Siema.

Ostatnio wpadł mi w rączki podręcznik do Neuroshimy 1.5. Zaglądam sobie do działu dla MG, a tam porady. To se czytnę, a nuż coś nowego poznam. No i tam taki tekst "Znam MG, którzy w ogóle nie patrzą w karty postaci. " No i zonk. Że jak? Jak można nie spojrzeć w kartę postaci własnego Bg?! No i zacząłem rozmyślać nad całą teorią RPG. Może potem coś wwalę. Dziś coś, z czym (tak mi się wydaje) przynajmniej część MG ma problem: własne zasady.

Oto sytuacja:

Warhammer. Grupa BG płynie sobie po morzu. Założyli się zarcykłanką Mannana, tą z Marienburga, że w ciągu roku dopłyną Ulthuany i wrócą. Hardo, nie? No to sobie płyną. Żeby nie było nudno, to są atrakcje. Tu wysepka z kryptą, tam wąż morski, tu wysepka z ołtarzem Khorna albo Nurgla, nie pamiętam. MG wertuje bestiariusz, a tu nagle: Elficcy Korsarze. Spoko. No więc zaatakowali, uwięzili w ładowni. BG siedzą, aż tu nagle wbija jakiś młody elf. Jakieś tam tłumaczenia, mówili że będzie fajnie, że się wzbogaci, a on tak naprawdę nie chce, sratatata, pomoże. Gites. Pod osłoną nocy Wrzuca BG do morza z prezentem: magiczną maszynką oddychania pod wodą.( na sesji wyglądało to lepiej... ). No i zonk. Jak znajdą jedzenie, to pożyją, ile chcą. Kierunki umieją określać gwiazdami. Co dalej?

Dalej nowa mechanika.

Wiadomość z opisem sesji i narzekaniem na MG dostałem jakiś czas temu od korespondecyjnego kumpla z Wrocka. Co zrobił MG? Ano zastosował do walki podwodnej zasady z walki zwykłej, tylko zmniejszył zasięg, celność i siłę broni dystansowej( w tym przypadku kamieni). No, nie grało się zbyt przyjemnie. Ale skoro już parę sesji toczyło się na morzu, to chyba dałoby się przewidzieć taką ewentualność? NIe mówię tu o kilku stronac nowej mechaniki, tylko o lekko zmienionych unikach, uwzględnieniu trójwymiaru...

Może brzmi trudno, ale uwierzcie, takie nie jest. Każdy, kto choć raz pływał da radę. Sam spróbowałem. Zmiany są lekkie, a poważne. Nie ma ataków wielokrotnych i akcji natychmiastowych(opór). NIektóre ruchy wykreśliłem, dodałem dwa nowe (pozorowane tonięcie i robienie fal/prądów). Wykreśliłem broń dystansową. Spowolniłem bohaterów. Wszystko zajęło mi jakieś pół minuty. Na spontanie na sesji - da radę na szybko wymyślić.I tu nasuwa się pytanie. Dlaczego ten MG tego nnie zrobił? Spanikował? Nie, bo to było planowane działanie. Najwyraźniej uznał, że tak też się da. Da się. Na odpie...odwal.

Owszem, MG też ma mieć przyjemnosć z sesji. Ale pod wieloma względami dba o dobrą zabawę graczy. Warto czasem poświęcic parę minut i opracować dwie nowe zasady dla zdarzenia, którego w podręczniku nie było. Gracze chętnie powitają parę nowych ruchów, docenią twoje starania. Pomyślą "On sie postarał. Poświęcił czas, bym się dobrze bawił.".

Kreatywność to podstawowa cecha MG. Może i truję, ale dlaczego na forach mozna znaleźć narzekania na MG, którzy mówią "Dobra, ten trujący bluszcz potraktujemy jak truciznę nr. 2 z podręcznika." Niech ten bluszcz zrobi opuchliznę, która obniża SW(ból) i Zr na parę godzin. Niech wwali napaść wilka, by ten BG to odczuł. Niech dla gracza nie uda się flirt z wieśniaczką, bo ta przestraszy się jego obrzmiałej ręki.

Proste.

Ale to najprostrze rzeczy są olewane.

Nie twierdzę, że tacy MG to większosć. Ale są. Trzeba ich albo tępić, jeśli się nie nadają, albo uczyć jeśli się nadają. Więc gdy następnym razem gracz zacznie narzekać na bluszcz, który działa jak trucizna nr. 2, Nie myśl "zrzucę mu na głowę cegłę", tylko "Może trzeba było mu coś extra dowalić? Np. opuchliznę...".

Blędy zdarzają się nawet najleprzym. Nauczmy się ich unikać.

MIsja "Trucie i Nauczanie" zakończona.

Nagroda: Exp + 4000, Gold + 30000.

No i to na tyle. Nara.