Bądź studentem!
Jak fajnie jest być anonimowym. Pewnie już o tym pisałam, ale nie chwaliłam się, że jestem studentką? A może też. Na moim roku nikt mnie nie zna (toż to dopiero początek!), więc przychodzę sobie na sam początek wykładu i zmywam się pierwsza. Z nikim nie rozmawiam i rozkoszuję się tymi ciekawskimi spojrzeniami w ciągu tej półtorej godziny. Bo cóż można robić na wykładzie?
Skąd ja to znam? Wszystko już było. To dopiero początek, więc jest fajnie. Ja nie znam ich, oni nie znają mnie i obserwujemy się nawzajem. Później będzie inaczej. Oni się poznają, a mnie nie będzie już rajcowało patrzenie na nich, bo i nie będą zwracali uwagi. Zaczną umawiać się na piwo, śmieci z McDonalda, fajki? Czym tam jeszcze truje się studencka młodzież? Cokolwiek.
W każdym razie będę tego żałować, ale czego nie robi się dla tych chwil przyjemności?
Już to przechodziłam. W liceum. Nie odzywałam się do nikogo i w końcu dali mi spokój. Jest tak samo? Nie. Dlaczego? Bo ja jestem inna. Jestem normalna. To znaczy wyglądam jak normalny człowiek. Dużo się zmieniło, bo nie jestem już EMO!
No tak. Wtedy dużą rolę odgrywał wizerunek. Przede wszystkim makijaż. Czerń, czerń i jeszcze więcej czerni. Oczy muszą być mocno podkreślone, a raczej zakamuflowane. Wiecie tak na pandę. Rano trzeba wstać. Mamo daj węgla, bo kredką to zrobić braknie cierpliwości. Do tego podarte spodnie i koszulka z czaszką. Kochałam te czaszki. I trampki. A najważniejsze ? włosy. Czerń na włosach ? do dziś nie mogę pozbyć się tej farby. Dzieci nie próbujcie tego w domu! Grzywka musiała zasłaniać oczy ? chociaż jedno. Wtedy możesz paczeć, a nikt nie widzi, że paczysz Świetna zabawa.
I odpowiednie spojrzenie obowiązkowe. Posępne? Nie, wręcz nienawistne, tak, by bali się spojrzeć w oczy. To uczucie, gdy nagle gaśnie im banan. Raz, dwa? Dwie, może trzy sekundy i spłoszona ofiara odwraca wzrok. Udaje, że coś robi, z kimś rozmawia, ale po chwili zerka ukradkiem. Nie można się uśmiechać, jeżeli już, to może być lekki szyderczy grymas. Ale najlepsze jest spojrzenie pełne żalu. Do tego nastrojowa muzyka. Swego czasu miałam taką jedną ulubioną ? Escape the fate ? Flood - w kółko w słuchawkach. No prawie, na przemian z kilkoma innymi.
Ehhh stare, dobre czasy. Już nie jestem emo. A dlaczego? Moja zacna przyjaciółka (tak, nie pomyliłam się, nawet emo posiadają tego typu zwierzątka ? śliczna emo dzieweczka, nie żebym była lesbijką, ale cudownie jest mieć świadomość, że wszyscy tak właśnie myślą i podjudzać ich do podejrzeń ;>) Na czym to ja? Ach tak ? moja przyjaciółka wpadła na świetliście idealny pomysł. Jaki? Zmieńmy imidż! Czemu? Bo studia, bo nowe miejsca, nowi ludzie, bo pracę łatwiej znaleźć i chłopaka? i ogólnie więcej ludzi podchodzi, bo się nie boją itd. Co z tego wyszło? Ja dokończyłam misternego planu, ona ? nie. W efekcie mam zniszczone włosy, które nie przyjmą więcej farby (może to i dobrze ? przypominam nie próbujcie tego w domu). Moja słodka emo dziewczynka zniknęła, ale za to miałam emo w kwiecistych letnich sukienkach. Wyobrażacie sobie taki twór? Przekomiczny widok J
Przyjaźń się rozerwała. No może nie do końca, ale osłabła. Bo ty już nie jesteś emo, nie będę się z tobą bawić.
No to teraz podsumowując - jestem normalna. Wyglądam jak inni, znaczy normalnie. Nadal na mnie patrzą, a czy coś się zmieniło? Tak! Rozmawiają do mnie. Normalni ludzie do mnie rozmawiają jak do normalnego człowieka ( nie wiem jak ze sobą rozmawiają normalni ludzie, ale myślę, że właśnie tak: ?hej, wiesz może, gdzie mamy zajęcia? Gdzie jest sala taka i sraka i z takim numerem bo mi się nie chce szukać. I masz długopis, bo zgubiłem? A kartkę? Ok, dzięki. Ładna pogoda, co? No i nudno. Mało ludzi, nie? Do kitu plan. No tak takie życie.? Trochę głową sobie pokiwamy, bo nie ma co powiedzieć?) Wystarczy.
Dochodząc do sedna, to chyba właśnie po to założyłam tego bloga. Po pierwsze ktoś to czyta, jak przewidział kiedyś ktoś? Po drugie mogę być sobą i jestem. Tak postanowiłam. Skoro nie wyglądam już jak ja, tylko wyglądam jak ludzie normalni, to jestem sobą duchowo. A kim byłam wcześniej? Nie wiem, ale jakimś naiwniakiem, który próbował wszystkim dogodzić, a to przecież niemożliwe. Teraz mogę być szczera. Dlaczego? Bo nikt mnie tu nie zna. Niedługo pewnie to się zmieni, bo straszna ze mnie papla, ale na razie nie wiecie gdzie mieszkam, jaką szkołę skończyłam, gdzie studiuję czy mam rodzeństwo, co lubię, co jem, z kim rozmawiam, czego słucham?
Wiecie mało jak ludzie na moim roku.
Oni się nie dowiedzą, wy tak. Nie ukrywam, że jakoś nie pociąga mnie ta normalność. Jestem no lifem i najlepiej czuję się tutaj. Tak jakoś bezpiecznie. I wam będę o sobie opowiadać. To już taka smutna rzeczywistość. Pewnie, że nie muszę tego robić, ale jakoś chcę. Czemu by nie zaśmiecać sobie tego Internetu skoro inni mogą? (tupiąc nogą) Czemu by nie posiedzieć przed ekranem, kiedy przyjaciele poszli na inne studia i już nie ma szkoły, przerw, narzekania na nauczycieli. Narzekanie było fajne. Narzekanie jest zawsze i wszędzie, ale już nie takie.
To mogę się z wami bawić? Pamiętacie to pytanie z dzieciństwa? Kurczę, robię się sentymentalna. Niezdrowo. Przy okazji mogłabym opowiedzieć o mojej nauczycielce od polskiego, ale to już za dużo. Za dużo o mnie wiecie
30 komentarzy
Rekomendowane komentarze