Komiksowo ? ? Hellblazer: Niebezpieczne nawyki?
Scenariusz: Garth Ennis
Rysunki: William Simpson
Kolory: Tom Ziuko
Nigdy nie sądziłem, że tak to się skończy
Seria ?Hellblazer? jest najbardziej rozbudowaną serią grozy w komiksowym świecie DC. Za postać bohatera tego komiksu ? Johna Constantine ? odpowiada okryty legendą Alan Moore. Ten sławny scenarzysta wprowadził go po raz pierwszy w serii ?Saga o potworze z bagien?, a popularność, jaką uzyskał doprowadziła do stworzenia osobnej serii z jego udziałem. Constantine żyje w świecie, w którym istnieją zarówno anioły, jak i demony, on zaś ma w sobie krew demonów, a zajmuje się egzorcyzmami. Swoją popularność zawdzięcza odmiennej osobowości. Na tle wszystkich prawych, sprawiedliwych i kryształowych superbohaterów on jest pijakiem, nałogowym palaczem i niestałym kochankiem. Dzięki tym przywarom staje się bardziej ludzki, co zbliża czytelników do niego. O czym jest ten konkretny komiks?
?Umieranie to bardzo kiepski sposób na życie?
Pierwszą zmianą jest scenarzysta. Alana Moore?a zastąpił mniej znany Garth Ennis odpowiedzialny za kilkanaście wydań ?Punishera? oraz serię ?Kaznodzieja?. Nowy scenariusz wymagał od Ennisa wielkiego wysiłku, ponieważ musiał zadowolić fanów, przyzwyczajonych do historii mistrza. Aby sprostać zadaniu autor postanowił dokonać czegoś, co nieczęsto robi się z popularnym bohaterem (chyba, że mówimy o Marvelu) ? zabić Johna Constantine.
Cholerny tchórz, znów uciekam?
Ale nie zwyczajnie. Nasz bohater nie zginie w walce z piekielnymi siłami, nie ocali tym samym świata, ani ukochanej, niczego. Dlaczego? Ponieważ John umiera na raka, wywołanego nałogowym paleniem. Przez całą fabułę nasz egzorcysta stara się uniknąć śmierci, odnaleźć kogoś, kto mu pomoże, ocali. Odwiedza więc wielu starych znajomych, poznaje podobnego mu człowieka ? Matta, który leży na oddziale dla umierających. Ostatecznie Constantine chwyta się ostatniej deski ratunku ? paktuje z władcami piekła. Czy wyjdzie mu na zdrowie układ z szatanem i jego braćmi? Odpowiedź znajdziecie w tym komiksie.
Zrobiłem to po mojemu
Warto nieco zagłębić się w fabułę, która, choć miejscami przegadana, niesie ze sobą całkiem sporą dawkę emocji oraz morałów. Ważną rolę odgrywa wspomniany Matt, który razem z Johnem cynicznie ocenia ten świat. Będąc na skraju śmierci obaj bohaterowie filozofują nad sensem i celem życia człowieka, a ich wnioski dość dobrze oddają prawdę. Kolejnym czynnikiem, który sprawia, że powinniście zwrócić uwagę na ten komiks, jest świetnie oddana paranoja, która powoli ogarnia Constantina, umysł człowieka umierającego oddano z pietyzmem i szczegółami. Wadą (ale i zaletą) może być wiele wątków odnoszących się do wcześniejszych przygód egzorcysty. Ja sam nie miałem styczności z wcześniejszymi przygodami i miejscami czułem się zagubiony. Nie każdemu mogą się też spodobać częste wtrącenia w dialogach. Owszem, czytamy ?myśli? Johna, ale miejscami są dość banalne i zanadto poetyckie jak na takiego bohatera. Trochę to wytrąca z klimatu. Same dialogi są dość rzeczywiste, zawierają sporo wulgarności oraz budują wizerunek zmęczonego cynika, jakim nasz bohater jest. Fabuła i (niemal) wszystkie jej części składowe są na plus, jak to wygląda z rysunkiem?
Rozsiądźcie się wygodnie i patrzcie
I tu bywa różnie. Sam styl jest całkiem niezły. Dobrze oddano emocje, twarze i ubrania. Gorzej z otoczeniem, które zwykle jest zamazane albo nie ma go wcale. Trochę to psuje wrażenia. Ogromną zaletą są okładki poszczególnych zeszytów, które zawiera ten album. Oszczędnie wykonane, z kawałkiem wyciętego, powiększonego rysunku, sprawiają bardzo dobre wrażenie, ponieważ świetnie oddają emocje. Niestety nie mogę tego powiedzieć o okładce albumu, której styl zupełnie nie pasuje do wnętrza komiksu. Trochę szkoda, bo dla mnie sama okładka nieco cuchnie kiczem, co może zrazić potencjalnego czytelnika. No, ale nie ocenia się komiksu po okładce, nieprawdaż? Kolorystyka, tak jak rysunek, jest dość nierówna, raz strony są wielobarwne, innym razem dominuje jeden kolor. Sceny w szpitalu są nieprzyjemnie szarobure, ale poza tym większych problemów nie uświadczyłem.
Przyjaciół naszych dorastanie,
wzloty, upadki, tak rok w rok,
Jedni upadli w otchłań nieba,
a inni prosto w piekła mrok.
Ostatecznie można uznać ten album za całkiem niezły kawałek historii, ozdobiony poprawnym rysunkiem. Część wątków w nim zawartych wykorzystała ekranizacja pt. ?Constantine?, ale nie powtarza bezsensownie wszystkiego. Inna sprawa, że obdarzenie bohatera rakiem nie jest częste w komiksach, i pod tym względem ?Niebezpieczne nawyki? są dość interesującą historią. Fanom komiksowych horrorów polecam, a jeśli nie gustujesz w historiach grozy, to sięgnij chociażby po fascynującą fabułę z bardzo sprytnym punktem kulminacyjnym.
2 komentarze
Rekomendowane komentarze