12.12.12 <- bo musiałam i już.
No proszę. Byłam przekonana, że dziś zobaczę tu rząd wpisów o tytule ?12.12.12? urozmaiconych wykrzyknikami, xdekami, uśmieszkami ect. A mnie zawiedliście. Kompletne zero! To będę prekursorem.
Chyba kiedyś była mowa, że to dziś ten koniec świata. Rozpaczałam, że nie dożyję urodzin. A później przełożyli. Powinni jeszcze trochę przełożyć, bo nie obejrzymy ?Hobbita? L
Tym niemniej dzień ten przechodzi do historii. Co to kogo obchodzi, dzień jak dzień, nic się nie dzieje tylko gdzieś tam ktoś umiera, gdzieś ktoś się rodzi, są wypadki, pożary ? to co zwykle. Ale wiecie, ostatnia taka data w tym stuleciu. Następna bodajże za 89 lat, czego ubolewam nie dożyję najpewniej? Pewnie myślicie po co mi do jasnej sosny ta data. Lubię nadawać znaczenie. Różnicuję sobie: zwykły dzień, niezwykły dzień. Coś w tym jest, to jak postanowienia na Nowy Rok. Czemu nie postanowić sobie czegoś od takiego 4 września na przykład?
To tak od dawna wiele miałam pomysłów na taki dzień. Zawsze jak coś odkładałam, to też na taką datę. I dziś niczego nie zrobiłam. Wysłałam tekst do AM jeśli się liczy. Coś podobnego tam napisałam, tylko mniej chaotycznie i o świętach jeszcze.
Bo w takich dniach przypomina mi się wiele rzeczy. Wiele popełnionych błędów, wiele przerwanych przyjaźni, wiele straconych okazji? Nachodzi mnie taka myśl, żeby to naprawić. Zła myśl. Nie powinno się odwracać wstecz. Mówią mi to przyjaciele, mówi ciotka, powiedział dziś doświadczony, sędziwy mężczyzna w filmie. Zostaw wszystko, zapomnij i idź dalej. Ale brakuje mi jakiegoś końca. Nie wystarczy tego odłożyć na półkę. Trzeba skreślić, wyrwać kartkę, zgnieść, podpalić? Brakuje końca. Miałam skończyć coś do końca roku, ale trochę mi w tym przeszkodził wypadek, który miałam i komplikacje w leczeniu. Zamknąć coś, czy otworzyć na nowo? Podobno zawsze można zacząć jeszcze raz?
12 komentarzy
Rekomendowane komentarze