Skocz do zawartości

Face the consequences!

  • wpisy
    132
  • komentarzy
    1062
  • wyświetleń
    157041

Drużyna Pierścienia - film a książka


FaceDancer

5479 wyświetleń

Postanowiłem zabrać się za szersze omówienie i zrecenzowanie różnic pomiędzy sześcioksięgiem Tolkiena a trylogią Petera Jacksona. Początkowo miałem to zrobić w jednym wpisie, ale jestem zachłanny jak twórca filmowego "Hobbita" i zamiast jednego będą trzy. Powód jest oczywiście bardziej prozaiczny. Po wynotowaniu różnic do połowy "Dwóch Wież" powstała taka ściana tekstu, że raczej nikt przy zdrowych zmysłach nie dałby rady przeczytać tego jednym ciągiem.

Myślałem o napisaniu tego wpisu w standardowym, chronologicznym stylu. Po namyślę stwierdzam jednak, że bardziej czytelnie będzie jak niektóre ze zmian zaklasyfikuję. "Drużyna Pierścienia" w powszechnej opinii najmniej odbiega od pierwowzoru. Czy potwierdza się to w praktyce? Film jest bardziej kameralny od dwóch następnych części i przez większość fanów książki uznawany jest za najlepszy. Wbrew pozorom zmian w stosunku do książki jest całkiem sporo, ale są to zmiany dość subtelne.

Youtube Video -> Oryginalne wideo

Wprowadzenie

Pierwsza rzecz to dość obszerny prolog, który ma zapoznać widza z wydarzeniami mającymi miejsce pod koniec Drugiej Ery. Wtedy Ostatnie Przymierze Ludzi i Elfów pod wodzą królów Elendila i Gil-Galada pokonało Saurona i jego armie. Obaj królowie zginęli, a Sauron utracił Jedyny Pierścień i swoją materialną postać. Zwycięstwo zostało jednak okupione drogo. Oprócz śmierci dowódców, szczególnie dotkliwe były wysokie straty wśród elfów. Prolog dość wiernie oddaje te wydarzenia. Brakuje tutaj króla elfów Gil-Galada, którego rolę jako dowódcy przejmuje Elrond. Można to wytłumaczyć ograniczaniem ilości postaci występujących w filmie. Wszystko zostaje sprawnie opowiedziane głosem Galadrieli, świetnie sprawdzającej się w roli narratora.

Przygoda zaczyna się w Shire

Postanowiłem, że jeden akapit w całości poświęcę wydarzeniom w Shire. Jest to jeden z najdłuższych i najbardziej obszernie przedstawionych wątków w filmie. Niziołki wiodą szczęśliwe i dostatnie życie. Izolują się od świata Dużych Ludzi i nie martwią problemami nękającymi Śródziemie. Jedna ze scen trochę przybliża nam ten ludek i jest zaczerpnięta z prologu do książki, gdzie Tolkien dość obszernie opisał jego historię. Różnic możemy dopatrzeć się jedynie w drobiazgach i to po wnikliwym przeczytaniu Tolkiena. Bilbo uprzedził o swoim planie zniknięcia także Froda. Scena odpalenia fajerwerku przez Merry'ego i Pippina została dodana przez reżysera. W książce dzieci podążające za wozem Gandalfa liczą na jakiś pokaz magiczny, a czarodziej odpowiada, że nie ma czasu i znika w domu Bilba. Zmiana tego fragmentu wydaje się zrozumiała, aby wśród widowni Gandalf nie zyskał opinii "wrednego dziada".

nazgul_1.jpg

A droga wiedzie w przód i w przód

Ważnym etapem książki była podróż hobbitów do Rivendell. Jeśli patrzeć na objętość, to zajmowała niemal 200 spośród 500 stron powieści. Tutaj została w znacznej mierze uproszczona i skrócona. Wyciętych w całości zostało w praktyce 5 rozdziałów. Cała pierwsza księga ma ich 12, co pokazuje skalę cięć. Zupełnie zmieniono sposób dołączenia do kompanii (czy też raczej do Froda i Sama) Merry'ego i Pippina. Tolkien poświęcił dwa długie rozdziały na podróż Froda do Bucklandu, gdzie ten przeprowadzał się z Bag End. Hobbit chciał uniknąć plotek o nagłym zniknięciu i przenieść się trochę bliżej Rivendell. Jedynie Sam miał podążać za Powiernikiem Pierścienia. Frodo nie chciał angażować do niebezpiecznej wyprawy swoich przyjaciół, ale ci uknuli z Samem "spisek" i o wszystkim się dowiedzieli. W filmie wpadają na siebie całkowicie przypadkowo kradnąc warzywa z farmy Maggota.

W czasie podróży do Bucklandu Samowi i Frodowi towarzyszy Pippin. Tutaj zaczyna się pościg Nazguli. Hobbici wielokrotnie widzą Czarnych Jeźdźców gnających po gościńcu i za każdym razem udaje im się szczęśliwie uniknąć wykrycia. Jeźdźcy są też bardziej rozmowni, nie szlachtują każdego napotkanego po drodze przechodnia. Rozmawiają nawet z Dziaduniem Gamgee ojcem Sama, wypytując o Bagginsa. W filmie brakuje trochę tego suspensu, gdyż początkowo nie wiemy kim są ci tajemniczy "ludzie". Właśnie z obawy przed nimi czwórka hobbitów wyjeżdża (na kucach!) z Shire przez Stary Las. To niebezpieczne miejsce, ale nie chcą ryzykować spotkania z Czarnymi na gościńcu.

nazgul_2.jpg

Później spotykają zwariowanego czarodzieja Toma Bombadilla i jego żonę Złotą Jagodę. Tom jest chyba najdziwniejszą i najbardziej zagadkową postacią w całej trylogii. Nawet Samwise Gamgee mówi, że takiego cudaka nigdy nie widział. Bombadill dwukrotnie ratuje hobbitów z opresji. Najpierw Merry'ego i Pippina wydziera z łapsk (konarów) Starej Wierzby, a następnie ratuje przed pewną śmiercią przepędzając Upiora Kurhanu. W drugiej części filmowej trylogii mamy pewien hołd oddany przez Jacksona Starej Wierzbie, która zostaje przeniesiona do lasu Fangorn. Tam w rolę ratownika wciela się Drzewiec, który wypowiada te same słowa co Bombadill. Scena ta znajduje się tylko w wersji rozszerzonej filmu. W kinowej Merry przypomina Pippinowi o Starym Lesie na granicy Bucklandu, co jest aluzją do wydarzeń z "Drużyny Pierścienia".

Obieżyświat

Pod tym pseudonimem skrywa się jedna z najważniejszych postaci Trylogii, która dopiero w tym momencie wkracza do akcji. Aragorna poznajemy w "Rozbrykanym Kucyku", gdzie uważnie przypatruje się hobbitom. Początkowo wydaje się, że ma niecne zamiary. Sam nie potrafi mu zaufać aż do przybycia do Rivendell. Ubiór Obieżyświata przywodzi na myśl raczej łotrzyka, a w Bree właściciel gospody Barliman Butterbur ostrzega ich przed Strażnikami.

W najmniejszym stopniu zmieniono scenę w samej oberży i spotkanie z Aragornem. Choć nie było tak efektownie jak w filmie i Frodo nie został złapany za kubrak, wszystko to jednak ma na celu przyspieszyć akcję. W książce możemy dowiedzieć się o liście jaki Gandalf pozostawił Barlimanowi i okazuje się, że to przez jego sklerozę przyjaciele muszą mierzyć się z licznymi niebezpieczeństwami. My możemy mu podziękować za uczynienie tej wędrówki tak ekscytującej.

Youtube Video -> Oryginalne wideo

Świetna z scena filmu, gdzie Nazgule wjeżdżają do Bree w ogóle nie ma miejsca. W rzeczywistości pozostawiają konie poza miastem, a do środka wślizgują się potajemnie. Mają też swoich pomagierów m.in. szpiega Billa Ferny'ego. Nie czytamy też o scenie w pokoju. Bohaterowie barykadują się w innym pomieszczeniu i dopiero rano okazuje się, że ich wcześniejsze lokum zostaje zdewastowane. Chociaż na pewno w filmie zostaje ukazana potęga Upiorów grasujących po mieście. W Rivendell Gandalf zdradza, że w czasie jego pobytu w Bree (dzień po opuszczeniu miasta przez Froda) piątka Nazguli z wściekłością wdarła się do miasta rozwalając bramy. Dowiadujemy się także o wszystkich poczynaniach czarodzieja po ucieczce z niewoli.

Youtube Video -> Oryginalne wideo

Kolejna znakomita sekwencja. Walka Aragorna z Nazgulami na Wichrowym Czubie. Przez Tolkiena ukazana w zupełnie inny sposób. Jackson uznał, że roztargnienie hobbitów i rozpalenie przez nich ogniska ściąga sługi Czarnego Pana. Tymczasem niziołki nie zachowują się tak nieroztropnie. Atak Upiorów kończy się niespodziewanie, gdyż z niejasnych powodów nagle się wycofują. Bardziej podoba mi się sposób w jaki ukazał to Peter Jackson, który postawił na efektowną walkę. Chociaż widok ostatniego "przemykającego" Nazgula, który dostaje pochodnią w łeb zawsze wprawia mnie w śmiech.

nazgul3.jpg

Arwena/Glorfindel

Gdy Frodo zostaje dźgnięty przez Króla Lisza (ekhem znaczy Króla Nazguli) okazuje się, że ostrze było zatrute i hobbita zaczyna dręczyć poważna choroba. W książce Aragornowi udaje się ją spowolnić dzięki swoim talentom medycznym. Dopiero później spotyka elfa Glorfindela, który był jednym z tych wysłanych na pomoc przez Elronda. W filmie ta postać zostaje usunięta i zastąpiona Arweną, ukochaną Aragorna. Tutaj można chyba poświęcić postać biednego elfa, który aż tyle do historii nie wnosił. Warto jednak powiedzieć jako ciekawostkę, że to on wypowiada przepowiednię dotyczącą Króla Nazguli. W czasie wojny z Angmarem powiedział (a było to ponad 1600 lat wcześniej): "Zguba dosięgnie go daleko stąd, nieprędko i nie z ręki męża." Wszyscy wiemy co wydarzyło się później.

Youtube Video -> Oryginalne wideo

Scena na brodzie Bruinen była jedną z bardziej efektownych w pierwszej części filmu. Uległa jednak znacznej metamorfozie. Frodo jedzie sam na białym wierzchowcu Glorfindela, po przejechaniu przez rzekę wdaje się w krótką konwersację z Nazgulami. Król wraz z dwoma sługami próbuje przejechać i jak jest już prawie na drugim brzegu olbrzymia fala porywa go precz. O tym wydarzeniu więcej dowiadujemy się później od Gandalfa. Okazuje się, że Glorfindel wraz z Aragornem zaatakowali płonącymi żagwiami pozostałe Upiory. Przerażeni wszyscy wpadli do rzeki, gdzie spotkał ich los podobny do pozostałej trójki pobratymców. Woda wezbrała się, bo Elrond kazał otworzyć upusty. Od siebie zaklęcie dodał Gandalf. Choć trzeba przyznać w filmie wyszło płynnie i bardziej efektownie.

Sformowanie Drużyny

Jak mawiał Piotr Fronczewski, aby wyruszyć w drogę należy sformować drużynę. Tak się dzieje i w tym wypadku. W książce poznajemy nowe wątki, m.in. zaginięcie Balina, o którego martwią się krasnoludy. Później tajemnica wyjaśnia się podczas przechodzenia przez Morię. W Imladris poznajemy także losy Gandalfa, który został uwięziony przez Sarumana. Film w tym wypadku różni się od Tolkiena pokazywaniem tych scen na przemian z wędrówką hobbitów. Jedna rzecz pozostała niezmieniona. Sposób ucieczki czarodzieja z Orthanku poznajemy dopiero po fakcie.

Youtube Video -> Oryginalne wideo

Znakomita parodia jednej ze scen w Rivendell. Filmowa narada u Elronda bardzo mi się podoba, pomimo wielu uproszczeń i przeinaczeń. Powiedzmy sobie jednak szczerze, Tolkien nie był profesjonalnym pisarzem. To zdanie będę może wielokrotnie powtarzał. Napisał wybitną książkę, ale wydarzenia należało przedstawić spójnie i w sensownym czasie. Efektowna scena, gdzie Gimli podrywa się z miejsca i próbuje toporem zniszczyć pierścień pokazuje nam, że nie da się tego zrobić przy użyciu konwencjonalnych środków, wiele też mówi o charakterze porywczego krasnoluda.

Youtube Video -> Oryginalne wideo

Podczas narady ma miejsce jeszcze kilka efektownych dialogów. Mnie zawsze niszczy scena, gdy Legolas z Gimlim doprowadzają do kłótni pomiędzy wszystkimi. Nawet Gandalf przyłącza się do sporu. Elrond siedzi załamany na swoim miejscu, a Frodo widzi w odbiciu pierścienia wszystkich obecnych, a następnie śmiech Saurona i płomień, jakby ogarniający kłócących się. Hobbit wstaje i stara się powiedzieć, że on podejmie się zadania. Mina wzruszonego Gandalfa - bezcenna, a pozostałym zapewne głupio się zrobiło. Później szybkie przedstawienie Drużyny i gotowe. W niektórych miejscach film góruje nad książką. Tak dzieje się także w tym przypadku.

Swoje robią także hobbici. Sam wpada na tajną naradę i oświadcza, że jeśli Frodo wyrusza do Mordoru, to on idzie z nim. W filmie jest trochę bardziej komediowo, bo zjawiają się także Merry i Pippin, a Elrond nie wie co się dzieje. Chociaż w książce jest to ujęte trochę inaczej. Dopiero po fakcie dwaj hobbici dowiadują się o wyczynie Sama. Pippin jest niepocieszony i jawnie protestuje przeciwko tej niesprawiedliwości - "powinien zostać zakuty w kajdany, a Elrond go jeszcze nagradza udziałem w wyprawie". Różnice są także w przypadku Boromira. W filmie od razu stara się sięgnąć po pierścień, coś takiego nie ma miejsca u Tolkiena. Podobnie ze sceną na przełęczy, gdzie podnosi zgubiony przez Froda klejnot. Peter Jackson chce pokazać widowni, że Boromir doprowadzi jeszcze do jakichś kłopotów.

caradhras.jpg

Na południe

Kompania opuszcza Rivendell, kierując się w stronę Wrót Rohanu. Jednak po spotkaniu z Krebainami, czarnymi krukami, szpiegami Sarumana Gandalf postanawia zawrócić. Tutaj wszystko jest zgodne w 100%. Różnice zaczynają się, gdy Drużyna kieruje się na Karadhras. Szczyt w Górach Mglistych przez który trzeba przejść udając się na wschód. W oryginale dochodzi do sporu (w tajemnicy przed resztą kompanii) pomiędzy Gandalfem a Aragornem. Aragorn jest zdecydowanym orędownikiem przejście przez przełęcz. Z kolei Gandalf woli przejść przez Morię. W filmie Saruman używając głosu sprowadza na bohaterów lawinę. U Tolkiena mamy więcej przypuszczeń. Słychać jakieś głosy i padają pytania czy to Nieprzyjaciel jest odpowiedzialny za tak fatalną pogodę. Jednak istnieje też duża możliwość, że to złośliwy szczyt górski nie chciał przepuścić podróżnych.

Tutaj dochodzi chyba do największego głupstwa popełnionego przez Petera Jacksona. Otóż głównym oratorem przejścia przez Morię jest Gimli. Gandalf zdecydowanie się temu przeciwstawia. Zupełnie jakby wiedział, że w kopalniach grasuje wielki demon. Reżyser postanowił, że czarodziej będzie bardziej przewidujący, chociaż w rzeczywistości sam spodziewał się spotkać w kopalniach krasnoludy Balina. Jednak największa głupota w filmie następuje, gdy Gandalf przerzuca decyzję na Powiernika Pierścienia. Wie o zagrożeniu, ale woli zdjąć ze swoich barków odpowiedzialność i obarczyć nią Froda, który nie ma żadnego pojęcia o możliwych niebezpieczeństwach. Nie informuje też przyjaciół o swoich przypuszczeniach. W mojej opinii to najgłupszy moment w całej "Drużynie".

moria.jpg

Rozbicie Drużyny

Nie będę się szczegółowo rozpisywał na temat wydarzeń w Morii i Lothlorien. Zarówno w filmie jak i książce są to jedne z najbardziej klimatycznych momentów. Scena walki w sali grobowej Balina jest w mojej opinii najlepszą w całej trylogii (jeśli bierzemy pod uwagę wywijanie mieczem). Starcie Gandalfa z Balrogiem również wygląda jakby zmaterializowała się nam scena wyjęta wprost spod pióra Tolkiena. W Lorien zabrakło mi trochę sporów elficko-krasnoludzkich podczas rozmowy z Haldirem.

Natomiast wydarzenia dziejące się pod Amon Hen wydają się być zrealizowane przynajmniej ze 3x lepiej niż w książkowej opowieści. Główną zmianą jaką wprowadził reżyser było dodanie śmierci Boromira do pierwszej części trylogii. Tolkien umieścił ją dopiero na początku "Dwóch Wież", ale wynikało to raczej z jego braku doświadczenia jako pisarza. Każdy szanujący się reżyser wie, że pod koniec filmu/książki musi dojść do spektakularnego finału. Takim na pewno była walka z orkami i śmierć jednego z członków Drużyny.

boromir.png

Podoba mi się, że każdy ma tam swoje zadanie i wszystko ma sens. U Tolkiena Frodo znika zaraz po scenie z Boromirem i zostaje dopiero doścignięty przez Sama. W filmie najpierw spotyka po drodze Aragorna, który pokazuje silną wolę i nie chce odbierać pierścienia hobbitowi. Następnie odpiera wraz z Legolasem i Gimlim atak orków, umożliwiając Frodowi ucieczkę. Merry i Pippin również odgrywają dużą rolę, odciągając uruk-hai od przyjaciela. Następnie mamy bohaterską śmierć Boromira i pożegnanie z Aragornem. Przy okazji jeszcze dostajemy walkę z dowódcą uruków Lurtzem, którego w książce nie ma. Oglądając film a później czytając można się nieźle rozczarować, bo Aragorn, Legolas i Gimli w ogóle nie walczą z orkami. Przybywają na wezwanie rogu Boromira (przypominam, że dopiero w "Dwóch Wieżach") i widzą umierającego Gondorczyka, przeszytego strzałami, a dookoła niego trupy przynajmniej 20 przeciwników.

Pacing reasons

Głównym motywem wszystkich cięć, uproszczeń i zmian w fabule jest prozaiczny brak czasu. Z oczywistych względów pod nóż musiały pójść niektóre rozdziały. Starano się też nie wprowadzać zbyt dużej liczby postaci, aby widz nie zagubił się w natłoku informacji i mógł skupić uwagę na głównych bohaterach. Często dochodzi do zmian w dialogach i ktoś inny wypowiada dane słowa w filmie, a kto inny w książce. Wydarzenia przedstawione przez Tolkiena rozkładają się w dużym przedziale czasowym. Między urodzinami Bilba na których dochodzi do jego zniknięcia, a wyruszeniem Froda do Rivendell upływa aż 17 lat. Po otrzymaniu ciosu na Wichrowym Czubie, Aragorn i hobbici przez kilkanaście kolejnych dni wędrują dalej, a choroba przybiera lżejsze i cięższe stadia. Od wyruszenia z Imladris do śmierci Boromira upływają ponad 2 miesiące, itd.

Ciężko też znaleźć sceny, które w pierwszej części zostały pominięte, a powinny zostać umieszczone w filmie. Trochę brak mi rywalizacji pomiędzy Gimlim a Legolasem, choć jak zdradził Peter Jackson, te sceny zostały nagrane. Jednak z uwagi na brak czasu nie mogły znaleźć się w wersji kinowej. Chociażby scena wejścia do Lorien, choć tam w rozszerzonej wersji Gimli używa wobec Haldira słów nieparlamentarnych w języku krasnoludzkim. W wyniku licznych uproszczeń w jednych scenach, trzeba nieco zmodyfikować inne. Hobbici zdobywają na kurhanach sztylety. Później okazuje się to bardzo ważne dla fabuły ponieważ Merry używa jednego z nich w walce z Królem Nazguli. Jednak sceny z Upiorem Kurhanu nie ma w "Drużynie. Dlatego trzeba było pokazać, że sztylety są podarunkiem od elfów z Lorien.

"Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia" to film znakomity, wręcz jeden z najlepszych w historii. Trudno przyczepić się do bohaterów, wytrzymujących starcie z wyobrażeniami z przeszłości. Ciężko także wyobrazić sobie lepsze zrealizowanie scen w Rivendell, Bree, na Wichrowym Czubie czy w Morii. Peter Jackson stworzył film, który godzien jest swej nazwy.

22 komentarzy


Rekomendowane komentarze

choć jak zdradził Peter Jackson, te sceny zostały nagrane. Jednak z uwagi na brak czasu nie mogły znaleźć się w wersji kinowej.

Herezja, kłamstwa, wroga, elficka propaganda!

Youtube Video -> Oryginalne wideo

Sam tekst pyszny, nie jest prostym "książka/film była/był lepszy" ale w ciekawy sposób analizuje poszczególne różnice i wytyka obu dziełom ich mocne i słabe strony. Świetne!

  • Upvote 1
Link do komentarza

Jeez... Ja tutaj mówię o pierwszym filmie. Tylko i wyłącznie o nim!

Dzięki za uznanie. Nie dość, że wymagało to trochę pracy, ale trzeba było jeszcze naprawdę sporo pominąć, bo tekst i bez tego jest za długi. A wydawałoby się, że w pierwszej części prawie nie było zmian.

  • Upvote 1
Link do komentarza

W książce Boromir był chyba lepiej zrobioną postacią, bardziej tragiczną. No i jego śmierć wyglądała zupełnie inaczej, ale to wiadomo z tekstu. Ew. coś pomyliłem bo LOTRa to czytałem daaawno temu.

Link do komentarza

@Drangir

Ja sobie wyobrażałem go znacznie młodszego, choć Sean Bean jest jednym z moich ulubionych aktorów i zawsze "kupuje" mnie swoją grą. Tak było i tym razem. Nie ma znaczących rozbieżności między filmem i książką. Boromir dostaje od Aragorna zadanie bronienia hobbitów (Merry'ego i Pippina). Wszyscy rozdzielają się szukając Froda, ku rozpaczy Strażnika. Aragorn znajduje Boromira umierającego, opartego o drzewo, z jego piersi sterczy kilka strzał. W dialogu Boromir wyjawia, że próbował odebrać pierścień Frodowi. Rozmowa przebiega dość podobnie jak w filmie, ale nie ma może aż tak mocnych słów jak "mój królu" choć w filmie świetnie pasują. Boromir nawet wypowiada słowa "zawiodłem", a Aragorn odpowiada "Zwyciężyłeś. Odzyskałeś honor" niemal dokładnie tak samo jak w flimie.

PS Jedna z różnic o której nie wspomniałem, żeby nie przeładować tekstu. Narsil zostaje przekuty w Anduril przed wyruszeniem z Rivendell. Od tego czasu Aragorn posługuje się "Płomieniem Zachodu". Będzie jednak o tym mowa w jednym z dwóch następnych wpisów.

PS 2 Świetna jest scena walki z Lurtzem, gdzie Aragorn zachowuje się niemal jak Wiedźmin. Odbija rzucony w niego sztylet za pomocą miecza.

  • Upvote 1
Link do komentarza

A tyle marudził, że za długie, że łejezu :diabelek:.

Fantastyczne uczucie - czytając nabierałem coraz większej ochoty i na seans i na przypomnienie sobie (a może i wreszcie skończenie) trylogii Tolkiena (dlaczego "sześcioksięgu", zachodzę w głowę?). Łoziu wierci się na półce niecierpliwie, Łazik owns Obieżyświat.

No i publikuj dalej, dobry materiał skroiłeś, Waćpan.

Link do komentarza

@Quetz

Sześcioksiąg, bo powieść składa się z sześciu ksiąg. W zamierzeniu Tolkiena nie miała to być trylogia. Było jednak niedługo po wojnie papier był bardzo drogi. Wydawca zaproponował zrobić z tego trzy tomy i się głowili z pisarzem nad tytułami. Pierwsze dwa Tolkien zaaprobował. Nie mógł przeboleć "Powrotu Króla", uważał że tytuł zdradza czytelnikowi co się wydarzy. Była też opcja, że wszystkie sześć ksiąg będzie w wydane razem, ale to by było tomiszcze ogromne. Nie wiadomo też było jak to się sprzeda. Wydawca w tym wypadku się nie mylił.

PS Niedługo zabieram się za "Dwie Wieże". Będzie z jednej strony łatwiej, bo to moja ulubiona pozycja. Z drugiej strony Peter Jackson tym razem trochę batów zbierze, bo ten wpis to niemal laurka ode mnie.

Link do komentarza

Quetz - Moim zdaniem tłumaczenie Łozińskiego to nieporozumienie.

Face - Za to trzecia część to będzie ukamienowanie pod względem realizacji twórczości Tolkiena. Mimo wszystko filmy - pomimo uproszczeń - ogląda się świetnie, bo to dobre produkcje. Można mieć zastrzeżenia pod względem ekranizacji, doceniając jednocześnie film(y). Jest to coś, czego bardziej zagorzali obrońcy filmowej trylogii nie rozumieją.

Link do komentarza

Holy.Death - zgadzam się w odniesieniu do pierwotnej wersji. Poprawiona (z końca lat dziewięćdziesiątych, o ile pamiętam) jest już nie tyle żenująca, co swoiście urocza ^^.

Link do komentarza

Odbicie lecącego sztyletu przez Aragorna było przypadkiem. Według scenariusza sztylet miał się wbić w drzewo obok Strażnika, lecz aktor grający orka pokpił sprawę i Viggo musiał odbić sztylet z zaskoczenia, improwizując. I tak zostało. Ogólnie Viggo M. ma słabość do wymuszonej gry aktorskiej: raz łamie palec u stopy, drugi raz omal nie tonie...

  • Upvote 2
Link do komentarza

@brylant

Wyszło świetnie. Viggo zdarzają się pewne wypadki na planie, bo większość scen kaskaderskich robi sam. Podobno spędzał mnóstwo czasu z koniem, żeby lepiej się z nim rozumieć. Po zakończeniu zdjęć odkupił go od studia. Ba, drugiego kupił i dał w prezencie dublerce Arweny. Wszędzie także zabierał ze sobą miecz, żeby jak najczęściej trenować szermierkę. Great guy.

@Quetz

Jak słyszę "łazik" to mi się kojarzy od razu z tym wielkim potworasem z Morrowinda, którym można było podróżować między miastami ;)

  • Upvote 1
Link do komentarza

Wiele razy się starałem ale Książek przeczytać nie mogę... po prostu nudzi mnie to mimo że lubie fantasy ale w Władcy pierścieni jest coś co odrzuca mnie... zawsze kończę gdzieś w połowie 1 tomu i dalej nie da rady

Link do komentarza

@Fearoth

Przerywasz w momencie kiedy akcja zaczyna się dopiero rozkręcać. Przygoda zaczyna się dopiero po opuszczeniu Rivendell. Jak Gandalf znalazł zapiski krasnoludów z Morii, to mnie ciarki aż chodziły po plecach.

Niektóre dialogi w książce po prostu wymiatają. Choćby Gandalf na Karadhras rozpala czarem ognisko oświadczając przy okazji: "No jeśli ktoś nas tutaj wypatruje, to przedstawiłem mu się nieomylnie. Wywiesiłem ogłoszenie 'Gandalf jest tutaj'." Scena wejścia na dwór Theodena, gdzie Aragorn niemal nie wywołuje walki z całym Edoras. Albo Gimli z zabandażowaną głową wraca z jaskiń po bitwie pod Rogatym Grodem "41, mości Legolasie! 41!".

Oczywiście książka ma wzloty i upadki. Mnie np, niespecjalnie interesowały losy Froda, ale dzieje trójki przyjaciół to moje ulubione fragmenty książki.

Link do komentarza

E tam, dialogi. Najlepsze w książkowym WP były niesamowicie plastyczne opisy przyrody i żywe środowisko.

Wciąż nie mogę się zdecydować, co jest lepsze: książka, czy film. Chyba jednak lekko wskazywałbym na Peterka, którego jakiś czas temu pokochałem totalnie za "Nostalgię Anioła". Sześcioksiąg przypomina mi nieco nieoszlifowany diament, który został wykończony dopiero w 2001 roku.

PS Widzieliście zwiastun Hobbita z polskim dubbingiem? Polecam:

Link do komentarza
E tam, dialogi. Najlepsze w książkowym WP były niesamowicie plastyczne opisy przyrody i żywe środowisko.

Co niektórzy uważają za największą wadę...

PS Widzieliście zwiastun Hobbita z polskim dubbingiem? Polecam:

GŁOS GANDALFA

kill_it_with_fire-s670x394-304461.jpg

GŁOS GANDALFA

W pierwszych kilku sekundach myślałem że to jakaś zabawna przeróbka, serio, jak to:

Link do komentarza

@Sermaciej

A to nie jest tak, że można chodzić na wersje z dubbingiem albo z napisami? Ja i tak waham się czy w ogóle na to jechać, wystarczyło, że zobaczyłem Thorina i jego żałosną kompanię.

Znam ten ból dubbingu. Pamiętam jak poszedłem na Mroczne Widmo...

Link do komentarza

Świetny tekst, brawo, co do treści, zawsze średnio interesował mnie ten świat, ale po namowach kolegi, i twoim wpisie chyba wreszcie pooglądam trylogie, a potem poczytam książki. Zapowiada się ciekawie.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...