Skocz do zawartości

Hrabulog

  • wpisy
    64
  • komentarzy
    1022
  • wyświetleń
    68505

Biografia Hrabuli cz. I


Lord Hrabula

1158 wyświetleń

Witam,

dziś postanowiłem napisać swoją biografię (proszę akcentować jak w tym filmie). Otóż jak byłem mały to grałem całymi dniami w gry. Internet był tylko na pół godziny w sobote pod numerem 0202122 (hasło i login ppp) i to w sumie dużo później niż wtedy jak byłem mały. Mimo to, że grałem całymi dniami i płakałem jak mi mario ginął w 3 świecie, to nie mogłem grać całymi dniami, bo mama krzyczała. No dobra jak byłem mały to nie miałem komputera, tylko atari a potem pegasusa... Tak czy srak musiałem bawić się z kolegami na podwórku (wersja krakowska na polu). Graliśmy w tą nudną do obrzygu piłkę nożną, budowaliśmy wieśniackie kryjówki w lesie i bawiliśmy się w obrzydliwą, propagującą przemoc, wojnę.

Moi rodzice byli patologiczni. Nikt mnie nie pilnował jak byłem na dworze (wersja krakowska na polu).

Gdy mama dała mi bułkę z serem, to biegłem z nią na zewnątrz, a gdy mi upadła to podnosiłem i jadłem dalej. Teraz już wiem, że mogłem od tego umrzeć...

Gdy rodzice nie wiedzieli gdzie jestem, to wykrzykiwali przez okno moje imię, na moją odpowiedź "zaraz", padała nieśmiertelna kwestia "teraz, a nie zaraz". Teraz już wiem, że ograniczano moje konstytucyjne prawo do wolności.

Gdy rodzice jechali na zakupy zostawiali mnie samego w domu. W domu, który był pełen gwoździ i kontaktów, kurków od gazu i nozy kuchennych. Teraz już wiem, że mogłem od tego umrzeć... Wtedy niestety nie było tvn. Pod okna nie podleciał Błękitny 24, aby udokumentować moją niedolę...

Gdy raz wróciłem do domu o 23:00 zamiast 21:00, jak się umówiłem z rodzicami, to zebrałem sążnisty opierdol. Rzadko, bo rzadko, ale zdarzyło się zebrał po dupsku, a i nawet w pojedynczych wypadkach w ruch szedł pas. Teraz juz wiem, że moi rodzice byli niewyzytymi sado-psychopatami. Wtedy niestety nie było błękitnej linii, a poskarżenie się policji skończyłoby się pewnie kolejnym opierdolem, tym razem od stróżów prawa, a potem znów od rodziców.

Gdy rodzice zabierali mnie ze sobą do znajomych, to miałem być grzeczny i miły, a w sprawy dorosłych się nie wtrącać. Teraz już wiem, że było to ograniczanie konstytucyjnego prawa do wolności słowa.

Gdy z kolegami szliśmy na gruszki i śliwki do sadu sąsiada, albo gdy spuszczaliśmy łańcuch w rowerze innego - nielubianego - sąsiada, to zbieraliśmy sążnisty opierdol. I to od tego z rodziców który nas nakrył, przy późniejszej aprobacie pozostałych rodzicielów. Nie mieliśmy prawa do uczciwego procesu...

Gdy rodzice jechali do kościoła zabierali mnie ze soba i kazali się grzecznie zachowywać. Wpojono mi dogmaty religii katolickiej, rozróżnianie dobra i zła. Teraz już wiem, że robiono to wbrew mojej woli. Przez to śnią mi się po nocach wybuchy i ścięte brzozy.

Na szczęście gdy stałem się dorosły, czyli gdy poszedłem do gimnazjum, wziąłem życie we własne ręce i uwolniłem się spod tego patologicznego jarzma, ale to już historia na kolejny wpis.

17 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...