Skocz do zawartości

Moje Fado

  • wpisy
    348
  • komentarzy
    1406
  • wyświetleń
    470590

Przedwojenny surrealizm kolorów i wspomnień ("Sklepy cynamonowe/Sanatorium pod klepsydrą" Bruno Schulz)


bielik42

9034 wyświetleń

Sklepy cynamonowe

Sanatorium pod klepsydrą

sklepycynamonowe.jpgsanatorium-roj.jpg

Autor: Bruno Schulz

Rok powstania: 1933/1937 r.

Liczba stron: 184

Wydawnictwo: GREG

Nasza polska literatura nie może się pochwalić dużą ilością surrealistów, którzy debiutowali podczas 20-lecia międzywojennego. Brakował nam rodzimego Kafki, nie mieliśmy zbytnio dostępu do twórczości Salvadora Dalego. Dopiero w późniejszym czasie pojawiło się kilka pozycji napisanych w nadrealistyczny sposób. Każda z nich stanowiła pewien ?przełom? w literaturze polskiej, tak więc zadano im największą możliwą krzywdę ? uczyniono z nich lektury.

schulz.jpg

Za najmłodszego twórcę nadrealistycznego uznaje się Brunona Schulza ? nauczyciela rysunku, uczącego w miasteczku Drohobycz, niedaleko Lwowa. Ów artysta żydowskiego pochodzenia nie palił się do ujawniania swojej twórczości, pisząc zazwyczaj ?do szuflady?. Dopiero Zofia Nałkowska zachęciła go do opublikowania swych przemyśleń, co ten skwapliwie uczynił. W ten sposób ukazała się ?Noc lipcowa? ? debiut Schulza. Po jakimś czasie wydał on resztę swych opowiadań, dodatkowo tłumacząc ?Proces? Kafki na język polski. Niestety nie zdołał rozwinąć swych pisarskich zdolności całkowicie (tajemniczy ?Mesjasz?, który zniknął), gdyż został zabity w czasie drugiej wojny światowej. Zastrzelony na ulicy przez gestapowca, doczekał się małej tabliczki pamięci, wmurowanej w tym miejscu w chodnik.

2.jpg

Przejdźmy jednak do utworów. ?Sklepy cynamonowe? to zbiór piętnastu opowiadań oscylujących wokół dzieciństwa autora (tu ukryty pod imieniem Józio), ukazanego w nadrealistyczny sposób. Wyjątkową postacią jest tu ojciec bohatera/narratora ? kupiec bławatny, który nienawidząc swego zajęcia ucieka w dziwaczne hobby ? hodowlę egzotycznego ptactwa. Dom Józia jest główną lokacją w niemal wszystkich opowiadaniach, skryty mgłą, niezmierzony i ogromny. Prawdziwy labirynt, na który trzeba patrzeć przez pryzmat nierzeczywistości i deformacji. Poza Józiem i ojcem w domu jest także Matka (prowadząca interes za zdziwaczałego ojca), Aldona (istna femme-fatale) oraz reszta rodziny i służby. Historia krąży wokół przemiany rodziciela, a kontynuowana jest w zbiorze opowiadań pt. ?Sanatorium pod klepsydrą?. Tam już bohater dorasta, pojawia się wątek miłosny, powolna śmierć ojca i koniec (człowieczeństwa?). Jednakże ciężko jest powyższy opis uznać za trafny, ponieważ surrealizm ma to do siebie, że znaczeń danego tekstu jest co najmniej kilka. Tak wiec oba zbiory opowiadań, dla każdego czytelnika, znaczą co innego (zależnie od oczytania i poziomu wiedzy).

bruno-schulz.jpg

Głównymi problemami, poruszanymi w tych oto opowiadaniach jest deformacja człowieka (?Traktat o manekinach?) oraz napływ obcej kultury na ziemie polskie, co może skutkować śmiercią starych tradycji, a więc i kultury. Pierwszy z problemów jest omawiany szczegółowo przez ojca, a wiąże się przy tym z drugim zagadnieniem, ponieważ wzorem zepsucia jest właśnie tzw. ?amerykanizacja? cywilizacyjna. Wraz z wzrostem wpływu zachodniego człowiek przechodzi transformację w byt bezwolny i pozbawiony odczuć oraz pragnień. Autor głosi nadchodzącą apokalipsę człowieczeństwa, a także tradycji poprzez zmiany w kulturze. Jest to o tyle ciekawe, że odnajduje swe odbicie w dzisiejszej cywilizacji, mimo przeszło 80 lat na karku. Osobiście bardzo podobał mi się wątek miłosny, ponieważ ukazuje on megalomanię, tworzącą się bez wiedzy i woli człowieka zakochanego. Ten fragment tekstu pojmuję osobiście i intymnie, za co zawsze należą się brawa dla autora.

schulz-bestia.jpg

Surrealistycznym trzpieniem opowiadań jest język, opisujący świat przedstawiony. Doprawdy, ilość kolorytu, emocji i oboczności znaczeniowych przechodzi ludzkie pojęcie. Proza zbija się tu z liryką w ciasną, zdeformowaną masę, która objawia się wybitnie poetyckimi obrazami miasta, domu, człowieka (ciało = mięso) postrzeganych przez umęczony artyzmem umysł narratora. Muszę przyznać, że miejscami jest to dość trudna lektura, wymagająca uwagi i trzeźwości spojrzenia na świat. Niejako książka ta wynagradza nam trudności z czytaniem, poprzez wprost gigantyczny napływ kolorowych określeń z kart książki, wybitnie polepszających naszą wyobraźnię oraz język pisany.

schulz14.jpg

Chciałbym zakończyć te wywody jakimiś emocjami, wnioskami z tej lektury. Otóż niestety muszę zrezygnować, ponieważ nie da się całkowicie pojąć ogromu świata przedstawionego. Do mnie, czytelnika, dobijały się setki obrazów, kolorowych, absurdalnych, ale zarazem sensownych. Cóż, pozostała tu maniera narratora, który każdą dziewczynę, poza swą wybranką, określa błyskotliwym słowem ?biust?. Jak tu zwątpić w człowieczeństwo autora i nas samych, gdy wciąż prowadzi nami brutalny instynkt? Oddaję swe zdanie bez walki ? te opowiadania są niczym ryzykowna wyprawa w głąb amazońskiej puszczy, istnieje bowiem szansa, że zagubimy się w tym gąszczu epitetów, metafor i alegorii, ale możemy także znaleźć tam przepiękne sensy i przesłania.

Ostrożnie polecam, mimo złej sławy autora (podobnie określa się teraz Gombrowicza).

Bimbrownikus

* - obrazy pomiędzy akapitami są autorstwa Schulza

1 komentarz


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...