"No one knows this boy, no one knows this fairy tale."
2 CDs??2,600
Premiera - 27/03/2013
Vocaloid: GUMI , IA , Kagamine Rin/Len
www: KEMU VOXX OFFICIAL WEBSITE
KEMU you clever devil! Przez ciebie musiałem złamać postanowienie "żadnych importów z Japonii", które dzielnie trzymałem od czasów "Mother 3" (i pewnie znowu złamię bo znając życie nowy Evangelion nie wyjdzie na zachodzie)
A wystarczyło dać album na iTunes...
No cóż, przynajmniej było warto!
Od jakiegoś czasu fascynuję się zupełnie niszowym poza Japonią rynkiem Vocaloidów.
"Vocaloid" to nazwa zbiorcza określająca komercyjne syntezatory głosu produkowane przez spółkę Yamaha we współpracy z zewnętrznymi firmami - syntezatory nie byle jakie bo w przeciwieństwie do naszej rodzimej Ivony są przeznaczone do śpiewu! Z resztą co się będę rozwodził - film w spoilerze powinien wszystko wyjaśnić (tylko włączcie napisy!)
Youtube Video -> Oryginalne wideo
Sam nie wiem co mnie wciągnęło w ten trend ale siedzę w nim od czasów późnego V2 (ok 2010r) i z każdą nową, ciekawą kompozycją moja "miłość" do Vocaloidów rośnie. Dlatego też w ramach spóźnionego prezentu urodzinowego sprawiłem sobie podstawową edycję (która i tak kosztuje fortunę...) nowego albumu mojego ulubionego producenta KEMU, który większość produkcji utrzymuje w naprawdę ciekawym, jRockowym stylu z nutką elektroniki.
Głównym selling pointem albumu jest osiem nowych, wcześniej nie publikowanych kompozycji. Fragment każdej z piosenek zamieszczonych na płytach można usłyszeć na poniższym crossfadzie:
Większość tekstów opowiada o "głupich problemach nastolatków" - nieszczęśliwa miłość, poczucie odrzucenia przez społeczeństwo i inne temu podobne sprawy. KEMU nawiązuje często do motywów samookaleczenia i samobójstwa, które to są ogromnym problemem Japonii. Wystarczy tylko wspomnieć, że to kraj w którym oprócz pięknych wiśni rośnie także dosyć potworny las
Kolejne piosenki są ze sobą luźno powiązane i w poszczególnych utworach można znaleźć nawiązania do innych o czym nie omieszkam wspomnieć.
Album składa się z dwóch "krążków", które postaram się po kolei opisać. Linki prowadzą do klipów ale, że nie wszystkie kawałki mają swoje PV-ki więc w przypadku reszty będziecie musieli posłużyć się wyobraźnią.
Pierwsza płyta rozpoczyna się półminutowym openingiem na pianinie, aby zaraz po tym przejść do (dla mnie) największego zaskoczenia albumu - delikatnie zremiksowanej wersji "Jinsei Reset Button" uzupełnionej o dodatkowe partie na fortepianie i zmodyfikowaną solówkę na "elektryku" (nie ma w internetach klipu z tej wersji więc zamieszczam starą, deal with eeeeet). Uwielbiam ten kawałek - była to pierwsza piosenka mojej aktualnie ulubionej Vocaloidki "GUMI", którą usłyszałem i od razu spodobał mi się jej typowo jRockowy głos. Jest to także pierwsza upubliczniona praca samego KEMU.
Kolejna piosenka i znowu GUMI -
Pierwsza z nowych piosenek - "Kimi ni Motetai" - tu w duecie z GUMI śpiewa Kagamine Rin. Jeżeli dobrze mi się zdaje, to tu po raz pierwszy KEMU nie korzystał z pomocy Orebanana-P przy "strojeniu" drugiej z "piosenkarek" (wcześniej taka sytuacja miała miejsce m.in. przy kawałku "Invisible" ale o tym dalej). Co więcej wyszło mu to wyśmienicie uwzględniając oczywisty fakt, że Rin wciąż nie otrzymała uaktualnienia z wersji "Append" do V3. Choć początkowo podchodziłem do tej piosenki jak do jeża, tak teraz mi się ona podoba. Nawet powiedziałbym, że bardzo!
W ten sposób docieramy do pierwszego instrumentala albumu - "Buzzing". Nazwa jest tu bardzo dosłowna jako, że melodia ma rzeczywiście całkiem "brzęczący" charakter. Spodobało mi się też wykorzystanie różnorodnych, mniej konwencjonalnych sampli dźwiękowych opartych na (jeżeli mnie słuch nie myli) koto i flecie indyjskim. Przy okazji, czy tylko ja odnoszę wrażenie, że KEMU jest fanem "Pijanego Wariata z Japonii" ZUN'a? Większość instrumentali na płycie zawiewa klimatem Touhou tak, że słuchając ich widzę lecące w moim kierunku pociski...
Kolejne dwa kawałki - "Mop Heroism" i "Time Machine to Nyuu Dougumo" - znowu całkowicie należą do GUMI. Są zdecydowanie spokojniejsze powiedział bym, że trochę bardziej w klimacie R&B niż jRock, gdzie GUMI sprawdza się najlepiej ale słucha się ich przyjemnie więc nie narzekam.
"Intron" to kolejny instrumental, tym razem napisany całkowicie na fortepian. Spokojny, wyciszający kawałek. Podczas jego słuchania lubię sobie z jakiegoś powodu wyobrażać, że opowiada on historię ostatnich chwil bezimiennego bohatera na placu boju (cholera co ja palę, że takie głupoty wymyślam...)
Miłe zaskoczenie - IA dostaje drugi solowy kawałek - "Bokura no Houfuku Seisaku". Klimatycznie różni się od jej poprzedniej piosenki - zdecydowanie więcej tu całkiem "metalowo" brzmiącej gitary i ostrzejszego wokalu, wciąż jednak wolę "Roku..." Piosenka w klipie jest w skróconej wersji bo to niestety tylko fanowska PV, oryginalna znajduje się tylko na bonusowym DVD/BR z edycji specjalnych albumu.
"Dokuhaku" to spokojniejszy utwór rozpisany na cały Vocaloidowy kwartet (GUMI, IA, Rin, Len). Klimatycznie pasuje pod piosenki śpiewane wieczorami na ogniskach a gdy na koniec do gitary klasycznej dochodzi "elektryk" robi się naprawdę ciekawie.
Ostatni utwór pierwszej płyty to wymieniony już przeze mnie wcześniej "Invisible" śpiewany przez duet GUMI i Rin. Swojego czasu gościł na moim telefonie jako dzwonek a potem budzik (każdy kto go odsłucha będzie wiedział dlaczego). Warto zwrócić uwagę na to, że to pierwszy utwór Kemu, który przebił poprzeczkę miliona wyświetleń na NicoVideo. Co więcej mogę powiedzieć - RUNPAPPA i czas na kolejną płytę!
A wita nas ona kolejnym instrumentalem - "Mythology". Słuchając go mam wrażenie, że powstawał z myślą o podłożeniu go pod bossfight z typowego jRPG (albo Touhou <- just saying).
<sarcasm>Ale co to? Cóż za niespodzinka! Oto kolejny kawałek śpiewany przez Rin i GUMI -
Aby odpowiednio opisać następną piosenkę sparafrazuję cytat z YT - chcę Anime oparte fabularnie na tej piosence i z nią jako openingiem. "Chikyuu Saigo no Kokuhaku wo" zdecydowanie na to zasługuje. GUMI po prostu błyszczy w takich utworach. Praktycznie nie odnajduję w nim żadnych typowych dla Vocaloidów przypadłości w stylu urywania głosek. Inaczej mówiąc - jest cudnie a fortepian znowu pięknie gra!
Powiem szczerze - nie lubię Len'a Kagamine w jego solowych piosenkach. Ma on po prostu zdecydowanie zbyt piskliwy głosik typowego nastolatka przed mutacją. "Tensai Shingaa Bonsai Shingaa" jakimś cudem mnie jednak nie odrzucił. Muszę przyznać, że spodobał mi się też chiptune w tle. Nie zrozumcie mnie jednak źle - dla mnie Len to wciąż przydupas Rin i nic tego nie zmieni
Więc Len dostaje za podkład chiptune, co w takim razie dostaje Rin? CHOLERNY INDUSTRIAL METAL! This just boggles my mind! "Kimatsu Shiken no Teiou" strasznie mi się spodobał od pierwszego odsłuchania. Jest szybki, rytmiczny a piskliwy głosik Rin nawet pasuje (nie pytajcie się jak, sam to próbuję zrozumieć...)
"Daze" - instrumental, żart o podobieństwie do soundtracku z Touhou, NEXT!
Kolejny kawałek należy do rodzeństwa Kagamine - "Usotsuki Shooting Star". Niby nic nie mogę piosence wytknąć, ale... hmm... Powiedzmy, że ta parka mi się przejadła i przejdźmy dalej!
Ostatnie trzy kawałki to już królestwo GUMI (szkoda, bo liczyłem na więcej utworów wykorzystujących IA )
Następny utwór - "Nandemonai Asa ni" - powraca do konwencji R&B - fortepian, perkusja, bas a w późniejszej części piosenki też "elektryk" no i oczywiście wokal. Ze wszystkich wolniejszych kawałków umieszczonych na płycie ten podoba mi się zdecydowanie najbardziej.
Album zamyka "Haiboku no Shounen". Typowo jRockowy utwór w którym szczególnie spodobał mi się refren i w sumie ogólna rytmika całości. Myślę, że ze wszystkich nie posiadających klipu piosenek ta ma największe szanse na dostanie swojego.
I to wszystko (no zostało jeszcze krótkie outro na fortepianie ale to się nie liczy).
Jakie są moje wrażenia na temat albumu? Nie będę ukrywał, strasznie się na niego nahypowałem już przed premierą bo i tak miałem w planach zakupienie poprzedniego krążka Kemu nazwanego po prostu "PANDORA VOXX", a tu patrzcie taka niespodzianka! Za trochę ponad 200zł (wliczając w to koszt przesyłki międzynarodowej) dostałem blisko 80 minut muzyki, którą polubiłem i nie zawiodłem się ani trochę! Jeżeli powstanie więcej podobnych albumów Vocaloidowa scena ma szansę się rozrosnąć bardziej niż kiedykolwiek. Już i tak jest lepiej niż parę lat temu, kiedy to powstawały tylko single rozprowadzane po iTunes przez serwis Karen-T.
Jeżeli lubisz jRocka, ale jeszcze nie miałeś styczności z Vocaloidami to "PANDORA VOXX complete" jest dla ciebie! Ba! Bez wątpienia i ci, którzy do tej pory nie mieli styczności z Japońską muzyką znajdą tu też coś dla siebie!
Dlatego werdykt może być tylko jeden:
Pięć Kamin Goddamnet! Za to, że już od dawna nie miałem w swoim odtwarzaczu takiego albumu, który mógłbym odtwarzać 5 razy pod rząd każdego dnia i wciąż cieszyć się jak głupi!
Ale to jeszcze nie koniec wpisu, jego reszta jest moją osobistą prośbą do blogosfery.
Ostatnimi czasy razem z moim znajomym (który to notabene miał na tym polu już doświadczenie) postanowiliśmy zrobić trochę zdrowej "konkurencji" polskim fansuberom i założyliśmy grupę translatorską "KaraSubs" nazwaną tak na cześć pewnego Kruka z anime "Nichijou".
"Specjalizujemy" się oczywiście w Vocaloidach. Nasza wiedza na temat języka Japońskiego nie pozwoliła by nam jednak na porządne przetłumaczenie bezpośrednio z RAW-ów (a z Google Translate to każdy debil potrafi), dlatego też wzorujemy się na pracach znanych z rzetelności angielskich grup takich jak "Moetron" i "OccasionalSubs". Choć to dla nas wygodne rozwiązanie (przynajmniej póki nie uzupełnimy braków lingwistycznych) zakładamy, że istnieje przez to duża szansa na popełnienie błędu, tak więc nawołujemy każdego z jakąś wiedzą na temat tego języka - korygujta nas ile wlizie, literówki też bo działamy bez korekty .
Od razu uprzedzam pytanie - nie zarabiamy na naszych kanałach ani grosza. To od początku robota od fanów, dla fanów. Jedyna korzyść dla nas, jaka może wyniknąć z większej liczby widzów jest taka, że zawsze znajdzie się ktoś kto nam wytknie błędy na czym nam zależy. Ewentualne reklamy wynikają z roszczeń o prawa do piosenki od ich autorów co jest normalne.
Nawiązując do recenzowanego albumu - mam na koncie trzy znane z niego utwory (a i resztę też postaram się uzupełnić):
oraz ukończony w piątek
Łącznie od 25 lutego na specjalnie przygotowanym do tego celu kanale umieściłem 11 utworów różnych autorów.
W tym czasie Xjaech zrobił tylko jedno do piosenki IA
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.