Hołd dla Sir Alexa
Sir Alex Ferguson zawsze był kimś więcej niż tylko trenerem jednej z wielu popularnych drużyn. Barcelony, Milany i inne Bayerny posiadają bogatą historię, silną markę i nie byle jakie legendy, ale czegoś im brakuje. Tej jednej jedynej osobistości - postaci między, której imieniem a nazwą klubu można by śmiało postawić znak równości.
Naturalnie, każdy może wymienić nazwiska Giggsa, Gerrarda, Maldiniego, Tottiego i innych, którzy potrafili dochować wierności jednym barwom. Jednak to co innego. Piłkarz, nawet znakomity, pozostaje trybikiem w futbolowej układance. Ferguson był kimś więcej ? projektantem, który przez ponad ćwierć wieku panował nad maszyną z Old Trafford. Był nie tylko trenerem, ale również stabilizatorem zespołu, autorytetem i wychowawcą dla całego zastępu świetnych piłkarzy.
Charakter Sir Alexa, jego styl pracy i filozofia, ukształtowały moje spojrzenie na sport i ciągle wzbudzają we mnie podziw. Setki anegdot opowiadających o suszarkach Szkota (nawet po wygranych meczach!) oraz latających po szatni butach i obelgach, zawsze mnie inspirowały. Jako nastolatek nie mogłem pojąć dlaczego rodzimi trenerzy nie nałożą podobnego reżimu swoim podopiecznym. Dlaczego tak niewiele osób potrafi okazać siłę i determinację, gdy te są naprawdę potrzebne? Kibicowanie United wyrobiło we mnie niezachwiane przeświadczenie o twardej hierarchii, na czele z bossem. Z tego też powodu do dziś hołduje zasadzie braku ludzi niezastąpionych, którą Fergie konsekwentnie wcielał w życie.
Nie myślcie jednak, że oto po odejściu staruszka na zasłużoną emeryturę zapomniałem o jego błędach. Nie mogłem pojąć wielu decyzji, cierpliwości dla niektórych miernot i nadmiernego (szkockiego) skąpstwa Fergusona. Niejednokrotnie pukałem się w czoło słysząc plotki transferowe bądź widząc przed meczem wyjściowy skład. Jednak, co zdumiewające, summa summarum nawet najdziwniejsze działania managera okazywały się znacznie sensowniejsze niż wydawało się na pierwszy rzut oka. Czerwone diabły przez kilkadziesiąt sezonów nie wypadły poza czołówkę, a ewentualne błędy, Sir Alex zawsze rekompensował kibicom z nawiązką.
Teraz pozostaje tylko pytanie o to kto przejmie schedę po legendzie. Nawet jeżeli następca okaże się świetnym fachowcem, to wiele wody upłynie w Irwell, zanim fani United - w tym ja - oswoją się z widokiem twarzy nowego managera. W końcu, Sir Alex Ferguson kierował Manchesterem jeszcze zanim zainteresowałem się futbolem. Jeszcze zanim pojawiłem się na świecie.
4 komentarze
Rekomendowane komentarze