Skocz do zawartości

Moja racja jest najmojsza!

  • wpisy
    44
  • komentarzy
    499
  • wyświetleń
    64226

Gajdzińskie Pamiętniki cz.1


Amdarel

1267 wyświetleń

Japonia. Kraj postrzegany przez nas jako jedno z najnowocześniejszych państw na świecie. Gdyby spytać przeciętnego Polaka o jego wyobrażenie na temat codziennego życia mieszkańców kraju kwitnącej wiśni, nie różniło by się ono od filmów SF. W rzeczywistości jednak codzienne życie domowe jest tu pełne (z punktu widzenia europejczyka) absurdów.

Dom XXI wieku

Gdy wszedłem do swojego Apato (od ang. Apartament, słowo znaczące po prostu rodzaj mieszkania), uderzyło mnie wiele rozwiązań, które w naszym kraju są luksusowe lub nawet nieznane. Takie rzeczy jak domofon z kamerką, która wyświetla obraz potencjalnych gości domostwa, klimatyzacja w każdym pokoju, czy też elektroniczne sterowanie nalewaniem wody do wanny oraz jej ciepłem są tu normą. Z drugiej jednak strony brakuje rzeczy wydawałoby się, powszechnych nawet w naszych skromnych domostwach ? takich jak elektryczna kuchenka (u mnie są jedynie 2 palniki na gaz, postawione na szafce ? nie ma więc nawet piekarnika), czy centralne ogrzewanie co sprawia, że zimą, nawet gdy nie jest ona choćby w ułamku procenta tak ostra jak nasza, jest chłodno. Często nawet bardziej niż na zewnątrz.

Warto zaznaczyć na samym początku, że częściowym mitem jest nasze wyobrażenie o Japońskich mieszkaniach jako o klitkach. Owszem, jest tak w dużych aglomeracjach na czele z Tokio, jednak w mniejszych miejscowościach mieszkania nie różnią się zbytnio od naszych. Znaczącym minusem japońskiego budownictwa są jednak cienkie ściany. O ile w Polsce sąsiada słyszymy gdy puszcza muzykę czy wierci dziury w ścianie, to tutaj słychać nawet tupanie z góry, czy głośniejsze kichnięcie.

Zacznijmy jednak od podstawowej różnicy, którą widać od razu po przekroczeniu progu domostwa. Maleńka przestrzeń między drzwiami a pokojem jest położona nieco niżej od reszty podłogi. Jest to miejsce w którym należy zdjąć i zostawić buty. Ogromnym faux pas jest wejście do japońskiego mieszkania w butach, nawet gdy wnosimy ciężkie torby trzeba postawić je w progu, zdjąć obuwie i dopiero dalej transportować rzeczy do dalszej części mieszkania.

5767hkjhlkhjhyt76l%253B.jpg

Drugą rzeczą która niewątpliwie wyróżnia się po wejściu do pokoju jest tatami, czyli mata ze słomy ryżowej używana do wykładania podłogi. Tradycyjne tatami mają rozmiar 180x90 cm lub 85x180 cm. Dziś oczywiście nie są tak powszechne jak kiedyś, jednak w wielu mieszkaniach jest co najmniej jeden pokój, który jest nimi wyłożony. Jest to dość wygodny sposób by stwierdzić rozmiar pokoju. Jeśli dla przykładu jest w nim 6 tatami, znaczy to, że ma rozmiar 270x360 cm czyli niecałe 10 metrów kwadratowych.

tatami.jpg

Kolejnym zaskoczeniem jest łazienka. Mimo, że większość rzeczy jest tu z grubsza podobna do Europy, zaskakuje... kabina prysznicowa. Jest to oddzielny mini pokój w którym poza wanną można brać prysznic na podłodze. Wbrew pozorom jest to wygodne rozwiązanie, gdyż myjąc się mamy znacznie więcej przestrzeni. Odpada także problem parujących szyb.

I na tym ilość znaczących różnic z grubsza się kończy. Można oczywiście napisać jeszcze o fakcie, że niektórzy (nie wszyscy) Japończycy śpią na futonach czyli pewnego rodzaju materacach, lub o powszechnych moskitierach w oknie (duża ilość owadów w tym groźnych takich jak szerszeń azjatycki jest tu niemiłą niespodzianką), ale są to detale. Podobnie jak wewnątrz tak i ogólne zewnętrzne wrażenie z większości japońskich domów i mieszkań jest podobne - wyglądają one prawie jak te europejskie. Oczywiście zdarzają się wyjątki i to dość liczne, jednak w ogólnym rozrachunku nie ma ich tak wiele, by po losowo wrzuconym zdjęciu domów na ulicy móc z całą pewnością stwierdzić, że zdjęcie zostało zrobione w Japonii, a nie w Anglii lub Ameryce

futon1.jpg

Tym krótkim wstępem rozpoczynam serię wpisów o Kraju Kwitnącej Wiśni. Jeśli chcecie, co jakiś czas mogę umieszczać tu kolejne informacje o kulturze, zabytkach czy codziennym życiu w tym fascynującym kraju.

Oyasumi Nasai!

10 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Jeśli chcecie, co jakiś czas mogę umieszczać tu kolejne informacje o kulturze, zabytkach czy codziennym życiu w tym fascynującym kraju.

Pewnie, że chcemy. Zawsze to jakieś urozmaicenie na blogosferze, gdzie jedyne, co z Japonią mające wspólnego, to wpisy dotyczące japońskiej popkultury (z naciskiem na m&a).

  • Upvote 3
Link do komentarza

@Xerber Od 2 tygodni tam studiuje ;). Będę tu aż do sierpnia 2014 więc nieco materiału do wpisów się nazbiera.

@Stillborn Właśnie dlatego chcę się skupić na codziennym życiu. W ciągu tygodnia/ dwóch postaram się umieścić kolejny wpis na ten temat.

  • Upvote 5
Link do komentarza

Mam co prawda jakąś opiekunkę mieszkania, ale widziałem ją tylko raz. Mieszkanie wraz z opłatami mnie oraz mojemu współlokatorowi zapewnia uniwersytet więc styczności z moją gospodynią raczej nie mam wink_prosty.gif

Inna sprawa, że większość Japończyków bardzo słabo zna angielski. O ile nie dziwi to aż tak u przeciętnego przechodnia, to jest dość powszechne także wśród młodego pokolenia, w tym i studentów. I nie mówię tu o możliwości prowadzenia rozmów o polityce, ale choćby o nieumiejętności zwykłego wskazania drogi.

Link do komentarza
tutaj słychać nawet tupanie z góry, czy głośniejsze kichnięcie.

Phi, i u nas takie rzeczy słychać ;p Albo to tylko ja mam takiego sąsiada.

nawet gdy wnosimy ciężkie torby trzeba postawić je w progu, zdjąć obuwie i dopiero dalej transportować

Pamiętam jak Joanna Bator w swojej książce opisała jak panowie wnosili lub wynosili od niej kilkadziesiąt pudeł i za każdym ściągali buty.

A oprócz tego to dawaj więcej bo lud krwi wiedzy spragniony :)

A jak u ciebie stoi z językiem japońskim? Co w ogóle sprawiło, że się tam znalazłeś, i co studiujesz?

Teraz to się od nas nie odgonisz ;p

Link do komentarza

@Sefnir

Znam jedynie podstawy, więc większość moich studiów jest w języku angielskim. Jednak poza innymi przedmiotami (mój major tutaj to Management and Information Sciences), mam aż 15 godzin japońskiego w tygodniu, więc dość szybko uczę się nowego języka.

W Polsce studiowałem ekonomię (licencjat obroniony w lipcu), oraz logistykę (3ci rok - z tego kierunku jestem na wymianie). A do Japonii dostałem się dzięki Mizuta Scholarship. Jest to program stypendialny skierowany do Węgrów, Czechów oraz od tego roku Polaków. Póki co jednak jedynie 3 uczelnie mają podpisaną tę umowę - Uniwersytet Warszawski, Uniwersytet Łódzki oraz Polsko Japońska Wyższa Szkoła Technik Komputerowych.

Polecam sprawdzić w przyszłym roku - a nuż ktoś się z Was dostanie. Uprzedzam jedynie, że nie są to wakacje jak na Erazmusie. Tutaj od pierwszych dni biorą Cię porządnie w obroty, zwłaszcza jeśli chodzi o naukę języka. Codzienne prace domowe czy cotygodniowe kolokwia (quizy) są normą ;)

  • Upvote 2
Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...