Właśnie dzisiaj z facebooka dowiedziałem się, że moja "już ex" narzeczona znajduje się w związku z kimś innym. Co za swiat, żeby po 4-ech latach bycia razem człowiek nie zasłużył nawet na krótki telefon z "To już koniec. Mam kogoś innego".
Z jednej strony jest mi niezmiernie smutno, bo straciłem osobę, którą kocham (jeszcze - nawet taki cios, nie zabija uczuć od razu, trzeba będzie czasu), a z drugiej strony jestem rozgoryczony i wściekły, za sposób w jaki zostałem potraktowany.
Trochę to dziwne, ale mimo tego, że jestem smutny rozczarowany i zły, to nie potrafię życzyć jej źle. Wręcz przeciwnie, skoro podjęła taką decyzję niech się jej układa jak najlepiej, ale mam do niej żal, żal który pozostanie we mnie na długo. Żal o to, że w jej oczach nie zasługiwalem na te kilka słów ostatecznego pożegnania.
Zasłuchany w "Łzę dla cieniów minionych" KATa nucę sobie pod nosem
"Okręt mój płynie dalej gdzieś tam.
Serce choć popękane chce bić..."
11 komentarzy
Rekomendowane komentarze