Feniks z popiołów
Nareszcie jest! Tom 6 Wielkiej kolekcji Marvela, panie i panowie, oto klasyk nad klasykami, oto Saga Dark Phoenix. Kij z tym, że to co znajduje się w albumie mieliśmy w kilku pierwszych zeszytach X-Men Tm Semic, ważne że dostajemy pachnące nowością, ładnie wykonane wydanie, które dumnie będzie uzupełniać mój niewielki zbiór (mam zamiar ograniczyć się do X-Men, Avengers i ewentualnie kilka solówek...) WKKM.
Album jest dostępny od 13.II, wydany na kredowym papierze, z twardą oprawą standardowo dla tej serii. Zawiera w sobie 8 zeszytów oryginalnej serii Unncany X-Men, które dzielą się na dwa bloki i zawierają historię powstania Dark Phoenix. W pierwszej części nowy skład X-Men ściera się z Hellfire Club, w drugiej mierzy się już z Jean Grey przemienioną w tytułową Dark Phoenix.
O samej historii nie ma się co rozpisywać, wyjadacze już ją znają, a żółtodziobom nie chce psuć zabawy. Powiem tylko, że w komiksie zastosowano kilka ciekawych patentów, ponadto historia Jean trzyma w napięciu nawet jeśli wiemy jak się skończyła. Co istotne saga jest też wprowadzeniem do całej reszty historii X grup, wszak wyzwolenie mocy Pheonix pociągnęło za sobą lawinę zdarzeń, w gruncie rzeczy doprowadziło to nawet do do konfliktu Avengers z X-Men. Nie jest to jednak jedyny aspekt historii, po raz pierwszy pojawiają się tu również Kitty Pryde i Emma Frost, zarysowuje się też konflikt pomiędzy Scottem a Xavierem, czy choćby pojawia się problem ,,olewania" X-Men przez niektórych mutantów, którzy nie chcą się przyłączyć do grupy Profesora X. Czasem razi jedynie infantylność tekstów, nie wiem czy z winy tłumacza, czy też kłania się stara szkoła lat 80, pojawiają się więc głupie sformowania, ale też przesadnie patetyczne gadki, niezawodny jak zawsze jest za to Wolverine.
Jeśli chodzi o rysunki również kłania się staroświecki sposób rysowania. Kredowy papier pozbawił wprawdzie komiks ,,gazetowego szumu" który był wynikiem drukowania na marnym papierze, ale jednak dobrze widoczne jest, że komiks nie powstał w ostatniej dekadzie. Nadaje mu to swoistego uroku i dla mnie to duży plus, jako że mam sentyment do starych wydań i po prostu lubię nie obrabianą do perfekcji wersje nie-scyfryzowaną . Wizualnie komiks prezentuje się świetnie, pokazuje od czego wychodziło X-Men i jak pierwotnie oni wyglądali, ale zadbano również o drugi plan, komiks naprawdę cieszy oko. Jedyne do czego można się przyczepić to zbytnia jaskrawość, można było jakoś przygasić te bądź co bądź niewesołą historię, ale jeśli o mnie chodzi byłem tak oczarowany, że i na to przymknąłem oko. Pokochacie ten komiks jeśli lubicie staroszkolne podejście do rysunku, lub go po prostu docenicie, jako zabytek Marvela.
Czy warto kupić nowy tom WKKM jeśli czytaliście TM-Semicowe X-Men? Po trzykroć tak! Wydanie jest naprawdę gratką dla prawdziwego kolekcjonera, może nie różni się zbytni od komiksowych wydań, ale zawiera smaczki które doceni w pełni tylko rąbnięty fanatyk (jak ja...). Są to min. okładki amerykańskich wydań zeszytowych sagi, artykuły na temat X-Men i ich genezy, czy też samej historii.
Polecam wam więc gorąco Unncany X-Men Mroczna Phoenix, bo to nie tylko kolekcjonerska zajawka, ale też kawał dobrego komiksu, dzięki któremu w pełni możemy zrozumieć kolejne wydarzenia uniwersum X-Men. Nacieszcie oko rysunkami Byrne i zachwycajcie scenariuszem Claremonta, bo jest czym! Rzadko możemy dorwać coś tak fajnego w tak przyzwoitej cenie, może wizualnie odstaje od dzisiejszych czasów, ale mnie się podoba, po prostu kocham ten styl!
Uncanny X-Men Mroczna Phoenix
Scenariusz/Rysunki: Ch. Claremont/ J. Byrne
Wydawnictwo: WKKM kolekcja Hachette
Cena: 39,99
Oprawa:Twarda
6 komentarzy
Rekomendowane komentarze