Autobiografia, czyli trochę o depresji, o Abyssie, o sensie życia i znowu o mnie...
Dobranoc wszystkim!
Dzisiaj, jako że znowu walczę z insomnią, postanowiłem, jak zawsze w środku nocy coś naskrobać. Pomijając wstęp, przejdźmy od razu do meritum wpisu, czyli depresji. Czym jest to uczucie? Według wikipedii depresja "duża" (ta najgorsza) objawia się:
1.obniżeniem nastroju
2.brakiem odczuwania przyjemności z wykonywania pewnych czynności
3.spadek, lub wzrost masy ciała
4.spowolnienie, lub podniecenie ruchowe
5.uczucie zmęczenia
6.poczucie nieuzasadnionej winy
7.zaburzenia koncentracji
8.nawracające myśli o śmierci.
Wracamy do mnie.... Często spotykamy się z komentarzami w stylu "Stary, ale mam deprechę!" i w tym momencie trafia mnie szlag! Bardzo nie lubię, gdy ktoś wypowiada się o sprawach, o których przysłowiowe g***o wie i mam po dziurki w nosie dziewczynek płaczących bo "ten jedyny" je zostawił i chłopców załamanych tym, że nie układa im się w szkole! Teraz wchodzi strasznie nudna część o mnie więc, jeżeli chcecie to czytajcie.
Parę lat temu mieliśmy w domu tragiczną sytuację. Mojemu tacie wzięło się i umarło na raka
Pewnie nie wielu z was miało podobnego pecha, ale muszę powiedzieć, że strasznie nie ciekawa sytuacja, zważywszy na to, że mam w domu 6 letnią siostrę i szkoda, że takie wesołe dziecko nie będzie pamiętać taty... Bla, bla, przeżycia: ta sytuacja nauczyła mnie właśnie czym jest depresja. Otóż jest to taki stan w którym człowiek (1.) zaczyna strasznie dużo myśleć, o sobie, o innych, o przyszłości i ogólnie zamyka się w sobie, myśląc o otoczeniu... Zamykając się w sobie zaczyna często zapominać o świecie teraźniejszym (2.) i nie może się skoncentrować na tym co robi. Masa (3.) ciała? Cóż jeszcze nie odrobiłem tych kilogramów po tamtym okresie;P Jak wspomniałem wyżej los dał nam mały skarb w postaci mojej siostry i niestety (6.) taka utrata boli jeszcze bardziej, gdy ma się świadomość co ona traci, czego nigdy nie dostanie (serio, mówcie rodzicom, że ich kochacie, bo kiedyś będziecie żałować, że tego nie robiliście) i jak wiele ją ominie. Kończąc moje nudne gadanie o sobie dochodzimy do 8. Nie wiem o czym myśli taka czternastolatka, próbująca powiesić się na krawacie, ale ja w głębokiej depresji łapałem się na tym, że mimowolnie myślałem o śmierci. Jest taki moment w którym człowiek zadaje sobie pytania: czy śmierć boli? Kto będzie za mną tęsknił? Czemu ta błoga, wieczna cisza, mimo, że jest zła tak kusi? Zamykając spoiler "o mnie" chcę wpisać kilka słów o mojej mamie, którą podziwiam, za to że wytrzymała, a jestem pewien, że przy jej depresji moja to pikuś Szczerze, to sam łapałem się na tym, że gdy znikała na dłużej bałem się, że coś sobie zrobi...
Bla, bla, bla. Wiem nuda, ale czasami trzeba coś z siebie wyrzucić, a internet daje tą potęgę, że o wiele łatwiej jest otworzyć się przed nieznajomymi, niż przed kolegami
Idąc dalej, depresja ma kilka odmian (sam do nie dawna trwałem w Dystymii, ale o tym za chwilę), od poważnych, popychających ludzi do śmierci, po takie pierdółki typu "nie chce mi się wstać z łóżka" - pytanie czy takie coś warte jest nazywania depresją?
Dochodzimy do drugiej części wpisu, czyli o "Depression Quest", którą zobaczyłem na blogu Abyssa: http://forum.cdaction.pl/index.php?app=blog&blogid=2126
Dzięki ci wielkie za pokazanie mi tej gry !!!!!!
O moich decyzjach i reakcji w trakcie grania nie będę się rozpisywał, ale napiszę o końcówce.
Wyłączając "Depression Quest" zacząłem się śmiać (wiem, jestem nie normalny;)). Po chwili otworzyłem notatnik i ustawiając największą czcionkę napisałem dziesięć razy: "Moje życie ma sens!". Później wypisałem imiona osób na których mi zależy, potem tekst powyżej, potem co chciałbym zrobić, ale boję się/ szkoda mi pieniędzy/ jestem za leniwy i znów: "Moje życie ma sens!". Wiecie co? Te pół godziny spędzone z grą kopnęło mnie w twarz, jak Chuck Norris. Problem depresji nie leży w trudności z panowaniem nad sobą. Jej największe zło objawia się w tłumieniu bólu w sobie! Tak długo to w nas tkwi, że nadchodzi taki moment, że te emocje wybuchają i kończy się to w mniej, lub bardziej tragiczny sposób... Grając w DQ zamknąłem się w sobie, ale dzięki temu wiem, że drugi raz tego nie zrobię. Jeżeli (wypluć, by nie zapeszyć) złe emocje zbytnio się we mnie nagromadzą porozmawiam o tym z rodziną/ z kolegami/ napiszę nawet tutaj, wszystko byle tego nie dusić, bo wiem jak to się może skończyć. Teraz lekko odwołam się do wpisu "Piterk95" (Piterka95?) o sensie życia. Sens życia, to nie istnieć. Sens życia to współistnieć! Być częścią społeczeństwa! Życie ma sens, gdy spędzamy wigilię z rodziną, gdy upijamy się do nieprzytomności z kolegami, gdy rozmawiamy z bliską nam osobą. Mama mi kiedyś powiedziała, że przetrwała ten trudny okres o którym wspomniałem wcześniej dzięki mojej siostrze, bez niej nie miała by po co żyć, ja i brat jesteśmy pełnoletni, ale wiedziała, że musi wychować jeszcze jedno dziecko i to ten uśmiech pomógł jej ustabilizować życie i pokonać depresję. Żyjemy dla innych i to sprawia, że chcemy żyć.
Słowo na niedzielę: "Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą."
4 komentarze
Rekomendowane komentarze