Alan Wake. Recenzja!
Hej ho! Witam ponownie po dość długiej przerwie. Przyznam się szczerze, że ostatnimi czasy nie miałem weny do pisania, ani tym bardziej czasu przez szkołę. Święta się zbliżają, śnieg prószy - jest go co raz więcej.
Niedługo po premierze Alana Wake'a na PC napisałem jego recenzję, właściwie to moją pierwszą - super, jarałem się tym. Wysłałem ją do Action Maga, gdzie została nawet opublikowana na stronie głównej. Kurcze, to jest tak samo jak z przeglądaniem starego archiwum gadu-gadu. Człowiek sobie myśli "co ja pisałem, jaki ja głupi byłem!". Niewątpliwym plusem jest to, że po określonym czasie zauważyłem masę popełnionych błędów, choć wcześniej zastanawiałem się o co im wszystkim chodzi pisząc o tych powtórzeniach, których przecież nie ma, składni która jest napewno dobra. Na całe szczęście zajrzałem ostatnio do mojego "dzieła" i poprawiłem wiele baboli, coś wyciąłem, coś dodałem. Myślę, że jest lepiej. Zachęcam do lektury!
Alan Wake (PC)
Alan!
Alan Wake, tak jak sama nazwa produkcji wskazuje, jest głównym bohaterem i to nim przyjdzie nam odkrywać kolejne karty historii? ale to jakiej historii! Alan po kilku udanych książkach wyjechał z żoną, Alice, na zasłużone wakacje by odpocząć, a przy okazji poszukać inspiracji do nowej powieści, ponieważ jak się okazuje ? pisarz znajduje się na pustkowiu twórczości . Niestety, jak to w życiu bywa, sprawy się komplikują, a intryga zapoczątkowana od początku gry z każdym kolejnym wydarzeniem szepcze nam do ucha ?odkryj mnie!?. Cała historia będzie traktować o tym, ile jesteśmy w stanie poświęcić by uratować bliską sobie osobę. Nie bez przyczyny zacząłem pisać od głównego bohatera, bowiem Wake to bardzo ciekawa postać, jeśli nie jedna z ciekawszych w ostatnim czasie. Ta, ale też reszta równie interesujących postaci, nadaje charakteru i smaku tej skądinąd bardzo dobrej grze. W scenariuszu przewidziane są atrakcje dla fanów gatunku grozy, znajdą oni dla siebie bardzo dużo zgrabnie wplecionych odniesień i nawiązań do najpopularniejszych dzieł. Dla wielbicieli twórczości Kinga jest to pozycja obowiązkowa!
Światłem po oczach
Rozgrywka ma miejsce w małym mieście - Bright Falls. Mamy tam kilka fajnych i zróżnicowanych miejscówek. Wrażenie robi farma Andersonów ze sceną, gdzie niegdyś odbywały się duże koncerty rockowe, ośrodek dla chorych psychicznie, czy też kopalnia. Zapobiega to nudzie związaną z bieganiem po lesie z latarką w dłoni. No właśnie, ?z latarką w dłoni?, a może tak powinna nazywać się ta gra? Cóż, nigdzie indziej nie uświadczymy tak ogromnej roli światła, ponieważ większość rozgrywki toczy się w nocy, więc światło jest dla nas zbawienne niczym woda w Afryce. Ponadto dzięki niemu, i tylko z nim, możemy pokonać naszych napastników, co daje nam pewną innowację w zwykłym strzelaniu. By strzał był udany, najpierw należy nakierować na przeciwnika snop światła, a potem wycelować w oponenta. Taki sposób walki daje nam ogromną satysfakcję czy to z headshotów, czy z każdej pojedynczej ofiary. Walka jest odpowiednio wyważona i realistyczna - gdy tylko dopadnie nas kilku opętanych nie mamy szans na przeżycie, jedynie okazyjnie w celach ratunkowych możemy odpalić racę świetlną. Nie ma jednak mowy o bohaterze z tytanu z nadprzyrodzonymi zdolnościami który może pokonać całą armię napastników. Arsenał jakim się posługujemy jest całkiem przyjemny - z broni palnych mamy rewolwer oraz strzelbę, co w zupełności wystarcza i nie wykracza poza ramy realizmu. Natomiast dodatkowo możemy wspomagać się racami, granatami błyskowymi (ach, ileż radości może sprawić jeden granat rzucony w krąg umarlaków!) oraz rakietnicą, która swoją drogą jest strasznie toporna w działaniu, i jej używanie męczy.
Gdzie moja kawa?
W odkrywaniu kolejnych terenów towarzyszy nam cały tabun znajdziek. Głównymi są kartki z maszynopisu, wokół których kręci się duża część fabuły, te ważniejsze są nam rzucane pod nogi i ciężko je przeoczyć, ale zdarzają się też bardziej ukryte. Oczywiście znalezienie ich wszystkich nie jest wymagane do ukończenia wątku, ale stanowi fajne wyzwanie. Poszukujemy również termosów z kawą, skrzynie z amunicją do których prowadzą nas strzałki, widoczne dopiero po oświetleniu, i wiele więcej ciekawostek. Naprawdę jest czego szukać! W przerwie od zabijania gra daje nam momenty wytchnienia, pakuje nas w samochód i? szerokiej drogi! Zaś kiedy przesiąkamy poczuciem samotności, to również o nas pamięta - podrzuca nam wtedy przyjaciół. Taki zabieg bardzo urozmaica rozgrywkę, ponieważ jak już wcześniej wspomniałem, postacie w tej produkcji są bardzo ciekawe. Wielka szkoda, że przy tak ambitnej grze z ciekawą fabułą, nie zastosowano wyborów moralnych - w kilku sytuacjach gra prosi się o możliwość wyboru decyzji. Dałoby to więcej frajdy oraz mniejszą liniowość rozgrywki, która niestety jest nad wyraz duża, przez co gra właściwie nadaje się jedynie do jednorazowego przejścia.
Oglądamy serial
Produkcja jest przedstawiona w formie serialu podzielonego na 6 epizodów, gdzie na końcu każdego epizodu leci bardzo dopasowana klimatycznie muzyka, i nie raz oglądałem nudny napis ?Alan Wake? byleby posłuchać lecącego w tle utworu. Wraz z rozpoczęciem kolejnego rozdziału leci skrót poprzednich wydarzeń, nie ma więc obaw, że po dłuższej przerwie nie będziemy pamiętać co, gdzie, jak i dlaczego. Przerywniki filmowe występują dość często i są dobrze wykonane. najczęściej oglądamy w nich dynamiczne zwroty akcji, które często bywają zaskakujące. Oprawa graficzna jest bardzo przyjemna dla oka, mimo, że w mroku tego nie widać, to w dzień dostajemy podwójną porcję pięknych obrazków. Góry Bright Falls pięknie złocą się i rumienią, strumyki zaś rześko płyną? Niestety, w beczce miodu znajdzie się duża łyżka dziegciu ? optymalizacja jest potworna i potrafi mocno zmęczyć komputer? Na dużą pochwałę zasługują audycje radiowe (niestety samemu trzeba je odkryć), które brzmią bardzo naturalnie i przyjemnie. Dzięki nim możemy poczuć dosadniej klimat miejsca i zauważyć, że to miasto jest jak prawdziwa polska wieś ? każdy zna każdego. Duże wrażenie zrobił na mnie program TV w którym występował Alan w ramach reklamy książki (było to w momencie flashbacka, 2 lata wcześniej). Na szklanym ekranie ukazał się talk-show nagrany zupełnie na żywo z aktorem podobnym do Wake?a. Pokuszę się o stwierdzenie, że kilka minut nagranego show było lepsze niż masa innych programów, które serwuje nam Nasza rodzima TV!
?End
Stwierdzenie padające pod koniec ? ?Droga do światła jest długa, i wiedzie przez mrok? bardzo dobrze opisuje sens przygód Alana. PC-towcy mogą całować stopy Remady Entertainment za tak znakomitą grę i życzyć sobie tylko więcej. Warto nadmienić, że aktualnie Alan Wake kosztuje zaledwie grosze, a zapewniam, każdy jeden grosz warto przeznaczyć na tę produkcję.
Ocena: 9.5/10
10 komentarzy
Rekomendowane komentarze