do bardzo wysokiej noty. Korzystasz z nowoczesnej skali ocen, gdzie wszystko poniżej 8 to kit?

Link do komentarza

Po pierwsze, Rome II to tak naprawdę pierwsze większe potknięcie w Creative Assembly w tej serii, więc myślę że jeśli uczą się na błędach to nie powtórzą ich następnym razem. Biorąc pod uwagę dorobek ich poprzednich świetnych gier nie widzę powodu by ich od razu skreślać.

Po drugie : jedynymi budowlami którymi nie ma większego sensu ulepszać, to kolejne poziomy miasta, ale dopiero od 3 w górę. Wszystkie pozostałe jak najbardziej warto. Nie masz żarcia ? No to je zdobądź. Na tym polega gra. Jedne regiony służą do rekrutacji wojsk, drugie do produkcji jedzenia i przyśpieszania rozwoju technologi. To jest do ogarnięcia.

Co do liczby jednostek, dane są z gry. Mogą być do siebie podobne, ale jednak różnią się statystykami i detalami umundurowania/ekwipunku, więc liczy się je oddzielnie.

Co do ostatniego zarzutu, to pytanie do Ciebie : gdzie ja niby napisałem że jestem zawiedziony grą ? Wyraźnie wskazałem że prezentuje po prostu niższy poziom od poprzednich części i tym się nieco rozczarowałem, ale NIE nią. Gra nie jest zła, i jednak daje pewną przyjemność z grania. Także zarzut chybiony.

Link do komentarza
Po pierwsze, Rome II to tak naprawdę pierwsze większe potknięcie w Creative Assembly w tej serii, więc myślę że jeśli uczą się na błędach to nie powtórzą ich następnym razem.

O Empire słyszałeś?

Biorąc pod uwagę dorobek ich poprzednich świetnych gier nie widzę powodu by ich od razu skreślać.

Od kiedy grę ocenia się z uwagi na dorobek?

Po drugie : jedynymi budowlami którymi nie ma większego sensu ulepszać, to kolejne poziomy miasta, ale dopiero od 3 w górę. Wszystkie pozostałe jak najbardziej warto. Nie masz żarcia ? No to je zdobądź. Na tym polega gra. Jedne regiony służą do rekrutacji wojsk, drugie do produkcji jedzenia i przyśpieszania rozwoju technologi. To jest do ogarnięcia.

Nie pisałem, że nie jest to nie "do ogarnięcia". Chodzi o to, że ten element - podobnie jak wiele innych - ewidentnie cierpiał (przynajmniej w dniu premiery i wiele dni później) na brak beta testów, które pomogłyby zrównoważyć wady i zalety tych budowli, bo często w ogóle nie opłaca się ich ulepszać.

Co do liczby jednostek, dane są z gry. Mogą być do siebie podobne, ale jednak różnią się statystykami i detalami umundurowania/ekwipunku, więc liczy się je oddzielnie.

Rolą recenzji jest ślepe powtarzanie marketingowych sloganów, czy może ich weryfikacja? Dosyć powszechnym zarzutem - i to jednym z wielu - jest właśnie brak naprawdę różnorodnych jednostek poza kilkoma, kluczowymi, nacjami. W dodatku tylko parę z tych kluczowych nacji ma solidny zestaw jednostek, nawet jeżeli pominiemy sprawę ich wizualnej różnorodności.

Co do ostatniego zarzutu, to pytanie do Ciebie : gdzie ja niby napisałem że jestem zawiedziony grą ?

W tytule?

Przybyłem, zobaczyłem, zwątpiłem. Recenzja Total War Rome II
Wyraźnie wskazałem że prezentuje po prostu niższy poziom od poprzednich części i tym się nieco rozczarowałem, ale NIE nią. Gra nie jest zła, i jednak daje pewną przyjemność z grania. Także zarzut chybiony.

Cóż, to czy gra daje przyjemność z grania, to już kwestia gustu. Ja przyznam, że w Rome'a II da się grać (co jest poprawą w stosunku do stanu gry podczas premiery), ale w chwili obecnej po prostu nie widzę powodu, skoro mam znacznie bardziej grywalne tytuły, na które mogę poświęcać czas.

Mamy do czynienia z drugim Empire i to jest chyba najlepsze podsumowanie całej sprawy.

  • Upvote 2
Link do komentarza

Rolą recenzji jest ślepe powtarzanie marketingowych sloganów, czy może ich weryfikacja?

No popatrz, a ja już nei raz i nie dwa widziałem podejscie, żeby grę oceniać zupełnie w oderwaniu od czegokolwiek. Tylko taką, jaka jest. Coś obiecywali a nie ma? Nie ważne, udajemy, że tego nie widzimy. A już najlepiej jeśli takie spojrzenie będzie korzystne dla jakiegoś "mega hitu"

Link do komentarza
Empire nie był moim zdaniem niewypałem choć miał sporo błędów.

Masz prawo do swojej opinii. Poza tym nie słyszałem, żeby była mowa o niewypałach, tylko - jak sam stwierdziłeś - o "pierwszym większym potknięciu w Creative Assembly w tej serii". Cóż, okazało się, że zadali kłam twoim nadziejom, bo gdyby nauczyli się na błędach, to nie wypuściliby Rome'a II w takim stanie, w jakim go wypuścili.

No popatrz, a ja już nei raz i nie dwa widziałem podejscie, żeby grę oceniać zupełnie w oderwaniu od czegokolwiek. Tylko taką, jaka jest. Coś obiecywali a nie ma? Nie ważne, udajemy, że tego nie widzimy. A już najlepiej jeśli takie spojrzenie będzie korzystne dla jakiegoś "mega hitu"

Mieszasz dwie sprawy.

W tym konkretnym przypadku te całe "700 różnych jednostek" ociera się o coś, co sam nazywam "prawniczym oszustwem". Niby prawo nie zostało złamane, niby reklama nie kłamie, ale chyba wszyscy wiedzą, o co tutaj chodzi.

Jedna jednostka ma nagi tors, a druga jest identyczna, tylko nosi kolczugę/koszulę z rękawami? To mamy 2/3 nowe jednostki! Już lepiej było to rozwiązane w Medievalu 2, gdzie np. włoska jednostka milicji z włóczniami mogła być przezbrajana i tym samym miała aż cztery skórki. Jednak to w dalszym ciągu była jedna jednostka, a nie cztery, tylko inaczej wyglądające. W dodatku te "przezbrojone" jednostki często różniły się bardziej w Medievalu 2, niż te "nowe" i "różne" jednostki w Rome II...

Obietnice to nieco inna kategoria - obiecać można wszystko, ale nie trzeba wcale tych obietnic dotrzymywać. Bardzo źle świadczy to o producencie/wydawcy, ale ciężko oceniać samą grę za to, że nie jest tym, czym obiecywano, że będzie. Ocenia się to, co się dostaje.

Inna sprawa, że obie postawy należy tępić.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...