Skocz do zawartości

Blog pisany nocą

  • wpisy
    31
  • komentarzy
    90
  • wyświetleń
    39754

Co czytał Eliasz, czyli ludzie czasem jednak umierają


849

605 wyświetleń

Nie od dziś wiadomo, że jak Bóg da człowiekowi questa, to choćby ten przeciwstawił się i niczym Jonasz zwinął wszystkie swoje rzeczy, a następnie ruszył dokładnie w przeciwną stronę niż mu polecono, po czym robił wszystko, żeby okazać swoje fochy, to jednak zawsze musi doprowadzić robotę do końca. Nie ma wyjścia.

Skąd przyszliśmy? Kim jesteśmy? Dokąd idziemy? pytał swego czasu Gaugin.

calvin-hobbes-gauguin.jpg

Na żadne z tych pytań, gdy odniesiemy je do naszego protagonisty ? Eli'a, nie uzyskamy odpowiedzi. Oto na typowo postapokaliptycznym pustkowiu, pośród pyłu i prochu, z którego powstał, i w który się obróci, wędruje ktoś. Wędruje dokądś. Wędruje po coś, a jedyne, czego nie można opisać zaimkiem, to ostatnia na świecie Biblia, odtwarzacz mp3 i maczeta, które ma przy sobie. Czy potrzeba nam czegoś więcej?

The Book of Eli, bo taki tytuł nosi nasz film, to dorodny i soczysty owoc dzisiejszej popkultury, komercyjny blockbuster, który nigdy nie zadowoli zawodowych krytyków, ale poruszając się w hollywoodzkich wymogach i ograniczeniach, dostarczy zwyczajnemu widzowi sporo materiału do interpretacji. Gdyby był serialem, zapewne przybrałby znacznie zgrabniejszą formę, bo też nieco nużąca może być oglądana po raz setny, rzetelna co prawda, ale wciąż tylko rzemieślnicza ekspozycja świata przedstawionego i klasycznych postapokaliptycznych realiów. No nic, twórcy muszą wyjść z założenia, że ktoś spotyka się z takowymi po raz pierwszy, więc... Jest z tym trochę jak z graniem w n-tą odsłonę Pokemonów. Znów musimy posłuchać wykładu od profesora o stworkach zamieszkujących fantastyczny świat, o tym, że można je złapać, jak to zrobić, jak jetrenować,uczyćwalczyćżywićubieraćnazywaćprzestawiaćkompilowaćdestylowaćdowodzić- WIEMY! Kupiliśmy przecież tę grę właśnie po to! Ale to tylko mała dygresja, bo po kilkunastu minutach zaczyna się to, na co czekamy.

Cała historia jest niczym fragment Starego Testamentu, gdy Boże Objawienie nie było jeszcze pełne, ukazany przez pryzmat kina komercyjnego; a więc nasz bohater nieraz sięga po ostrze i rozlewa wokół siebie cudzą posokę, faszeruje niemilców ołowiem czy też łamie im kończyny face to face. Jest to rzecz jasna pierwszy punkt zapalny, no bo jak to ? facet niesie Biblię, czyta ją codziennie, a zabija bez zmrużenia okiem przesłoniętym czarnym szkłem stylowych okularów? Zabrzmi to kontrowersyjnie, lecz to, co otrzymują oponenci Eli'a, to tylko śmierć. Walka jest niczym ?z czasów, gdy bitwy toczyło się na polach bitew?, uzbrojeni, dorośli antagoniści stają naprzeciw siebie z równymi szansami, śmierć jest szybka ? albo kula przeszyje ci czaszkę, albo ostrze rozpłata na pół. Eli nikogo nie pozostawia półżywego, skazanego na męczarnie, nie zabija niemowląt, nie torturuje psychicznie, nie przydaje długich cierpień; krótka piłka ? jeśli sięgasz po broń, jest to znak, że jesteś gotowy pożegnać się z tym światem. Stary Testament pełen jest wojen i wojowników i w te ramy, łamiąc piąte przykazanie, wpisuje się także nasz ?prorok?. Do czasu.

bk4eli_intl_befc2-00029.jpg

(psst... tu właśnie zaczynają się spoilery, czytać po seansie*)

Trzeba pamiętać, że mężczyzna został stworzony przez Boga przed rajem, na dzikiej, nieokiełznanej i niebezpiecznej ziemi ? takie właśnie jest filmowe pustkowie. Twórcy nie zdecydowali się na konwencję postapokaliptyczną tylko dlatego, że jest zarąbista, ale też ze względu na ogromną rolę, zarówno realną jak i symboliczną, jaką w Biblii odgrywa pustynia; jako miejsce pobytu demonów, a także to, w którym najlepiej słyszy i doświadcza się Boga. Aspekt duchowości podkreśla też rola niewidomych ludzi w filmie, którzy jako jedyni mogą odczytać zapisane brajlem Pismo Święte. Ślepota na świat doczesny pomaga im pojąć sens świata przyszłego.

Jak wskazuje już sam tytuł ? Biblia, czyli Słowo Boże jest nadrzędną tematyką filmu, ale poza tym jest najważniejszym elementem stwarzającym fabularny konflikt. Jak w każdej hollywoodzkiej trójaktowej historii, tak i tu musi w końcu pojawić się czarny charakter. To nie jest egzystencjalna Drgoga McCarthy'ego, tu mamy Dobrego (Eli), Złego (Carnegie) i Brzydkiego (Redridge). Choć czy rzeczywiście Carnegie (to ten grany przez Gary'ego Oldmana) jest zły? Jasne, przede wszystkim chce się dogodnie ustawić, umocnić i rozszerzyć swą władzę na sąsiednie miasta, a w końcu i

, ale chyba w najbardziej niezwykły sposób, jaki zobaczycie w filmach AAA (czy ile tych literek tam ma być). Carnegie był wychowywany w chrześcijańskiej rodzinie, jest oczytany i wykształcony, dorastał z Biblią, ale stracił wiarę, a samą Księgę postrzega jako narzędzie, które pozwoli mu panować nad udręczonymi i pozbawionymi nadziei ludźmi, którzy ?przeżyli koniec świata? albo urodzili się w czasie, gdy nie mogli już poznać słów Pisma Świętego. Niby racja, ale dążąc do tego celu nie postępuje zbyt racjonalnie, a przecież rządzi jedną z nielicznych zorganizowanych grup ludzkich na ziemi. Gdy tylko znajduje trop, poświęca dosłownie wszystko, a więc armię najemników, zaplecze techniczne i własny autorytet, by tylko usłyszeć Słowo od Boga. Im dalej w film, tym więcej ?współczucia dla diabła? odczuwamy, postaci Oldmana bliżej zatem w naszej archetypowej trójcy do Brzydkiego.

3724664310_b0e837ed5b.jpg

Pierwszoplanowy wątek natomiast skupia się na różnicy między noszeniem, znajomością i wiedzą o Biblii a życiem nią. W jednej z pierwszych scen widzimy ?madmaxowych? jeźdźców, którzy gwałcą kobietę. Eli tymczasem chowa się i powtarza sobie ?trzymaj się drogi?, a więc w swoim mniemaniu służy ?większemu dobru?, musi skupić się na misji i zignorować wszystko inne. Scena sama w sobie porusza istotną kwestię ?mniejszego zła? ? w końcu gdyby nasz protagonista stanął w obronie kobiety, musiałby niechybnie zabić cały gang, zmieniając grzech zaniechania na grzech czynem ? lecz tak naprawdę jest paralelą do znacznie późniejszej, podobnej, gdy bohater dokonuje odmiennego wyboru. I w tym miejscu wchodzimy w Nowy Testament. W tym miejscu Eli po raz pierwszy zostaje postrzelony, słyszy słowa ?Bóg nie zawsze jest miłosierny? (padające nomen omen z ust Carnegie, ujawniając po części źródło jego zawodu chrześcijaństwem), zostaje pozostawiony ranny na pastwę drapieżników i odtąd nikogo już nie zabija. Od tego momentu zaczyna rozumieć wyższość króciutkiego przykazania miłości nad starotestamentowym Prawem. W tym miejscu zarówno Eli jak i Carnegie (chwilę później) otrzymują łaskę zrozumienia.

Swoją drogą jest to chyba jedyny film, w którym stos uzbrojonych po zęby facetów pluje gradem kul w protagonistę, a te się go nie imają, i ma to uzasadnienie. Z początku może to brzmieć banalnie ? Boża Opatrzność nie działa jak wpisanie w konsoli God mode: on, ale w końcu talenty pochodzą od Boga i służą powołaniu danej osoby, więc czemu nie miałaby to być niezwykła znajomość sztuk walki, celne oko i ogólna zaradność w walce pozostająca na najwyższym poziomie przez 30 lat u osoby, która, jak się dowiadujemy w finale, jest niewidoma?

Małym smaczkiem obrazu jest postać Redridge'a ? na pierwszy rzut oka standardowego przywódcy najemnych zakapiorów. Chociaż facet nie mówi wiele i nie pojawia się na ekranie zbyt często (ale jeśli już, to z nieśmiertelnym motywem Ennio Morricone z Once upon a time in America na ustach; mimo wszystko wyszukiwanie powiązań między obydwoma filmami byłoby nieco naciągane [ale tylko nieco]), więc teoretycznie nie ma zbyt wielu okazji, by zaprezentować się jako złożona postać, lecz to drobne tropy, którymi poprzetykane są jego sceny naprawdę pozwalają dostrzec ciekawą osobowość. No i ta przepiękna scena śmierci...

Nie ma się co oszukiwać, każdy chciałby od czasu do czasu zobaczyć na ekranie proroka, który skopie szatanowi i jego pomagierom tyłki. Tak po ludzku. Maczetą. Być może nie za często mamy taką okazję, więc wynajdujmy i oglądajmy takie perełki. Na koniec melodia, która zostaje w głowie na długi czas po seansie...

* W zasadzie zwroty akcji to niewielka składowa jakości filmu, dobry obraz obroni się nawet po przeczytaniu streszczenia całej fabuły. Rzekłem.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...