Miało być Hair, ale będzie następnym razem z prostego powodu. Przypomniało mi się, że tydzień temu wspomnienia nie było i w sobotę wychodzi jedno nadprogramowe. Stwierdziłem zatem, że trzeba dać coś pomiędzy. No i niedługo wspomnienie #25 ? będzie tekst o pewnej filmowej serii, coś jak było z Obcym?
Tim Burton ma niezaprzeczalnie pewien charakterystyczny styl robienia filmów, jego dzieła łatwo rozpoznać z daleka. Washington Irving, słynny twórca amerykański z okresu romantyzmu napisał swego czasu opowiadanie zatytułowane ?Legenda o Sennej Kotlinie? (swoją drogą polecam przeczytać wspomniany tekst oraz ?Rip Van Winkle?), które zainspirowało słynnego reżysera. Opowieść o bezgłowym jeźdźcu wydaje się idealnym materiałem na horror, a jeżeli dodamy do tego unikatowy styl reżysera można spodziewać się naprawdę ciekawego filmu. Jak wypadł Jeździec bez Głowy, efekt zderzenia Burtona i Irvingiem? Będzie strasznie, czy nie bardzo?
Wokół Washingtona Irvinga
Na wstępie należy zaznaczyć, że nie mamy do czynienia z wierną adaptacją, a raczej wymyśloną na nowo historią opartą o już istniejący tekst. Ichabod Crane, główny bohater obu dzieł (jak jest Burton to musi być Johny Depp) nie jest tym razem nauczycielem, a nowojorskim detektywem, który przybywa do Sleepy Holow w celu rozwiązania zagadki dotyczącej tajemniczych morderstw. Wszystkie ciała znaleziono, jednak za każdym razem brakuje głowy, nikt nie wie nic o ich losie. Oczywiście bohater jest detektywem i nie wierzy w zabobony (chociaż to akurat jest związane z jego przeszłością, o czym w filmie też będzie). Mieszkańcy uważają, że mściciel pozbawiony głowy to duch jednego z żołnierzy, który walczył w okolicy i zginął, a następnie powrócił, by mścić się na ludziach.
Kolejną, dość istotną różnicą względem tekstu bazowego jest relacja między Ichabodem, a Catheriną ? pewną kobietą ze Sleepy Holow, która wpadnie mu w oko i raczej nie będzie zamierzała z niego wypadać. Akcję oryginału napędzało nie tyle przybycie jeźdźca, co rywalizacja między głównym bohaterem, a Bromem, młodzieńcem, który podrywał Catherinę zanim nauczyciel przybył do wsi. Ze względu na to oba dzieła toczą się trochę innym torem. Obaj mężczyźni próbowali zaimponować pannie na pewnym przyjęciu. W opowiadaniu Irvinga Bezgłowy Jeździec był początkowo wymysłem Broma, ?opowieścią na podryw?. Po wyjściu z imprezy, Ichabod spotkał w drodze do domu wspomnianego jeźdźca i przepadł. Burton tę relację pominął i w swoim filmie skupił się przede wszystkim na przekazaniu romantycznego klimatu. Z tego względu polecam zobaczyć obie wersje tej historii.
Wersja Burtona
Ichabod jest zdania, że to pewnie jakiś dowcipniś się przebiera, by z pewnego powodu mordować ludzi, jednak naukowe metody w rezultacie go zawiodą. Sprawa jest bowiem bardziej skomplikowana, a tożsamość jeźdźca okazuje się mroczniejsza i bardziej zagadkowa, niż podejrzewa detektyw. W pewnym momencie będzie on zmuszony zrezygnować z racjonalizmu i przyjąć do wiadomości, że istnieją także zjawiska, których nie da się łatwo wytłumaczyć. Żeby załatwić sprawę z jeźdźcem Ichabod będzie musiał najpierw w niego uwierzyć. Mieszkańcy Sleepy Holow początkowo odgrywają rolę głupiego ludu, co to w bujdy wierzy, z czasem jednak okaże się, że prawda leży pośrodku. Jeździec nie jest przebierańcem, ale też sam nie wpadł na pomysł podrzynania gardeł ? jak niby mogło mu to przyjść do głowy skoro jest jej pozbawiony?
Na pochwałę zasługuje też znakomita sceneria. Sleepy Holow wydaje się w promieniach słońca całkiem miłym miasteczkiem, poczekajcie jednak do chwili, kiedy zgasną światła, zatrzęsie się ziemia, a kozy zaczną uciekać. Kiedy Bezgłowy Jeździec rozpoczyna swój galop, nawet kryjówka nie pomoże. Co ciekawe jednak nie mamy tu do czynienia z typowym rzeźnikiem. Postrach wsi zdaje się uderzać w dokładnie zaplanowane cele, unika walki z postronnymi. Tutaj mamy do czynienia przede wszystkim z opowieścią o dobrze zaplanowanym spisku, miłość głównych bohaterów jest tylko dodatkiem, ale i powodem, dla którego Ichabod w chwili zwątpienia nie zawróci konia, by powrócić pokonany do Nowego Jorku i rozpoznawać przyczyny zgonu, jak tam mają w zwyczaju. Człowiek wyłowiony z kanału? Utopił się. Takie są tu metody?
Horror bez strachu
Film Burtona zasadniczo klasyfikuje się jako horror, ale nie jest to raczej coś, co zapewni solidną dawkę strachu tym, którzy lubią potem śnić nocami o strasznych rzeczach. W sumie to bardziej groza w stylu tego reżysera ? wynika z nieziemskiego klimatu oraz zderzenia charakterystycznego dla Burtona stylu z romantyzmem. Jeździec bez Głowy jest filmem, którego co prawda przestraszyć się nie idzie, ale jednak znalezienie się w sytuacji bohaterów też nie byłoby niczym przyjemnym. Główny bohater już w dzieciństwie nie miał łatwo. Racjonalne podejście Ichaboda do wszystkiego jest w pewnym sensie wymuszone przez wydarzenia z przeszłości. Jego matka została zamordowana za uprawianie czarów, sam bohater ma na rękach blizny, które pozostały mu po tym, jak wiedziony ciekawością dotknął pewną maszynę do tortur. Detektyw tak naprawdę nie od początku wierzył tylko w to, co namacalne, dopiero nauczył się tej postawy obserwując konającą matkę.
Bohater zawsze nosi przy sobie tajemniczą zabawkę, która przypomina przypinkę z jednej strony znajduje się klatka, z drugiej zaś ptak. W trudnych chwilach Ichabod obraca sznurki i fragment materiału z obrazkami obraca się tworząc jedną całość. Jest taka scena, kiedy pokazuje zabawkę Catherinie, dziewczyna myśli, że to magia. On odpowiada, że ?nazywamy to optyką ? oddzielne obrazki razem tworzą jeden. Oba te symbole pojawiły się także w Bioshocku Infinite, jednak nie wiem, czy jest to tylko czysty zbieg okoliczności, czy mamy do czynienia z inspiracją (zaraz powiecie, że tylko dlatego wygrzebałem ten film?).
Jednak stwierdzenie z nawiasu jest dalekie od prawdy. Jeździec bez Głowy trafił tu przede wszystkim dlatego, że ma świetny (niekoniecznie straszący, ale na pewno niepokojący) klimat. Drugi, chyba też ważniejszy powód jest taki, że to po prostu Burton, jeden z moich ulubionych reżyserów. Opisywany film stoi trochę na uboczu innych, sławniejszych: Soku z Żuka, Gnijącej Panny Młodej, Sweeny Todda czy choćby Charliego. Mimo to nie jest filmem od wymienionych gorszym i trochę przykro, że zapomina się o nim. Jak dla mnie warto go obejrzeć, a już bez wątpienia warto przeczynać tekst autorstwa Washingtona Irvinga, by przekonać się? czy romantyzm jest rzeczywiście tak nieciekawy, jak go malują?
*- istnieją dwa tłumaczenia nazwy Sleepy Holow - jako dolina lub kotlina. Mi w sumie ta druga wersja bardziej się podoba, więc jej używam...
6 komentarzy
Rekomendowane komentarze