Skocz do zawartości

Wzgórza pełne glutów

  • wpisy
    38
  • komentarzy
    162
  • wyświetleń
    20796

Guilty pleasure


Dawid2207

1082 wyświetleń

Mam zamiar zrobić rzecz sprzeczną z moją naturą: nie przedłużać wstępu i od razu przejść do rzeczy. Tytułowe guilty pleasure można dosłownie przetłumaczyć jako "winna przyjemność". I wbrew pierwszemu skojarzeniu, chodzi tutaj o niezwykle słabe gry, filmy, książki itp., które mimo swej oczywistej, wręcz obiektywnej nieporadności w jakiś sposób bawią czy zajmują. I Bóg jeden wie, czemu obejrzałem dziesiątki razy Nową Trylogię Star Warsów, bawiąc się tak samo za każdym razem...

Zaprezentuję poniżej moją listę ulubionych guilty pleasure, głównie po to, by sprowokować to stworzenia własnych list. Nie umieszczę ww. "Star Warsów", bo musiałbym zapchać nimi całą listę.

(Czuję się jak na terapii grupowej, w której teraz nadchodzi ten nieszczęsny moment powstania i wyrzucenia z siebie pierwszego zdania).

10.

7152507.3.jpg

Nie lubię słońca. Uwielbiam ponurą pogodę, kiedy leje deszcz, chmury roztaczają bezpieczną aurę przykrywając wszelkie promieniowanie, łącznie z zabójczym światłem. Być może to zamiłowanie do takich klimatów sprawiło, że naprawdę lubię "Ligę Niezwykłych Dżentelmenów". Patrząc z boku: głupoty straszne, tutaj Dorian Gray, tam z jakiegoś powodu w sprawę miesza się... Tom Sawyer. Dodajcie kapitana Nemo, Dr Jekylla/Mr Hyde, Minę Harker i mamy jedną z najlepszych drużyn wszech czasów. I Sean Conerry (szczerze mówiąc, nie pamiętam, kogo grał... chyba samego siebie). Superbohaterowie w deszczowych klimatach - i to wystarczy, żeby zdobyć moje filmowe serce.

9.

6911962.3.jpg

Wystarczy rzut oka na powyższy plakat, żeby nieźle się ubawić i dowiedzieć się, jaką mniej więcej fabułę sprezentował nam Roland Emmerich. Chyba nie trzeba jej przedstawiać; wystarczy obejrzeć dowolny film tego pana, pozostałe są takie same. Ale o ile taka "Godzilla" czy "Dzień niepodległości" odrzucają mnie od siebie, to "Pojutrze" coś w sobie ma. W sumie dawno nie widziałem tego filmu, ale pamiętam, że gdy byłem mniejszy, ta atmosfera nadciągającego zagrożenia strasznie mnie przyciągała. Kicz, kicz, kicz, sztampa goni sztampę. Ale bardzo dobrze strawny.

8.

garfield-the-movie-20484.jpg

Tego się wstydzę. Naprawdę mocno się wstydzę. Bo jestem wielkim fanem komiksu, mam ich bardzo dużo (osobny ołtarzyk na półce), skompletowałem zdaje się większość wydanych w Polsce (brakuje mi paru "szarych"). I fanem dalej jestem, odświeżam sobie komiks regularnie. Natomiast film jest zupełnie sprzeczny z oryginałem, zamiast inteligentnego humoru mamy... hm... (spójrzcie na plakat). No i w sumie... co z tego? Oglądało mi się to bardzo przyjemnie i jakimś cudem nie załamywałem się widząc, co zrobili z Johna czy Liz. Mam słabość do familijnych filmów i luzackich klimatów (a mają ze mną tyle wspólnego w 'realu' co Stalin z kapitalizmem).

I nie zrozumcie mnie źle - to nie jest dobry film, absolutnie. Ale bardzo sympatyczny.

7.

terminator-3-rise-machines-2003-movie-5.jpg

O ile "jedynki" mogę bronić jeszcze jako całkiem niezły thriller, a "dwójkę" jako naprawdę świetny film akcji, to "trójkę" już tylko jako guilty pleasure. Film idealnie odzwierciedlają onomatopeje: "bum", "tratata"... i właściwie tyle. Same strzelaniny, fabuła leży i kwiczy (dali jakiś tam głupi pretekst do nich, kto by tam zwracał uwagę). Jest Arnie, jest "terminatorka" - jestem kupiony.

6.

7193847.3.jpg

Tak, ja też załamuję się oglądając potworki w stylu "Poznaj moich spartan" czy "Total disaster". A superhero? Jest co najmniej równie żenujący. Jest bardzo żenujący, ale przy tym cholernie zabawny. Sparodiował niemal każdą scenę z filmowego "Spider-mana", zresztą biorąc też na warsztat m.in. X-menów. Gdyby wyrzucić naprawdę idiotyczne sceny (np. z Hawkingiem... nie pytajcie), byłoby nawet nie takie złe. A tak jest na 6065. miejscu w rankingu światowym na filmwebie, i lepiej niech tam zostanie. A może...

TO dopiero było wstydliwe. Ale dalej...

5.

Spider-Man-2002-Telugu-Movie-Watch-Online.jpg

Mógłym tu w sumie wrzucić każdą część (oprócz "3" Raimiego, która jest po prostu beznadziejnie żenująca). Tak - lubię filmy ze Spider-manem, w sumie nawet bardziej niż kreskówkę (z komiksami nie miałem przyjemności obcować). Świetna muzyka Elfmana, typowy, amerykański, mega-patriotyczny klimat, Mary Jane, bardzo sympatyczna, też na swój sposób "familijna" atmosfera. No i sympatyczny główny bohater (nienawidzę takich zarozumialców jak Iron-man czy inny Avenger).

4.

1987_predator_017.jpg

Arnold po raz drugi. "Predatora" umieściłem tu właściwie w hołdzie wszystkich kiczowatych rozpierduch z lat 80. Także śmiało zamieńcie ten film z "Komando", "Uciekinierem" czy coś, jeśli wolicie. Filmy z lat 80. coś w sobie mają, i choć przy tej właśnie produkcji bardziej się uśmiałem niż bałem (bo to chyba miało być straszne?), to nie potrafię nie docenić wrodzonej aparycji i charyzmy Arnolda. Mam do gościa słabość (jakkolwiek by to nie brzmiało) i tyle.

Nadmienię tu jednak, że "powrót do lat 80.", jakim mieli podobno być "Niezniszczalni" w ogóle nie przypadł mi do gustu.

Teraz będzie już poważniej, filmy, które uważam za naprawdę świetne (choć obiektywnie słabe).

3.

7210541.3.jpg

Mówiłem już, że lubię filmy familijne? Jakoś mnie ten kicz pociąga. Ten film, w Polsce pod tytułem "Wszystkie drogi prowadzą do domu", zebrał w sobie wszystko, co lubię w takich filmach. Całkiem ładny morał, sympatyczna bohaterka, klimat typowego, amerykańskiego rancza. Jest "zachodnio", jest kowbojsko. Ponadto koniki, pieseczki, wszystko, co małe dziewczynki (i ja) lubią najbardziej. W tle przewija się bardziej poważny wątek o eutanazji i choć zakończenie nie zadowala mnie w pełni, to tym razem nie dam wyrazu swojej prawicowo-fanatyczno-katolickiej ideologii, bo przekaz jest całkiem w porządku. Całość oczywiście jest zwieńczona typowym happy-endem, jakżeby inaczej.

No i dużo odwołań do jednej z moich ulubionych książek, "Zabić drozda".

Fajny film zrobiony z sercem. I tyle.

2.

7239791.3.jpg

Wiecie, Nicolas Cage to był kiedyś dobry aktor. I grał w dobrych filmach, serio. W tym okresie jednak jego aktorstwo już zaczęło kuleć, a był to dokładnie rok 2009. W sumie do "Zapowiedzi" przyciągnęło mnie to, co do "Pojutrza" - atmosfera nadciągającego zagrożenia, tutaj bardzo moim zdaniem umiejętnie poprowadzona. Jest bardzo dużo tajemnicy, fabuła jest z początku świetna (z kapsuły czasu zostaje wydobyta kartka z tajemniczymi liczbami; okazuje się, że są tam zaszyfrowane daty największych katastrof w historii ludzkości). Czasami strasznie, czasami dynamicznie, zawsze sympatycznie. Kompletnie nie mogę zrozumieć, skąd tak niskie oceny w Internecie. To kawał dobrego sci-fi, naprawdę.

OK, miejsce 1. Przepraszam bardzo, ale... w sumie czego się spodziewaliście po 1. miejscu listy winnych przyjemności?

ScoobyDooMovieWallpaper800.jpg

Nie wiem, od czego zacząć. Film debiutuje na listach najgorszych filmów tysiąclecia i jak wielu twierdzi, nigdy z niej nie zejdzie. Ocena na filmwebie to 5,7. Wszyscy lamentują: tragedia, profanacja, mord. Ale, jak pokazałem wyżej ("Garfield", "Superhero") - chyba... lubię profanacje?

Zacznę od tego, że się zgadzam. To absolutna profanacja kreskówki. Tylko, że... nigdy jej nie lubiłem. Wkurzały mnie idiotyczne zagadki i nienaturalne postaci, różne głupoty (jedną scooby-chrupkę? dwie scooby-chrupki? pudełko scooby-chrupek?). Jedyne sezony, które mi się podobały, to te z serii "Co nowego u Scooby'ego?". Całkiem podobne do filmu, swoją drogą.

Nie jestem tu, aby przedstawiać fabułę, także i tym razem to sobie odpuszczę. W "Scoobym" mamy luzacki, studencki klimat, prymitywne dowcipy, fajne dialogi i... ośmieszenie oryginalnego "Scooby'ego". Może właśnie dlatego film cieszy się taką złą sławą? Ponadto świetny soundtrack (Shaggy, Baha Men, Outcast)... no i bohaterowie.

Wreszcie stali się "jacyś", nabrali konkretnych kształtów. Shaggy stał się luzakiem na całego, Daphne typową damą w opałach, Fred zarozumiałym liderem ("moja nowa książka: <Fred o Fredzie: moje liczne oblicza>), a Scooby... to Scooby. A, jest jeszcze Velma.

Youtube Video -> Oryginalne wideo

No czy to nie jest super?! Jak to...?

Mówcie co chcecie, oglądałem ten film naprawdę dziesiątki razy (to nie przenośnia) i do tej pory czasami to robię. Nigdy mi się nie nudzi, zawsze mnie śmieszy. Ma w sobie coś, co sprawia, że zawsze śmieję się do rozpuku (a zazwyczaj na filmach siedzę totalnie niewzruszony, niezależnie od wydarzeń rozgrywających się na ekranie).

I naprawdę polecam "Co nowego u Scooby'ego", bo to kawał dobrej kreskówki (tak, też profanacja w stosunku do oryginału).

Dziękuję bardzo za wytrzymanie tych moich bredni. Chętnie poznam wasze.

4 komentarze


Rekomendowane komentarze

Ech, dlaczego 3/4 tych filmów, łącznie ze Scooby-Doo, to też moje guilty pleasures? Ja nie mam raczej nic do dodania, może poza tylko wspomnianym tutaj "Meet my spartans".

Link do komentarza

'Meet the Spartans', jak już. Nawiasem mówiąc, nie wiem czemu tak się temu filmowi dostaje, dla mnie był całkiem spoko. Nie mów, że nie urzekła Cię scena GTA Hot Gate :) A pierwszy Predzio to klasyka i Obiektywnie Dobry Film.

Link do komentarza

Część filmów znam, część kojarzę - ale mimo wszystko moim osobistym(i chyba najbardziej tym zadziwię tutaj zgromadzonych)"Guilty pleasure" jest... Alien vs. Predator.

Nie wiem, czy jest to spowodowane moim zamiłowaniem do Sci-Fi, sympatią do Predatora, czy może wieczornymi seansami Obcego. W każdym razie zarówno zmieszaną z błotem jedynkę, jak i stawiającą wyłącznie na jatkę dwójkę cenię sobie wysoko.

Zaskakujące jest, że w sumie nie wiem dlaczego, ale to chyba przywara opisanych przez ciebie "Winnych przyjemności".

Przyjemny i niespotykany wcześniej artykuł.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...