Steam vs. VZBV ? kto tutaj jest tym złym?
O batalii pomiędzy Steam a niemiecką organizacją obrony praw konsumentów słyszał już niemal każdy. Nie dawno okazało się, że VZBV (wspomniana organizacja) zamierza pozwać platformę dystrybucji Newella do sądu gdyż, jak sądzą, brak możliwości odsprzedaży gier elektronicznych ogranicza prawa nabywców i jest niezgodna z prawem UE. Dla przypomnienia ? gdy ta sama organizacja podniosła larum z tego samego powodu rok temu wywołała gwałtowną zmianę polityki prywatności Steama. Teraz już nie kupujemy gier (produktu) a usługę. A usługi odsprzedawać nie sposób.
Wraz ze zmianą polityki Steama dało się słyszeć głośne głosy oburzonych. Że skoro kupując pudełko z kluczem rejestracyjnym w środku zamiast produktu (czyli tego, co zostało kupione) dostajemy usługę, to zamiast kupować gry lepiej je piracić, że teraz Valve będzie mogło wprowadzić abonament, ogólnie ? sodoma i gomora. A to wszystko przez złego, grubego pana.
Czy ktoś z was dostrzegł jak bardzo abstrakcyjne żądanie ma VZBV? Wyobraźmy sobie ? kupiłem grę na Steamie za 20 euro. Przeszedłem ją sobie w tydzień, znudziła mi się, odsprzedaję taki sam produkt za 19 euro. Inny gracz mając do dyspozycji kupno gry za 20 euro i takiej samej gry za 19 euro z pewnością wybierze opcję lepsza dla własnego portfela. Wtedy i on przejdzie grę i zdecyduje się ją odsprzedać ? by mieć więcej kasy na nowe gry. Sprzedając grę znów o euro taniej sprawi, że kolejny gracz będzie chciał kupić owa grę taniej. I kupi. Gry będą tanieć. W końcu gry będą kosztować euro czy dwa. Wtedy tez wielkie korporacje produkujące gry za grube miliony zbankrutują. Gdy zbankrutują one, zbankrutuje i Steam. Tym samym będziemy mogli się z naszą ukochaną elektroniczna rozrywką pożegnać.
Teraz ktoś może powiedzieć, że przecież sprzedaż używanych gier konsolowych istnieje a z rynkiem wiele złego się nie dzieje. Oczywiście. Ale wersja pudełkowa się zużywa. Folijka na pudełku może być porysowana paznokciami, instrukcja ubrudzona zupą pomidorową, te pstryczki zamykające pudełko zepsute. A używane gry digitalowe? Ich nawet ściągnięcie folii ochronnej nie dotyczy. Używana gra pudełkowa z reguły ma na sobie oznaki bycia używaną, gra elektroniczna nie.
Poza tym ? dlaczego to Steam jest brany pod uwagę VZBV? Dlaczego nie widzą niczego złego w braku możliwości odsprzedaży na takich platformach jak Origin, Uplay czy chociażby swojskie muve? Tam też nie możemy odsprzedać gier.
Tak więc, jak widzimy ? Gabe nie miał wyboru. Musiał zrobić co zrobił. Dla naszego dobra. I to wcale nie jego wina. To wina VZBV, które na nim takie działanie wymusiło. Gdyby siedzieli sobie cichutko i dokładnie przemyśleli swój postulat nadal nasze gry należały by do nas. Zanim jeszcze raz spróbujesz obrazić Newella za zmianę polityki Steama pomyśl dwa razy.
42 komentarzy
Rekomendowane komentarze