Elfen Lied jest dla mnie serią trudną do zrecenzowania, a tym bardziej ocenienia. Kocham jej dorosły, mroczny klimat, no i uwielbiam główną bohaterkę. Mam jednak spore wątpliwości co do tego, czy emisja anime jeszcze przed poznaniem oficjalnego zakończenia mangi była takim dobrym pomysłem...
UWAGA!
Ze względu na obsceniczny charakter niektórych screenów umieszczam je w spoilerach.
Żeby nie było, że nie ostrzegałem!
Anime już od pierwszych scen stara się zaszokować widza. Krew się leje, odcięte głowy latają dookoła, a na dodatek na ekranie widzimy całkowicie nagą nastolatkę, sprawczynię całego zamieszania. Oto Lucy, niezaspokojona morderczyni w ciele młodej dziewczyny. Jest ona Dicloniusem - mutantem posiadającym rogi i cztery, niewidzialne ramiona, którymi bez problemu może przeciąć człowieka, czy odbić standardowy pocisk z pistoletu. Z tego powodu przez prawie całe życie była przetrzymywana w ściśle tajnym ośrodku badającym ową mutację. Jakimś cudem jednak uciekła, od razu przystępując do eksterminacji ludzkości. Nie oszczędzając praktycznie nikogo przebija się przez kolejne korytarze laboratorium, przemalowując każdy z nich na czerwono. Jej uroczy killing spree przerywa dopiero pocisk wysokiego kalibru, który ogłusza naszą morderczynię. Na nieszczęście dla wszystkich ludzi na świecie jej ciało spada do morza, bezwładnie dryfując w kierunku wybrzeży Kamakury...
...gdzie przypadkowo odnajdują ją Kouta i Yuka - kuzynostwo, które przybyło na plażę aby, przy okazji spotkania po latach, powspominać dawne czasy. Jak to możliwe, że Lucy ich nie zabiła? Otóż postrzał "uaktywnił" jej drugą osobowość. Całkowicie nieszkodliwą, zachowującą się jak kilkuletnie dziecko i cholernie uroczą Nyu. No więc co się robi z nagimi, oszołomionymi nastolatkami znalezionymi na plaży? Zaprowadza się je na posterunek policji/do szpitala Oczywiście, że zabiera się je do siebie, do domu! W międzyczasie laboratorium, z którego Lucy uciekła, rozpoczyna poszukiwania...
Tak mniej więcej prezentuje się fabuła pierwszych dwóch odcinków. Dalsza część historii to typowy dramat psychologiczny. Pod strzechy Kouty trafiają kolejne dwie dziewczyny - bezdomna Mayu i kolejna Dicloniuska Nana. Każdy z domowników ma swoje problemy, oraz przeszłość, o której wolałby nie rozmawiać. Niektóre ze scen nie są ciężkie przez krew, tylko ze względu na drastyczność psychologiczną. Widzimy między innymi dzieciństwo Lucy, która przez swoje rogi jest szykanowana przez swoją klasę, a nawet i własną matkę, oraz jej pierwsze morderstwa. Kto wie, może gdyby ludzie traktowali ją lepiej, jej instynkt zabójcy nigdy nie wyszedłby na jaw? Miała wtedy tylko jednego przyjaciela, który, przynajmniej według niej, ją zdradził...
Tu chciałbym przejść do największego błędu popełnionego przez scenarzystów anime. W momencie emisji serialu, manga była jeszcze w trakcie wydawania. To spowodowało powstanie dwóch, zupełnie różnych zakończeń. To pierwsze jest, przynajmniej według mnie, zbyt "szczęśliwe". Scenarzyści nie przewidzieli też, że twórca mangi chciałby definitywnie zakończyć swoje dzieło, więc anime kończy się strasznie głupim cliffhangerem, zostawiając nam więcej pytań, niż odpowiedzi. Straszna szkoda, bo właśnie to diametralnie zmieniło moje podejście do tytułu. Sytuacji nie naprawił też odcinek specjalny, który nie wnosi prawie nic do fabuły, jedynie nawiązując do sceny, która inaczej byłaby zapomniana.
Kreska niestety już zdążyła trochę się zestarzeć, głównie modele ludzi, bo same tła są w większości przypadków bez zarzutu. W ostatnich odcinkach zdarza się nieładny zabieg powtarzania kadrów. Mroczny klimat rysunku tuszuje większość z tych błędów, ale mimo wszystko nie można negować ich istnienia. Soundtrack składa się z ciszy, miliarda wersji "Lilium" i, według mnie, kompletnie nieklimatycznego endingu "Be Your Girl". Może i były jakieś inne utwory, ale szczerze? Nie zwróciłem na nie najmniejszej uwagi! Jeżeli chodzi o samo Lilium...
Nie będę kłamał, jest to jeden z moich ulubionych openingów. Jest fantastyczny! Ma w sobie to "coś", które zwyczajnie nie pozwala mi go pominąć. Z resztą, co ja się będę rozwodził! Najlepiej sami zobaczcie i oceńcie!
http://www.youtube.com/watch?v=Nl4zXuMeT6g
Podsumowując. Mamy tu do czynienia ze świetnym, trzymającym w napięciu anime, które zostało zepsute nieklimatycznym zakończeniem. Jeżeli nie czytaliście mangi, to mój zarzut może wydawać się bezpodstawny. Dodajcie sobie wtedy +1 do oceny. Ja mam jednak nadzieję, że twórcy pójdą kiedyś po rozum do głowy i na fali popularności tytułu stworzą reboot, tak jak w przypadku "FullMetal Alchemist", czy "Hellsinga". Ba! Ucieszyłbym się nawet z filmu pełnometrażowego, lub zwyczajnej OVA, byleby definitywnie zakończyć serial!
@OGŁOSZENIA PARAFIALNE!
Następny w kolejce do ocenienia znajduje się "Another". Przygotujcie się na klimat, jak z filmu "Oszukać przeznaczenie", no i na całą masę ciasta! Tym razem postaram się ograniczyć czas napisania recenzji
Całkiem niedawno przetłumaczyłem też naprawdę fajny, Vocastepowy kawałek takamatta p.t. "Tokio Funka". Fanom muzyki elektronicznej powinien się spodobać!
8 komentarzy
Rekomendowane komentarze