Skocz do zawartości

Darkstar181Blog

  • wpisy
    20
  • komentarzy
    162
  • wyświetleń
    20792

Złe Dobre DLC


Darkstar181

1027 wyświetleń

DLC. Dla jednych graczy doskonały sposób uzyskania dodatkowych atrakcji w postaci nowej zawartości gry, dla drugich przejaw pazerności panów w drogich garniturkach, którzy łakną naszych pieniędzy. Niektórzy mawiają, że prawda leży pośrodku, a w tym wypadku powiedziałbym, że centralnie w punkcie cyrkla tworzącego kolejny okrąg. Jako że jestem graczem z dość sporym stażem, pamiętającym jeszcze stare dobre czasy wink_prosty.gif gier z ubiegłego wieku mam swoje spojrzenie na te zjawisko stanowiące znak czasów w tej branży. Niniejszym tekstem mam nadzieję zachęcić graczy do ponownego przemyślenia kwestii DLC i oceny kierunku w jakim ono zmierza.

Prekursorem dodatków zasysanych z sieci (i zarazem pierwszym krokiem w dystrybucji cyfrowej) była usługa GameLine dostępna w latach 80-tych na Atari 2600, która umożliwiała pobranie pełnych wersji gier bezpośrednio przez kable telefoniczne, podobnie zresztą jak przy pomocy Sega Channel u konkurenta. Na komputerach osobistych zjawisko te miało nieco później, ale już na większą skalę. Z upowszechnieniem Internetu w sieci było dostępnych coraz więcej dodatkowych modyfikacji do gier, tudzież map tworzonych przez samych graczy, którym udostępniano odpowiednie narzędzia. Prawdziwa burza nadeszła jednak tuż na początku XXI wieku, kiedy to na rynku pojawiły się nowe konsole, (i ich kolejne generacje) oraz wciąż rozwijający się system STEAM odpowiadający za dystrybucję cyfrową w przypadku gier na PC. Zamierzeniem tej idei było udostępnianie dodatków w sieci ze względu na mniejsze koszta oraz wygodę klienta, który niekoniecznie ma czas i ochotę na zażywanie świeżego powietrza w drodze do sklepu. Stanowiło to też dość korzystną promocję przyjaznego wizerunku producenta i wydawców, którzy obiecywali wsparcie dla danej gry przez długi okres po jej premierze, zwłaszcza, że spora część pierwszych dodatków była darmowa, a za pozostałe miano żądać stosunkowo niewielkich opłat. Stało się jasne, że kupowanie samych gier, a w konsekwencji dodatków do nich będzie coraz częściej dokonywane bezgotówkowo.

assassinscreed3%282%29.jpg

Jak więc widać, wbrew opinii panoszącej się po zakamarkach Internetu, pierwszym z nich nie była wcale (nie)sławna zbroja dla konia w The Elder Scrolls IV . To był przykład marnie wykonanej roboty, za którą ośmielono się żądać pieniędzy, a przynajmniej taka była opinia graczy udzielających się w Internecie. Za obciążenie blachami naszego wiernego towarzysza podróży (biedne bydle strasznie musiało się ucieszyć z dodatkowego obciążenia) należało zapłacić 200 jednostek wirtualnej waluty jaką jest Microsoft Points, którą oczywiście nabywało się już za prawdziwe pieniądze. Obecnie wyniosło by to 10 zł. Część z was zapewne by uznało, że to przecież niewielka kwota, inni z kolei stwierdzili, że taki dodatek nie jest wart chociażby złotówki, gdyż poza nową wizualizacją konia nie wnosi nic ponadto do gry (jak chociażby nowych lokacji, zadań do ukończenia, czy też przedmiotów w postaci ekwipunku dla gracza, z którego miałby faktycznie jakiś użytek).

Po kontrowersjach, wywołanych przez niego w 2006 roku wydawałoby się że ?maruderzy? byli w większości. Jednak prawa rynku wyraźnie dały znać, że większość marudzących użytkowników nie reprezentuje dostatecznie nastawienia konsumentów. A ci wedle wyników finansowych kupowali owe DLC jak słodycze po zakończeniu tygodniowej diety. Pete Hines, wiceprezydent Bethesda Softworks stwierdził że pomimo całej złej aury towarzyszącej dodatkowi ten nadal sprzedaje się nadzwyczaj dobrze, i to każdego dnia !

Sam pamiętam jeszcze zapowiedź tego dodatku i autentyczną trwogę, kiedy oznajmiono o jego wysokiej sprzedaży. Powód był oczywisty, jeżeli ludzie będą płacić coraz większe pieniądze za tak mizerną treść, to w przyszłości może się okazać, iż nastanie prawdziwa degradacja rozszerzeń do gier.

Dzisiaj ośmielę się jednak stwierdzić iż ostatecznie polityka wydawców odnośnie DLC nie okazała się aż tragiczna dla graczy, przynajmniej w sporej części produkcji. Owszem, od czasu zbroi dla konia pojawiały się inne Targowice, jak dość śmiałe wycinanie gotowej zawartości gry jeszcze przed premierą i wydawanie go jako rozszerzenia (między innymi ślady w plikach gry Mass Effect zawierające dialogi postaci odnośnie dodatkowych zadań, nieobecnych w premierowym wydaniu) czy też psujące zabawę teksty postaci NPC w Dragon Age Origins, gdzie kupiec po prostu oferował nam kupno dodatkowego questu. Mimo to część producentów potrafiło znaleźć złoty środek i oddać w ręce graczy dobre DLC za rozsądne pieniądze. Najczęściej wymienianymi przykładami są dodatki do GTA IV od Rockstara w których zawarto poszerzenie fabuły podstawowej wersji o nowe postacie, misje, jak również broń oraz lokacje. Z kolei DICE przygotowało z EA do BF3 całkiem udany pakiet poszczególnych zestawów map wraz z nowymi, ciekawymi trybami zabawy oraz pokaźniejszym arsenałem (AC 130 for life!), a jeżeli ktoś zakupił cały ich pakiet w ramach usługi Premium, za miesiąc uzyska dostęp do bety BF4.

Osobiście uważam, że pomysłu DLC nie należy oceniać w oparciu o ogólne kryteria, lecz raczej dokonywać tego indywidualnie w przypadku każdego wydawcy z osobna. Chwalę sobie pakiety map do BF3, ale nie do przyjęcia dla mnie jest zachęcanie (bardziej by tu pasowało wyrażenie ?przymuszania?) do kupna gry poprzez oferowanie dodatkowej zawartości, która po premierze ma być już płatna. Konsument staje wtedy przed wyborem kupna przysłowiowego kota w worku (wyjątkiem są murowane hity, ale i one czasem nie spełniają oczekiwań) a wstrzymaniem się do czasu pojawienia pierwszych recenzji i ewentualnym dodatkowym wydatkiem na DLC które mógł mieć wcześniej za darmo. Może je sobie też darować, ale producenci staną na głowie by było ono odpowiednio atrakcyjne. Nie można też pominąć faktu, że w przypadku wielu obecnych FPSów płatne rozszerzenia są niczym innym jak nowymi mapami do trybu wieloosobowego które we wcześniejszych latach były masowo tworzone przez samych graczy. Tyle że do tego potrzeba narzędzi udostępnionych bezpośrednio przez developera. Ktoś w końcu wpadł na pomysł że lepiej się wyjdzie się na pozbawieniu miłośników gier takiej możliwości.

omegan7day5%281%29.jpg

Bioware natomiast stworzyło sprytny cennik powiązany z punktami służącymi do zapłaty. Ceny są w taki sposób ustalone, aby zawsze z danego pakietu punktów kupionych za prawdziwe pieniądze coś zostało, zachęcając do uciułania kolejnej puli i przeznaczenia na kolejny dodatek.

Niepokojące jest również upowszechnianie tego trendu w strategiach. Owszem, nowe skiny do jednostek są jeszcze do przełknięcia (chyba że żąda się za nie coraz większe sumy). Gorzej jak ktoś udostępniania za pieniądze lepiej przemyślany (czytaj: dający przewagę w trybie wieloosobowym) element gry, jakim jest np. drzewko dowódcy z umiejętnościami wpływającymi na jednostki/rozbudowę bazy, jak to teraz ma miejsce w Company of Heroes 2 (którą zresztą z tego powodu sobie darowałem)

Obserwując obecny stan rynku gier można stwierdzić, że DLC nigdzie się nie wybiera i na stałe zagościło w branży. Jedyne, co gracze mogą zrobić, to głosowanie portfelami, co do kwestii jakości poszczególnych dodatków. Ostatnie wydarzenia związane z prezentacją nowego Xboxa pokazały iż gracze mają realny wpływ na politykę molochów. Samego DLC już się nie wyeliminuje, ale można wyraźnie dać do zrozumienia, że skoro za coś płacimy, to również czegoś wymagamy w zamian. Jeżeli gracze nadal będą kupować dodatkowy kamuflaż dla żołnierza/czołgu/doniczki za ciężkie pieniądze, to niedługo może się okazać że nasz konik nawet nie ruszy się z miejsca skarżąc się na brak cudownych podków za 9.99 zł...

P.S Najdroższe do tej pory DLC powstało do gry Curiosity które kosztuje... jakieś 50 tysięcy funtów. Zainteresowani ?

A jak wy postrzegacie DLC ? Ile bylibyście w stanie wydać pieniędzy na dodatek do swojej ulubionej gry ? I jakie by były wasze oczekiwania ?

15 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Nie rzucam klątwami na DLC, bo są przypadki zarówno dobrze zrobionych [borderlands], jak i źle zrobionych [własciwie wszystko Capcomu]. Jeżeli DLC mi się spodoba, nie jest wymagane do "lepszego zrozumienia fabuły", nie jest wycięte, a jest po prostu dodatkową porcją zabawy, to kupię. Jeśli jest to tylko kosmetyczna pierdoła czy cheat, to moich pieniędzy twórcy nie zobaczą, proste.

To jest Downloadable Content, a nie Downloadable Cosmetics/Cheats.

  • Upvote 3
Link do komentarza

Dobry rzetelny tekst, spodziewałem się typowego narzekania jakie te DLC złe i niedobre, a tu jednak uczciwe rozliczenie korzyści i negatywów obecnego trendu.

To że DLC pojawiły się wcześniej niż zbroja dla konia wiedziałem, ale że sięgają aż tak daleko już nie.

Ogólnie dobry i ciekawy wpis! thumbsup.gif

Jeśli chodzi o moje zdanie co do DLC to uważam że spokojnie mogą one istnieć, fakt mamy sporo pierdółek jak choćby nieszczęsne reskiny do CoH 2, ale często wydawcy starają się tworzyć bardziej rozbudowane rozszerzenia, a te mniejsze jak paczki samochodów do wyścigów, bronie i inne bonusy, a także jednostki do strategi są w odpowiednio niskich cenach.

Jeśli nie pójdzie to w stronę DLC niezbędnych do cieszenia się grą to może być tak jak jest.

Na dodatki wydaję tyle kasy ile uważam za słuszne, jeśli jednak cena wydaje mi się zbyt duża czekam do przeceny, ale praktycznie nie zdarzyło mi się by jakikolwiek dodatek czy mniejszy czy większy był za wysoko wyceniony, zazwyczaj cena jest odpowiednia do zawartości. Do ulubionych serii zawsze kompletuję wszystkie dodatki, jak choćby do Total War.

To tyle jeśli chodzi o standardowe gry, bo kupuję też dodatki (niby DLC ale ma to zupełnie inny charakter) do różnych symulatorów, najwięcej do Train Simulatora (RW) gdzie ceny mieszczą się między 13.99 a 29.99 Euro (są wyjątki), osobom nie zainteresowanym koleją ceny wydają się abstrakcyjne.

Jednak tak długo jak dodatki trzymają poziom, to ceny są na uczciwym poziomie, najwięcej kupuję jednak na przecenach a po pełnej cenie kupuję tylko te dodatki, które chcę bardzo mieć.

Na dzień dzisiejszy cena wszystkich 127 dodatków do symulatora to ponad 2000 Euro! Ostatnio jednak robiłem porządki na liście życzeń i okazało się że mam już ponad połowę wszystkich dodatków, jak widać mimo zaporowej ceny, na przestrzeni czasu i na promocjach można skompletować wymarzoną kolekcję.

Link do komentarza

Masz mój plus - nie wydaj na głupoty.

Tak zaś serio, to bardzo rzetelnie napisany wpis, gratuluję.

Same DLC ni mnie grzębią ni zieją, bo zazwyczaj po zagraniu w podstawkę na żadne dodatki nie mam ochoty ;]

Jedynym wyjątkiem były dodatki do Fallouta 3, na które ostatecznie się nie zdecydowałem właśnie z powodu ceny. Przepraszam, co to za zwyczaje, żeby 2 DLC kosztowały więcej niż sama gra?

Link do komentarza

Ja kupiłem tylko DLC "Z Prochów" do Mass Effecta 3. Akurat było w przecenie za 5 zł bodajże.

Najgorsze, z jakim miałem do czynienia (tzn. wiem o jego istnieniu, ale go nie kupiłem), to pakiet dodatkowych postaci do Street Fighter X Tekken, który kosztuje sporo więcej niż podstawka. Wkurzały mnie też wspomniane w tekście dodatki w Dragon Age'a. Ktoś tam wchodzi ci do obozu, opowiada jakąś historię, aż w pewnym momencie zamiast linii dialogowej ukazuje się coś w stylu "pobierz dodatkową zawartość". Chwyt poniżej pasa.

Link do komentarza

Dla mnie kupowanie gry bez DLC to jak kupowanie wybrakowanego towaru.

Akurat 12sierpnia główiłem nad kupnem Men of war oddział szturmowy czy Men of war trylogię.

Zakupiłem Trylogię, bo sam oddział szturmowy posiada DLC jako nowe mapki do multiplayera, a ja jakoś w takie strategie nie gram po necie.

Link do komentarza
Pete Hines, wiceprezydent Bethesda Softworks

Wiceprezes. Anglicy i amerykanie tych pojęć nie rozróżniają.

Osobiście uważam, że pomysłu DLC nie należy oceniać w oparciu o ogólne kryteria, lecz raczej dokonywać tego indywidualnie w przypadku każdego wydawcy z osobna.

Otóż to. DLC in a nutshell.

A jak wy postrzegacie DLC ? Ile bylibyście w stanie wydać pieniędzy na dodatek do swojej ulubionej gry ? I jakie by były wasze oczekiwania ?

Wszystko jest kwestią ilości/ceny, jakości i tego, jak się to ma do podstawki. Jeśli dodatek jest znaczący (nie jest kolorem do podków), jego cena jest wyważona (nie kosztuje 1/2 tego, co gra) i nie został po chamsku wyrżnięty (jak Joe z Mafii 2) ani na siłę doklejony, to czemu nie?

Na osłodę dodam, że Naughty Dog dodało dziś za darmo nowy tryb do multi The Last of Us, mimo że zapowiedzieli trzy DLC, z czego dwa będą dotyczyły multi.

Jedynym wyjątkiem były dodatki do Fallouta 3, na które ostatecznie się nie zdecydowałem właśnie z powodu ceny. Przepraszam, co to za zwyczaje, żeby 2 DLC kosztowały więcej niż sama gra?

I dobrze zrobiłeś, większość tych DLC to crap na 15 minut.

Link do komentarza

Ja w swoim życiu kupiłem 2 DLC - Napoleonic Wars do Mount&Blade: Warband (które chciałem mieć) oraz Blue Blood do Niesamowitych Przygód Van Helsinga; przy kupowaniu gry na steam chciałem mieć pełen pakiet

Link do komentarza

DLC... temat długi i szeroki...

Powiem tak- jeżeli wydawca X wypuszcza swoją grę, ta okazuje się (albo i nie) sukcesem i po- dajmy na to- kilku miesiącach zdecyduje się wypuścić do niej Dodatki (Dodatki, a nie dodatki, czyli śmiechowe DLC chamski zamach na portfele graczy pokroju festyniarskiej zbroi/ złotego Uzi, czy "unikatowego" skina postaci w dodatku za >1$ sztuka) to super.

Ale jeśli wydawca wypuszcza grę i zaraz w tym samym dniu Day 0 DLC, w dodatku z zupełnie crapowatym contentem, bo zdecydował, że za mało się nachapie na premierze samej podstawki, no to wybaczcie, ale takiej chamówy to nie popieram. I czegoś takiego nigdy nie kupię. Choćby dla zasady, żeby producent zarobił te 5$ mniej. Jeśli gra będzie tego warta, to kupię sobie grę potem w jakiejś kolekcji klasyki, gdzie będzie taniej i wszystkie dodatki w jednym miejscu, jeśli gra to crap- cóż, właśnie zaoszczędziłem kasę!

Link do komentarza

Ja jestem ostrożny jeśli chodzi o DLC, bo taki Heartfire do Skyrima jest już całkiem fajny, nie mówiąc już o Dragonbornie, czy Dawnguardzie, które są niemalże pełnoprawnymi dodatkami. Ogólnie chyba Bethesda nie chciała już robić afer i Skyrim ma bardzo dobre, choć drogie DLC.

Natomiast jestem przeciwko wszelkim DLC, które dają np. lepsze bronie czy inne ułatwiacze. Nie zrozumcie mnie źle - nie jestem hardcorem i nie zawsze gram na najtrudniejszym poziomie. Ale nienawidzę, kiedy za prawdziwe pieniądze kupuje się ułatwienia. I dlatego między innymi akceptują tylko skiny z mikropłatności, choć i one pozbawiają niejako z satysfakcji ze zdobycia takiego.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...