Forza na sukces. Odc. 3425. Horizon 1000 Club, osuszanie portfela i przepowiadanie przyszłości.
Wpis, którego nie planowałem bezpośrednio. Przejrzałem jednak swoje szkice i doszło do mnie, że mam w przygotowaniu trzy teksty dotyczące serii Forza. Postanowiłem to jakoś połączyć i wyszła mi wielka ściana tekstu. Będzie trochę wrażeń z Horizon pół roku po premierze gry, narzekanie na model biznesowy, przemyślenia na temat tego czy Forza jako seria idzie w dobrym kierunku i kawałek listy życzeń odnośnie tegorocznej odsłony serii. Jeśli nie chcecie tekstu czytać to wersja TL;DR jest na samym dole.
Na początek krótkie wyjaśnienie. W ciągu ostatnich kilku miesięcy pisania na blogu dostałem parę wiadomości, według których "jestem uprzedzony do serii Forza", "fanboj Gran Turismo przeze mnie przemawia" i "nie potrafię docenić genialnej gry". Przyjmuję krytykę i odpowiadam na zarzuty. Uwielbiam Forzę. Podziwiam serię za przywiązanie do detali, oprawę graficzną i świetny garaż. Jestem jednak troskliwym fanem, który chce żeby jedna z moich ulubionych aktywnych serii stawała się coraz lepsza zamiast zatrzymać się w miejscu lub, co moim zdaniem dzieje się dzisiaj, cofać się. Chcę, żeby Turn10 i inne studia pracujące nad serią skupiły się na rzeczach istotnych w samochodówce zamiast krążyć i dopracowywać do perfekcji elementy, które są tylko dodatkami. Jeśli Forza zrobiłaby dobrze to na co zwracam uwagę przy zachowaniu doskonałości w dotychczasowych elementach to dostałbym najlepszą grę samochodową w historii. Rzekłem i przechodzę do pierwszego punktu dzisiejszego programu.
Forza Horizon: Epilog
Od premiery Horizon i początkowego maratonu włączyłem grę może 3 razy. W dodatku nigdy na dłużej niż 15 minut. Potencjału do powtarzania gra nie ma, zawartości mało, a sama jazda wcale nie sprawia przyjemności. O ile w załatanym Most Wanted 2012 można w prosty sposób ograniczyć ślizganie poprzez umiejętną jazdę, to tutaj się tego zrobić nie da. Jest tak samo jak było. Wyprowadziłem z wirtualnego garażu wielkie, kilkusetkonne Ferrari F40 Competizione. Trzeci bieg, niskie obroty i tył ucieka bez sensu. Smutek mnie ogarnął.
Forza Horizon to moim zdaniem jedna z tych gier, które kompletnie nie sprostały oczekiwaniom i nie wykorzystały drzemiącego w nich potencjału. Możliwości były ogromne. Jeżdżąc pustymi drogami i mijając paru kierowców kierowanych przez AI odczułem znużenie po kilkunastu minutach. "No ale lubro! Przecież przeszedłeś już grę! Rzadko kiedy samochodówki z otwartym światem oferują dobry endgame". Problem leży jednak gdzie indziej. Horizon było bowiem takie od pierwszej godziny. Jazda po niezbyt rozległym terenie była urozmaicana kolejnymi wyścigami. Powody, dla których kontynuowałem grę były trzy. Fantastyczne stacje radiowe ze świetnymi prowadzącymi, specjalne wydarzenia odblokowywane dzięki wzrostowi naszej popularności oraz klasyki poukrywane w szopach. Te rzeczy były świetne. Reszta była kiepska lub najwyżej przeciętna, ale wystarczyłoby naprawienie tylko dwóch łączących się ze sobą elementów, żeby zmienić zupełnie wizerunek gry. Wystarczyłaby fabuła i trochę żywszy festiwal.
Fabuły w Horizon jest tak mało, że uczciwie można po prostu ją olać. Wcielamy się w postać bezimiennego mężczyzny, który przyjeżdża do Colorado na festiwal w swoim wysłużonym VW Corrado. Spotykamy bezimienną dziewczynę, która pomaga nam i daje wskazówki jak pokonać poszczególnych rywali, którzy co prawda mają jakieś imiona, ale nie jestem w stanie ich sobie przypomnieć. W dodatku smutne jest to, że całkiem fajne cut-scenki trwają razem jakieś 5 minut i pojawiają się tylko w trakcie pierwszych dwóch godzin gry. Wygląda to tak, jakby twórcom zabrakło czasu. Fabuła w samochodówce to coś trudnego do zrealizowania, ale w zręcznościówkach z otwartym światem powinna być elementem obowiązkowym. Co prawda możemy dostać tragedię typu TDU2, ale równie dobrze może trafić się coś bardzo fajnego jak w Driver: SF czy NFS: Most Wanted 2005. Kompletnie martwy festiwal Horizon tylko wzmacnia poczucie pustki i bezcelowości rozgrywki. Do niedawna miałem problem ze znalezieniem sposobu na to jak tchnąć życie w Horizon bez zbytniego przekombinowania, ponieważ to co działa w rzeczywistości może kompletnie się nie sprawdzić w grze. Na całe szczęście miesiąc temu pojawił się
Wracając jednak do sensu grania w Horizon po ukończeniu ostatniego "fabularnego" wyścigu. Jakiś czas temu gra dostała darmowe rozszerzenie 1000 Club. W ramach dodatku każde z aut dostało 5 lub 6 wyzwań. Wypełniając aktywności otrzymujemy medale, a naszym zadaniem jest zdobycie ich wszystkich. Nazwa DLC wiąże się z liczbą wszystkich wyzwań, których jest właśnie około 1000. Oczywiście została tu zastosowana pewna sztuczka, bo jeśli nie kupiliśmy żadnych DLC to dostajemy w zasadzie coś w rodzaju 750 Club. Pomimo tego, że nakład pracy w dodatek nie był z pewnością zbyt duży to kolejne wyzwania są całkiem fajnie przemyślane. Mamy wykręcanie określonych trików, przejazd z punktu A do B w wyznaczonym czasie, zdobycie danej liczby punktów za wyczyny za kółkiem czy osiągnięcie i utrzymanie maksymalnej prędkości. Zdobycie wszystkich medali dla danego auta trwa od 5 do 10 minut. Biorąc pod uwagę, że w grze jest obecnie koło 210 samochodów to 1000 Club zapewnia zabawę na blisko 30 godzin. Oczywiście jeśli gra w Horizon sprawia komuś przyjemność. Sam pojeździłem z pół godziny i wyłączyłem konsolę. Tak czy inaczej narzekać nie ma na co. Darmowa dodatkowa zawartość jest zawsze dobra, bo jest darmowa.
Nie zapomnij karty kredytowej
Obecnie Forza to jedna z tych serii, które na każdym kroku chcą siegnąć do portfela gracza. O zbyt drogich DLC czy mocno przesadzonych bonusach przedpremierowych Forzy Horizon już pisałem. Wspominałem również o absurdalnym rozwiązaniu zakupionych DLC, które odblokowują tylko auta w salonach. Musimy je dopiero kupić korzystając z wirtualnych kredytów lub żetonów zakupionych za prawdziwe pieniążki. Na pierwszy rzut oka nie jest może to problemem, ale wyobraźcie sobie, że kupiliście paczkę map do Battlefielda czy innego Call of Duty. Nie możecie na nich jednak grać dopóki nie zdobędziecie dostatecznej liczby doświadczenia na domyślnych mapach. No chyba, że zapłacicie za odblokowanie map. Teraz brzmi to gorzej? Wspomniane żetony to również jedna z bardziej inwazyjnych form mikropłatności w dużych, pudełkowych grach. Horizon pyta gracza za każdym razem czy chce sobie ułatwić rozgrywkę przy pomocy prawdziwych pieniędzy. Może mapa odkrywająca znajdźki? Nowy drogi samochód? Funkcja szybkiej podróży do każdego miejsca na mapie? Brakuje tylko psujących się aut, które można naprawić korzystając z płatnych żetonów. Biorąc jednak pod uwagę sukces Real Racing 3, to możemy się tego spodziewać w przyszłości.
Na Horizon po premierze nie wydałem nawet złotówki. Trochę inaczej było w przypadku Forzy Motorsport 4. Tam zamówiłem grę w edycji specjalnej przed premierą, wykupiłem sobie season pass na pierwsze pół roku, DLC z Porsche i kilka paczek z drugiego półrocza. Brakuje mi chyba tylko trzech DLC. Zainwestowałem w DLC do FM4 więcej niż na samo pudełko z grą. Nie żałuję. Niedobrze mi się jednak robi, gdy widzę w jaki sposób Microsoft i Turn10 odkopali FM4 po ponad roku od premiery i zajęli się ponownie jej promocją. W marcu tego roku bardzo się ucieszyłem z współpracy jaką nawiązało Turn10 z amerykańską serią ALMS. Ta współpraca zachęciła mnie nie tylko do ponownej gry w FM4, ale również do oglądania wyścigowej serii, którą do tej pory niezbyt mocno się interesowałem. Wygląda jednak na to, że z wirtualnej wersji ALMS w Forzie 4 mogą skorzystać tylko osoby, które wydają regularnie pieniążki na DLC. W trzech dotychczasowych próbach czasowych wykorzystano samochody sprzedawane oddzielnie. Każda okazja jest dobra, żeby sięgnąć do portfeli graczy.
Czas na powrót do korzeni, odważne decyzje i więcej V12
Moim głównym zarzutem wobec serii Forza jest fakt coraz głębszego upraszczania głównego elementu gry, czyli modelu jazdy. W 2005 przy okazji premiery pierwszej części gry zrobiono coś bardzo fajnego. Pierwsza Forza Motorsport i wydana wtedy na PS2 Enthusia Professional Racing tworzyły doskonały duet stanowiący mocną konkurencję dla niezagrożonej dotychczas serii Gran Turismo. Enthusia co prawda nie przetrwała, ale Forza stała się bardzo dużą serią. Druga odsłona na X360 pomimo sporej surowości spowodowanej przesiadką na nową generację była dalej grą bardzo dobrą i wymagającą sporych umiejętności od gracza. Przed trójka byłem niesamowicie podekscytowany. Telewizyjne reklamy z "okładkowym" Audi R8 powodowały u mnie niekontrolowaną ekscytację. Pierwsze kilka godzin z grą wywołały u mnie jednak lekkie zmieszanie. Pomimo, że rozgrywka dalej była wielce satysfakcjonująca to widać było sporo różnic względem "dwójki". Różnic, które według mnie, uczyniły grę gorszą. Zmieniono sposób w jaki działa kontrola trakcji ustawiając pewne jej elementy jako domyślne nawet przy jej wyłączeniu, hamulce nagle stały się fantastycznie skuteczne w każdym z aut i bez względu na ustawieniu, a lekkie przemodelowanie systemu mechanicznych uszkodzeń wymusiło pójście na ogólne ustępstwa. Czwórka co prawda nie pogorszyła sytuacji, ale i sytuacji nie naprawiła pomimo mocno nagłośnionej współpracy z Pirelli przy stworzeniu nowego modelu opon. Horizon z kolei pomimo obiecywanego silnika fizycznego z "dużych" odsłon serii jest czyściutką zręcznościówką. Bardzo bym chciał, żeby Forza na nowej konsoli MS zrobiła zwrot o 180 stopni i ruszyła w stronę realizmu zostawiając mniej wymagającym odbiorcom możliwość włączenia ogromnej ilości asyst. Tak jak robi to od ponad 15 lat Polyphony Digital.
Moje pozostałe życzenia dotyczące nextgenowej Forzy są takie same jak w przypadku każdej innej gry samochodowej na nowej generacji konsol. Mniej pary w tekstury, więcej w to co istotne. Chcę, żeby zmienne warunki pogodowe czy cykl dobowy były standardem. Chcę, żeby Real Road z rFactor 2 stało się czymś normalnym nawet w mainstreamie, który ma przecież na takie rzeczy więcej kasy. Podczas dłuższych sesji tor po deszczu powinien wysychać nierównomiernie. To byłoby fantastyczne. Do tego więcej dłuższych wyścigów, większy nacisk na międzyklasowe wydarzenia, lepiej zrealizowana kariera. Hillclimb, rajdy. Więcej tras. Na koniec wisienka na torcie. Lepiej odwzorowany Nurburgring. Ten w dotychczasowych Forzach jest kompletnie beznadziejny, z szerokimi, złagodzonymi zakrętami i bez różnic wysokości. To, ze Forza z tym funkcjonuje do dzisiaj jest dla mnie niepojęte.
Forza: Gotham Horizon Racing Challenge
Forza to marka, która będzie wydawana co roku. Kilka miesięcy temu dał to jasno do zrozumienia Dan Greenawalt, jeden z ojców serii. Na początku kwietnia serwis The Verge powołując się na swoje mityczne źródła ujawniło, że wśród tytułów startowych znajdzie się nowa Forza z "grafiką jak w prawdziwym życiu". Co prawda tego typu artykuły to oznaka tabloidyzacji branżowych mediów, które piszą dużo i byle co tylko po to, żeby nabić konto na reklamach (np. ostatnia drama Kotaku na temat czarodziejki Dragon's Crown), ale akurat wizja startowej Forzy jest całkiem prawdopodobna. Rzecz w tym, że wiele osób (w tym ja) założyło z góry, że będzie to Forza Motorsport 5. Co jeśli będzie inaczej?
Turn10 nie lubi przesiadek na nową generację sprzętu. Forza Motorsport 2 nie wyglądała najlepiej i dopiero trójka, dzieki zapożyczeniu paru graficznych elementów z PGR4 od Bizarre (odbicia, shadery), zrobiła wrażenie. Lekko podrasowana czwórka wygląda świetnie nawet dzisiaj, pomimo wydania na blisko 8-letniej maszynie. Do czego zmierzam? O ile Forza Motorsport 5 jest w tym roku całkiem możliwa, to Microsoft ma co najmniej kilka możliwości, żeby dać Turn10 trochę czasu. Co ciekawe, wszystko można podpiąć pod markę Forza.
Najpierw Forza Horizon 2. Playground Games na pewno coś robi i można podejrzewać, że zechcą jeszcze raz zainteresować się otwartą samochodówką w festiwalowym klimacie. Możliwe, że tym razem zrobią to dobrze. Zmiany na lepsze warto byłoby rozpocząć od nowego otoczenia. Colorado było nudne, jednokolorowe i mało zróżnicowane. Przydałoby się przenieść do Europy. Do tego więcej dubstepu, faktycznie ten sam model jazdy co w dużej Forzie i jakaś fabuła. Perfekcja. Serią, którą MS może przemianować na Forzę jest Project Gotham Racing. Wbrew pozorom, podpięcie PGR pod Forzę ma sens. Ostatnio można bowiem zauważyć unikanie wstawiania numerków w tytułach gier, ponieważ są one mało atrakcyjne dla mas. Zauważcie ile serii przestało się bawić w numerki. Dlaczego dwa duże startowe tytuły PS4 to Killzone: Shadow Fall i InFamous: Second Son, zamiast Killzone 4 i InFamous 3. Czemu Electronic Arts czy Square Enix prawie całkowicie zrezygnowali z cyferek? Serie niewydawane co roku lub nie mające ogromnej siły przebicia mogą mieć problem z zachowaniem normalnej numeracji. Odkopanie PGR po latach i wydanie PGR5 na nowego Xboxa może spowodować sporo nieporozumień. Skąd się wzięła ta seria? Czemu 14-letni John nie zna poprzednich gier z serii? Zdecydowanie lepiej byłoby podpiąć PGR pod markę Forza, która jest doskonale znana każdemu posiadaczowi X360. Nawet jeśli ktoś w Forzę nie gra, to widzi codziennie jej reklamy na dashboardzie konsoli.
Kolejną możliwością jest odkopanie innej serii MS, czyli Rallisport Challenge. RC było całkiem przyjemną serią stworzoną przez DICE, w czasie kiedy nie byli oni przykuci kajdankami do serii Battlefield i robili niezłe samochodówki typu V8 Challenge, Midtown Madness 3 czy właśnie dwie części Rallisport Challenge. Rajdy w czasie tej generacji konsol przechodzą kryzys. Seria DiRT jest imo martwa, a WRC od Milestone dopiero zaczyna gromadzić fanów. Forza Horizon próbowała się w rajdy bawić, ale wyszło to przeciętnie. Może pora odświeżyć ciekawą, typowo zręcznościową serię i zatytułować ją Forza: Rallisport? Oprócz tych trzech propozycji można stworzyć kilka zupełnie nowych tytułów. Formula Forza, Forza Off-Road czy Forza Watersport. Możliwości jest mnóstwo i być może wydanie w tym roku kolejnej przystawki, która da Turn10 więcej czasu na dopracowania FM5 byłoby dobrą decyzją.
Forza Forza!
Co by się nie działo, będę kibicował Forzie. Pomimo tego, że sukces serii opiera się na dziesiątkach milionów dolarów wpakowanych w marketing, dwóch zabitych przez MS seriach (PGR i Rallisport) oraz upraszczaniu rozgrywki to Forza na stałe wpisała się do kanonu gatunku. Gdyby teraz nagle Turn10 podwinęła się noga lub gdyby Microsoft uznał, że Forza jest konkurencją dla Halo to stracilibyśmy coś naprawdę fantastycznego. Za dwa tygodnie dowiemy się czegoś o tegorocznej odsłonie serii. Liczę na mocne uderzenie.
TL;DR
Gran Turismo król
14 komentarzy
Rekomendowane komentarze