Skocz do zawartości

Dziura w ścianie

  • wpisy
    74
  • komentarzy
    377
  • wyświetleń
    45412

Mord kreatywności edukacyjnie


Kordgorn

764 wyświetleń

untitled-2.png?w=604&h=202

To czym się w życiu zajmuję można śmiało określić jako praca kreatywna. Zajęcie twórcze które nie ma na celu tylko przetwarzać istniejącej zawartości a sprawiać by świat ujrzał rzeczy nowe i dotąd niespotykane. Czuję się z tym dobrze, otwieram przed sobą nowe możliwości i pozwalam aby sterem zajmowała się intuicja. Nie jest to dostrzegane, często niezrozumiane ? zazwyczaj przez osoby stricte odtwórcze. Ten wpis jednak nie ma na celu negować kogoś kto większość swojego czasu spędza na powtarzaniu schematów i utrwalania przetartych (często już przestarzałych) ścieżek. Tacy ludzie też mogą być szczęśliwi a ja przecież (ani nikt inny) nie mam prawa aby im te powody do bycia zadowolonymi z życia odbierać.

Chciałem jednak pomówić o czymś innym. Sytuacji stanowczo gorszej, a mianowicie przypadku w którym jedna osoba lub grupa (a i cały świat nawet) czy sytuacja, miejsce ? zabija w kimś twórczość. Morduje kreatywność. Niszczy bezwzględnie chęć dążenia do unikalności. Nadaje kierunek powodujący poprzez podążanie nim ujednolicenie jednostki.

Bezboleśnie, powoli, niezauważalnie.

Nie powinno się zabierać jednej z bardzo cennych wartości jaką dysponuje każdy człowiek ? niezależnej możliwości tworzenia. Dlaczego tak wiele instytucji, osób oraz często nas samych stara się karać twórcze zachowania? Otrzymujemy nagrodę za bycie jednolitym, ułożonym równo w pewnej formie ustalonej przez nic innego jak otoczenie.

trans.gif?m=1207340914gPodam przykład z którym szczególnie konserwatyści się nie zgodzą. Kończę w tym momencie technikum informatyczne, czy skończę ? nie wiem. Nie dlatego, że mam okropne oceny czy moje zachowanie jest naganne. Problem leży w fakcie, że zacząłem jakiś czas temu wymiotować tym w jaki sposób organ edukacji w Polsce funkcjonuje. ?Szkoła jest najważniejsza?. ?To szkoła da Ci pracę?. ?Dzięki szkole będziesz kimś?.

Czy stanę się w czymś dobry poprzez marnowanie godzin spędzonych na siedzeniu i słuchaniu jak ktoś czyta książkę którą równie dobrze sam mogę przeczytać? Rozumiem, że należy posiadać jakiś standard informacji o świecie aby nie być uciążliwym dla innych oraz potrafić się odnaleźć. Tylko, że w pewnym momencie pojawia się granica która oddziela informacje zbędne od tych przydatnych i niestety wychodzi na to, że tych pierwszych jest o wiele więcej.

Nie chcę wyjść na ignoranta lub osobę głupią, jednak nie mam również zamiaru bycia sprasowanym przez całkowicie nieelastyczny system który zamiast wzbudzać w człowieku chęć do działania sprawia, że na każdy kolejny dzień patrzy się jak na element życia wymagający przetrwania. Niesamowita poetka i laureatka nagrody nobla, Wisława Szymborska powiedziała kiedyś (a dokładnie przy rozdaniu wcześniej wspomnianych Nobli), że, parafrazując, najważniejsze jest to aby w życiu robić to co robić kochamy. Bo po co marnować życie gdzieś gdzie udajemy kogoś kim naprawdę nie jesteśmy?

Przyznajcie, że to często nietrafiony schemat ? ?wiedza otworzy Ci drzwi na świat?. Dlaczego tak wielu młodych ludzi nie znajduje po dobrych studiach pracy? Ja odpowiem, będąc całkowicie pewny tej racji ? ponieważ to nie oni sami a ktoś inny wskazał im kierunek w życiu. Ten ktoś powiedział ?to będzie dla Ciebie lepsze, dzięki temu staniesz się dobrym człowiekiem?. Wszyscy widzą jak ?wszyscy? wybierają to samo, dobre rozwiązanie. Kierują się tym, więc napędzają dalej machinę mordu kreatywności.

Nienagannie, nieskazitelnie, nietolerancyjnie.

Ja nie mówię, że wiedza jest zła. Że studiowanie to potworność. Chcę tylko powiedzieć, że zdobywanie wiedzy powinno iść wraz z chęcią jej zdobywania oraz przyszłą przydatnością. Osobiście moja sytuacja jest kiepska (jak pewnie i wielu ludzi) ponieważ pomimo tego, że bardzo, naprawdę bardzo bym chciał edukować się w przydatnych mi kierunkach to niestety nie mogę. Dlaczego? Ponieważ takich kierunków po prostu nie ma, a to co jest ?technikum informatycznym? to parodia domowo-lepionych poradników z youtube w stylu ?jak przyśpieszyć komputer za pomocą trojana?.

Pragnę powiedzieć, że często jest tak, że ktoś uczy się czegoś z czego skorzysta tylko kilka razy w życiu. Dostaje ta osoba pewien papierek, który świadczy o poziomie jej wykształcenia (choć nie zawsze, patrz projekty inżynierskie na allegro). Następnie pracodawca jest szczęśliwy, że ktoś ma wykształcenie wyższe więc jego firma będzie bardziej wartościowa. Tylko czy znajomość 2/3 książek i encyklopedii zastąpi doświadczenie nabywane podczas samej pracy? Trzeba dodać, że zdobyte informacje w dobie internetu to kwestia kilku minut szukania.

Szczytem absurdu jest dla mnie jedna rzecz: ostatnio widziałem kilka ogłoszeń rekrutacyjnych w których w wymaganiach było podatne ?Ukończona szkoła wyższa?. Nie ważne jaka, byle ukończona. Co za różnica, czy kandydat skończył zarządzanie, ASP, informatykę czy religioznawstwo. Ważne, że skończył.

Konkluzja jednak jest taka: zastanówmy się, czy naprawdę potrzeba nam ludzi którzy pracują wyłącznie dla pieniędzy a ich cele są liczone w opiniach otoczenia czy może takich którzy budzą się każdego ranka ponieważ wiedzą, że czeka ich dzień pełen nowych wyzwań, twórczości i spełniania swoich ambicji?

###########################################

Wpis dostępny również na blogu Kordgorn.wordpress.com

12 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Kończę w tym momencie technikum informatyczne, czy skończę ? nie wiem.

Moja rada. Wyjedź na uczelnię zagraniczną(jeśli będziesz chciał studiować w ogóle- nie musisz, wiele osób lepiej sobie radzi bez biggrin_prosty.gif). Jak zostaniesz w Polsce to tylko szczęście może cię uratować w doborze kierunku i wykładowców.

Chociaż sam dopiero jestem na pierwszym roku Inf to mogę powiedzieć, że ,,dobrych" wykładowców i laborantów jest naprawdę mało(takich, którzy przekazują wiedzę z pasji, a nie ze znudzeniem lub wykładaniem pustej teorii w ich tłumaczeniu nudnej, jak flaki z olejem). Tu nie chodzi o to, że student ma złą ocenę i krytykuje wykładowcę(pierwszy semestr chciałem zdać, choć mam też czwórki- co z tego, że niektóre poprawione z 2). Chodzi o sposób przekazywania i przedstawienia w pozytywnym świetle tego, co uczą/ zaciekawienia. Np. puste wykłady z Układów programowalnych dyktowane nam z prezentacji(oczywiście wszędzie oznaczenia naukowe)- student elektroniki wytłumaczył nam cały materiał z wykładów w 2 dni i to skutecznie. Większość zdała.

Ciekawą rzecz powiedział nam prowadzący w tym sem. doktor od ćwików z fizyki. Różnica między studentem, a uczonym jest taka, że student opisuje, to co widzi, a naukowiec to co wie. Wniosek nasuwa się sam :]

Link do komentarza

@nerv0, e, żaden przykład. Primo - dostarcza mi motywacji do działania, sceundo - inspiruje. Więc nie, nie morduje w moim przypadku kreatywności a wręcz przeciwnie.

Link do komentarza

Przypomina mi się praca pisemna "pod maturę" z polskiego. Zdobyłam 56% punktów, a pod pracą polonistka dopisała, że w niewystarczającym stopniu analizowałam i interpretowałam tekst.

Tak, tak. Możesz napisać pracę, że klękajcie narody, ale jeśli nie pisałeś pod klucz - nie zdasz. Gdzie tu samodzielne myślenie? Gdzie kreatywność?

Nigdzie. Po prostu siedzisz i usiłujesz wcisnąć jak najwięcej schematów zapamiętanych z lekcji, w nadziei, że pojawiają się one w kluczu. Mniejsza o to, że sam postrzegasz dzieło zupełnie inaczej, niż ci wciskano...

Co do studiów i pracy (czy raczej jej braku). Tyle lat mi wciskano, że studia humanistyczne niemalże równoznaczne są z bezrobociem, że trzeba nam inżynierów, ścisłowców, bla bla bla, że sama, z własnej woli pcham się na rozszerzenie z biologii i chemii, choć jestem typem humanisty (polski, historia, języki) i lepiej czuję się, pisząc własne teksty, czytając wiersze (tak, dla rozrywki) i bazgrząc wewnątrz okładki swoje koślawe rysunki (które wszyscy chwalą), niż ślęcząc w książkach do późna i kując na pamięć hormony czy tablice chemiczne.

Bo przecież humanistów nam nie trzeba, humanistów jest nadmiar.

Link do komentarza

@Ylthin, dałbym Ci łapkę w górę, czy jak to się tam nazywało ale jakieś dranie usunęły. Cóż, tak jak w końcowej konkluzji napisałem: wystarczy robić to co się robić kocha :)

Link do komentarza

Ludzie, ludzie... Szkoła(szczególnie ponadgimnazjalna) nie ma Was przygotować do życia. Ma was przygotować do matury, bo tak się składa, że szkoły ocenia się na podstawie statystyk. Najlepsza zdawalność, najwyższa średnia itd. Przestańcie biadolić, bo szkoły mają gdzieś czy będziesz miał pracę, ważne żebyś cholernej średniej nie zaniżył.

Wypracownie z polskiego nie ma Cię nauczyć pisania kreatywnego, a pisania z kluczem. Jeżeli będziesz miał temat "W kilku zdaniach określ czemu Jaś zabił młotkiem swoją matkę." To nie macie na to odpowiadać! Macie opisać całą historie Jasia, matki, psa Burka oraz jak, gdzie i kiedy Jasiu zabił, ale nie dlaczego to zrobił. Słowo "czemu" to tylko taka podpucha.

Link do komentarza

@Demonir

+1

Pamiętam jak dziś sytuację, która oduczyła mnie kreatywnego myślenia w szkole, czyli próbne wypracowanie maturalne (z "Chłopów" bodajże). Rozpisałem się strasznie (jak na temat) i to bez zbędnego lania wody a wypracowania nie zdałem...

Dlaczego? Skrótem mówiąc - bo myślałem i nie pisałem pod klucz tylko opisywałem własne odczucia związane z tematem.

Może jeszcze samo to by nic nie dało i dalej bym szedł przez życie drogą "róbmy swoje a hejterzy i tak hejtować będą" ale przeglądnąłem prace ludzi którzy pozdawali z wysokimi notami i co widzę?

Lanie wody;

Pisanie pod dyktando;

Brak samodzielnego myślenia;

No i wisienka na torcie, czyli to o czym napisał Demonir - pisanie o wszystkim, tylko nie o temacie...

I pomyśleć, że przed dojściem do szkoły ponadgimnazjalnej byłem laureatem konkursów polonistycznych, cenionym przez wszystkich polonistów, którzy mnie uczyli :(

Link do komentarza
Tyle lat mi wciskano, że studia humanistyczne niemalże równoznaczne są z bezrobociem, że trzeba nam inżynierów, ścisłowców, bla bla bla, że sama, z własnej woli pcham się na rozszerzenie z biologii i chemii, choć jestem typem humanisty (polski, historia, języki) [...]

Dobrze robisz - przekształcić się w dziennikarza czy pisarza można i bez szkół, wystarczy umiejętność pisania. Natomiast bez ścisłego wyksztłacenia nie zrobisz z dziennikarza chemika, a kierunki ścisłe są bardziej przydatne w szukaniu pracy w przyszłości.

Ludzie, ludzie... Szkoła(szczególnie ponadgimnazjalna) nie ma Was przygotować do życia. Ma was przygotować do matury, bo tak się składa, że szkoły ocenia się na podstawie statystyk. Najlepsza zdawalność, najwyższa średnia itd. Przestańcie biadolić, bo szkoły mają gdzieś czy będziesz miał pracę, ważne żebyś cholernej średniej nie zaniżył.

Sęk w tym, że właśnie powinna. Kształcenie bez oglądania się na rynek to głupota, bo potem zmienia się ludzi w bezrobotnych, a to się nikomu nie opłaca.

Link do komentarza

Bo przecież humanistów nam nie trzeba, humanistów jest nadmiar.

Kiedyś humanistą był ktoś, kto interesował się wszystkim. Nauką, sztuką, filozofią, generalnie taki "człowiek renesansu". I tak np. Einstein bodajże grał sobie po godzinach na skrzypcach, jakiś znany kompozytor (nazwiska zapomniałem) bawił się w eksperymenty naukowe, itp., to tylko dzisiaj humanista = "nie muszę umieć liczyć, jestem humanistą".

Link do komentarza

@Revanchist

Też kiedyś o tym pisałem. Tylu ludzi wybiera licea/studia humanistyczne, bo są kiepscy w naukach ścisłych, co w ich mniemaniu automatycznie zmienia ich w humanistów.

EDIT:

Pozwolicie, że sam siebie zacytuje.

Dzisiaj każdy kto nie umie matematyki nazywa się humanistą, chociaż koło książki pozaszkolnej przerzedł co najwyżej z odległości witryny w księgarni.
Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...