Contra cz.1 czyli jak się stałem MSM i przestałem się martwić
Contra to tytuł który przed pojawianiem się GTA 3 mogłem bez trosko strzelać do każdego... i przytym się dobrze bawić.
Celebryci nie zostali uśmierceni w trakcie tej producji! z wyjątkiem pomarączowych krewetek z kosmosu, natrętnych pająków na końcu gry.... i jakieś niezliczone ilości ludzi parę etapów wczesniej.
Co tu mówić, idziesz i walisz z swojej Szwajcarskiej giwery która strzela różnymi typami amunicji (S) Jak Spreadgun, taka strzelba do walki na odległość będzie ci słurzyć wiernie aż do utraty jej przez twoją nieuwagę.
W grze można wspólnie na jednym ekranie grać dwóch graczy, w przypadku uraty wszystkich żyć u któregoś z nich nic straconego aby je...podbierać który jeszcze stoi na nogach.
ZA TRUDNA ?
Można sobie wklepać sobie magiczny szyfr stworzonego przez tego którego imię nie wolno wymawiać w głównym menu który dodaje nam 30 oczek żyć.
(Ponoć doszły mi słuchy od zmarłych weteranów tego pisma że wpisując go na stronie głównej cdaction odblokowuje się dostęp do prawdziwego zdjęcia smugglera wraz z imieniem i nazwiskiem, tyle w tym prawdy tyle ile krwi z wydobywajacych się wrogów w tej grze)
A Na sam koniec rozwalamy gigantyczny mózg Ojcomatki i oglądamy animację wraz z epilogiem.
PS.AHA!
Wprowadzono samodzielny dodatek dla Hemofobów zmiejący naszych herosów i wrogów w maszyny.
Następna część wpisu już w marcu!
15 Comments
Recommended Comments