Skocz do zawartości

Ciemniejsza Strona Księżyca

  • wpisy
    5
  • komentarzy
    18
  • wyświetleń
    4285

0-100 km/h w 1.7 sekundy


Burza'P

896 wyświetleń

VST2.jpg

W przeddzień urodzin doznałem motoryzacyjnego orgazmu. Pełno koni upchanych w niesamowite, mało gdzie spotykane kształty, niespodzianek, hostess, spalonej gumy sprawiło, że wracałem wypełniony po brzegi emocjami. Na pytanie czy było warto jechać na Verva Street Racing istnieje chyba tylko jedna odpowiedź.

?No raczej, kurde, nie inaczej.? Ok, Talar to ciut inaczej ujął.

W sumie do ostatniej chwili nie wiedziałem kto będzie moim towarzyszem podróży, ponieważ zaskakująca ilość pozornie poważnych i szanujących Cię osób ma jedną drażniącą tendencję(tu pozwolę sobie na małą dygresję-zainteresowanych tylko imprezą zapraszam do nowego akapitu). Umawiasz się z konkretną osobą, prosisz by poinformowała Cię czy się pojawi. Oczekujesz, że nawet jeśli nie będzie mogła to zadzwoni, bo w końcu szanuje Ciebie, twój czas i wie, że część rzeczy planujesz też pod nią, w tym rezerwacje. Więc nie zrobienie tego jest klarownym przejawem niedojrzałości, a nie drobnym nietaktem. Najwyraźniej ludzie mają odmienne zdanie, nikt się nie pofatygował i sam musiałem dzwonić po zaproszonych i to na chwilę przed ostatnim możliwym momentem rezerwacji autobusu by usłyszeć, że "nie, wiesz, bo Bogdan.." . Duża większość osób myśli (tu raczej to nieadekwatne słowo), że jak napomknie, że może przyjdzie lub wypowie magiczne "nie wiem, ale dam znać" to automatycznie dostaje zezwolenie by dokumentnie zignorować osobę ją zapraszającą ew. dać znać na minutę przed terminem, że nie mogą się pojawić. Żeby to dotykało tylko młodzież to bym przemilczał. Niestety, to tyczy się prawie każdego pokolenia. Pół biedy jak chodzi o coś mało istotnego. No ale przepraszam, jeśli planuje się np. imprezę charytatywną i sto osób składających się na gości głównych i oczekiwanych showmanów mówi, ze zawita, a potem przychodzi garstka... Czy reszta liczy, że się o nich zapomni, czy że przy następnym spotkaniu uda im się machnąć Ci przed nosem ręką i licząc na wysoką ilość midichlorianów w swych żyłach wypowiedzą "to nie tych znajomych zapraszałeś"? Nie wiem jak Wy, ale ja takich ludzi zostawiłbym na środku pustyni, gdzie zasięg nie dociera i obiecał, ze zadzwonię i powiem kiedy i czy może wpadnę ich zabrać.

VST1.jpg

Hostess nie brakowało, szkoda, że tych z VIPowskiej części nie mogłem cyknąc.

Koniec końców, o 20 na dzień przed imprezą nie brany wcześniej pod uwagę kumpel z Pasymia spytał mnie na Xfire czy jadę do Wawy na VST. Niewiele się zastanawiając zgodziłem się skoczyć po niego i przenocować u siebie. 5h snu, 3h jazdy Radexem, nieodebrana flota na Ogame podsumowana moim złomem i Marymont wita gości. Zmęczeni, niewyspani, głodni, na dodatek zaraz mający być przesiąknięci smrodem tego wielkiego miasta udaliśmy się metrem w okolice Teatru Wielkiego. Wychodząc z Ogrodu Saskiego naszym oczom ukazały się stoiska oblegane przez zwiedzających. Przy pierwszej wystawie znaleźliśmy oblepionego hostessami Nissana GTR, którego to ludzie tak uwielbiają tuningować. Szybkie auto, ale na dobrą sprawę nie budziło we mnie nadmiernej ekscytacji, ponieważ nie ma w sobie ducha drapieżności, co jest winą wpychającej się w każdy kąt elektroniki. Przechodząc obok Land Roverów, w tym dość nowego Evoque?a, kątem oka uchwyciłem znajomy kształt. Podszedłem bliżej i aż się zapowietrzyłem na moment, bo oto przede mną stały dwa cudowne i w stu procentach rzeczywiste, pełnokrwiste Astony.

VSt3.jpg

Mrrr...może kiedyś. W końcu to kosztuje tylko jakieś pół miliona zł.

Eleganckie, harmoniczne i jakże gustowne linie nadwozia skrywającego przed ciekawskimi silniki o brutalnej wręcz mocy były ma wyciągnięcie ręki. Może dla mieszkańców stolicy to nie był wielki szok, ale ja, obywatel Zarośli, obszaru Stawigudy nie wskazującej na dzielnię burżujów po prostu odpłynąłem z zachwytu. A szczena opadła mi jeszcze bardziej, gdy za Astonami zobaczyłem sportowego Jaga XKR i zwodząco niepozorne Lotusy Evora. Kumpel ledwo zmusił mnie by iść dalej. Gdzieś tam w pobliżu minęliśmy Merca klasy A, który wtedy miał mieć swoja premierę, ale nawet się nie przyjrzałem, bo z mej prawej strony wyhaczyłem SLSa AMG. Będąc już praktycznie w motoryzacyjnym niebie, w podskokach przyleciałem by pożreć go wzrokiem. Wydawało się, ze piękniej być nie może, ale tak, cuda się zdarzają. Zaraz przy AMG stały dwa, pełną gębą wyścigowe Mercedesy należące do klasy Touring Cars, w tym jeden Mikka Häkkinena - dwukrotnego mistrza świata F1.

WP_000154.jpg

WP_000153.jpg

Dotknąłem!

Stwierdzenie I was so happy I could shit raimbows niewiele się mijało z prawdą. Otarłszy łzy szczęścia, poszliśmy na dalszy obchód stoisk. Hotwheels, Top Gear i inne marki miały własne zakątki, organizowane były konkursy dla dzieci, chętni mogli spróbować swoich sił w Dirt 3, inni wygrać roczny zapas paliwa w simie F1, ale my, na szczęście dla innych, nie mieliśmy czasu na rozgramianie żółtodziobów. Priorytetem było znalezienie dobrego miejsca na show. Szukając miejsca startu przeszliśmy obok wehikułu z Back to the Future,

WP_000159.jpg

ktmów i.. niespodziewanie ukuł nas smutek - zza barierek odgradzających strefę VIPów doszedł nas dźwięk żyłowanego przez gości silnika któregoś z superaut. Za późno chcieliśmy kupić bilety na Pit Party i były już wyprzedane. Nie dane nam było wsiadać do Aventadora, Audi Qattro i reszty bestii , które miały wystąpić w pokazie. Cóż, nie w ten rok to w następny. Nie mieliśmy czasu na rozpaczanie. Obeszliśmy tor i wybraliśmy jedno z najlepszych miejsc do obserwacji. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, ze vipy, choć na miejscach siedzących, najprzedniejszego widowiska doświadczyć nie mogli. Usadowiliśmy się tuż przy wyjściu z pierwszego zakrętu. Wzrokiem dało się objąć nie tylko start (czyli oglądać astronomicznie przyspieszające auta), ale również wspomniany szeroki zakret, na którym prawie każdy starał się zarzucić na ręcznym lub zrobić inną popisówę. Jedynym zgrzytem był ambulans częściowo zasłaniający widok, ale sukcesywnie wpychaliśmy się w lepsze miejsca. Z kolei relację z reszty toru oglądaliśmy na telebimie umieszczonym na wewnętrznej części toru naprzeciwko nas.

VSt5.jpg

Zabijanie nudy w oczekiwaniu na start przerwała nam czwórka motocyklistów wykonujących ewolucje takie jak supermany, backflipy (i ich odmiany) na składanej rampie. Show oficjalnie otworzył jeden z prezenterów TVN Turbo, solar żelik z wąsikiem, imienia nie pamiętam. Jako że program VST jaki jest każdy widzi, szczegółowo opiszę tylko najciekawsze, według mnie, momenty imprezy. Większa jej część (90%) miała charakter prezentacyjny. Z grubsza rzecz biorąc, wszelkiego typu auta wykonywały kilka okrążeni, a ich przejazd urozmaicał informacjami komentator Eurosportu czasami zagłuszany całkiem dobrymi i znanymi rockowymi kawałkami. W zależności od jaj kierowców oglądaliśmy mniejsze bądź większe popisy, od duszenia silnika na prostych, przez kręcenie bączków po niebezpieczne poślizgi. "No Fear" mieli włączeni w mózgu tylko naprawdę nieliczni i to mnie ciut bolało. A auta budziły zazdrość każdego. Autentyki pamiętające wczesne lata Monte Carlo, ryczące klasyki 24h Le Mans, Mustangi, w tym Elanora Shelby GT500 z 60 sekund godnie, a czasami urwisując, przejeżdżały ściągając na siebie pełne zachwytu spojrzenia.

VSt6.jpg

Zrywem, mocą i brutalnością chyba żadne auto nie mogło się z nim równać.

VST7.jpg

Później wjechały auta współczesne. Żenującym momentem była zapowiedz najmocniejszych aut świata. Spodziewasz się ch..umójudzikiewęże a tu na tor wyjeżdża... parę seryjnych bmw i mercow. Lord, gimme strenght. Incydent ten dało się zapomnieć, bo zagłuszyły go piekielnie seksowne V10tki Lamborghini Murcielago, Gallardo i V12 przypominającego myśliwiec Aventadora. Jakby tego było mało tuż przed naszymi oczami śmigał bolid Sebastiana Vetella z 2011 roku, którego słychać było pewnie z drugiego końca Warszawy.

VST8.jpg

Swoje pięć groszy dorzucili stuntmeni swobodnie harcujący na dwuśladach i Mikka Häkkinen w SLS AMG przystosowanym do wyścigów w GT3 (jest taki lekki, ze sędziowie każą go obciążać przed wyścigami o 150kg). Nie powiem, przejazdy przejazdami dobre, ale spodziewałem się choć jakichś prowizorycznych wyścigów. Sytuację uratowali moi bohaterzy dnia, czyli driffterzy z czołówki Polski, włączając w to Jakuba Przygońskiego. Najpierw dano im za zadanie okrążenie podczas przejazdu ustawionej dla nich pośrodku ulicy toyoty. Najlepsi, wybrani przez sędziów, zmierzyli się w najbardziej widowiskowy sposób, bo mieli powtórzyć to co wcześniej tyle że walcząc w parach uciekający-siedzący na zderzaku. Wśród kłębów różnokolorowego dymu można było zobaczyć popis precyzji i płynności, ale kontaktu też nie brakowało.

VSt9.jpg

VST10.jpg

Zdjęcie prawie jak zza mgły, ale trudno było o lepsze z tej pozycji. Ostro palili.

Gdy mistrzowie jazdy bokiem oddali pole punktowi programu nazwanego Gwiazdami na Torze, który litościwie pominę milczeniem, zadzwonił do mnie znajomy z sojuszu z Ogame i zawiadomił, ze flota, którą niezłomnie stawiałem i chowałem przez dwa lata została przerobiona na złom, ponieważ z wszystkiego o niej zapomniałem.. Humoru mi to jednak za bardzo nie zepsuło. Starałem się wrócić duchem na show. Gdzieś tam miedzy driffterami śmigneły mi Radicale(wiecie, że są one dopuszczone do ruchu?) auta z GT3, porschaki, Hilux występujący w Rajdzie Dakar i parę innych wynalazków. Niestety, o ile rok temu były bmw z Hołkiem i Peterhanselem za kółkiem o tyle tutaj nie zobaczyliśmy zeszłorocznych Mini Countrymanów. Skoro już przy Dakarze jesteśmy, warto nadmienić, ze swoją obecnością zaszczyciła nas rankingowa czołówka motocyklistów z sympatycznym Markiem Coma i Cyrilem Depres włącznie. O Polakach nie wspominam, bo to chyba oczywiste wink_prosty.gif

VST11.jpg

Z wielkich nieobecnych nie związanych z tym rajdem muszę wymienić Bena Collinsa a.k.a The (ex) Stig. Wracając do imprezy: podobała mi się, jak i do tej pory drętwej publiczności, jazda precyzyjna trójki kierowców w mazdach. Wykręcali Jotki w chyba każdych możliwych kombinacjach, ładnie drifftowali, a na zakończenie przygotowali niezły popis. Dwójka mazd ustawiła się tak, by miedzy nimi było miejsce do zaparkowania dla trzeciej. Chyba każdy się domyśla, ze gość parkował jak Tiff Needle na ręcznym. Z każdym kolejnym podejściem było coraz węziej, aż w końcu by się wydostać musiał to facet robić na pięć razy. To jest skill. Na zakończenie dnia pełnego wysokooktanowych emocji dyrektorzy imprezy przewidzieli wielki finał Mikka Häkkinen vs Kuba Giermaziak, sesje autografów i wiele innych niespodzianek. Chcąc nie chcąc byłem zmuszony zrezygnować i z finału i z reszty, bo nocować z przyczyn ode mnie niezależnych nie mogłem.

VST12.jpg

Podsumowując, przez całe swoje życie nie widziałem tylu koni mechanicznych co tego jednego dnia. Od dziecka miałem ambicję.. marzenie zostać kiedyś kierowcą wyścigowym i zamierzam na to zarobić, więc tego typu show z wyścigowymi jak i rajdowymi autami mile mnie połechtał. Ścigania, czyli tytułowego street racing może nie było, ale w świetle całokształtu i różnego rodzaju występujących fur jestem w stanie organizatorom wybaczyć te nieporozumienie. Pisząc to, jeszcze raz jak na żywo przeżywam w wyobraźni VST. Każdemu wielbicielowi niedostępnych zwykłym śmiertelnikom aut gorąco polecam pojechać za rok. Co się tam działo to muzyka dla uszu, uczta dla oczu i ogromna satysfakcja dla motoryzacyjnej duszy.

Zdjęcia: pierwsze, Audi Quattro i dymiącej bmki skopiowałem z oficjalnej strony VST. Reszta moja.

Plan obiektu. Start przy prawym górnym rogu toru, ja zdjęcia cykałem na wyjściu z pierwszego zakrętu.

mapa_pl.png

5 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Przyjechał bym i pokazał swoje auto :trollface: cziki by się zleciały :D

A tak na poważnie moje auto startowało by raczej w sekcji zdezelowanych youngtimerów z duszą...

ech szkoda że nie pojechałem, ale trochę niepewny byłem pogody.

Link do komentarza

Za rok też zorganizują, zamierzam wtedy już mieć bilety smile_prosty.gif Patrzyłem to kosztują 69zł. Dla niektórych może i nie jest to tego warte, ale perspektywa przejechania ręką po desce rozdzielczej któregoś z superaut i wapsowania się w fotel, i ew. jak pozwoli kierowca, usłyszeniu jak to cudo brzmi... cóż, pieniądze wtedy nie grają chyba większej roli biggrin_prosty.gif

@dudu68, pogoda była wyśmienita choć ja właśnie liczyłem na to, że zacznie lać i wykruszy 30% ludzi, którzy najlepsze widoki zostawią największym fanom biggrin_prosty.gif Co za problem- pałatka i już deszcz nie jest straszny.

@Pablo1989, przeglądłem zdjęcia to rok temu był Hołek, Stig, Peterhansel, pewnie jeszcze ktoś.. teraz było cienko. Może za rok go zaproszą, bo przecież w pewnym sensie powrócił smile_prosty.gif Co prawda zdążył już skasować kolejne auto :E

EDIT: dodałem mapę obiektu, jakby ktoś chciał się zorientować jak duży to był obszar i gdzie co umiejscowiono. Na tym tle ciut mało wyraźna, ale jak na nią klikniecie będzie już ok. Strona imprezy:

http://www.vervastreetracing.pl/

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...