RetroKino ? Pamięć Absolutna
Reżyseria: Paul Verhoeven
Rok wydania: 1990
Gatunek: Thriller, Akcja, Sci-Fi
Wiele zawdzięczam Ridleyowi Scottowi. On to, swoim ?Łowcą androidów? przybliżył mi twórczość jednego z największych gigantów sc-fi ? Philipha K. Dicka. I o ile jego książki zasługują na dużo ciekawsze recenzje, to już ekranizacje spokojnie mogą znaleźć się pod moim amatorskim okiem krytyka. ?Pamięć absolutna? jest właśnie jedną z takich ekranizacji.
Mamy więc bliżej nieokreśloną przyszłość, w której właśnie widzimy, jak dwoje kosmicznych wędrowców w skafandrach spaceruje po powierzchni Marsa. W pewnym momencie jeden z nich ześlizguje się w przepaść, rozbija ochronę twarzy i zaczyna się przeraźliwie miotać, cierpiąc koszmarne katusze. Nagle ? mgnienie oka i już widzimy spoconego wędrowca podrywającego się z łóżka ze strachem w oczach. Tym człowiekiem jest Douglas Quaid (Arnold Schwarzenegger) ? robotnik fizyczny, miewający ten sam koszmarny sen o Marsie, z tajemniczą kobietą i identycznym, zabójczym zakończeniem. Zmora drażni go na tyle, aby udać się do eksperymentalnego ośrodka ?Total Recall?, oferującego wgranie w umysł wspomnień z cudownych wycieczek, co umożliwia podróżowanie bez ruszania się z domu! Quid wybiera wycieczkę na Marsa z wariantem ?tajny agent?. Coś jednak idzie nie tak, bo klient zaczyna się rzucać w trakcie wgrywania świadomości, bredzi o ścigających go ludziach i śmiertelnie się boi. W ciągu kilku godzin jego żona (Sharon Stone) próbuje go zabić, w jego życiu pojawiają się dziwni ludzie, a on sam trafia na Marsa, gdzie wiąże się z uciskanymi przez zimnego korporacyjnego giganta Cohaagena (Ronny Cox) rebeliantami. Po piętach wciąż depcze mu zabójca o imieniu Ritcher (Michael Ironside), a w grę wchodzi uratowanie całego Marsa przed tyranią.
Tak się mniej więcej prezentuje fabuła, już na pierwszy rzut oka widać, że podstawą była naprawdę dobra opowieść, ponieważ zawiązania akcji i punkty kulminacyjne naprawdę potrafią zaskoczyć, a swoją formą film wyróżnia się na tle reszty dzieł sci-fi, gdzie wszystko było (względnie) proste. Zaskoczyła mnie wyjątkowo żywiołowa gra Schwarzeneggera, co nie jest przecież dla niego czymś normalnym. Zwykle nadęty i prosty jak pień drzewa, tutaj zmuszony często do ucieczki, niczym zwierzyna łowna, wydaje się być człowiekiem zagubionym, co nadaje mu głębi. W czasie trwania akcji nasz kochany mięśniak daje też popisy mimiki, wykrzywiając się naprawdę groteskowo i zabawnie (otrzymuje w czułe miejsca takie ciosy, że aż jest nam go żal). Reszta obsady także gra zręcznie, aczkolwiek brak tu jakichś szczególnych zachwytów. Sharon Stone niczym nie zaskakuje, a potencjał Coxa zupełnie nie został wykorzystany, zwłaszcza, że główny zły pojawia się na scenie bardzo rzadko.
Na największe pochwały zasługuje przepięknie stworzona scenografia i kostiumy (zwłaszcza mutantów), ponieważ oba znakomicie oddają ten wspaniały klimat filmów akcji z lat 90., gdy zamiast komputera trzeba było korzystać z własnych pomysłów. Tutaj szczególnie wyróżnił się człowiek od efektów specjalnych (fenomenalny Rob Bottin), odpowiedzialny m. in. za stwora z ?The Thing?. Te cudowne, plastikowe lalki z wymodelowanymi twarzami sprawiają piorunujące wrażenie swoimi detalami. Aż dziw bierze, że takie rzeczy były możliwe bez udziału komputerów. Także muzyka została dobrana w bardzo odpowiedni sposób, zwłaszcza tak, która przygrywa nam w trakcie walki.
Jako wady ?Pamięci absolutnej? mógłbym wytknąć kilka kiepskich wątków, brak zakończeń niektórych, parę kuriozalnych scen (gdy źli żołnierze otaczają hologram bohatera i zaczynają w niego pruć ołowiem, co dziwne ? żaden z nich nie obrywa, choć sami w siebie celują). Dorzućmy do tego znaczące przeładowanie historii akcją, niezbyt realistyczną krew (ma bardzo dziwny kolor) i brak jakichkolwiek wyróżniających się postaci poza głównym bohaterem.
Nie mogę stwierdzić, że w czasie projekcji nudziłem się. Scenariusz zaciekawił mnie na tyle, że z chęcią obserwowałem dalsze poczynania Quida, kilka razy się zaśmiałem bez przymusu (kobieta z trzema piersiami), a efekty i scenografia wprawiły mnie w zachwyt nad zamierzchłą erą kina, nietkniętego efektami wprost z komputera. To z pewnością jedna z najlepszych ról Arnolda, ponieważ w odróżnieniu do swoich pozostałych wystąpień nie jest tu człowiekiem pewnym swego. Tak mnie ten film zachwycił, że sam chętnie bym skorzystał z ?total recall? i wyruszył w podróż pełną niebezpiecznych przygód. Ale czy to wszystko było i jest snem? Tego się raczej nie dowiemy?
Bimbrownikus
4 komentarze
Rekomendowane komentarze