Hm, tak, pamiętam cię, nigdy nie zapominam użytkowników. Powiem ci, że przeczytałem 2 książki Kinga (z czego jedna wydana pod pseudonimem), i, jak by to powiedzieć, zrobiłem ich recenzje.
Że co?
No oczywiście! Miałem przy nich stracha takiego że hej!
Jesteś pewien?
A co, chcesz wiedzieć, jak było naprawdę? Nie polecam... Muahaha!
Tak! Zrobiłem to! Przeczytałem 2 książki Kinga! Jakie mam na ich temat opinie? Cóż, fani tego autora, którzy każdej jego książce dawaliście 8,9,10/10, lepiej tego nie czytajcie. To mogłoby być straszne przeżycie.
#Regulatorzy (książka wydana pod pseudonimem)
Zaczyna się jak w bajce-piękny kwartał domostw, mili i ciekawi ludzie, piękna pogoda, znający się mieszkańcy... Ale tak jak w bajkach, zaczynają się dziać złe rzeczy. Nadludzkie.
Kto by pomyślał, że bajkowe furgonetki mogą narobić tyle złego? Oczywiście umysł tej operacji-morderczy pasożyt, który za nic ma życie innych ludzi.
Kłopot w tym, że nikt nie ma pojęcia, co zrobić-główny zły bowiem z chęcią zaczyna mordować ludzi, korzystając z wyobraźni nosiciela. Ilość mieszkańców zmniejsza się z godziny na godzinę, a nikt nie może nic na to poradzić. Wydaje się, że nie ma już ratunku...
Tak-ta książka sprawiła, że nie chciałem jechać do sklepu, bo bałem się Motoglin. I to chyba najstraszniejszy aspekt tej książki, na dodatek przerażają mało (ale jak skutecznie!). Reszta książki również przeraża... ale chaosem, masakrą i ohydą- autor dokładnie opisuje, co się działo z ciałem np. postrzelonym w głowę-odrażające.
Na dodatek, zakończenie jest mierne-nie usatysfakcjonowało mnie. Wkurzyły mnie również scenariusze Motoglin i innych tam seriali między rozdziałami. Mógłbym się jeszcze przyczepić do tytułu, ale byłoby to czepianie się na siłę. No i te wulgaryzmy...
Regulatorzy to całkiem niezła książka... ale tylko i aż tyle. Fabułą jest ciekawa, postacie również, w ogóle to ciekawe dzieło. Niestety, są minusy, i to ciężkie. Przynajmniej dla mnie. Sayonara, obejrzyjcie kolejny odcinek... Zaraz, coś nie tak.
7+/10
+fabuła
+postacie
+trochę straszy...
-...ale tylko trochę
-głównie obrzydliwością
-wulgaryzmy
-przestrzenie między rozdziałowe
#Sklepik z marzeniami
W Castle Rock pojawia się nowy sklepik. Jego właściciel, Leland Gaunt, mówi, że aby całkowicie dostać produkt, trzeba oprócz dania pieniędzy spłatać komuś niewinnego figla. Nieprędko okazuje się, że Gaunt "wnika w dusze" konsumentów i każe im robić okropne rzeczy. Na domiar złego, w Castle Rock dochodzi do morderstw, których sprawcami są... klienci sklepiku z marzeniami.
Całą sprawą zajmuje się szeryf, ale nim dojdzie, kto stoi za tym zamieszaniem, będzie musiał sporo pomyśleć. Tym bardziej, że również jemu Gaunt chce namieszać w głowie...
To, co się dzieje w tej książce, to po prostu armageddon- szczególnie pod koniec. Wszyscy się mordują, budynki wylatują w powietrze... Czysty chaos po prostu. Taki, który wciąga. Oprócz fabuły i ciekawych bohaterów mamy w prezencie rozterki uczuciowe innych ludzi. A oprócz tego mnóstwo przekleństw i obrzydliwe sceny mordowania. Jak dla mnie, książka ta się troszeczkę dłuży, ale jest niezła. Na dodatek straszy panem Gauntem (ale tylko pod koniec).
Polecam lekturę tej książki. Naprawdę. A jak nie przeczytasz... Cóż, znajdę cię- ja nigdy nie zapominam twarzy.
7+/10
+fabuła
+postacie i ich rozterki
+pomysł
+TOTALNY ARMAGEDDON!
+trochę straszy...
-głównie masakrą
-oraz pod koniec Gauntem
-jak dla mnie troszkę się ciągnie
-przekleństwa
8 komentarzy
Rekomendowane komentarze