Brudna robota...
Kurczę, dawno nie pisałem nic? Ale dużo roboty miałem, to nic dziwnego. No właśnie, jeśli chodzi o robotę: niedawno zacząłem pracę w sortowni poczty polskiej, żeby sobie trochę dorobić (netbook mi potrzebny). Wiele ludzi skarży się na usługi poczty, a to że list za późno doszedł albo w ogóle nie doszedł, a to że podarty, otwarty, pognieciony itp. I wiecie co wam powiem? Ja się nie dziwię, że ci ludzie czasami coś zchrzanią. Po prostu nie chce im się robić dokładnie. Spytacie czemu? Napiszę wam jak wygląda ta robota, to zrozumiecie.
Praca wygląda tak: 2 zmiany po 12 godzin, na dzień od 7 do 19 i na noc od 19 do 7, potem dwa dni przerwy i tak w kółko. Cały czas ciężka robota, przenoszenie worów, kasetek z listami, paczek. I tylko dwie przerwy po 15 min (to chyba jest najbardziej żałosne?). A i le zarabiają? Maksimum 1100 zł na rękę miesięcznie! Dla mnie to akurat dobra suma, bo ja nie muszę za to przeżyć, ale dla tych ludzi to jest jak jałmużna. Nie wiem kto tam z rządu odpowiada za to, ale bardzo mu gratuluję za docenianie pracowników poczty. I następnym razem jak dostaniecie pogięty list, to pomyślcie, czy za taką kasę chciałoby się wam wszystkie listy sprawdzać dokładnie.
Komentujcie, piszcie, jestem ciekaw waszego zdania.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.