Avangarda V pt.1
Nigdy wcześniej nie chodziłam na konwenty, ale jak wiadomo, zawsze musi być ten pierwszy raz. Na Avangardę wybrałam się, dowiedziawszy się,że mam tam bardzo prosty, niezbyt daleki dojazd.
Teraz żałuję, że nie jeździłam na poprzednie-choć mogłam. Na konwencie dzieje się tyle ciekawych rzeczy...
Dzień 1
Na miejscu, przed szkołą nr 37 im Agnieszki Osieckiej znalazłam się około ósmej trzydzieści, półtorej godziny przed rozpoczęciem atrakcji. Podeszłam do punktu akredytacji, potwierdziłam że jestem kim jestem, zapłaciłam 30 zła za cały konwent i odebrałam swoją plakietkę. I czarną ekotorbę z logiem konwentu, a w niej smycz, reklamy i bardzo przydatny program konwentu, z opisanymi wszystkimi punktami imprezy, mapkami budynku, dojazdami, etc. Chwała organizatorom za to.
Następnie udałam się do pobliskiej szkolnej ławki, by na nią spocząć. Siedząc już na niej i przeglądając zawartość obu toreb (mojej i konwentowej) zauważyłam, że zgubiłam legitymację szkolną.
Na dystansie trzech metrów.
Cholera.
Naprawdę jestem mistrzynią.
Szukałam jej przez pół godziny, by w końcu znaleźć w innej kieszonce portmonetki.
Cudownie.
Pozostałą godzinę spędziłam na czytaniu ?Perfekcyjnej niedoskonałości? Dukaja. Po upływie tego czasu udałam się na pierwszą prelekcję (z wielu dostępnych na tą godzinę i na całym konwencie.)pt ?Plansze, figurki i śmierć RPG ? o stylu gry w D&D 4e?, pragnąc dowiedzieć się, cóżże WOTC zrobił z najnowszym dedekiem.
Ulepszył zasady, wywalając parę niepotrzebnych rzeczy, upodobnił całość trochę do MMORPG, dodał figurki...wracając w ten sposób do korzeni systemu i całego RPG (tak, RPG zaczęło się od bitewniaków, czego większość z nas, grających nie wie/wypiera to ze świadomości. Jak mówił prowadzący prelekcję, ludzie zazwyczaj twierdzą że erpegi wzięły się z ?eee....teatru? czy ?yyy...od wieków ludzie kochali opowiadać i stąd to?).
Udanie się na tą prelekcję było strzałem w dziesiątkę, człowiek ten opowiadał ciekawie i z dużym poczuciem humoru, sala wybuchała ze śmiechem wiele razy (Najbardziej zapadło mi w pamięć ?Skoro nareszcie jest wśród nas jakaś dziewczyna, to możemy zacząć...?. Faktycznie, przez dłuższy czas byłam jedyną istotą płci żeńskiej w sal, w końcu doszły jednak jakieś panie.)
Po zakończeniu wykładu udałam się do jeden z sal, by posłuchać, co o ?Poznaniu? (nie, nie mieście) ma do powiedzenia Marcin Przybyłek. Niestety, spotkanie zostało odwołane, udałam się więc na prelekcję o wykorzystaniu zaburzeń psychicznych w grach fabularnych. Mogłam się w niej dowiedzieć o psychozach, rozdwojeniu jaźni i innych schorzeniach. Może nie była tak zabawna jak poprzednia, ale mimo to była interesująca.
Następne było ?CV czarodzieja?, czyli sposób na dość szybkie tworzenie postaci sposobem z systemu Fate (co prowadzący ujawnili dopiero na końcu.). Wygodne, pozwalające stworzyć postać grywalną i ciekawą przez napisanie coś w rodzaju CV: imienia,miejsca urodzenia, wykształcenia, umiejętności (to, w czym jest najlepsza, to, co jest związane z jej zawodem i to, czym się interesuje) i siedmiu lub więcej zdań opisujących jakieś rzeczy, które są w szczególny sposób ją opisują.
Po tym wszystkim straszliwie bolała mnie przepona-zajęcia prowadził człowiek, który organizował też mą pierwszą prelekcję oraz jakaś inna osoba. Wciągnęli do tworzenia naszego czarodzieja publiczność i komentowali wszystko w zabawny sposób. Po tej godzinie stworzyliśmy razem dwie postacie ? wioskowego maga zbierającego grzybki, pędzącego bimber, powtarzającego mądrości ciotki Hermenegildy i seksowną, dwustuletnią, bezkrwistą pannicę-zombie, kochanicę barona Samedi, sufrażystkę i opiekunkę do dzieci jeżdżącą czarną wołgą.
Po godzinie nie opuściłam sali, gdyż panowie mieli jeszcze jedną rzecz w planie- nauczyć nas, jak ?Stworzyć setting w 5 minut? No dobrze, nie pięć. Dwadzieścia pięć. Ale i tak szybkość zaskakuje.
Jak uzyskać taki wynik?
Budując świat na tylko trzech słowach. Bo te wszystkie drobne szczególiki zawarte w podręcznikach do światów RPG nie są wcale potrzebne. Zazwyczaj MG nie korzysta z tych wszystkich rzeczy....
Ocean,konie i szklane oczy w realiach cyberpunku? Mamy podwodny świat, gdzie ludzie pływają w pojazdach przypominających wielkie koniki morskie, rządzony przez korporacje. Nasi bohaterowie muszą uciekać na niebezpieczną powierzchnię lądu po ukradzeniu dokumentów Neptun Corp., uniknąć mutantów i oddziałów korporacji z wszczepami doocznymi i dostać się do Atlantydy, jedynego, zaginionego miasta powierzchniowego, siedziby ruchu oporu który naprawdę nie istnieje....
Fantasy i trzy słowa: płazy, trójkąt i komunizm?No problem! Komunizm magiczny, system rządzony przez triumwirat, w którym magia jest reglamentowana, a dysydenci zamieniani w żaby. Gracze jako dzielni ubecy muszą wyłapać zbiegłe płazy, zanim piękna buntowniczka pozamienia ich wszystkich z powrotem w ludzi....
Te światy nie są może zbyt poważne, ale nie powaga i realizm były celem tego światotwórstwa. Poza tym nie można im odmówić oryginalności.
I tak skończył się dzień pierwszy konwentu, a ja udałam się do domu, by odespać to wszystko przed pojawieniem się na miejscu o dziesiątej dnia drugiego. Razem z plecakiem i śpiworem. Nie miałam zamiaru przegapić nocnych atrakcji.
6 komentarzy
Rekomendowane komentarze