"A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają", pisał w XVI wieku Mikołaj Rej. Dla tych co nie wiedzą, chodziło mu o fakt, że Polacy nie posługują się gęsim językiem (łaciną) lecz mają swój własny, piękny język. Polska ogólnie nie ma się czego wstydzić, a Polacy powinni być dumni ze swojej kultury i niektórych historycznych momentów, a potępiać w czambuł te czarne karty historii, które sami na siebie sprowadziliśmy. W przypadku Stanów Zjednoczonych, kraju, który ma krótką historię, komiksy i komiksowi superbohaterowie spełniają rolę "nowej mitologii" i mają swój duży udział w budowaniu dumy narodowej, szczególnie przez takie postacie jak Superman czy Kapitan Ameryka. Ten wpis poświęcę na przybliżenie sylwetek polskich komiksowych superbohaterów (bez komiksów internetowych) i zastanowienie się co kryje się za ich postaciami.
Mały Iron Man. Ponieważ niektórzy są superbohaterami od urodzenia, a nawet Superman był kiedyś Superbaby i Superboy'em.
Za pierwszego poważnego polskiego superbohatera komiksowego, w ścisłym znaczeniu tego słowa można uznać Orient Mena stworzonego przez Tadeusza Baranowskiego w 1976 roku. Znany z zakręconego i absurdalnego humoru artysta stworzył postać odpowiadającą czasom PRL i filmom Barei, superbohatera, który nie ma żadnego sprecyzowanego życiowego celu poza ładowaniem się w różne, przedziwne sytuacje. Jednak jak na superbohatera przystało, latać potrafi, nosi pelerynę oraz maskę. A do tego "śmieszy, tumani, przestrasza". Od razu na początku dowiadujemy się także jak poruszać się w gąszczu zawiłości świata superbohaterów: "Menów dzielimy podobnie jak kawę na: Super menów, Wyborowych menów i Orient menów.". Chociaż te kilka historii narysowanych po 89 r. już tak nie bawi to jednak subtelne nawiązania kulturowe są czytelne dla inteligentnego czytelnika, a ponieważ, jak widać po przykładzie filmów Barei, humor nawiązujący do absurdów PRL się nie zestarzał, warto sięgnąć po Orient-Mena. Szczególnie, że wszystkie historie z nim zostały wydane w "Orient Men Forewer Na Zawsze", w cenie poniżej 20 zł. "Z czego pani wróży ? - Z chęci zysku".
W przenośni i dosłownie.
Kolejnym i chyba najbardziej znanym i uznanym jest niejaki WilQ, stworzony przez braci Minkiewiczów. Postrach opolskich osiedli i blokowisk, obrońca Opola, wyznawca zasady "tłuc buców", a w ciągu dnia pracownik agencji reklamowej "Oko" gdzie za pomocą ctrl+c i ctrl+v kopiuje teksty z Worda do Corela. Zdecydowanie antypatyczny typ, kobieciarz i alkoholik klnący ile wlezie ale nieźle gra w Quake III Arena, umie latać, grać na gitarze i mówić po japońsku. Jego sąsiadami są Mikołaj - umiejący dotykać okiem i posiadający uśmiechnięty brzuch oraz Alc-Man, wiecznie uśmiechnięty superbohater tak rzadko używający mocy, że nikt nigdy o nich nie słyszał. Wrogowie Wilqa to np. były kumpel z liceum, Entombed (superzłoczyńca na urlopie), Dr Wyspa i inni. Co zatem wyróżnia tego superbohatera i sprawia, że ukazało się kilkanaście albumów jego przygód ? Przede wszystkim humor, który choć nie jest zbyt wysublimowany dociera do szerokiego grona odbiorców i kojarzy się z dziełem "Śledzia" Śledzińskiego pt. "Osiedle Swoboda" (gorąco polecam, każdy dodruk rozchodzi się jak ciepłe bułeczki) bo do tego bliżej większości Polaków, do blokowisk, używek (niestety), codziennych problemów i kiepskiej pracy. Cóż, poprawności politycznej w tym komiksie się nie znajdzie ale chyba nie bez powodu takie seriale jak South Park cieszą się popularnością.
Temat na forum: http://forum.cdactio...opic=52607&st=0
Niejaki Ratman, również superbohater, wyszedł spod ręki Tomasza Niewiadomskiego i największą popularność (jeśli można tak to ująć) miał w latach 90 gdy jego przygody, polegające głównie na spotykaniu historycznych postaci (Kopernika, Van Gogha i innych) i szerzeniu chaosu, ukazywały się w miesięczniku Nowa Fantastyka, a później zostały wydane w 3 zbiorczych albumach. Postury raczej nikczemnej, Ratman powstał w wyniku wybuchu atomowego, który połączył geny Myszki Miki, szczura oraz profesora X. Szczerze mówiąc, na tle innych prezentowanych tu superbohaterów w dzisiejszych czasach należy uważać tą postać wyłącznie za ciekawostkę chociaż czas poświęcony na zapoznanie się z jego przygodami nie jest czasem straconym.
Komiksowy magazyn "Produkt" ukazujący się w latach 1999-2004 był miejscem narodzin wielu superbohaterów. Tam debiutował WilQ, tam też narodził się Człowiek Paroovka oraz pierwsza polska drużyna superbohaterów czyli Liga Obrońców Planety Ziemia. Są to kolejne komiksy z jajcarskim podejściem do tematu czego dowodem są nie tylko sami bohaterowie ale i ich przeciwnicy tacy jak Człowiek Grzyb zarażający grzybicą, Grand Banda (korpus moherowych beretów), Gang Wąsaczy czy Piec Kaflowy - wszyscy stają przeciwko Człowiekowi Paroovce. Jego przygody zostały wydane w trzech albumach, a rysunki i scenariusze są dziełem Marka Lachowicza. Liga Obrońców Planety Ziemia to dzieło KRL (Karola Kalinowskiego), komiks będący w zamierzeniu satyrą na amerykański styl superbohaterstwa. Jej członkowie - Mister Modelina, Człowiek Qra, Manto oraz Dr X mieli okazję, prócz występów na łamach "Produktu", zagościć ze swymi przygodami w dwóch albumach.
Mamy również w Polsce postać pasującą do kategorii: antybohater. To Likwidator, radykalny anarchista i ekolog który ma w tzw. głębokim poważaniu wszystkie autorytety i nie ma dla niego żadnych świętości, a kontrowersja to jego drugie imię. Przykład ? Chociażby komiks o Katastrofie Smoleńskiej. Bywał także w Hiszpanii podczas wojny domowej, na Ukrainie w 1920, a także, jak pokazuje załączony obrazek, na Euro 2012. A ponieważ określanie się mianem Likwidatora zobowiązuje, solidne dawki, pardon my french, rozpierduchy, gwarantowane. Za rysunki i tekst, podobnie jak w przypadku powyższych komiksów, odpowiada jedna osoba - Ryszard Dąbrowski.
Temat na forum: http://forum.cdactio...showtopic=22364
Nowe metody motywacyjne zostaną wprowadzone już przed najbliższymi eliminacjami. Po eliminacjach zostanie wprowadzony nowy skład reprezentacji.
Czy jednak jesteśmy skazani na humorystyczne, satyryczne podejście do tematu? Odpowiedź brzmi: Nie. Mamy też kilku polskich superbohaterów "na poważnie".
Pierwszy z nich to Bler autorstwa Rafała Szłapy. Bohater rodem z Krakowa zyskuje nadnaturalne zdolności (takie jak spowalnienie czasu czy rentgenowski wzrok) po wypadku samochodowym, który sprawił, że wylądował w szpitalu. Ale być może wypadek tylko odblokował ukryte zakątki pamięci... a może tajna agencja rządowa wykorzystała pobyt bohatera w szpitalu by przeprowadzać na nim eksperymenty? Czytelnik musi się tego sam dowiedzieć. Wydane zostały trzy albumy, czwarty w przygotowaniu. Dopracowane rysunki, rozwijająca się z biegiem czasu fabuła - tu już widać, że to komiks na serio. Na blogu poświęconym komiksowi zazwyczaj są publikowane prace osób rysujących głównego bohatera ale ostatnio twórca ogłosił konkurs na historię do której stworzy rysunki. Szczegóły na facebookowym profilu Blera: https://www.facebook.com/Blerkomiks
Drugi to Biały Orzeł. Znów dzieło braci, Adama i Macieja Kmiołków, którzy powołali do życia superbohatera z krwi i kości. Supermoce (nie jest to warunek konieczny ale...) - są, superwrogowie - są, kreska przypominająca amerykańskie komiksy - jest, wydawanie komiksu w formie zeszytów - jest. Superbohaterski origin (nasz protagonista, Aleks Poniatowski staje się superbohaterem po zażyciu specjalnego serum, a dodatkowo korzysta z gadżetów) - jest. Złowroga organizacja TechCorp - jest. Miejscami bywa nieco siermiężnie i właściwie wszystko zostało skrojone według wzorców zza Atlantyku ale całość jest całkiem niezła i chyba Białemu Orłowi udało się wpasować w polskie realia chociaż jak sobie seria poradzi to się okaże bo ukazało się do tej pory tylko pięć zeszytów.
Syrenka Warszawska przesyła pozdrowienia.
I na koniec najświeższy gość w galerii polskich superbohaterów. Jan Hardy. Chłopaczyna zamiast raz sierpem raz młotem lać czerwoną hołotę, leje raz pięścią lewą, raz prawą. Tą drugą zapewne preferuje bardziej z powodów ideologicznych. Wraz z oddziałem podobnych sobie "hardych", posiadających niezwykłe moce ludźmi, zwanym R.O.T.A. walczy z komunistycznym okupantem tuż po II Wojnie Światowej. Czy jest to tylko chęć zbicia kapitału na segmencie rynku związanym z prawicą i środowiskami patriotycznymi czy nasz superbohater zagości na dłużej w panteonie polskich superbohaterów - czas pokaże. Jednak recenzje jakie czytałem były umiarkowanie pozytywne, kreska nienajgorsza (znów za całość odpowiada jedna osoba - Jakub Kijuc) zatem być może warto dać Hardemu szansę.
Gdy zapoznaliśmy się już z polskimi superbohaterami jacy przemierzali stronice wydanych albumów, trzeba sobie zadać pytanie, na jakiego superbohatera Polska zasługuje. Wiemy na jakiego zasługuje Gotham. I czy w ogóle jest miejsce na polskiego superbohatera komiksowego?
Wyrośli przecież oni z kultury amerykańskiej, a u nas ani komiksy nie są tak popularne ani nie ma właściwie gruntu pod ich przybycie. Z kim mają walczyć ? Z "grupą trzymającą władzę" ? Z mafią, której podobno (hehe) w Polsce nie ma ? Prawdziwymi superbohaterami są przecież ludzie, których widzimy na codzień, strażacy, lekarze, nauczyciele i inni. Wiemy, że bohaterowie "z jajem" tacy jak Kapitan Polska czy Kapitan Bomba oraz wymienieni przeze mnie w tym wpisie, mają rację bytu jako komentatorzy naszej rzeczywistości i loża szyderców jednakże moim zdaniem jest jeszcze miejsce na innego, polskiego superbohatera. Mało mamy takich wzorców w historii i widząc szarą rzeczywistość chcielibyśmy radykalnej zmiany na lepsze, od zaraz, a to przecież robota dla Superma... superbohatera. Czy któryś z tych "poważnych" superbohaterów tą lukę zapełni ? Nie sądzę ale kto wie... życzyłbym sobie by pojawił się taki polski superbohater, na kształt Kapitana Ameryki czy Kapitana Brytanii bo nie tylko byłby jednym z symboli patriotyzmu (jakimi są np. wszyscy nasi sportowcy odnoszący sukcesy) ale też świadectwem tego, że polski rynek komiksowy rozwinął się i ma się dobrze.
Na koniec, jak rozpoznać superbohatera i czy Super Mario nim jest.
8 komentarzy
Rekomendowane komentarze