Ciężko jest mi zebrać myśli po tym, co przed chwilą stało się przy Fulham Road w Anglii. Jedyne słowa, jakie przychodzą mi na myśl, to hańba, żenada i kpina z piłki nożnej. Chodzi mi rzecz jasna o dzisiejsze żenujące "zwycięstwo" United, które nie miałoby miejsca, gdyby nie dwunasty zawodnik.
Howard Webb, po wspaniałym występie Clattenburga, obawia się miejsca w pierwszym składzie Manchesteru United.
Zacznijmy od początku - warto przywołać wcześniejsze ligowe spotkanie Chelsea z Manchesterem. W dużym skrócie przebiegło ono tak (stali oglądacze Premier League powinni wiedzieć o co chodzi):
Chelsea 3 - 3 Man Utd
36' Evans (sam.)
46' Mata
51' Luiz
58' Howard Webb
69' Howard Webb
84' Hernandez
Dziś było dużo gorzej.
Krótkie nakreślenie sytuacji - zaczęło się źle dla The Blues, bowiem szybko stracili bramkę. Mało tego, padła ona po bardzo fartownej sytuacji - piłka po strzale zawodnika czerwonych diabłów trafiła w słupek, następnie odbiła się od pleców Davida Luiza i wpadła do bramki. Był to więc samobój, lecz ciężko tu w jakikolwiek sposób winić obrońcę niebieskich. Niedługo później gospodarzy dobił Van Persie, który niekryty świetnie wykorzystał dośrodkowanie po ziemi. Nie trzeba było długo czekać, by sytuacja uległa diametralnej zmianie. Chelsea zreflektowała się i to ona przejęła inicjatywę. Po wielu atakach na bramkę United, De Chea ugiął się dopiero po wspaniałym strzale Maty z rzutu wolnego.
Do połowy widowisko było fenomenalne. "To jest prawdziwy mecz na szczycie, starcie tytanów, a nie jakieś Gran Derbi" - mówiłem do siebie. Druga połowa co prawda również zaczęła się bardzo emocjonująco. Chelsea nie zaprzestała swojej genialnej gry sprzed przerwy. W 53 minucie bramkę na remis (2:2) zdobył Ramires, celnie strzelając głową. Na tym niestety kończy się wszystko, co dobre w tym spotkaniu.
Później było już tylko gorzej. Zaczęło się od podyktowania czerwonej kartki dla Ivanovića. Bez wątpienia był to faul taktyczny, lecz mam wątpliwości, czy przewinienie klasyfikowało się na czerwień. Mogę to jednak zrozumieć - arbiter miał prawo ocenić sytuację w ten sposób.
Na sytuację, co zrozumiałe, natychmiast zareagowali trenerzy obu zespołów. Ferguson postanowił zaatakować, wpuszczając na boisko ofensywnego Hernandeza, natomiast di Matteo zamienił Oscara na Azpilicuetę. Chwilę później była gotowa już druga zmiana - Torresa miał zastąpić Sturridge. Cieszyłem się z tego. Były to więc ostatnie chwile Fernando na boisku, który właśnie przeprowadzał akcję. Nie była ona jednak dobra - Hiszpan znalazł się w sytuacji sam na czterech obrońców, co skończyło się faulem Evansa. Sędzia gwiżdże. Lecz.. Co się, kuźwa, dzieje?
Mark Clattenburg (sędzia spotkania) nie zmierza ku Evansowi. Idzie, by ukarać Torresa za symulowanie, którego rzecz jasna NIE BYŁO. Co najgorsze, ukarał go za to żółtą kartką, a jedną już na swoim koncie Fernando miał. Był to gwóźdź do trumny nie tylko Chelsea, ale i całego spotkania.
United sobie nie radzi, to trzeba im pomóc, hm? Skądś to znam. Niebiescy musieli grać od teraz w dziewiątkę. Nie trudno było przewidzieć, co stanie się, kiedy grają 12 na 9.
Po zamieszaniu w polu karnym Cech z cudem wyciąga piłkę z linii bramkowej. Obrońca futbolówkę wybija, jednak to nie koniec akcji. Trafia do któregoś z graczy Manchesteru. Ten natychmiast podaje do wracającego Hernandeza, który strzela gola. Wiecie, co jest najgorsze? Jakby tego całego g*wna i żenady było mało, bramka pada po spalonym. I to spalonym perfidnym. Zawodnik znajdował się za wszystkimi obrońcami, na równi z bramkarzem (!). Jak, do cholery jasnej, sędzia liniowy mógł tego nie wychwycić!?
Podsumujmy: Ivanović dostaje (powiedzmy) zasłużoną czerwoną. Później ten sam kolor kartki widzi Torres - decyzja tym razem z rzyci wzięta, która doszczętnie zrujnowała świetnie widowisko. Po tym, by wspaniale udekorować wydarzenia i postawić wisienkę na torcie tej żenuy, MU strzela ze spalonego. Ach, jak chciałbym, by niebiescy strzelili wtedy na wyrównanie. Byłaby to piękna, sportowa odpowiedź na to, co dziś odpieprzył sędzia.
Niestety nie strzelili. Mecz skończył się porażką gospodarzy 3:2. Trzy punkty idą w stronę diabłów, lecz skandal nie zostanie szybko zapomniany.
Wsadźcie sobie to zwycięstwo w rzyć.
6 komentarzy
Rekomendowane komentarze