RetroKino ? ?X-men?
Reżyseria: Bryan Singer
Rok produkcji: 2000
Czas trwania: 1 godz. 44 min.
Gatunek: Akcja, Sci-Fi
Początki super-bohaterskiej grupy mutantów ?X-Men? wcale nie są tak spektakularne, jak można by było sobie pomyśleć. Stworzona przez Stana Lee drużyna nie cieszyła się zbyt wielkim powodzeniem, przez co szybko skończyła swój żywot na rzecz bardziej dochodowych serii super-bohaterskich. W pewnym momencie ich przygody zostały wznowione przez zdolnych scenarzystów, do grupy dołączono dużo bardziej charyzmatycznych mutantów (w tym Wolverine?a, który wcześniej był jedynie przeciwnikiem Hulka w jednym z numerów), ich przygody zostały znacząco zdynamizowane, a późniejsze przygody (choćby historia Dark Phoenix) weszły do kanonu komiksu. W 2000 roku reżyser znany z ?Podejrzanych? zabrał się za przeniesienie przygód mutantów na wielki ekran. Z jakim skutkiem?
Historia rozpoczyna się wraz z powiększającą się falą mutacji wśród nastolatków, co determinuje rząd do wprowadzenia ustawy o rejestracji osobników zmutowanych. Młodych ?obdarzonych? stara się ochronić profesor Xavier (Patrick Stewart) zbierając ich w specjalnej szkole. Przeciwnikiem rządu jest potężny mutant o imieniu Magneto (Ian McKellen), starający się pozbawić władzy ?normalnych? i wprowadzić rządy mutantów. W międzyczasie nastolatka o imieniu Marie (Anna Paquin), przerażona swoimi umiejętnościami (dotykiem wysysa życie z ludzi) ucieka z domu, kierując się w bliżej nieznane miejsce. W czasie ucieczki napotyka mutanta o tajemniczej przeszłości ? Wolverine?a (Hugh Jackman) ? i chowa się w jego pojeździe. Wkrótce zostają zaatakowani przez przerażającego Sabretootha (Tyler Mane), należącego do drużyny Magneto. Dzięki pomocy X-Men udaje im się umknąć, przez co oba mutanty trafiają do tajemniczej szkoły Xaviera. W międzyczasie ktoś porywa senatora Kellyego ? głównego przeciwnika mutantów w rządzie. X-Men muszą poznać knowania Magneto i oczywiście uratować cały Nowy Jork. Dzieje się więc wiele, a do tego fabuła jest pozbawiona dłużyzn i przegadanych scen.
Zupełnie zaskoczył mnie fakt, że opowieść nie jest tak infantylna, jak niegdyś w komiksach (przez co pokutujemy takimi bajeczkami, jak ?Kapitan Ameryka?, czy ?Thor?). Przeciwnie ? jest to historia dojrzała, poruszająca i efektowna. Jak na film z 13 latami na karku, ?X-Men? trzyma fason całkiem nieźle. Efekty nie gryzą w oczy, brak tu tanich chwytów i plastykowych mocy. W czasie walki bohaterowie latają na lewo i prawo, biją się niemal prawdziwie i wzbudzają tym samym zainteresowanie. Zwłaszcza Rosomak (Wolverine) jest niesamowicie charyzmatyczny, sarkastyczny i zaskakujący. Wypada również pochwalić grę McKellena i Stewarta, no ale są to przecież ikony kina, więc zaskoczenia nie ma. Muzyka doskonale współgra z akcją, choć nie rzuca się nachalnie. Zupełnie, jakby jej wiele nie było.
?X-Men? jest filmem nastawionym na zdobycie wielkich pieniędzy. O jego sukcesie kasowym mogą świadczyć wydane w późniejszym czasie kontynuacje. Jest to kino lekkie, rozrywkowe i przyciągające wzrok. Nie znajdziemy tu jakiejś wybitnej tragedii, nic nie wyciśnie z nas łez. Kilkakrotnie możemy się nawet zaśmiać, ale nie jest to zbyt wybitne dzieło. Zresztą ? i historia w komiksach nie jest doskonała, więc czego można było się spodziewać? Cóż, nie jest to czas zmarnowany, ale widz, który tego filmu nie widział, nie musi specjalnie czuć z tego powodu smutku. Ot, porządne kino akcji ? nic więcej.
11 komentarzy
Rekomendowane komentarze