Oceny w recenzjach - tak czy nie?
21 użytkowników zagłosowało
-
1. Ocena jest dobrem w recenzji?
-
tak11
-
nie9
-
nie mam zdania1
-
-
2. Ocena jest złem w recenzji?
-
tak7
-
nie11
-
nie mam zdania3
-
- Zaloguj się lub zarejestruj, aby zagłosować w ankiecie.
Recenzje kończące się oceną ? dobro czy zło?
Chciałbym poruszyć temat, który zaprząta mi myśli, zawsze kiedy otwieram jakiś magazyn lub witrynę w internecie, poruszające tematy filmów, gier czy muzyki.
Zawsze trafiam na recenzję danego produktu, który mnie interesuje i wczytuję się dogłębnie w opinię autora, robiąc to za każdym razem dwukrotnie. Zapytacie dlaczego tak robię? Czy mam słabą pamięć, lub jestem niezbyt rozgarnięty, żeby zrozumieć, co dany recenzent chciał mi jako potencjalnemu odbiorcy przekazać w swoim artykule?
Śpieszę z odpowiedzią, otóż robię to za pierwszym razem w celu pozyskania informacji na temat konkretnego tytułu, który mam zamiar zakupić. Po zapoznaniu się z danym produktem osobiście zestawiam swoje odczucia i swoją opinię z daną recenzją i raz zgodzę się w pełni, a innym razem łapię się za głowę z następującą myślą: ?czy ten osobnik nie upadł czasem na głowę?? Jednak mam świadomość tego, że recenzja w większym stopniu jest subiektywna, aniżeli obiektywna i wcale mi to nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie sprawia, że chce się dany tekst czytać.
Jedyne co mnie boli w tego typu artykułach, to nieszczęsna metryczka z oceną uderzającą po oczach, jak spojrzenie w stronę słońca, po przesiedzeniu kilku godzin w podziemiach. W niektórych wypadkach, a jeśli mówimy o przykładzie recenzji gier komputerowych, jest to szeroko stosowana praktyka, musi być jeszcze uwypuklenie poszczególnych minusów oraz plusów.
Owszem, można zapytać o co mi chodzi? Co mi w tym przeszkadza? Przecież jest to praktyczne, nie tracimy czasu na wertowanie kilkuset zdań, żeby dowiedzieć się czy warto w dany tytuł zaopatrzyć się, czy uciekać jak najdalej od niego.
Jak najbardziej zgodzę się z tym stanowiskiem, aczkolwiek, jest druga strona medalu.
Ileż to razy przeczytałem recenzję i myślę sobie, że dam szansę danej pozycji, jak będzie przeceniona, bądź w późniejszym czasie, jak już dosięgnę tego na czym mi zależy najbardziej. I co wtedy? A niestety w tym momencie pamięć okazuje się wyprowadzona w pole i pamiętam jedynie tą przeklętą ocenę, czasami z minusami, bądź plusami. Jeśli jest to tytuł ze średniej półki, to go olewam, a raczej olewałem. Zmieniłem swoje nastawienie, gdy pewnego razu zakupiłem grę, która wysokich not nie otrzymała, zaś po instalacji produktu na moim blaszaku, okazało się, że tytuł dał mi wiele radości, miło spędzonych chwil i poczułem żal, że nie dałem tej grze szansy dużo wcześniej. Jednak potem zapala się w moich neuronach lampka uderzająca z zapytaniem:
?Zaraz, zaraz przecież ta gra dostała taką marną ocenę, co ja w niej widzę??
Od razu siadam, biorę artykuł i czytam cały tekst ponownie. Dochodzę do wniosku, że zgadzam się w większej części z recenzentem, ale ta, cholerna ocena pasuje mi tu jak noc do dnia.
Ta sytuacja skłoniła mnie do przemyśleń, na temat ocen, które są zawierane w recenzjach. Czy nie można by napisać samego artykułu, a tą potępioną metryczkę z diabelską oceną wywalić w niebyt, szanowni recenzenci, panowie i panie krytycy? Uważam, że przyniosłoby to same korzyści, bo zarówno ludzie czytaliby, jeśli nie książki, to chociaż te artykuły, żeby się czegoś dowiedzieć.
Kolejnym plusem byłoby to, że nie przekreślalibyśmy wiele ciekawych i godnych naszej uwagi pozycji.
A Wy co o tym myślicie, jesteście za ocenianiem, czy recenzją nie zawierającą jakiegokolwiek szufladkowania danej pozycji?
Na koniec jak zwykle kolejny utwór oddający moje uczucia, odnośnie tego wpisu:
Zespół: Heaven Shall Burn
Utwór: Atonement
20 komentarzy
Rekomendowane komentarze