To czym się w życiu zajmuję można śmiało określić jako praca kreatywna. Zajęcie twórcze które nie ma na celu tylko przetwarzać istniejącej zawartości a sprawiać by świat ujrzał rzeczy nowe i dotąd niespotykane. Czuję się z tym dobrze, otwieram przed sobą nowe możliwości i pozwalam aby sterem zajmowała się intuicja. Nie jest to dostrzegane, często niezrozumiane ? zazwyczaj przez osoby stricte odtwórcze. Ten wpis jednak nie ma na celu negować kogoś kto większość swojego czasu spędza na powtarzaniu schematów i utrwalania przetartych (często już przestarzałych) ścieżek. Tacy ludzie też mogą być szczęśliwi a ja przecież (ani nikt inny) nie mam prawa aby im te powody do bycia zadowolonymi z życia odbierać.
Chciałem jednak pomówić o czymś innym. Sytuacji stanowczo gorszej, a mianowicie przypadku w którym jedna osoba lub grupa (a i cały świat nawet) czy sytuacja, miejsce ? zabija w kimś twórczość. Morduje kreatywność. Niszczy bezwzględnie chęć dążenia do unikalności. Nadaje kierunek powodujący poprzez podążanie nim ujednolicenie jednostki.
Bezboleśnie, powoli, niezauważalnie.
Nie powinno się zabierać jednej z bardzo cennych wartości jaką dysponuje każdy człowiek ? niezależnej możliwości tworzenia. Dlaczego tak wiele instytucji, osób oraz często nas samych stara się karać twórcze zachowania? Otrzymujemy nagrodę za bycie jednolitym, ułożonym równo w pewnej formie ustalonej przez nic innego jak otoczenie.
Podam przykład z którym szczególnie konserwatyści się nie zgodzą. Kończę w tym momencie technikum informatyczne, czy skończę ? nie wiem. Nie dlatego, że mam okropne oceny czy moje zachowanie jest naganne. Problem leży w fakcie, że zacząłem jakiś czas temu wymiotować tym w jaki sposób organ edukacji w Polsce funkcjonuje. ?Szkoła jest najważniejsza?. ?To szkoła da Ci pracę?. ?Dzięki szkole będziesz kimś?.
Czy stanę się w czymś dobry poprzez marnowanie godzin spędzonych na siedzeniu i słuchaniu jak ktoś czyta książkę którą równie dobrze sam mogę przeczytać? Rozumiem, że należy posiadać jakiś standard informacji o świecie aby nie być uciążliwym dla innych oraz potrafić się odnaleźć. Tylko, że w pewnym momencie pojawia się granica która oddziela informacje zbędne od tych przydatnych i niestety wychodzi na to, że tych pierwszych jest o wiele więcej.
Nie chcę wyjść na ignoranta lub osobę głupią, jednak nie mam również zamiaru bycia sprasowanym przez całkowicie nieelastyczny system który zamiast wzbudzać w człowieku chęć do działania sprawia, że na każdy kolejny dzień patrzy się jak na element życia wymagający przetrwania. Niesamowita poetka i laureatka nagrody nobla, Wisława Szymborska powiedziała kiedyś (a dokładnie przy rozdaniu wcześniej wspomnianych Nobli), że, parafrazując, najważniejsze jest to aby w życiu robić to co robić kochamy. Bo po co marnować życie gdzieś gdzie udajemy kogoś kim naprawdę nie jesteśmy?
Przyznajcie, że to często nietrafiony schemat ? ?wiedza otworzy Ci drzwi na świat?. Dlaczego tak wielu młodych ludzi nie znajduje po dobrych studiach pracy? Ja odpowiem, będąc całkowicie pewny tej racji ? ponieważ to nie oni sami a ktoś inny wskazał im kierunek w życiu. Ten ktoś powiedział ?to będzie dla Ciebie lepsze, dzięki temu staniesz się dobrym człowiekiem?. Wszyscy widzą jak ?wszyscy? wybierają to samo, dobre rozwiązanie. Kierują się tym, więc napędzają dalej machinę mordu kreatywności.
Nienagannie, nieskazitelnie, nietolerancyjnie.
Ja nie mówię, że wiedza jest zła. Że studiowanie to potworność. Chcę tylko powiedzieć, że zdobywanie wiedzy powinno iść wraz z chęcią jej zdobywania oraz przyszłą przydatnością. Osobiście moja sytuacja jest kiepska (jak pewnie i wielu ludzi) ponieważ pomimo tego, że bardzo, naprawdę bardzo bym chciał edukować się w przydatnych mi kierunkach to niestety nie mogę. Dlaczego? Ponieważ takich kierunków po prostu nie ma, a to co jest ?technikum informatycznym? to parodia domowo-lepionych poradników z youtube w stylu ?jak przyśpieszyć komputer za pomocą trojana?.
Pragnę powiedzieć, że często jest tak, że ktoś uczy się czegoś z czego skorzysta tylko kilka razy w życiu. Dostaje ta osoba pewien papierek, który świadczy o poziomie jej wykształcenia (choć nie zawsze, patrz projekty inżynierskie na allegro). Następnie pracodawca jest szczęśliwy, że ktoś ma wykształcenie wyższe więc jego firma będzie bardziej wartościowa. Tylko czy znajomość 2/3 książek i encyklopedii zastąpi doświadczenie nabywane podczas samej pracy? Trzeba dodać, że zdobyte informacje w dobie internetu to kwestia kilku minut szukania.
Szczytem absurdu jest dla mnie jedna rzecz: ostatnio widziałem kilka ogłoszeń rekrutacyjnych w których w wymaganiach było podatne ?Ukończona szkoła wyższa?. Nie ważne jaka, byle ukończona. Co za różnica, czy kandydat skończył zarządzanie, ASP, informatykę czy religioznawstwo. Ważne, że skończył.
Konkluzja jednak jest taka: zastanówmy się, czy naprawdę potrzeba nam ludzi którzy pracują wyłącznie dla pieniędzy a ich cele są liczone w opiniach otoczenia czy może takich którzy budzą się każdego ranka ponieważ wiedzą, że czeka ich dzień pełen nowych wyzwań, twórczości i spełniania swoich ambicji?
###########################################
Wpis dostępny również na blogu Kordgorn.wordpress.com
12 komentarzy
Rekomendowane komentarze