Skocz do zawartości

Blogowe aTezy

  • wpisy
    318
  • komentarzy
    3425
  • wyświetleń
    544791

Sprawa podatku od wiary


...AAA...

1174 wyświetleń

Istnieje całe multum różnych podatków, opłat i abonamentów dotyczących niemal wszystkich sfer życia. Płaci się za auto, za konkursowe wygrane, za telewizję. Dlaczego więc nie wprowadzić specjalnego podatku dla osób wierzących?

Study-takes-look-at-religious-tax-exemption-K01MEAH7-x-large.jpg

Ciekawe orzeczenie wydał za naszą zachodnią granicą Federalny Sąd Administracyjny - każdy członek Kościoła Katolickiego jest zmuszony do płacenia dodatkowego podatku. Za co? A no za wiarę. Niemiecki Kirchensteuer narzuca obowiązek zadeklarowania się każdego obywatela co do wyznania, co wiąże się z narzuceniem odpowiedniego ciężaru finansowego. Jak można się domyśleć, szybko znalazły się osoby występujące z Kościoła dla uniknięcia opłat, jednocześnie dalej uważające się za pełnoprawnych Katolików. Właśnie w związku z tą sprawą Federalny Sąd Administracyjny orzekł, iż jedynie całkowite zerwanie z wspólnotą religijną umożliwia zwolnienie z podatku. Zastrzegł też, że z punktu widzenia prawa nikt nie może działać w Kościele i jednocześnie z niego wystąpić. Jak to wyegzekwować? Z pomocą przyszedł sam episkopat niemiecki, który ostrzegł uchylających się przed podatkiem, że nie mają co liczyć na uzyskanie jakiegokolwiek sakramentu. Kto nie łoży na religię, nie ma prawa korzystać z jej usług.

Ciekawostka - w jednym (prawdopodobnie) miejscu w Polsce podobny pomysł już funkcjonuje. Chodzi o parafię w Rymaniu, gdzie miejscowy proboszcz uznał, że na tacę dostaje za mało, więc wprowadził quasi-podatek na swoje owieczki. Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie fakt, że nazwiska zalegających z zapłatą są skrupulatnie notowane, a następnie wywieszane w publicznej gablocie. Pytany przez dziennikarzy ksiądz tłumaczył: O obowiązku troski, o potrzeby wspólnoty kościoła wyraźnie mówi piąte przykazanie kościelne.

8648902.jpg

Entuzjaści podatku dla teistów uważają, iż usługi religijne mają swój specyficzny charakter i państwu należy się od nich podatek. Wspomina się tu chociażby różnego rodzaju procesje i pochody przechodzące ulicami miast i wsi blokując ruch, a czasem również pozostawiając po sobie nieporządek (jak każde większe zgromadzenie). Ponadto taki podatek mógłby stanowić źródło dotacji dla samego Kościoła, w miejsce wszelkich istniejących ulg. Trzeba przyznać, że dla naszego państwa podatek od religii stanowiłby to spore odciążenie. A może byłoby na odwrót i doszłoby do masowych aktów porzucania wiary? Samemu Kościołowi niekoniecznie by to zaszkodziło - jeżeli ktoś z powodu stosunkowo niskiej opłaty odchodzi ze wspólnoty, to tak naprawdę nigdy nie powinien do niej należeć. Co poniektórzy musieliby na poważnie rozważyć swoje wartości, odpowiadając sobie na pytanie, czy nie odwiedzają przybytków sakralnych tylko dlatego bo wypada.

Tyle potencjalnych zalet. Główną wadą jest naturalnie sama intencja narzucenia nowego ciężaru na zdecydowaną większość obywateli. Pewnie, że w idealnym społeczeństwie każdy powinien płacić jedynie za to co go dotyczy, ale jest to nierealne. Może gdyby odsetek wierzących wynosił poniżej 50%, ale przy ponad 90%? Jako, że jestem zwolennikiem prostoty i raczej postuluję usuwanie bzdurnych podatków tudzież ulg, nie poparłbym takiego projektu.

A wy jak zareagowalibyście na podatek od wiary?

13 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Upaństwowienie Kościoła za czasów absolutyzmu ma swoje echa i dziś (chyba, że coś pochachmęciłem albo nie pamiętam już z historii adminów smile_prosty.gif).

Podatek - początkowo uznawałem, że może być, ale teraz mam jeszcze jedną uwagę - podatek, jako generalny, nie mógłby zbytnio być przeznaczony tylko na cele Kościelne - lądowałby w gł. kasie i dopiero potem by decydowano, ile z tej kasy przeznaczyć na konkretne cele i zadania. O ile z punktu widzenia państwa to niezły zastrzyk gotówki, to z punktu widzenia zasadności zastąpienia obecnego finansowania Kościoła takim pomysłem, przy obecnym kryzysie i niezbyt rozsądnym gospodarowaniem, jestem przeciw @UP też doczytałem :P

Jaka więc jest alternatywa, by płacili przede wszystkim/tylko wierzący? Po pierwsze, trzeba sobie uzmysłowić, że spora część kasy idzie na remonty, renowacje, konserwacje, bądź co bądź, całkiem ładnych budynków, budowli, dzieł i wnętrz. W pewnym sensie jest to wspólne. Takoż więc pozostaje realne i bezpośrednie wspieranie Kościoła przez wiernych (wolałbym, by zostało to zwolnione od podatku/zapłaty za pracę) przy pewnym wsparciu ze strony państwa. Problem w tym, że taka zamiana trochę by potrwała, niemniej jest do zrobienia.

Link do komentarza

Po wyguglaniu Kirchensteuer zrozumiałem, że chodzi o podatek płacony kościołowi, nie państwu. W takim razie - meh.

Możliwe, że na skutek artykułu, który czytałem źle zrozumiałem ideę tego podatku. Sądziłem, że chodzi o podatek dla państwa, które z kolei łoży na Kościoły i związki wyznaniowe, wydać jednak, że w Niemczech funkcjonuje to inaczej. Tak czy inaczej efekt jest podobny - wierny musi obowiązkowo płacić za utrzymanie swojego kultu.

Jaka więc jest alternatywa, by płacili przede wszystkim/tylko wierzący? Po pierwsze, trzeba sobie uzmysłowić, że spora część kasy idzie na remonty, renowacje, konserwacje, bądź co bądź, całkiem ładnych budynków, budowli, dzieł i wnętrz. W pewnym sensie jest to wspólne.

Myślę, że to dość ciekawy argument.

Trzeba pamiętać o tym, że Kościół niemiecki (podobno) znajduje się w gorszej kondycji niż polski. Wiernych jest mniej (bo i protestantów więcej), więc same datki na tacę nie starczają na utrzymanie się kleru.

Link do komentarza

taki podatek dla Kościoła nie jest złym pomysłem. tylko jak go później dzielić? według ilości parafian- to te najmniejsze (i zazwyczaj najuboższe kościółki) i tak nie stać było by na remonty.

Link do komentarza

Również u nas nie było takie powiązania państwa z KK (co innego Kościół Polskokatolicki, jeśli się nie mylę), także taka instytucja mogłaby się zwyczajnie nie przyjąć. Boję się też niechlujstwa ustawodawcy.

Jeśli już, to trzeba by się też zastanowić nad utrzymaniem niektórych ulg, określeniu jakiegoś progu zwolnienia, w zależności od dochodów i paru innych kwestii. Pojawia się też problem możliwej niezgodności z Konstytucją takiej instytucji. Państwo miałoby się wtrącać w to, czy wierny płaci Kościołowi "podatek" (u nas nie mogłoby się to tak nazywać)? Cytując ...AAA...:

Pewnie, że w idealnym społeczeństwie każdy powinien płacić jedynie za to co go dotyczy, ale jest to nierealne.

Z drugiej strony to właśnie obecnie mamy wpływ wszystkich środków do gł. kasy i późniejsze majstrowanie władzy przy tym. Przy obecnych trendach, zwaliliby wszystko na samorządy, samemu nie dając na to ani grosza z otrzymanych - jeśli przeszedłby prawdziwy podatek, w pełnym tego słowa znaczeniu.

Mała ciekawostka - płacenie przez kogokolwiek podatków nikogo do niczego nie uprawnia. Uprawnienie, podobnie jak obowiązek podatkowy, wynikają z aktów prawa powszechnie obowiązującego. Płacenie obowiązkowych podatków nie ma większego wpływu na uprawnienia. Tak więc, jeśli przyjąć by u nas podatek kościelny, w pełnym tego słowa znaczeniu, nie mógłby on być zbytnio przeznaczony na konkretny cel i nie implikowałby jakichkolwiek uprawnień. Jak wcześniej, i tutaj rodzą się konstytucyjne bądź konkordatowe wątpliwości.

Ściąganie podatku przy Kościół, przy ew. wsparciu państwa, jest ciekawe, ale, ponownie, rodzi konstytucyjne wątpliwości - monopol na stosowanie przymusu bezpośredniego, rozdział władz etc. Kościół mógłby zostać zostawiony samemu sobie i podatek okazałby się widmem albo państwo pobierałoby tylko od zadeklarowanych wiernych, a Ci, co by się migali, byliby "nieobsługiwani" (problem jednak w tym, że takie działanie jest co najmniej etycznie wątpliwe, jak również mogłoby zabijać/dobijać ducha) - ponowny problem z rozdziałem czy zasadnością takiego rozwiązania, jeśli nie gwarantowałoby to żadnych świadczeń dla wiernego ani konkretnego przeznaczenia na Kościół. Pojawia się problem z rejestrem - mamy taką słabą cyfryzację, że o rejestrze osób płacących na ubezpieczenia można marzyć, a niektórzy sędziowie czy prokuratorzy - celowo albo nie - w ogóle nie chcą sięgać do KRK, bo, jak stwierdzili, "nie ma obowiązku".

Prócz tego, że, de facto, wszyscy łożą na Kościół (wszyscy łożą na wszystko, niekoniecznie na coś, co nam się podoba, ale...), obecnie nie jest najgorzej. Skopiować instytucji podatku kościelnego nie można, bo mamy inny system prawny. Analogiczna instytucja też byłaby raczej niemożliwa, ale można by się zastanowić nad jakąś nową instytucją, mającą istotę takowego "podatku".

Link do komentarza
Trzeba przyznać, że dla naszego państwa podatek od religii stanowiłby to spore odciążenie. A może byłoby na odwrót i doszłoby do masowych aktów porzucania wiary? Samemu Kościołowi niekoniecznie by to zaszkodziło - jeżeli ktoś z powodu stosunkowo niskiej opłaty odchodzi ze wspólnoty, to tak naprawdę nigdy nie powinien do niej należeć.

Kościołowi nie opłaca się realna ocena wierzących, bo uzyskałby niższy wynik ogólnej liczby wiernych, a przez to mniejszy prestiż. Lepiej to po prostu wygląda, gdy można deklarować, że 90% Polaków to katolicy i daje pewną siłę w rozmowach z politykami.

Dodatkowo Kościół chce - jak każda instytucja - zarabiać jak najwięcej, a tego najłatwiej się domagać z pieniędzy "niczyich", czyli publicznych. Gdy zacznie się zaglądać do kieszeni parafian większość zareaguje oburzeniem, co nie jest niczym dziwnym i wystąpi z Kościoła, co zresztą ma miejsce w Niemczech.

Link do komentarza

Nie jestem wierzący, ale jestem raczej przeciwny wprowadzeniu takiego podatku. Kościół zbiera datki i dobrze sobie radzi, wprowadzenie tutaj dodatkowych przepisów i biurokracji zaszkodzi wszystkim. KK dostanie mniej pieniędzy, a wierni mogą poczuć się oszukani i wykluczeni.

Link do komentarza

Ja osobiście jestem za, płaciłbym a w kościele może wreszcie spotkalibyśmy katolików.

Faktem jest, że większość ludzi w ogóle nie rozumie problemu. Jakaś babcia przed kościołem dla TVP (w sprawie tego właśnie podatku): "No ale skoro do tej pory tak było, to po co coś zmieniać".

Ciekawostką jest, że są przypadki Polaków mieszkających w niemczech, którzy to z oszczędności wypisali się z kościoła, za 3 lata chcieli wziąść ślub w Polsce, a proboszcz podał im date ich wystąpienia ze wspólnoty i powiedział, że to niemożliwe.

  • Upvote 2
Link do komentarza

Pomysł ciekawy, ale moim zdaniem bardzo ciężki do zrealizowania w Polsce. Nasi rodacy od razu wzięliby coś takiego za zamach na ich wiarę a babcie w owłosionych czapeczkach z antenką poszłyby protestować. W dodatku owe babcie są chyba najgorliwsze w swej wierze, a muszą liczyć każdy grosz, by przeżyć za swoje maleńkie emerytury.

Link do komentarza

Państwo nie powinno dawać pieniędzy żadnemu kościołowi lub innej świątyni, a o podatku od wiary niech sobie Kościół zadecyduje indywidulanie :D. Chciałbym to zobaczyć, pomimo, że to nic dobrego - jaki byłby skutek wszyscy wiedzą.

Link do komentarza

Hehe. A mówią, że Polska jest państwem wyznaniowym. Jakby taka współpraca na linii Kościół ? państwo była u nas, to niektórzy zawyliby o powrocie do dziesięciny.

W tej sprawie są tak w zasadzie dwa problemy: relacja państwo ? Kościół i relacja Kościół jako instytucja ? Kościół jako wspólnota wiernych.

W obydwu przypadkach uważam rozwiązanie niemieckie za złe.

Sam jestem zwolennikiem amerykańskiego modelu finansowania Kościołów, czyli jak mawiał Adam Słodowy ?zrób to sam?. Uważam, że powinny się one utrzymywać ze składek wiernych. Niby w modelu niemieckim tak jest, ale po co to pośrednictwo państwa? Otóż wielkie związki wyznaniowe (bo nie chodzi tu tylko o Kościoły), a w zasadzie ich hierarchia, mają inklinacje do wchodzenia z państwem w przymierze w celu zapewnienia sobie zysków. Państwo jest lepszym aparatem do ściągnięcia daniny. Samo się przy tym też pożywi. W końcu zbieraniem podatku kościelnego zajmują się urzędnicy państwowi. W Polsce np. egzystuje jeszcze fundusz kościelny, którym też zawiadują świeccy. Żeby nie było, nie obwiniam tu Kościoła Katolickiego. Akurat jego przedstawiciele złożyli wniosek, ale orzeczenie dotyczy wszystkich Kościołów i związków wyznaniowych w Niemczech, gdyż płacenie podatku kościelnego dotyczy wszystkich wyznawców legalnie działających tam takowych. W Polsce też subwencje idą nie tylko na KRK, ale i na inne Kościoły.

BTW, w Szwecji, uchodzącej za wzór cnót liberalizmu i postępu, jeszcze kilkanaście lat temu każdemu obywatelowi państwo ściągało z pensji podatek na Kościół Ewangelicko-Augsburski, który był Kościołem państwowym. I nikogo nie obchodziło, że tenże obywatel może być np. animistą.

Drugi problem: Kościół jako instytucja ? Kościół jako wspólnota wiernych.

I tu muszę pojechać po KRK, gdyż stał się on tylko instytucją, a nie także wspólnotą. Rady parafialne w katolickich parafiach mogą co najwyżej decydować o kolorze kwiatków na ołtarzu. Ksiądz proboszcz, jako namaszczony z góry, jest równy Bogu. W zasadzie robi co chce. W Kościołach protestanckich to wierni wybierają sobie proboszcza. Jest ?casting?, w którym kandydaci przedstawiają swoje CV i wizję rozwoju parafii. I parafianie głosują, ale nie wszyscy. Tylko ci, którzy zapłacili podatek kościelny. Natomiast wszystkie sakramenty i religijne posługi są za darmo dla wszystkich. Tu jest to rozgraniczenie między Kościołem-instytucją i Kościołem-wspólnotą.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...